Friday, January 16, 2009

Komentarze na blogu En passant

Wszystkie komentarze sa w oryginalnej formie.
Data komentarza to link do strony na blogu En passant w gazecie Polityka.

2009, Styczen

G. OKON
16 stycznia o godz. 21:17
Nie bedzie uklonow przed Magrud za taniec nad grobem kapitalizmu. Nie bedzie duserow za spisywanie Ameryki na straty. Jest jakis symbolizm w tym, ze zaledwie o rzut kanadyjska gesia od miejsca tragedii WTC wczoraj wyladowal bezpiecznie A-380 ze 155 pasazerami. Wodowal posrodku rzeki Hudson. Nikt nie zginal. Wszyscy pasazerowie byli w szpitalu po 40 minutach. Kapitan Cheelley B. „Sully” Sullenberger byl wytrenowany na awarie jednego silnika, kanadyjskie gesi zatkaly mu obydwa. Podniosl sie z La Guardia i po dwoch minutach silniki stanely. Przytomnie zawrocil, ominal ruchliwa jezdnie i usiadl na srodku rzeki. Zaloga, jak automaty, wywalala jednego po drugim na tratwy. Reszta cicho i spokojnie wyszla na skrzydla. Natychmiast podeszly kutry ratunkowe. Nie bylo krzykow, paniki, byli opanowani. System dziala. Podobnie, spokojnie i bez paniki wyleziemy z kryzysu finansowego bo – system dziala. A Magrud, wrozaca nam samo nieszczescie, bedzie sobie krakac w Polsce, nie tu. Tu nie ma cyrku blaznow, awanturnikow politycznych, kabaretu na 40 milionow miejsc. Tu jest mniej wiecej sensowna robota na codzien. System dziala. A kanadyjskie gesi, co dra morde od rana do wieczora, nalezy tepic. Moze, po incydencie przy LaGuardia, odmowia im wiz.

G. OKON
17 stycznia o godz. 22:05
Telegraphic Observer,
I glupo i Bohu protivno ! Jak tak bez silnika ? Z silnikiem, nawet dwoma albo i czterema ucza. Osiagi osiagaja droga eksperymentow. Pod Irkuckiem, na przyklad, Opowiadajac kawaly inspektorowi latania, zagadali sie i zrobili sobie eksperymencik – podeszli na IL-86 na czwartym skrecie z szybkoscia 140 km/godz. Stad teraz doniosla konkluzja w ich awiacji, ze z taka szybkoscia samolot nie lata. W Dubai miasto protestowalo, ze halas ich maszyn idacych na pas wywala szyby w oknach. Zaczeli szybkosc zmniejszac, zmniejszac i eksperymetntowac. Glos „tetenki” z glosnika: „Wypusc podwozie !” Mocno ich denerwowal i przeszkadzal w eksperymencie. To odlaczyli glosnik. Siedli na walizkach. Potem rozpowiadali z duma jak ich miejscowa prasa i telewizja chwalily za ewakuacje w ciagu jednej minuty. A walizki ? „Ch..j z czemodanami, glawnoe chto experiment poluchilsa !” Wylecial z Toronto pelen krajanow jadacych ‘na rodinu”, a kilka minut po starcie jeden silnik zaczal dymic. Na pulapie sprawdzil przyrzady – „vrode normalno”. I – polecial do Moskwy. Tam sprawdzili – osiem lopatek turbiny spalonych. Pasazerowie niemal calowali go po rekach, ze dowiozl do domu, a „nachalstvo” pochwalilo za udany eksperyment. Taki przeuczony Sullenberger natychmiast by zawrocil a tu – dolecial i molodiec ! Nad Syberia, kapitan TU-154 dal 11-letniemu synkowi siasc w fotelu i poeksperymentowac ze sterami. Zeby byl lepszy eksperyment synus wylaczyl autopilota. Wszyscy na pokladzie poszli do Bozi ale – eksperyment dowiodl, ze 11 letnie dziecko nie ma prawa byc w kokpicie.
Eksperymentami ucza, Szanowny T.O. i zadne tam, ze nie ucza.
P.S. Przyklady sa autentyczne.

G. OKON
18 stycznia o godz. 15:47
Magrud
Motto mojego wpisu to: system dziala. O to mi szlo. Popatrz, jak sie roznimy: ja staram sie zwiezle dac poglad na sprawe, a Ty rozwodzisz sie na wiele stron i, poza ekwilibrystyka rozumowania, nie masz wyniku na wyjsciu. Nawet trudno polemizowac. Wlasnie ta zwiezlosc i praktycznosc z jednej strony i gazetowo-filozoficzna rozwleklosc z drugiej stawiaja nas w roznych czestotliwosciach. Jak sie zrozumiec ? Zeby pisac o tym kraju, trzeba najpierw zjesc tony serials, stekow, przez cale zycie placic podatki i oddychac tym powietrzem. Wycieczka, lub gazety wioda na manowce. Dla przykladu – Lizak (bliski Ci po piorze) pisze: „Panstwo juz dawno straciliscie moralny mandat do podziwiania Was” i dalej „Coraz czesciej swiat was przyjmuje z niechecia i rosnaca odraza”. Mocne slowa. Tez ich uzywamy. Ale – tu i o sobie. Natomiast szlag nas trafia, kiedy sluchamy obcego ratlerka szalejacego za plotem. Nie wie po co ujada, co reprezentuje, o co walczy, ale – ujada. Moze najlepsza odpowiedzia bylaby ironia, patrz: T.O. Zapewniam Cie droga i szanowna Magrud, ten system dziala. Nas nie trzeba podziwiac a „niechec i rosnaca odraza” pedza Polakow w kilometrowe kolejki po nasza wize i polski rzad mowiacy o „sprawie wiz do Ameryki”. Jesli tu jest tak kiepsko to po co Wam te wizy ?!
Nie traccie wiary w Ameryke, nie czepiajcie sie imponderabiliow, sprobujcie byc friendly and down to the earth. Ponad wszystko – uczciwi.

G. OKON
18 stycznia o godz. 16:04
kubajurek
Ten nick – Kubajurek – od dawna budzil sympatie, dziekuje. Czy w w tym tygodniku, w wolnym kraju, demokratycznym i praworzadnym nie mozesz napisac wprost co znaczy „towarzystwo wzajemnego wspierania” i „wyzsze cele” ? Oswiecc nieuka, prosze.

G. OKON
19 stycznia o godz. 4:23
Telegraphic observer,
Sie mylisz. Giesi nie twoje – rzna mi w trawe i dra morde bez rozumu od rana, po sasiedzku, zajrzyj sobie. Za pobozne zyczenia dziekuje; nieladnie tak drwic ze staruszka. Wolnosci to mamy od cholery. Z pieniedzmi gorzej. Jak tak dalej pojdzie to faktycznie, bede drugi po serial z Manitoby i stek z Alberty. Dzis zauwazylem, ze nawet Obama sie zmiela co nieco: „cztery lata, albo dluzej…” I stal obok Biden’a mocno przygaszony, zgarbiony i nie przypominal nawet tego fightera z kampanii. Zrobili mu promocje ze spotkania w fabryce, w Ohio, ktora nikogo nie zwolnila a dwa dni temu przyjela az dwoch (dwoch !) nowych. Ale – przypomniales mi peerel a to z kolei – kolezke, ktory wysiadl z tramwaju, poprawil krawacik i zagadal do „mazowsza”, co robilo tory: ilu dzisiaj przyszlo ? – Tylko szesciu, panie kierowniku…. Ciezko wam ? – Oj, ciezko i leje bez przerwy…. No, to bedziecie tak za…..lac do konca zycia, bo do szkoly nie chcialo sie chodzic ! Przestali go gonic dopiero na moscie Poniatowskiego. Pozdrowienia. G.O.

G. OKON
19 stycznia o godz. 5:28
To z czego sie strzelamy, Panie Redaktorze, bo moja ona tez ! Znam jeszcze kilka osob, ktore czuja to samo. A za zyczenia dziekuje z calego serca.

G. OKON
22 stycznia o godz. 1:39
Mr. President zaczal ostro od dzisiaj. Zebral Gabinet i przyjal od nich przysiege gwarantujaca przejrzystosc informacji, zakaz lobbyingu i zamrozil wyngrodzenia powyzej $100.000 rocznie. Z kamienna twarza zignorowal dowcipne uwagi Joe Bidena. Za kilka dni zamknie wiezienie w Quantanamo. Rowniez dzis policja zameldowala, ze wczoraj, mimo dwoch milionow zebranych w Washington na uroczystosci, nie bylo nawet jednego aresztowania. Ewenement w historii kraju. Tego jeszcze nie bylo. Daje to w jakis sposob swiadectwo poparcia dla Obamy i swiadectwo, ze Amerykanie, w obliczu zagrozenia, potrafia byc zgodni i praktyczni. I o tym pisalem wczesniej: rzecz nie w tym, komu podobaja sie biale domki w Michigan lub Main, kto nas nienawidzi szczekajac za plotem, ze Wall Street umoczyla caly kraj itp. Rzecz nie w detalach tu dyskutowanych. Wazne jest, ze System dziala. Ten system dopuszcza bledy, ale rowniez daje niezawodny mechanizm wyjscia z sytuacji kryzysowych. Obama tez jest produktem tego systemu. Na pewno wniesie wiele nowego. Nie nalezy sie jednak ludzic, ze Prezydent cokolwiek naprawi. System naprawi. Niezle jest rowniez zdac sobie sprawe z tego, ze dzialania w tym systemie determinuje zwykla walka o byt. I tu Amerykanie nie ustapia. Jak by nie przeklinac Busha i Cheyney za koszty Iraqu, trzeba przyznac, ze Ameryka musi byc tam, na wiele lat, gdzie jest ropa. Bazy, ktore tam zostana i powiazania z rzadem, to element zastraszenia wobec iranskiego szantazu nuklearnego. Jak by nie potepiac Israel za Palestynczykow, trzeba rozumiec, ze biedny narod zydowski zostal wynajety i wmanewrowany w los policjanta przy ropie, przez nasz system wlasnie. Jest utrzymywany i popierany przez nas, bo gwarantuje codzienne rejsy tankowcow z Zatoki Perskiej do USA. Potepiaja nas za Vietnam, ale gdyby nie straszna ofiara zaplacona w ludziach przez Amerykanow, tenze Vietnam, mowiacy po angielsku i kwitnacy amerykanskim przemyslem, bylby teraz rosyjski, albo chinski. Wszedzie, dokad idziemy, wbrew milosci do blizniego i zasadom moralnym, mamy wlasny interes. O przetrwanie. I leadership. Jest to niewatpliwie okrutne i niemoralne, wscieka ludzi na calym swiecie, ale tak musi byc. Inaczej – nas nie bedzie. To jest podstawa systemu. A dyskutowac o Ameryce( tu i u red. Szostkiewicza) mozna, ile sie chce, daj Panie Boze zdrowie, mozna pluc i oskarzac – wytrzymamy. Moze jednak warto uznac te prawde i nie kopac sie z koniem ?

G. OKON
22 stycznia o godz. 19:36
Spodziewac sie nalezalo, ze Pan Jacobsky strzeli majstersztykiem a tu – klops. Oriental Oil Kish Company to nie wyspa, choc ma biura na wyspie Kish (taki sobie Dubai) a malenstwo wyciagniete za uszy do wielkiego byznesu przez Hallliburn (nie Haliburn) pod reka Cheyney’a, zeby kon byl lepiej podkuty – zgodnie z moja opinia , a T.O. pouczyl Pana Jacobsky doglebnie. „Kwitnacy amerykanskim przemyslem Vietnam” (G.O.) to nie – „po to, „zeby wiekszosc Vietnamczykow potrafila dogadac sie po angielsku”. (Pan Jacobsky). Nieladnie wyrywac z kontekstu i cytowac tylko pol zdania… A podniosle objawienie: „dobrze, ze polegli Marines tego nie slysza” to brudny absurd. Marines i reszta American Forces w Vietnamie doskonale wiedzieli dlaczego tam sa; bardziej swiadomej armii, przekonanej o slusznosci amerykanskich racji nie ma nigdzie. Nowy Prezydent, juz przy inauguracji, mocno to podkreslil. System dziala. Przytoczony nader chaotycznie watek Sary Palin tak sie ma do tematu, jak kwiatek do kozucha – pomine.
A na temat doktryny „par force” – ani slowa. Widocznie jest nie do podwazenia.

G. OKON
22 stycznia o godz. 21:14
Absolwencie, Absolwencie….oszczedz epitetow, jak mi Bog mily ! Widzisz, kochanienki, wszystko to, czym Ameryka stoi, to takie „stare pianole”. Intelektualni ekwilibrysci z kilku uniwersytetow nie czynia roznicy. Nawet nasz nowy Prezydent, absolwent i Harvard, i Columbia Uniwersity, i nawet Panahou Academy, gra jak ta stara pianola. On ten system poprawia, zmienia, ale -Ten System. Jest ultra – amerykanski. I popatrz, jak go uwielbiaja. Interes Narodu jest ponad wszystko. Babcia wrzucila mu quarter w edukacje i – wyszedl Prezydent. Amerykanski, jak ta Babcia, co pracowala w fabryce bombowcow.
To, co Ty nazywasz szowinizmem, szowinizmem nie jest. Szanujemy i popieramy inne kraje, jak dlugo nie robia nam wbrew. To prawda. To jest zwykly patriotyzm.
Nie uzylbym twego okreslenia „prymityne glupki” ani w stosunku do Ciebie, ani Polski, gdzie mieszkasz. Prosilem: oszczedz epitetow.
Brain wash, czyli pranie mozgu, przeszedlem jeszcze w Polsce. Komunizm uczyl milosci do kapitalizmu, lepiej niz ktokolwiek inny. I – do Coca-Coli – zakaz przez lata byl najlepsza reklama w 1972.
Nie pisz o sobie „kmiotki z nad Odry i Wisly”, nie przystoi. Jak widzisz w tych wpisach, to ja jestem „stara pianola” kmiot na cztery fajery, w farmach na Midwest zagrzebany, przez bydelko Angus obrobiony, zapatrzony w Ameryke i nie rozumiejacy europejskich erudytow, ktorych przez swe swiatle spostrzezenia reprezentujesz. Naucz mnie zatem, przyjacielu, ale nie wyzywaj od najgorszych. Innych – tez nie.

G. OKON
23 stycznia o godz. 5:33
Telegraphic observer pieknie wywiodl o Halliburtonn i ropie, i gazie na swiecie, ale chyba nie bardzo rozumie i zna te „amerykanskie sentymenty”. Nie milosc byla. Byl interes do zrobienia. 900 rodzin wsiadlo w 1940 w Amsterdamie na statek do New York. Wsiedli bo byli Zydami. Uciekali od Niemcow. W New York stali na redzie przez miesiac, Kongres obradowal, az wreszcie wrocili wszyscy do Amsterdamu. Nasz kochany Amerykanski Kongres poslal ich do gazu z zimna krwia. Bez sentymenow. Wiem z licznych rozmow, a szczegolnie ze starymi zydowskimi rodzinami w Miami, w New York, w Chicago, ze w calym kraju, do polowy lat szescdziesiatych na drzwiach restauracji i klubow byly wywieszki: „No nigers. No jews.” To z sentymentu, o ktorym piszesz ? Doktrynerzy brytyjscy i amerykanscy slusznie przewidywali wielka rope i arabski nacjonalizm. 14 maja 1948 jednym ruchem zaspokoili pragnienie wlasnej ziemi i obsadzili tamze wlasnego policjanta. Glupi Nasser od czasu im pomagal odgrazajac sie, ze pojdzie do Tel Aviv po czerwonym dywanie. Machiaveli by sie nie powstydzil. Koncepcja funkcjonuje do dzis. Biedny policjant bierze te pieniadze i uczciwie za nie placi. A nasze interesy – System – sa zadbane. Czyli – odpada jedno i drugie: ani lobby, ani sentyment. Nasz interes sie liczy.
A komentarz zgrabniutki, z przyjemnoscia czytam. Dziekuje.

G. OKON
23 stycznia o godz. 18:40
Droga Pielnio1,
Odczekalem. „Samozawstydzajaca refleksja” jakos nie przychodzi. Pomoz laskawie i daj swoj obrazek Ameryki, ktora by „nadstawiala drugi policzek”. Bardzo szanuje Twoje umilowanie moralnosci i milosci blizniego, ale czy moglbys dac przyklady panstwa, ktore kieruje sie takimi zasadami, choc mogloby ? Panstwa, ktore jest w takich samych warunkach, a nie uzywa wlasnej sily ? Przeciez wiemy, ze zaprzeczenie Kalego zostawiamy w kosciolku, idziemy pracowac i wykanczamy kazdego konkurenta bez skrupulow. Czy przyzwoitosc i moralnosc naprawde kieruja polityka ? Zwaz, ze Ameryka nigdy nie schodzi z celownika Blogowiczow. Zaden inny kraj nie jest przedmiotem ciaglych atakow; o zadnym innym nie mamy tyle wiedzy, a wykorzystujemy ja jednostronnie: atakujac. Chetnie poznalbym tok Twojego myslenia. Pozdrowienia.

G. OKON
23 stycznia o godz. 19:00
Jacobsky,
Oj, wstyd, Przyjacielu drogi ! Jak gentelman moze zadawac tak osobiste pytania pani Armstrog Girl ? Czy czy dyskusje z nia wzbogaci wiedza o jej uczelni ? Jesli ona uczeszcza do polskiego uniwersytetu to jej opinia jest mniej cenna niz opinia pana Ziutka, ktory 24/24, od dwudziestu lat, pije piwo pod latarnia na Milwaukee ? I co tu ma kaloryfer do uniwersytetu ? Chetnie poczytalibysmy jej uwagi, nieprawdaz ?

G. OKON
24 stycznia o godz. 19:02
Pielnia1,
„Nie znosze, gdy zlodziej uczy mnie moralnosci” (1/23 godz. 18.30) – swiete slowa. Nie wiadomo jednakze do kogo sie odnosza. Jaka jest definicja slowa „zlodziej” i jaka slowa „moralnosc” ? Czy bardziej bezdyskusyjnym terminem nie jest: Walka o przetrwanie (survival instynct) ?
Moze jednak lepiej nie kopac sie z koniem ?

G. OKON
24 stycznia o godz. 19:05
Poprawka: istinct. Bo znowu sie przyczepia.

G. OKON
24 stycznia o godz. 23:56
Telegraphic Observer,
Do calej prawdy, ktora tu wylozyles, chce dodac, bo spacery, obiadek i rodzinne bla bla mam juz z glowy. De Gaulle, wtedy, kokietowal Chinczykow i innych, a przy okazji wsadzal szpile Amerykanom (do NATO sie nie zapisal) i przy okazji robil (bardzo watpliwe zreszta) interesy z Polska, Jugoslawia i Rosja. Lozeczko specjalne w Wilanowie musieli mu zbudowac, bo lepetyna siegala wlasnie Uralu. U siebie tym samym budowal wizje wielkiego prezydenta. A narazal sie swiadomie ( francuski Quebeck ) dla PR. Jednak przeciw interesom U.S. nie wystepowal.
Rosja miala zapedy Imperatrycy Ekaterynki od zawsze. Ale – ona dawala Potemkinowi co trzecia wies na zawojowanym terenie a glupi Putin zakreca Ukraincom kurek, a Europe straszy, jak stara babe kozuchem. You get more with honey than with a shit – i daj Boze niech tak ciagnie dalej. Amerykanie zaciagaja mu petle na szyi coraz bardziej. Kiedy bedziemy mieli granice NATO w Sewastopolu, zaspiewa cienkim glosem. Wlasnie gospodin Putin postanowil to go for kicks with an ox. O tym pisalem szanownym interlekutorom. Zloz w Tiumen, a tym bardziej na Syberii (wieczna zmarzlina) nie moga tknac bez technologii amerykanskiej. To jest powolny proces realizowany z zelazna konsekwencja przez ten „amoralny i zlodziejski” (cyt.Pan Pielnia1) kraj. Instalacje w Polsce i Czechach dokladaja Kremlowi adrenalinki, tak ze niezadlugo nie bedzie wiedzial gdzie sie obrocic – vezde eti suki Amerikancy ! Wreszcie go sie stlamsi, zdemokratyzuje, swiat odetchnie a nowe technologie pomoga zaplanowac podobna strategie wobec Chin. Na to wszystko trzeba miec duzo, duzo pieniazkow, ktore tu sa a gdzie indziej ich nie ma. O tym warto pamietac przed zlorzeczeniem na Ameryke.

G. OKON
25 stycznia o godz. 18:16
Sasiad zza wody, dzis rano, przytomnie ominal lizakobrednie i rozwazyl przyszlosc Sewastopolu. Proponuje mu jeszcze pogadac o Krymie i Odessie. Do Odessy mam szczegolny sentyment : tam na kazdym rogu stoi erudyta, ktory zapedzilby w kozi rog Pana Lizaka. Tam by mu pohasac ! Skazhite, gde tut rynok ? Koneczno skahzu ! Idite, pozhaluista priamo, potom na levo, potom opiat” na pravo, potom povernite chut’ nazad, proidete cherez malenki dvor, tam skameechka, na nei sidit Ivanushka Durachok, kotoryi s udovolstviem budet otvechat’ na vse vashi glupye voprosy, w tom chisle – rynok.
Telegraphic Observer – moze sprobowalibysmy namowic Pana Passenta na wpisy bez cenzury ? Tak chodza dwa sasiednie blogi i ludzie maja frajde z szybkiej wymiany. Co nam tu grozi ? Nic. Jak sie impertynent odezwie – zignorowac i sam wygasnie. Trzymanie tej cenzury to brak odwagi i zamulanie. Wdzieczny bym byl kazdemu za podparcie tego postulatu i zlozenie na rece Gospodarza Blogu stosownej prosby. Pozdrawiam.

G. OKON
26 stycznia o godz. 17:51
Telegraphic Observer
Grab
MA
Wpisy bez „cenzury”, bez uprzedniej akceptacji, przyspiesza wymiane. Zwieksza ilosc blogujacych. Ozywia te lekture. Mozna sprobowac przez jeden miesiac, zeby nie gadac po proznicy. Bac sie malego eksperymentu ?

G. OKON
26 stycznia o godz. 18:12
WALDEMAR
Najpierw pozdrowienia, potem – propozycja. Czy bylbys za drukowaniem wpisow bez „cenzury”, bez czekania na akceptacje ? Dialog bylby szybszy, ciekawszy, wiecej glosow w dyskusji. Ta Akceptacja to ze strachu ? Przed czym ? Proponuje maly eksperyment przez miesiac. Wtedy byloby wiadomo, czego sie teraz boimy, bo moze nie ma czego sie bac ? Jak tak dalej pojdzie to wszyscy sie ucwiakaja na tych nudnych elaboratach.

G. OKON
27 stycznia o godz. 11:54
WALDEMAR
Szybki jestes – dziekuje. Czekanie na akceptacje nas dreczy – nie tzw. „cenzura”. Czy naprawde musimy czekac na te P.T. Akceptacje ? Sasiednie blogi chodza bez Akceptacji a tu – mur, sciana, zelazobeton, rentgen – zupelnie jak na Mysiej…W mysl reguly: „jak nie poczeka to nie doceni”. I to napewno nie jest pomysl Pana Daniela. My jestesmy mlodzi i niecierpliwi – dajcie nam powietrza !

G. OKON
27 stycznia o godz. 18:05
Telegraphic Observer,
Jasny gwint ! Ale cie szargaja, ale obelga, ja bym tego nie zniosl. Nie wiem co bym zrobil, jak by mnie Jasny Gwint wepchnal do jednego wora z Kanadyjczykami; tylko sie powiesic…Albo czytac Pana Lizaka i Pania Magrud – z rozpaczy. Pana Lizaka nie czytam, bo nie ogarniam zawilosci jego argumentowania a Pani Magrud nie tykam, bo damie nie wypada przykocic. A byloby, bylo…. A my, „kohorta spuszczona z lancucha”, „psy co poczuly krew” (co za finezja !) nurzamy sie w klamstwach, agresji, inwektywach i arogancji. Nie wstyd ci ?

G. OKON
27 stycznia o godz. 18:37
Jacobsky, MA
A moze przylaczylibyscie sie do mlodziezy postulujacej drukowanie bez szlabanu „twoj komentarz czeka na akceptacje”. Szlaban zwykle stawiaja ze strachu, a czego tu sie bac ?! I – kto sie boi ? Blog by chyba ozyl, chocby na probny okres jednego miesiaca ?

G. OKON
27 stycznia o godz. 22:09
Na Jacobsky’im zawiodlem sie sromotnie. Taki zreczny, blyskotliwy, a nierzadko – wredny, polemista, sflaczal mi w oczach. Chce „szlabanu”, asekuracji, miedlenia itp, jak by chcial sie podlizac Administracji, albo pomoc wolno myslacym czy tez przepisujacym. Lzy mi kapia z zalu, bo na Jacobskiego w tej krucjacie liczylem.

G. OKON
29 stycznia o godz. 3:39
Tarcza tylko na papierze. I tak to bylo pomyslane. Leverage. I niech sie tak strasza przez nastepne sto lat. Z czasem obaj schudna i pokochaja sie znowu, jak im zagrozi jedna miska ryzu dziennie. A Polska, solidny sojusznik, niech pelni role „podpieracza” w Europie Wschodniej.

G. OKON
29 stycznia o godz. 21:06
MA
Bardzo sie skupiali obaj:



G. OKON
31 stycznia o godz. 4:08
Pan Lizak
Panski komentarz i relacja z inauracji Prezydenta U.S. obfituja w rasistowskie uwagi i nieprawdziwe informacje. Moglby sie Pan powstrzymac.