Tuesday, February 2, 2010

Czyn spoleczny

-Glucie, sieroto boza, co sie martwisz, co sie smucisz ?
-Z wiochy jestes, na wies wrocisz ! - Wstrzelil sie bystry Boles. Jednakowoz knebel i kaganiec na malego Nereczkie zadzialali i mozna bylo Gluta za ozor pociagnac.
-No, Glut, gadaj !
Glut zwiesil leb i siedzial nad jakiems gownem na trawie. Jak by go zamurowali. Nic. Prace myslowa odbywal.
-Przyjdziem jutro, moze powie...
-Od wtorku tak siedzi.
Glut odprawial swoje nabozenstwo w krzakach przy wylocie Lipowej i nic go nie ruszalo. Pan Wacek, co po zielenine pod Poniatoszczaka jechal, dal mu bulkie z maslem, ale Glut nie zezarl, na pozniej se odlozyl.

Pan Wacus cichy byl, nikomu nie mieszal, holcgazowe krecil i swoje wiedzial.
-Bym ci sie zwierzyl, ale poruta taka, ze kosci wiedna...
-Otworz serce Waciula, kumple jestesmy od podstawowki, co cie dreczy ?
-Zastrzele skurwysyna. Zastrzele !
-Ukatrupisz mende a bedziesz kiblowal za czlowieka...
-Bo on ma dwadziescia cztery guziki na paltocie ! Wychowalem ja. Elektronike skonczyla. Ten jej Wojtus uwazajaca, porzadna chlopaka jest, a tu...taki numer ! Zastrzele.

Stypulkoskiej i figusowi z ASP nie do strzelania bylo. Jak Ulka wytlukla tego Gluta walkiem po lbie a figus mu do dupy nakopal, Ulka przeprosila za rebelie na Radnej, szyby wstawili i bylo gites. Chodzili za renkie, nad Wisla siedzieli i kroilo sie, ze wesele bedzie.

A Glut siedzial nad tem gownem w krzakach kolo Lipowej i tak glowkowal, ze
sie spocil.

-Ty mie tu zeznawaj natychmiastowo, co jest grane ?
Borowa z domu sie pofatygowal w te krzaki, zeby rozgryzc Gluta.
-Mie na twoje bole nerek to wala klasc, ale Malzonka mie truje, ze jej braciula ma zgryz. To przyszlem. Co jest ? Czwarty juz dzien tu kiblujesz !
-Wszystko przez to, ze mie Ulka przez leb wyrzla i mysli sie mie poplatali....
-Trza bylo nie donosic, nie miedlic ozorem po proznicy !
-Ale mie ten studenciak od Stypulkoskiej codzien w dupe kopie, dopoki sie nie przyznam !

Rano o czwartej, pan Wacus wykopal niemieckie parabelkie, co ja od wojny trzymal i pojechal na Mysie, pod prace tego wygibusa, ktoren mu coreczkie marnuje. Poczekal, elegancko sie przedstawil, zaprosil nygusa do holcgazowy, parabelkie pokazal i wywiozl, jak swego, nad Wisle. Zaczal mu guziki przy kapocie liczyc.
-Kurrrka wodna, dwadziescia sie okazuje.
-I po co pan je liczysz ?
-Bo mie Malgosia nadala, ze ma byc dwadziescia cztery. Znaczy sie, odpadasz pan, jako kandydat na trupa. Sie pan nie przejmuj, juz ja tego figusa znajde.

Wracal Wybrzezem i - co jego oczy widzom ? Glut podskakuje jak by kociego rozumu dostal. I morda mu sie smieje, ze malo gorna polowka nie odpadnie.
-Glucik, co cie tak rajcuje ?
-Moje ! Moje wlasne, panie Wacek !
A tu, Stypulkoska ze swojem fagasem od Bednarskiej ciogno i fagas juz se nogawkie podwija, zeby apiac Glutowi nakopac.
-I co zes wynalazl, Glut ?
-Moje, jak bonie dydy - moje !
-Potrzebuje sie wyjasnic - zagaja Stypulkoska - ze jak Gluta z ty Karowej wypuscli, jak juz gnojom wszystkie bajki naopowiadal, Glut polecial w krzaki i z radosci narznal pod akacja. Sie nie przyznawal, ze to jego tam lezy. To moj najukochanszy zarzadzil, ze albo znajdzie swoje, albo codzien - kopy, az znajdzie. Wyglada, ze sie wyjasnia.

-Glucie, w gownie robisz, po linii ci bedzie. Jako czyn spoleczny, nie bedziesz juz na plotach obiady zarabial, tylko zawsze rano obejdziesz te krzaki, od Tamki do Karowej i brudy wywieziesz.

-Panie Waclawie szanowny, na czyn spoleczny sie pan nie zgodzisz ?
-Ale wy mie pomozecie znalezc tego, co ma dwadziescia cztery guziki przy kapocie !
Figus wzial Stypulkoskie na strone:
-Albo znajdziem, albo ktoremu przyszyjem, nie ?
-Gra, kochany !

Figus byl zadowolniony. Wzieli sie ze Stypulkoska pod rekie, a on jej tlumaczyl:
-Ludzie, od malego sa chowane na wsi, ze robia za chalupa. Ojce ich przywoza do Warszawy, same za przodownikow pracy ida, a szczyle bezpanskie dalej rzna, gdzie popadnie. Cale miasto juz zasrali ! Szcza po bramach i - niech reka boska broni dac jem po uszach ! Ojce jech bronio, ze tak sie wychowali i tak ma byc ! Na ten raz, ja i moja narzeczona bedziem tu, na Kosciuszkowskiem, po trawie a nie po gownie, na spacer chodzic.
-A Glut, kochany ?
-Glut cale zycie na wsi w gownie robil, to i dalej bedzie.
Kwalifikacje se podniesie !

No comments:

Post a Comment