Saturday, January 16, 2010

Ach, te baby...

O, Chrystusie przedwojenny, co sie nie dzialo ! Baby wzieli Borowe w obroty.
- Jadziem !
Ale sie cholery wyszykowaly.... Zwalili sie na Wybrzeze z rodzinamy, z tobolamy a jazgot podniesli, ze na mostach bylo slychac. Melicja przyjechala, zeby jech wszystkiech zamknac, ale nie bylo gdzie. Areszty na kumisariatach okazali sie za male.
- Rozpedzic jech wszystkiech ! - poradzil Admiral.
Borowa kazal jem wracac do chalupy i najsampierw pocztowki przyslac, ktora chce jechac. Potem mieli czekac, ktora pojedzie.
- Jestem duza, ruda i chce z kolezanko !
- Jak nie pojade to sie powiesze !
- Panie Borowa, w lape pan dostaniesz, tylko mie wez !
Siedzieli oba z Admiralem i dobierali.
- Szlag by jech trafil w dekolt szarpanech, po co mie ta robota ? - plakal Borowa.
Marynarze w Zegludze po Wisle szykowaly sie na Sodome Gomore i dopust bozy. A Komisariat w Kazimierzu powiadomili, ze szykuje jem sie Sadny Dzien.

Zanieslem chlopakom pocztowki i w szkolnem klopie az sie woda w rezerwuarach gotowala od smichu, bo jaja byli na potege. Najwiecy radosci mielim z temi fotografiamy co poprzysylali. Same trolejbusy.

Zlota Reneta i Napoleon podanie zlozyli, ze oni tyz poplyna, ale okretem "Admiral".
- Predzy mie tu wlosy wyrosno !
- Flaszkie Brzozowej na porost juz Panu mogie dac...
- Paszli won, popaprance, w grobie by mie pochowali. Albo za murem...
Nie szlo go przekonac, to wypili te Brzozowe i poszli po cwiare.
- Alkohol i inne szpirytusy w Klubie nie maja prawa egzystowac, won mie z to flaszka !
Poszli w nieutulonem zalu w krzaki i tam sie nacpali.

Kleryk, szczur koscielny, perfidnie na Kolku Rozancowem agitowal, ze grzech to ciezki bez kaplanskiej opieki na wode sie wypuszczac.
- Sutanne bym nalozyl, jak Bog przykazal, biretkie na glowe i ....
- I jeszcze podgolic Ksiedza tu i owdzie....Jakby bez sutanny celebrowal...- Dogryzali mu bazarowy.
- Masz Ksiadz Alicje i Melanie na plebanii, to dwie jeszcze malo ?

Jeden Admiral fason trzymal i tyle, co Borowie pomogl przy selekcji, to bylo -starczy i jeszcze zbraknie. Nie pchal sie od zakrystii.

Na kuniec nastal Sadny Dzien i wpuszczanie na ten okret. Admiral wylazl na pogiete bariere i dmuchnal w te swoje kapitanskie swistawkie. Ustawil jech w dwuszeregu i Borowa wywolywal, a one szli paramy do swojech komorek. Jeszcze matrosy trapa nie sciagli a juz spod pokladu zaczeli dochodzic dziwne odglosy, jak by druzynie pilkarskiej spuszczali manto na cztery rence. Jeki, wrzaski i wyzwiska sie nie urwali, poki Kapitan przez tube nie oglosil, ze Warszawa jest po prawy rece i kto chce sie pozegnac, to moze. Wyroili sie te owce na poklad i na prawej burcie zalegli.
- Caf sie Krysia, bo mie do wody wpychasz !
- O Jezusie Nazarenski ! - wyla jedna, bo tylko jedno reko za sznurek na burcie sie trzymala, a odpowiedzialne parowy juz sie jej po wodzie ciagli...
- Ratuuuunku ! -  Wyli inne, bo slizgali sie po nachylonem pokladzie i najwyrazniej zamierzali wpasc w te ton wislane.
- Lewo na burte ! - skomenderowal Kapitan.
Majtek szarpnal dzwigniamy, lewe kolo przestalo sie krecic a prawe zapierniczalo jak starozakonny po pustem sklepie. Poklad sie wyrownal. baby zbili sie w kupe na srodku i czekali co bedzie dalej. Wykrecili jeszcze dwie wolty pod brzegiem, a dwa bikiniarze co sie gapili, mieli ubaw niewaski i zaczeli sie zakladac: Borowe zgwalca teraz czy potem ?  

Baby ucichli i gapili sie na Poniatoszczaka, Stare Miasto, na Stadion, na igly Swietego Floriana przy Jagiellonskiej. Chusteczki powyciagali. Z drugiej strony widzieli Kiempe i basen przy Wale. Wszystko powoli utulala mgielka...
- Ostatni raz to bylo w czterdziestem czwartem jak nas do Pruszkowa pedzili...
- A jak Ghetto palili....
- A te Sztukasy walily gdzie chcieli...
- A w lutym czterdziestego piatego tu kolo Pontoniaka, przechodzilim Wisle po lodzie, z wysiedlenia wracalim...
- A Maryniak i Powisle znowu stoja !
Uspokoili sie kobity. Poszli po kabinach i tylko Siemiatkowaska dlubala czerwone szpilki z pomiedzy desek pokladu. Wydlubala i tyz poszla.

Slowiki sie darli po nocy jak opetane. Statek sie przyczail na noc przy brzegu. Cisza byla nieziemska. Tylko te slowiki. Borowa wylazl w gaciach na gore i zwalil sie na grube rure na pokladzie. Z dolu dochodzili go chrapy i mamroty. Woda pluskala leniwie.
- Nie mozesz Pan spac ? - zapytal Kapitan.
- Nie mogie. Fakt. Moze mie stara strula tem bigosem z grzybkamy. Wiatry mie miemilosiernie gonia.
- To kimnij se Pan na swiezem powietrzu, a ja majtka ma dziobie postawie,zeby pilnowal.

Slowiki juz ucichli a zaczal sie ruch w szuwarach przy brzegu. Zajaczek przykical , krowsko jakies ryklo na zagrodzie, obloczki porozowieli - wstawal dzien. Borowa odespal swoje i raznem krokiem udal sie do klopa na golenie. Z kabin dochodzili go babskie lamenty, jak to rano.
- Zosia, nie masz Kogutka od bolu glowy ?
- Dziewczynki, ktoras woda Zelcerowa nie dysponuje ?
- Gdzies mie sie ten kompres  na leb zapodzial....
- Duszno tu ! Trza wyjsc !
- Leb mie boli, jak cholera !
- Tylko sie oporzadziem i idziem na gore.

Kiedy lopaty na kolach znowu ruszyli, kobity juz wychodzili na poklad i za leb sie trzymali, bo jech straszliwa migrena napadla. Borowie lezak wyniesli, zeby mu zrobic dobrze. Lezal i rozmyslal po co na gruba rura idzie pod poklad ? Cala noc na niej przekimal i domowy bigos trawil.

Porucznik Wsciba, z komisariatu w Kazimierzu, szesciu wyznaczyl i jednego owczarka, cztery pary kajdankow i motopompe, i od rana czekali na pomoscie. Statek przybil mietko, majtki trap rzucily a na trap zaczeli wychodzic damy na szpilkach, odmalowane, uczesane, w eleganckiech jedwabiach i nylonach, kazda z usmiechem jak te amerykanskie aktorki, co to filmy z powiatu w kazdy wtorek przywoza. A pachnieli ! Jak te roze. Wsciba podlecial do Borowy:
- To te kobity, co towarzysz dzwonil ?!
- Te same.
I, zamiast wyjasnien, Borowa mu z nocnech remanentow przyczadzil a Wsciba
zaryl w krzaki.

Admirala nie potrzebowali bo nikt na glowie nie stawal, o ludozercach kawalki tyz by nie przeszli, bo kobity rozlozyli serwety na tech kamieniach, na gorce, na serwetach dania wytworne porozkladali, termosy z kawa wyciagli i gra muzyka !
Przeszli sie po Rynku, zabytki obejrzeli a na koniec zaczeli se spiewac. Kiedy Kapitan wyszedl na poklad i dal gwizdek, zgarneli manele i zaczeli schodzic z ty gorki, zeby sie do tancow poprawic. Tylko Jazwe Helenkie musieli za grube nogie ciagnac, bo Wyborowe, zamiast kawy, w termosie miala .

Dzikie Indiany po Dzikiem Zachodzie tak nie skacza, jak te kobity piruety wykrecali na pokladzie. Borowa, Kapitan i dwa majtki na smierc sie zabalowaly z temy Damamy. Jeden na organkach podgrywal a  kobity klaskali. Spali potem jak dzieci. Borowa wiecej jem w wentylator nie kadzil, wstali rzeskie, wesole i juz stesknione  za Warszawa. Malzonkowie z dzieciamy i bukietamy czekali na Wybrzezu, cmoki sie rozlegali, a jak ktory z bukietem sie nie znalazl, po mordzie dostal i czesc.
A na przyszly rok - znowuz jadziem !
http://www.youtube.com/watch?v=ccSsS18RRBA

16 stycznia 2010


No comments:

Post a Comment