Co to sie. kurde, nie dzialo jak ten Haselhuhn zjechal ! Konie mieszali najgorzej, bo wystawaly na klatce, zeby pare zielonych nabyc. Siemiatkoska, pietro nizej, bez przerwy latala do Administracji, ze waluciarze leja jej pod drzwiamy i kto po schodach nie idzie, lapie te szczyny w szapoklak. Sam Kierownik ADM sie wybral.
-Panie Jarzabek, ja mam do szanownego tatusia sprawe, zeby to lanie po klatce ustalo !
-A pan myslisz, ze nam to lezy ? Zawolaj pan melicje, niech ich zamkna !
-Co ty sie Lolek tlumaczysz - wtracila sie Cesia - przecie to nie ty ! Jak raz, po imieninach u Wieska, pusciles w pory, sama schody mylam i wycieralam ! A jak pan kierownik chce sie zazalic, to niech wypiernicza do tech, co Tatowi medal dali za Powstanie !
Faktycznie, farmazona trudno tera bylo rozroznic od ubowca. Te tyz po klatce mendzili, od sasiadow dziure w scianie wywiercili, lazili za Tata po calem miescie. A u nasz, na klatce, sie przebierali.
-Dzien dobry, towarzyszu Borowinski !-A paszol ty won, mendo zlodziejska !
-Takie glupie, te ich oficery - narzekal Borowinszczak - za bazanta sie odstawi, a potem mie dzien dobry mowi ! Bo jak raz do wasz przyszlem..
-Sie zapomnial, ofiara peknietego kondona...-Cepy niemozebne, klonica robione !
-Ale z Tata sa grzeczne, gume do zucia dla swojech bekartow wypraszaja...
-O. o, ooo Lolus, jak bedziesz jechal, skocz na Bazar, tech gum jeszcze nabyc ! Tato, co mial, juz jem porozdawal, a sie przyzwyczaily i zebrza... A Tatowi nie idzie jem odmawiac....
-A ty uwazaj, Cesia, jak tak dalej pojdzie, te ubeki beda sie do ciebie na zupe pchac !
Kiedys, rankiem, Tato udawal sie pochodzic nad Wisla. Wyszedl za prog ale spodzien se opuscil do cementu i oswiadczyl:
-Ktoren chce gume, musi mie w dupe pocalowac !
Uciekli przestraszone, ale ten jech kierownik obejrzal sie naobkolo, cmoknal Tate w podlupki, zlapal swoje gume i tyz nawial.
-Jutro se ich medal tam wetkne - powiedzial Tato - niech wyglancujo !
Wszystkiem na klatce sie te ubeki spodobaly. Farmazonow przepedzili. Jak ktorego przyparlo, to grzecznie pukal, czy moze siusiu. Siemiontkoska tech przystojniejszech zapraszala do siebie na przebieranstwo:
-Pan wejdzie, pan sie nie wstydzi, czterech mezow mialam, Soliter mie po Oboznej na wozku spuscil - ja juz niczego nie pekam !
Po jakiems czasie, zakupy nam wszystkiem robili, bo w kolejce stac nie musieli.
A te ich notatki sluzbowe to jem Hania w kuchni na stole dyktowala. Tato jej powiedzial, ze tak ladnie to o niem nawet w tem Chicago, w gazecie, nie pisali.
I spokoj by mial na starosc, zeby sie te wezwania nie posypali. Dla Staska Honczaruka i dla Wieska Czapigi. Z sadu, z melicji, z Ormo ze strazy pozarnej, z innech organow, i cholera wi skad jeszcze. Za meble placic, poduszke i kordle oddac - zwalilo sie to na nich jak Hanina pelargonia na te nauczycielkie.
-I gdzie ja, kurde, bede teraz do tech szemranech organow jezdzil, do Kociego Dolka ?
-Chody masz ?-Gowno !
Plakaly se oba w klapy Pod Rzodkiewka, kiedy jak raz Zlota Reneta z Napoleonem weszly.
-Co jest, ferajna ?-Siedziem i myslem. O, tu, wezwania codzien dostajem...
-Zara, zara... Ty, Napoleon ! A ten od tego malucha, od wielblada, pod ZOO, to nie byl mecenas przypadkowo ?
-Wysoki Sad raczy przyjac podziekowania za przeniesienie sprawy do miejsca zamieszkania mojech klientow ! Wnosze, ze obydwa sa niewinne jak te lelije, co tu na parapecie sie hodujo ! - otworzyl uroczyscie mecenas Orzeszka.
-A swiadek Haselhuhn sie nie stawil ?-Spi, prosze Wysokiego Sadu !
-Spi albo go znowu te ubeki po dupie cmokajo....Zauwazyla szeptem Cesia.
Przelozyli, az sie swiadek Haselhuhn stawi.
Oskarzone byli trzech a swiadek jeden, ktoren, nie wypominajecy, nieustajaco spal. Jak go z tego okretu do Warszawy wiezly, tyz spal. Jak lokal U Zwiedlej Ciotki w Kociem Dolku przemeblowali, w nocy - spal. Jak chawire kierownikowi lokalu rozbebeszyli, zeby Tatowi poduszkie i kordle na drogie wykompinowac - spal. Przespal nawet ciezkie mordobicie z melicjo w tem Kociem Dolku.
-Rozeszlo sie o to, ze najsampierw te ich krzeselka sie wszystkie rozlatywali pod namy !
-Zeznawaj praworzadnie, Wiesiek, ostatni fotel sie rozlecial na lbie kumendanta posterunku !
-Ty mie tu Stasiek nie prostuj ! Taki fotel, jak uczciwie zrobiony, nima prawa na lbie pec !
-Spokoj w mojem Sadzie ! Bo cale widownie usune ! - zarzadzil ten glowny z lancuchem na szyi - prosze kuntynuowac zeznania !
Mecenas Orzeszka szmyral jem do ucha, lby spuscily i potakiwaly.
-Wysoki Sadzie, moje klienty na okolicznosc lapowki wymuszanej chca zeznac !-Jakiej lapowki ? Swiadek Jarzabek ? - Prosze mowic !
-Moj Tato, Haselhuhn.....zaczal Lolek.
-Wy - Jarzabek a wasz ojciec Haselhuhn ? - przerwal Sad.
-Wojenne okolicznosci nam sie przydarzyli - zaczal Lolek - to moj Tato ! - i kontynuowal, jak Sad przykazal.
-Tato powiedzial, ze na..........na co ? - Zapytal mecenasa.-Na korupcje - podpowiedzial Orzeszka.
-Ze na te korupcje jednego dulara nie da ! - To ja zem jem powiedzial, ze zeby sie w dupe ugryzli i - wont, lachmadojdy !
Wiesiek sie rwal zeznawac, lape podnosil to Sad mu zezwolil.
-A w areszcie to nas zatrzasli oszukanstwem, Wysoki Sadzie ! Zwyklem oszukanstwem ! Postawili na stol pol lytra, cztery sledziki i cztery golonki a jakzesmy tam wlezli to kraty - trzask ! I kiblujem !
-I gowno bysmy wyszli, zeby nie nylony dla Cesi....
-Swiadek ! Jakie znowu nylony ? Jakiej Cesi ? Prosze na temat ! - zagrzmial ten z lancuchem.
-Cesia, Malzonka moja slubna, tu siedzi. A tato mial dla niej te nylony.
-A zona tego z melicji podeszla, zeby sobie na nasz pofilowac, bo na takiech duzech jeszcze sie jej nie przychodzilo i za te nylony wyciagla nam klucz do tego mamra.
-A te wszystkie stoly, szafy, karabiny i insze oporzadzenie, co w mamrze one mieli, poszli w drobny mak, jak sie zegnalim.
-Bo sie bronic zaczeli. Pozegnac sie nie dali !
-I rany ciete glowy, i zlamana reka, i wybite zeby, i pozar posterunku - to tez, bo sie wam pozegnac nie dali ? - Dopytywal sie ten z lancuchem.
-Dokladnie tak, Wysoki Sadzie ! Wszystko oni ! - zarzekali sie trzy podsadne.
Orzeszka byl niepocieszony. Stasio i Wiesio swoje odsiedzieli, Lolka zawiesili. A Tato - spal.