Monday, January 11, 2010

Borowa

Swoje kapcie w lapie niosl, jak go z Rakowieckiej wypuscili. Walnal sie na lawkie przy Batorego, mrowkow liczyl, ptaszki go obsrali a on siedzial. I myslal. Tam sie tak wyszkolil. Do kicia, czasu na myslenie nie posiadal. Nie mogl sie rozgrzeszyc ze swojej winy.
-I za co mie, Borowinszczaka, zwiazali ? Za kapcie ?

W piatek wezwali go do Komitetu.
-Nie bedziecie sie, towarzyszu, dalej tem samem zajmowac. Na kobity was postawiem. Galy nima co wybaluszac, sie wykazcie ! Na fabryce wam nie poszlo, moze na kobitach sie wykazecie !
- A dzieciary ?
- Jakie dzieciary ? Z ankiety wypada, ze sa juz na swojem !
- Ale na tech kobitach mogom sie nowe pojawic i kto sie niemy zajmie ?
- Sam wam, towarzysze, mowilem, kolek ! Wnerwil sie ten glowny, co na fotelu siedzial i herbate mial do picia.
- Wacka to se na supel zawiazta. Agitacje bedziecie robic ! Zeby do nasz, do komitetu przylatywali, kolo nasz sie krecili, zamiast po kolejkach stac.

Ostro sie wzial do nowego zadania, ale juz w poniedzialek, chlopaki na Woli morde mu obili, bo w chalupie glodno a Borowinszczak kobity ze sklepow miesnech przegania.
-Sam sie pas komosom i grzybkamy, agitatorze szemrany ! Niektore chlopaki poszli do Komitetu i na wariata o schab prosili "bo Borowinszczak tak kazal". Znowu go wezwali na opieprz.

-Wy nam tu, kurrrcze blade, pochodow na komitet nie urzadzajta. Agitowac takie, co nie gotuja, nie sprzatajo, caly dzien walaja sie i nic nie robio !

Wreszcie znalazl. Slypy se nabyl i na basenie przy Wale Miedzeszynskiem zaczal. Napatrzyl sie na cale zycie ! Latali te kobity dookola az mu sie galy rozjezdzali ! I trolejbusy, i gowniary, i chude , i grube, brunetki, blondynki, rude cholery sie zdarzali - to jest zycie ! - kompinowal. Badal teren. Poszedl na Legie, na Gwardie, na Warszawiankie - polubil te robote. Proboszcz mu sprawozdania dla towarzyszow pisal i jakos sie zylo.

Ale - liscie opadli i samice mu wyparowali. Do drugiej klasy zaocznie sie zapisal i od czytania zaczal.
-Czy mogie nabyc te gazetkie ? - pytal wytwornie. Albo - A komiksy jakiescis Panienka posiada ? - inna raza.
W Klubie Prasy na Nowem Swiecie przyuwazyl wylenialo farbowano blondyne w wieku mocno trolejbusowem.
-Czy mogie tu poczytac swoj komiks ? - zagadnal kulturalnie.
-Siadaj, stary, miejsce jest, cos studiujesz ? Bo ja jezdem w siodmy klasie zaocznie, a na codzien za maszynistkie robie. Komiks - to ogladasz ! A co ! A nie czytasz ? A co - nie wolno ?!
-Faktycznie, przyszlem se poogladac. Wdali sie w kunwersacje i - nie wiedziec kiedy - Borowinszczak sie odkryl.
-Stary ! Nima sprawy, ja ci tech bab mogie cale kupe napedzic ! Lubie zycie towarzyskie, lubie na ogrodku posiedziec, lubie winka pociagnac, ale monopolem morde przychlac - tyz nie pogardze ! Szufla ! Mow mie Ulka ! Moj stary, w grzywkie czesany, kapec jest i mojego intelektu nie zaspakaja. Lubie towarzycho - zeby wszystkie pasowali do paczki ! I mie zaden nie podskoczy ! Bo zara w czachie oberwie i szlus ! U nasz, na wiosce, nie z takiemi se radzilam - w ryj i po ptokach !

Gadane ma, na maszynie pisze, podejscie wykazuje nalezyte - nadaje sie !

-To widzisz, Ulka - osmielil sie Borowinszczak - zebys jeszcze sprawozdania mie pisala....
-Borowa, bez podpuchi, ile chcesz mogie ci pisac !
-I zabawic te baby, zagadac, zajac czems, zeby po kolejkach nie sterczeli..
Tylko mie powiedz, od kiedy zaczynamy ?
-Ja sie nie lubie obcyndalac - od zara !

Dopieru sie zakotlowalo ! Ulka grzala telefon godzinamy ( nie kosztowalo, bo panstwowe), psiapsiolek nalapala od cholery i ciut, ciut. Kazda - a to przepis na rozwolnienie, a to - na rosol, na slub i - na pogrzeb, wszystko wiedziala. Raz z gazety wiedziala, raz - pierdzielila koszalki - opalki, ze wie. Jak juz nie bylo o czem, to jem stare plyty puszczala do sluchawki, takie Tango Milonga, Popiesc mie Jeszcze, Ach to Kolanko ! I inne rozne takie.

Borowinszczak byl w siodmem niebie. Szafa gra ! Towarzysze z Komitetu go chwalili, odznaczenie jakiescis dostal, znowu byl wazny.

Ale te baby tak sie rozpanoszyli, ze i jemu do dupy zaczeli sie dobierac. Telefon tylko niektore mieli i to w pracy - w klubach prasy zaczal jech zbierac. Tyz nie gralo. Nie czytali tylko maglowali i innem uzytkownikom wypijali kawe.

-Odwiaz sie, szantrapo, od mojej filizanki, juz pol wyzlopalas ! Panie Borowa, pan jej powie, kawie mie zabiera !
-Pij moje, wstapila sie za niego Ulka.
-Kto tech garkotlukow tu wpuszcza ? Tlok robia, jezoramy miedla - na Mlociny wypierdzielac! Tam bedziecie mieli swoje pastwisko ! - podsumowal starszy jegomosc, ktoremu wlasnie okulary spadli, jak swoje filizankie Ulce wyrywal.

-To ten, w zabek czesany, on jech tak zbiera - przyuwazyla emeryta z kokiem.
Zeby mogli sie trzymac w kupie, Borowinszczak jem pocztowki powymyslal. Wychodzil w Komitecie zapomogie, kupil pocztowkow kupe, rozdal babom - piszta jedna do drugiej ! Jak sie te kartki posypali ! Tu - Zygmunt na kolumnie, tam -Zlota Reneta ruchane schody, kolo Palacu pod Blacha, kmiotowi opyla - brac i wybrac! Baby mieli dobrze.

A przy tech pocztowkach, Borowa sie w pisaniu podciagnal. Proboszczowi wymowil. Baby pisali a on rzadzil. Siedzial tylko, popijal, zakaszal, a robota sama sie krecila. W budzie, kolo Manka kapci, kupil se krawat z palma i kolonskie.  Szyku zadawal, ze pala mala ! Jasiu - organista mendzil, ze mu sie chor rozlecial, ale przy czem tu chor, kiedy pocztowki tech szantrapow na cale Polskie sie rozniesli ! A Borowinszczak, malarz przedwojenny, sekretarz splamiony, tera wyszedl na swoje. Podobniez do KC zamiaruje sie przymierzac.
http://www.youtube.com/watch?v=caQpdKfUVyQ




1 comment:

  1. Nie tylko Borowinszczak zaklada "slypy" na basen. Braci ze Wschodu mozna poznac na plazy lub basenie po "slypach". Reszta nosi luzne, krotkie spodnie (swim trunks).

    ReplyDelete