Tuesday, February 16, 2010

Kleryk, farmazon i okraglaczek....

Kleryk meczyl sie niemozebnie. Na tramwaj nawet szmalu nie mial, bo mu Proboszcz wszystko z tacy zakosil, a  do Plebanii daleko. Stal na rogu Nowego Swiatu, przy Placu Trzech Krzyzy i rozpatrywal mozliwosc bramy.
-I co pan tak myslisz, panie swiety ? Pierscioneczek dla ukochanej zamiarujesz ?
-Dziekuje, nie skorzystam.
-Spokojnie, duchowna osobo, jak farmazon co powie to juz zle ?
Farmazon rzeczony wysunal sie z bramy i podtykal towar. Faktycznie farmazon byl nalezyty. Zolty sztruks waskiego spodnia gral z czerwona popelinka marynareczki w ciapki a krawacik godzil blekit Pacyfiku z biela tluscioszki na palmie. Brama odpadla. Kleryk ruszyl do gustownego szaleciku z blachy, przy skwerku. Musial, bo juz od godziny trzymal i wstyd by bylo, jakby Melania prala jego gacie.

-Cmok, cmok - wdzieczyl sie pedalek w okraglaczku.
-Chopczyk sliczny i apetyczny - dodal drugi pedal i pchal sie za przegrodke.
Kleryk nadal sie, skonczyl i wypadl z okraglaka jak poparzony. Maszerowal na Plebanie, leb spuscil, zdrowaski odmawial i filowal na obsikane kamaszki. Przy Dobrej postanowil do Zlotej Renety i Napoleona wstapic, zeby sie oporzadzic.
-Witajcie moi mili, tak po drodze, wstapilem poblogoslawic !
-A kto tak duchownej osobie kamaszki obszczal ?
-O, kamaszki ! W kaluze wlazlem...
-O, tu jeszcze, na spodzien polecialo, sciery nie dac ?
-Daj synu i niech cie Bog blogoslawi za pomoc....
-Na rekawie tyz widze...Cos sie bratu Klerykowi musialo przydarzyc....
-A przydarzylo sie, kurka wodna ! Odpusc Panie moj grzeszny jezyk...szepnal do siebie.
-Jak mie te pedaly w okraglaku opadly to nie wiedzialem ktoredy wiac !
-Napoleon, rusz dupe, leciem Brata Kleryka odemscic !

Lomot i jeki lecieli z okraglaka, co i raz jakis farbowany na ulice, na ryju wylatywal.
-No, ile wasz tu jeszcze ?
-Mie prosze zostawic ! O, tam, zona z dzieciamy czekajo !
-W porzasiu, lej pan do konca...No, ktoren jeszcze ?
Skonczyli. Wyszli. Dwa melicjanty zasalutowaly jem z usmiechem.
-Popatrz sie Zlota Reneta, jak sie to rozplenilo...
-Melicja ?
-Pedaly, palo sakramencka !
-Podobniez w Cedecie wszystkie szminki wykupili !

-Zanim na chawire wrociem, daj, pojdziem co przekasic !
Przeszli po Nowem Swiecie do Foksal i wlezli po schodkach do Kameralnej.
-O, pani Jadzia, jak zwykle, na stanowisku !
-Nie piernicz Napoleon, co wam nalac ?
-Buzi, buzi...
-Zgas sie, Napoleon, bo wam likieru ze sledziem podam !
-No, juz dobrze, dobrze, lej pani jak zwykle....
-Pani Jadzia, osoba wazna - pouczal Napoleon - malzonek w Mostowskich po przestepstwach gospodarczych robi, sie hamuj, jak do niej nawijasz !
-Ten w Unrrre robiony mie sie nie podobuje !
-Za co ?
-Za morde wredne !

-Pani Jadziu i jeszcze rybkie w galarecie zapakowac dla Kleryka, co go na chacie zostawilim !
Rybkie zgarneli. Na wyjsciu, dlugi Reneta przyslonil, a Napoleon przywalil temu z mordo, co jem sie nie spodobal i spokojnie zeszli ze schodkow.

-O, widziem, ze duchownej osobie sie kimlo czekajecy !
-Litanie odmawialem i tak mi jakos wyszlo....
-Litania robota ciezka, pokrzepic sie wypada, o tu, rybkie przynieslim !
-Panie Boze zaplac ! Ksiadz proboszcz mie tak nie rozpieszcza !
-Ale te dwie, siostrunie w Chrystusie, mogliby Brata Kleryka przytulic....
-Apage Satanas ! Bezboznicy ! Takie bezecenstwa !
-Po dobroci, Bracie Kleryku, po dobroci, bo rybkie zabierzem !
-Od moi rybki to wy sie odtentegujcie, moczymordy !
-Faktycznie moczyc dzisiaj nie bedziem. Wystarczy, ze osoba duchowna sie zmoczyla cuskolwieczek..
Gadu, gadu, Kleryk rybkie wrabal i sie zmyl. A chlopaki na jutro do roboty sie szykowali.

-Co mie pan wyrywasz te wajchie ?
-To gdzie nasz wieziesz, w leb dziurkowany, na Powazki ?
-W Towarowe wypadlo mie sie skrecic, do zajezdni musze !
-A my na fabrykie nie musiem ? Publika, napowrot wsiadac ! Jak ten w korbe szarpany nie pojedzie, to ja wasz wszystkiech dowioze, gdzie nalezy !
Reneta wlazl za motorniczego i ruszyl. Motorniczy lecial za niemy, dobrze, ze zdazyl na cycek wskoczyc. Na petli Reneta wajchie mu oddal i tyle.

-Co wy dzisiaj tak pozno ?
-Panie Borowa, litosc pan miej ! Nasamprzod Kleryk sie obszczal, a rano ten dzyndzlowy na Powazki zamiarowal nasz wywiezc !
-Ktoren ?
-Ten z kurzajo !
-Do zajezdni musial ?
-Tak bylo !
-On mie, mamuska jego byla tam i z powrotem, tyz tak wozil ! Macie wytlumaczone, ale wiecy sie nie spozniac ! A z klerykiem co ?
-Nachodzili go, te w drobny rzucik robione, w Okraglaku przy Trzech Krzyzy, to sie nie wyrobil i do nasz sie przyszedl oporzadzic...
-A co on tam robil ? Pewno jakies siostrunie zagarnal i z nio sie wloczyl. Juz ja Proboszczowi powiem ! Nieszpory ma odprawiac, a nie po Srodmiesciu sie szlajac !

Borowa zakapowal i od tej pory Kleryk w kazden jeden dzien nieszpory z dewotkamy odprawial a na zakonne siostry nie mial czasu. Alicja z Melania se gadaly, ze tera moze, jak na zakonne nima czasu, na Plebanii sie zakreci. Oni tez krecili przed niem tem i owem, ale poki co, Kleryk w swojem celibacie urzedowal. Wymyslili, zeby mu te dekawkie popsuc, to juz sie na zycher nigdzie nie ruszy.

No comments:

Post a Comment