-Sun sie,szwagier, bo mie gnieciesz!
-Jak chcesz,to ci opowiem...
-I co ty mie mozesz powiedziec,lachmadojdo szemrana ?
-Stypulkoska dzisiaj omlety smazyla...
-Jaka znowu Stypulkoska ? Ta z Radnej ?
-Tak jest,ta z Radnej !
-To nawijaj,tylko zeby dlugie nie bylo.
Siedzieli na dachu kamienicy pod piatka i wygrzewali gnaty na sloneczku. Szwagroszczak Borowy,Glut niejaki,Kazimierz mu bylo,znowuz obszedl wszystkie domy i znowuz przywlokl sie ponawijac. Na przylepca dzialal i zara bedzie czegos prosil. Borowa powzial juz zamiar nieugiety splawic mende i ani grosza mu nie dawac.
Na dole chlopaki ganiali golebie i bylo slychac jak sie dra. A golebie, niezle stado, co to jech ciec spod trojki trzymal, krecili sie w kolko, to szli w gore, to w dol i nie mieli zamiaru wracac. Tera zakrecili nad Maryniakiem, wysoko sie wzbili. A ta Siemiatkowska, z Bednarskiej, tyz na niech filowala. Glutowi nic nie dala i widziala jak sie powlokl na Radne, do Borowy. Suszy go cholere - kompinowala - filuje u kogo pare zlotych na cwiare wyciagnac. Poszla dzwonic do Ulki.
-Ulka, sieroto kurnikowa, zyjesz ?
-Zyje, Pani Siemiatkowska, ale Belfegor mie niepokoju zadaje.
-Mowisz ? I z czem on ci wyjezdza ?
-Nie wiem czy powiedziec,bo zes mie Pani na ten statek do Kazimierza nie zabrala, a Glut nawijal, ze to przez te plyty...
-A zeby go cholera sparla, tego Gluta, zeby mu sie kulasy w ten wozek wkrecili! Co to lata do Solitera i sie prosi o przejechanie ! Ten Glut, menda niedozywiona ! Nic mu juz nie powiem !
-A jak,Pani Siemiatkoska ! Pedz go pani, kapusia pierdzielonego, zeby swoje wioche zapomnial ! Przychodzi tu, obrzepalec, podsluchuje, kapuje, wyzebrze co sie da a potem leci do ferajny na fabrykie i na mie nawija !
-Ale co z twojem Belfegorkiem, ze ci watroba gnije ?
-Omlety ! Nic, tylko mu te omlety smaz ! Dzien w dzien - omlety !
-Rozne zboczence sie trafiaja...Moze ten twoj Belfegorek tyz ?
Papa na dachu sie rozgrzala, Borowa sie na drugi bok przekrecil i kompinowal: Stypulkoska i omlety ? Znowu ? Glut, jak go z targowkowego magistratu wyleli na zbite morde, rozne ciekawe informacje posiadal i kazdego jednego kablowal za pare groszy.
-Glut, no Glut, nadawaj, co wiesz ?
-A na obiad mie zaprosisz ?
Zeszli z dachu i polezli po schodach do Borowy:
-Stara, szemranego braciule ci przyprowadzilem, go napas !
Glut, ze okazja byla, kapusniaku se kazal dolac, kosc co dla psa byla, poobgryzal, rozsiadl sie i - rzadzil.
-Stypulkoska - do rzeczy towarek, zaczal.
-A w dziob chcesz ? Rzucila sie malzonka Borowy - Ty mie te lafirynde przy rodzinnem stole wymieniasz ?! A,zeby jej te cycki,co sie z niemy tak obnosi,sparcieli ! A,zeby jej,cholerze,lewa noga z prawa miejscamy sie pozamieniali! I to moj brat sie nazywa ? Wycirucha mojemu malzonkowi podstawiasz ? Braciszek jestes ? Wsza jestes na dedete chowana, nie brat !Wynocha,wont od mojego stolu!
Faktycznie, Stypulkoska bronetka atrakcyjna byla, miala na czem siedziec i na czem chodzic, a jak za Miss Sztriptyzu u kolesiow Maufryca z ASP sie zostala, wszystkie chlopaki z Akademii za nio latali. Kobity z Powisla ja znienawidzili, sukie, pomiotlo niemyte i - nie wspominaj, bo kazde prawowite Malzonkie szlag natychmiast trafi.
-Ja nic nie powiedzialem, tylko ze Stypulkoska znowu omlety smazy - slociutko wykrecal sie ten Glut, padalec.
-Glucie, zarazo - poderwal sie Borowinszczak - albo ci te krawatkie do konca zaciogne i za okno wywiesze,albo natychmiastowo zeznawaj co wiesz, zebys mie kochanej Malzonki z nerw nie wyprowadzal !
Glut jak to Glut, przymilnem usmieszkiem sie oblizal, kaprawe oczka mu sie zamglili, slodki glosik jak u Kleryka wydobyl i zaraportowal,ze podsluchal pod drzwiamy Stypulkoskiej, jak sie z jakiems fagasem pitygryli przez telefon i zamiaruje go po grzywce powtornie poglaskac. I omleta mu smazyc...
-No i co ?
-No, a jak zem byl u Belfegorow, to ten z grzywko, co go Ulka jak malpe obstrzygla, Belfegorek - hulajnoga zlamana, na przepustkie sie u Malzonki prosil...
-Jezus Maryja Jozefie Swiety ! - poderwali sie Borowy - Belfegor ze Stypulkoska ?!
- Lec Jozia do Siemiatkoskiej sprawdzic, co wie !
Pani Jozefa migiem sie ogarnela i poleciala. Borowa wypuscil Glucia krawatkie z garsci, Glut oddech zlapal, i wrocili sie do stolu.
-Ty, Glut, lubisz tak podgladac, podsluchiwac, kalblowac na wszystkiech ?
-Ja musze ! Nerki mie niemozebnie bola, jak nie donosze !
-To se nasmaruj te nerki za pare dni, jak Ulka Belfegorka u Stypulkoskiej nakryje. Bedzie sie dzialo !
Obaj panowie nalali, wypili, zasiedli i wybiegli myslami w przyszlosc. A przyszlosc, poniekad, zapowiadala sie nieszczegolnie.
Piosenka.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment