Tuesday, February 9, 2010

Te dwa

-...taka lebiezka, ci mowie.
-Co ty pierniczysz, Reneta ? Lebiega !
-Mie pasuje lebiezka. Gnida czyli...Takie gowno marne.
-Fakt.Wyzej wuja nie podskoczy...
-A pcha sie do ferajny, bo sie wstydzi tej swojej wiochy.
Napoleon i Zlota Reneta lezeli na trawie kolo ZOO i sumowali Gluta.

Kociaki jakies zamierzali se poderwac, ale nic sie nie trafialo.
-Ta schabowa, z parasolko, ci nie lezy ?
-Facjata ujdzie w tloku, ale te salcesony...
-A ta, na komosie chowana ?
-Gnaty faktycznie posiada niemozebne...
-A ta z wozkiem ?
-Tys sie z Baranowa na lby pozamienial ?! Gdzie sie do wozka pchasz, obrzepalo ? Ciu,ciu,ciu, bobasek skubany, a tu twoj rudy leb sie pokaze i szczeniak wykorkuje od reki, ze strachu !
-A ta Baranowa, cos nadmienil, w rzeczywistosci leb barani, ale reszta sie nadaje...
-Juz ci sie pokickalo do dna ! Siostre Alicje, czyli Baranowe, Koscielny zalatwia !
-Zaloze sie, ze mu beczy baraniem glosem...
-Odpada. Remanenty z Plebanii mie nie rajcujo.

Lezeli na trawie, obrabiali baby i suszylo jech niemozebnie. Co by tu wykompinowac ? Choc na cwiare sie gdzies zalapac....

-Ty, a skad wiesz, ze ten zafajdaniec sie by mie wystraszyl ?
-Zlota Reneta i Rudy Leb ! Zlodziejska morda !

-Czy Szanowna pozwoli, ze pobawie oseska ?
-Pozwoli, tylko z daleka od wozka i lapy przy sobie !
Rudzielec zaczal robic morde raz taka, raz taka i maluch w wozku zarykiwal sie od smiechu. Podobalo mu sie ! Mamuska spokojnie filowala.
-Chcesz, wielblada ci zrobie ?
Zlota Reneta sciagnal marynare, wsadzil pod koszule na plecach oba buty i stanal na czterech lapach. Robil wielkie kroki a maluch w wozku pial z zachwytu.
Napoleon, z zazdrosci, robil rekamy klapoucha i pokazywal, ze zebow tez nima, znaczy sie - kolega. I tyz - lysy.

Mamuska wziela bobasa na rece, bo sie wlasnie coskolwieczek byl obsikal.
-Szanowna Pani pozwoli, ze ja to zalatwie ! - zadeklarowal sie Rudy.
Polazl z malym do fontanny. Napoleon tez sie pchal, zeby pomagac i - Rudzielec nie mogl se odmowic... tracil go w plechi i Lysy natychmiastowo plywal z zabamy. Bobas rwal sie do nich i nie chcial do Mamuski. Cale towarzycho balowalo w najlepszych humorach, az Od Ratuszowej podeszly dwa mundurowe.
-Zwazcie kapralu, czyzby te dwie worychi od zegarkow nam kota dostali ?
-Tak wyglada, obywatelu sierzancie. Zara sprawdze ! Kapral podskoczyl do balowiczow i kazal jem chuchnac. Bobas go po prawdzie obrzygal jak wycieraczkie dworcowe, ale oba figusy byli niewiarygodnie trzezwe !
-Szanownej Obywatelce zegareczek czasem nie zginal ?
-A torebeczka z piniondzem na miejscu ?
Kapral czyscil mundur w krzakach a sierzant kontynuowal podejrzenia.
-Takiem zakapiorom obywatelka daje do rak wlasne pociechie ?
-A,zeby mie wczorajsze flaki sparli na takie obraze! - Skoczyla na niego koscista mamuska - Toz to dwie nianki, ze ze swica szukac ! Godzine juz te fidrygaly z Grzesiem uskuteczniaja, az Grzesio do matki nie chce !
Sierzant zapisal w notesie: "Zlota Reneta i Napoleon na badania do Tworek - pilne", a sam podziekowal i oddalil sie sluzbowem krokiem. Posterunkowy tyz sie zmyl. Mokry slad sie za niemy zostal, bo kapral mocno obciekal manno kaszo.

Wzmiankowany Grzesio tak wyl, zeby od niech nie odchodzic, ze wszystkie razem trafili do chawiry Panstwa Orzeszkow, a Pan Orzeszka czlowiek swiatowy sie okazal, pomoc sasiedzkie docenil i zachlal morde z temi nygusamy, ze nad ranem oba go za nogi napowrot do domu ciagli, bo mu sie zamieszkania pomylili.

Po tem Grzesiu, Zlota Reneta i Napoleon zapisali sie do roboty w przedszkolu na Maryniaku. Zle jem nie bylo. Do piatej robili za wielblada, za papugie, za malpe - na co tylko zasrance mialy ochote - a potem zarli remanenty z kuchni i szli spac czysciutkie i trzezwe,jak te noworodki. Prysznic nawet brali i obuwie sciagali na noc. Zeby nie naswinic.
-Jak by u mie na Szmulkach takie przedszkole bylo...
-I ty wojny pieprzonej nie bylo...
-I w domu, zamiast bimbru, zupe by dawali...
Rozmarzyly sie oba zakapiory i zasnely, jak niewinne dzieci

Kucharki przyszli rano i patrzyli na niech z zaloscia. Niech se pospia, wczoraj jem te pociechi dali popalic...
-Kawki tu panom zrobilam, nie szkodzi, ze zbozowa, samo zdrowie !
-A twarozku ze szczypiorkiem Pan sprobuje ?
-Z czem, Pani powiada ? Ze scipiorkiem ? Pierwsze slysze...
-I chleb z maselkiem...i mleczko...i rzodkieweczki...
-Napoleon, ofiaro szturgnieta, miales ty kiedy takie zycie ?
-Nie mow, Reneta. Jak u mamy !
-Jakiej Mamy ? Ty swoje pamietasz ?
-Skad mam pamietac ? Z tego co sie dookola palilo ?
Porzadne sie takie zrobili, ze wstyd mowic. Nawet rece myli!

Wybrali sie oba do Borowy, robote na fabryce obgadac.
-To jest tak, panie Borowa, w kazden jeden dzien bedziem tu zasuwac, a w niedziele - do Przedszkola !
-Wy oba do przedszkola ?!
-A do Przedszkola ! Lubiem te robote !
U knajaka - slowo jest slowo. Im zul wiekszy, tym slowo mocniej stoi.

-A wiesz, Napoleon, kiedy mie na tech maluchow pociaglo ?
-Jak zes, tej spod trojki, blizniakow zrobil ?
-To nie ja. Proboszcz sie skurwil.
-No, to kiedy ?
-Jak zesmy jem, przy tej choince dla bidokow z Solca, caly pokos z Rozyckiego rozdali...Same zlote czasomierze byli, zadnej poruty !
-A mie ta na kuchni, blondyna, w oko wpadla. Leze wieczorem i kompinuje. Moze ta robota na fabryce wypali....mieszkanie jakies, karaluchow bym se narobil...
-Cie rozumiem. Podobnech do Tatusia, tez lysech...
Reneta w dziob oberwal z krotkiej reki, dwa kopy go polozyli i tera stekal.
-Dobra, dobra... Jak steka to zyje... Trupy cicho lezo.
-I za co ty mie tak pod flek, bez obwijaczy ?
-Mojech karaluchow mie nie ruszaj, bo jeszcze zarobisz !

Jak to z niemy. Pobili sie, pogodzili i - dalej jadziem !

- Na fabryce zasuwali, jak Pan Bog przykazal. Dziwnem zdarzeniem, na narzedziowce suwmiarki przestali ginac, dwie gwintownice, co jech juz od miesiaca szukalim, samoczynnie sie znalezli a Orla Bialego ktos z wychodka wyciagnal i napowrot na sciane przywiesil. Jak jem dwie srubki dla przedszkola byli potrzebne, podanie napisali i potem protokol, ze srubki wkrecone w przedszkolu, drzwi trzymaja. Sledzil i szpiegowal na niech Borowa i nic nie mogl znalezc. Spokojne chlopaki sie zrobili. Jedne wolniej, drugie szybciej, z czasem wszystkie chlopaki zbieraly sie do kupy, prosze Wysokiego Sadu -
zakonczyl swoje mowe Lolek, ktoren za swiadka Obrony, w Sadzie na Grodzkiej wystepowal,w sprawie Zlotej Renety i Napoleona. Zgarneli jech, jak zegar z Kosciola Sw. Anny o pierwszej w nocy wynosili ale Obrona zapewniala Wysoki Sad, ze oba, w czynie spolecznem, postanowily ten zegar nasmarowac. W lawkach siedziala cala ferajna, a w pierwszem rzedzie rodzina Orzeszkow. Nawet maly Grzesio byl cicho, bo czekal az mu pan Napoleon znowu malpe pokaze.

No comments:

Post a Comment