Thursday, February 25, 2010

A Tato spal

Co to sie. kurde, nie dzialo jak ten Haselhuhn zjechal ! Konie mieszali najgorzej, bo wystawaly na klatce, zeby pare zielonych nabyc. Siemiatkoska, pietro nizej, bez przerwy latala do Administracji, ze waluciarze leja jej pod drzwiamy i kto po schodach nie idzie, lapie te szczyny w szapoklak. Sam Kierownik ADM sie wybral.
-Panie Jarzabek, ja mam do szanownego tatusia sprawe, zeby to lanie po klatce ustalo !
-A pan myslisz, ze nam to lezy ? Zawolaj pan melicje, niech ich zamkna !
-Co ty sie Lolek tlumaczysz - wtracila sie Cesia - przecie to nie ty ! Jak raz, po imieninach u Wieska, pusciles w pory, sama schody mylam i wycieralam ! A jak pan kierownik chce sie zazalic, to niech wypiernicza do tech, co Tatowi medal dali za Powstanie !

Faktycznie, farmazona trudno tera bylo rozroznic od ubowca. Te tyz po klatce mendzili, od sasiadow dziure w scianie wywiercili, lazili za Tata po calem miescie. A u nasz, na klatce, sie przebierali.
-Dzien dobry, towarzyszu Borowinski !
-A paszol ty won, mendo zlodziejska !
-Takie glupie, te ich oficery - narzekal Borowinszczak - za bazanta sie odstawi, a potem mie dzien dobry mowi ! Bo jak raz do wasz przyszlem..
-Sie zapomnial, ofiara peknietego kondona...
-Cepy niemozebne, klonica robione !
-Ale z Tata sa grzeczne, gume do zucia dla swojech bekartow wypraszaja...
-O. o, ooo Lolus, jak bedziesz jechal, skocz na Bazar, tech gum jeszcze nabyc ! Tato, co mial, juz jem porozdawal, a sie przyzwyczaily i zebrza... A Tatowi nie idzie jem odmawiac....
-A ty uwazaj, Cesia, jak tak dalej pojdzie, te ubeki beda sie do ciebie na zupe pchac !

Kiedys, rankiem, Tato udawal sie pochodzic nad Wisla. Wyszedl za prog ale spodzien se opuscil do cementu i oswiadczyl:
-Ktoren chce gume, musi mie w dupe pocalowac !
Uciekli przestraszone, ale ten jech kierownik obejrzal sie naobkolo, cmoknal Tate w podlupki, zlapal swoje gume i tyz nawial.
-Jutro se ich medal tam wetkne - powiedzial Tato - niech wyglancujo !

Wszystkiem na klatce sie te ubeki spodobaly. Farmazonow przepedzili. Jak ktorego przyparlo, to grzecznie pukal, czy moze siusiu. Siemiontkoska tech przystojniejszech zapraszala do siebie na przebieranstwo:
-Pan wejdzie, pan sie nie wstydzi, czterech mezow mialam, Soliter mie po Oboznej na wozku spuscil - ja juz niczego nie pekam !
Po jakiems czasie, zakupy nam wszystkiem robili, bo w kolejce stac nie musieli.
A te ich notatki sluzbowe to jem Hania w kuchni na stole dyktowala. Tato jej powiedzial, ze tak ladnie to o niem nawet w tem Chicago, w gazecie, nie pisali.

I spokoj by mial na starosc, zeby sie te wezwania nie posypali. Dla Staska Honczaruka i dla Wieska Czapigi. Z sadu, z melicji, z Ormo ze strazy pozarnej, z innech organow, i cholera wi skad jeszcze. Za meble placic, poduszke i kordle oddac - zwalilo sie to na nich jak Hanina pelargonia na te nauczycielkie.
-I gdzie ja, kurde, bede teraz do tech szemranech organow jezdzil, do Kociego Dolka ?
-Chody masz ?
-Gowno !

Plakaly se oba w klapy Pod Rzodkiewka, kiedy jak raz Zlota Reneta z Napoleonem weszly.
-Co jest, ferajna ?
-Siedziem i myslem. O, tu, wezwania codzien dostajem...
-Zara, zara... Ty, Napoleon ! A ten od tego malucha, od wielblada, pod ZOO, to nie byl mecenas przypadkowo ?

-Wysoki Sad raczy przyjac podziekowania za przeniesienie sprawy do miejsca zamieszkania mojech klientow ! Wnosze, ze obydwa sa niewinne jak te lelije, co tu na parapecie sie hodujo ! - otworzyl uroczyscie mecenas Orzeszka. 
-A swiadek Haselhuhn sie nie stawil ?
-Spi, prosze Wysokiego Sadu !
-Spi albo go znowu te ubeki po dupie cmokajo....Zauwazyla szeptem Cesia.
Przelozyli, az sie swiadek Haselhuhn stawi.

Oskarzone byli trzech a swiadek jeden, ktoren, nie wypominajecy, nieustajaco spal. Jak go z tego okretu do Warszawy wiezly, tyz spal. Jak lokal U Zwiedlej Ciotki w Kociem Dolku przemeblowali, w nocy - spal. Jak chawire kierownikowi lokalu rozbebeszyli, zeby Tatowi poduszkie i kordle na drogie wykompinowac - spal. Przespal nawet ciezkie mordobicie z melicjo w tem Kociem Dolku.

-Rozeszlo sie o to, ze najsampierw te ich krzeselka sie wszystkie rozlatywali pod namy !
-Zeznawaj praworzadnie, Wiesiek, ostatni fotel sie rozlecial na lbie kumendanta posterunku !
-Ty mie tu Stasiek nie prostuj ! Taki fotel, jak uczciwie zrobiony, nima prawa na lbie pec !
-Spokoj w mojem Sadzie ! Bo cale widownie usune ! - zarzadzil ten glowny z lancuchem na szyi - prosze kuntynuowac zeznania !
Mecenas Orzeszka szmyral jem do ucha, lby spuscily i potakiwaly.
-Wysoki Sadzie, moje klienty na okolicznosc lapowki wymuszanej chca zeznac !
-Jakiej lapowki ? Swiadek Jarzabek ? - Prosze mowic !
-Moj Tato, Haselhuhn.....zaczal Lolek.
-Wy - Jarzabek a wasz ojciec Haselhuhn ? - przerwal Sad.
-Wojenne okolicznosci nam sie przydarzyli - zaczal Lolek - to moj Tato ! - i kontynuowal, jak Sad przykazal.
-Tato powiedzial, ze na..........na co ? - Zapytal mecenasa.
-Na korupcje - podpowiedzial Orzeszka.
-Ze na te korupcje jednego dulara nie da ! - To ja zem jem powiedzial, ze zeby sie w dupe ugryzli i - wont, lachmadojdy !

Wiesiek sie rwal zeznawac, lape podnosil to Sad mu zezwolil.
-A w areszcie to nas zatrzasli oszukanstwem, Wysoki Sadzie ! Zwyklem oszukanstwem ! Postawili na stol pol lytra, cztery sledziki i cztery golonki a jakzesmy tam wlezli to kraty - trzask ! I kiblujem !
-I gowno bysmy wyszli, zeby nie nylony dla Cesi....
-Swiadek ! Jakie znowu nylony ? Jakiej Cesi ? Prosze na temat ! - zagrzmial ten z lancuchem.
-Cesia, Malzonka moja slubna, tu siedzi. A tato mial dla niej te nylony.
-A zona tego z melicji podeszla, zeby sobie na nasz pofilowac, bo na takiech duzech jeszcze sie jej nie przychodzilo i za te nylony wyciagla nam klucz do tego mamra.
-A te wszystkie stoly, szafy, karabiny i insze oporzadzenie, co w mamrze one mieli, poszli w drobny mak, jak sie zegnalim.
-Bo sie bronic zaczeli. Pozegnac sie nie dali !
-I rany ciete glowy, i zlamana reka, i wybite zeby, i pozar posterunku - to tez, bo sie wam pozegnac nie dali ? - Dopytywal sie ten z lancuchem.
-Dokladnie tak, Wysoki Sadzie ! Wszystko oni ! - zarzekali sie trzy podsadne.
Orzeszka byl niepocieszony. Stasio i Wiesio swoje odsiedzieli, Lolka zawiesili. A Tato - spal.

2 comments:

  1. W swoim prymitywnym oglądzie rzeczywistości doszedłem do wniosku, że bydgoską konwencją Sikorski właśnie przegrał wybory prezydenckie. Na temat walorów estetycznych wypowiadanych przez Sikorskiego treści czy też zastosowanych przez niego chwytów nie będę się wypowiadał, bo po pierwsze nie czuję się kompetentny a po drugie, zostało to już dogłębnie omówione.

    Mnie uderza co innego. To, że nie tylko Radek Sikorski ale i jego małżonka, Anne Applebaum, nie dostrzegają różnicy w podejściu do walki wyborczej społeczeństw USA i Polski. W USA wybory polegają głównie na wzajemnym wdeptywaniu w glebę kontrkandydatów. W Polsce też ale zwycięstwa osiąga się nieco inaczej.
    Proszę sobie przypomnieć jak wygrał Aleksander Kwaśniewski. Sprowokował Wałęsę do -"ani be ani me ani Kukuryku"- oraz do -"jemu to ja mogę podać ale najwyżej nogę"- i nieznaczną różnicą wygrał.
    Donald Tusk rzucił na wojnę z Włodzimierzem Cimoszewiczem takie tuzy jak Miodowicz z Brochwiczem i w rezultacie przegrał z Lechem Kaczyńskim, który wydał się elektoratowi dużo mniejszego kalibru łotrem.

    Zachowałem też w pamięci jak popadła w niebyt partia Porozumienie Centrum. Otóż stało się to krótko po spaleniu kukły "Bolka".

    W tej sytuacji, występ Radka Sikorskiego w Bydgoszczy dowodzi, że jest tylko małym, niedojrzałym głuptasem, który ani sam ani jego spin doktorzy nie zadali sobie trudu, by przeczytać ze zrozumieniem pierwszy lepszy podręcznik z zakresu teorii polityki i w ramach przedmiotu postudiować nieco teorię podejmowania decyzji.
    Radek Sikorski jawi się jako typowy przykład z dowcipu, że mężczyzna rozwija się do 14 roku życia a potem to już tylko rośnie.
    Dziwie się szczególnie też jego małżonce, inteligentnej przecież kobiecie, ze pozwala mu na popełnianie takich błędów.

    Myślę sobie, że oboje tak bardzo pragną prezydentury dla Radka, że po prostu głupieją i tyle. Dobrze by było, aby ktoś im przypomniał, że wg Murphy'ego prawdopodobieństwo zdarzenia jest odwrotnie proporcjonalne do stopnia jego pożądania.

    Skoro już zostałem sprowokowany do podłączenia klawiatury, to powiem jeszcze coś osobistego. Otóż Radek Sikorski chce mi zburzyć PKiN! Ja tam spędziłem 4 i pół roku na 7 i 9 piętrze, jedne z najfajniejszych mych lat. Nie odnotowałem, by opozycjonista Onyszkiewicz u którego musiałem zdawać egzaminy był jakiś zniesmaczony posiadając tam gabinet prze całe lata. Tam poznałem miłość mego życia. Tam w 1967 roku byłem na Rolling Stones'ach, dwa razy na Mayal'u i na Clapton'ie (na "sztandar wyprowadzić" nie byłem), tam z moją przyszłą byliśmy wielokrotnie legitymowani przez biletera w KDF"Wiedza", tam przegrałem kupę forsy w Queen's Casino, tam ścigałem się na basenie i tam często bywam na targach książki i innych.

    Jeden ze wspomagaczy Sikorskiego wyszedł na blogu red. Passenta z koncepcją by chociaż iglicę obciąć. Dobrze, i niech przy jej pomocy się zaszczepią na za(....)palenie płuc, to przy okazji może im klepki się poustawiają na właściwych miejscach.

    Pozdrawiam, Nemer.

    ReplyDelete
  2. Anonymous,
    Zdaj sobie sprawe, jak bardzo ucieszyles swoim wpisem starego zgreta, ktory nauczyl sie cenic albo szczera prawde, albo posmiechujki. Reszta to chlam.
    Szczerej prawdy mialem dosyc przez cale zycie to Blog ma wartosc wylacznie przez to drugie.
    S. to lakomy kasek dla mas i on o tym wie. Niemozliwe, zeby nie zainwestowano w niego wiele i teraz zostalby bez pomocy. Daleki jestem od szowinizmu ale co sie dzieje w Polsce, w sprawach najwazniejszych, musi byc sterowane przez potencjal daleko wyzszy niz krajowy. Przywodzisz dwa przyklady, W. i K., ktore trzymaja moja teze. Sam nie wymyslil, ale byl uczony, wspierany i miejmy nadzieje doskonale przygotowany do kariery w RP. Spojrz jak sie to zalatwialo w innych krajach.

    ReplyDelete