Friday, April 29, 2011

Westminster Cathedral...

Goring Hotel mial Tea Time o piatej i fagas w recepcji podkreslil, ze nie wypada nie byc. Herbatka z mlekiem byla obrzydliwa jak porridge na sniadanko i melon przed obiadem. Za kupe traveller's cheques, ktore dali, sniadalo sie pozniej znacznie lepiej.

Pierwsze czeki polecialy w Silvermans, na army shoes, porcieta stosowne, chino shirt i fular. Leb wystrzyzony na army haircut i ciemne okulary zalatwialy sprawe do konca. Poki nie otworzyl dzioba.

Dziob przyszlo otworzyc do filipinskich pielegniarek z Homeopatic Hospital, bo tez sie wybraly do Hyde Park. Warto bylo bo rezydowaly w bardzo tolerancyjnym internacie. Pozytek z tego byl, ale najmniej dla konwersacji.

Kto by przypuszczal, ze w 2011 nie polski zgrywus ale pan Middleton z coreczka zamieszkaja w tym samym hotelu. Odmalowali go, odremontowali, ale to ten sam Goring z pokoikami po angielsku ciasnawymi i tapetami. Glowna roznica w tym, ze z tego Goringa panna Kate Middleton ruszyla wykonac dozywocie na rudzielcu z krolewskiej rodziny, a prawie pol wieku temu polski fastrygant ruszyl na podboj Londynu. Regent Street oferowala najlepsze sklepy,pasek do majtek trwa do dzis, i flavour wielkiego miasta.

Ten zad ! Granatowy, w biale kropy, jedwab na poteznym zadzie przygwozdzil wzrok na pol mili po Regent street. Caly flavour Londynu wypelnil sie panna Jane.
-You follow me ! Are you not ?
I dziob musial sie otworzyc. Jakze rozne byly zamiary panny Middleton odjezdzajacej do Westminster Abbey od tego polskiego ciagu za zadem Miss Jane po Regent Street ! Choc w istocie byly te same. Upolowac ! Fastrygant - piekna Jane M. a panna Kate - swojego rudzielca.

Rudzielec, obawiam sie, jest nudny jak flaki z olejem. Co by nie opowiadal, jego gadanina nie jest, chocby gramatycznie, interesujaca jak trele - morele bezczelnego Polaka w uniformie. Jane dostroila sie do wariackiego jezyka, kopnela pantofle na srodek restauracji i zazadala cherry. Trzy kolejne cherry polecialy w Goringu a obiad od room service kazal przeliczyc te traveller's cheques. Po co liczyc kiedy byly raczej na wage....

Fanaberie trwaly poki panienke nie ruszylo sumienie, ze trzeba pokazac sie mamusi w Windsor (ksiaze Filip gral w polo i przysylal kartki swiateczne) i czule pozegnanie na Paddington Station przetrwalo trzy kolejne pociagi. Wyobrazni palantowi z Powisla nie starczylo, zeby pojac Windsor, ksiecia Filipa, polo i tatusia, fabrykanta cukierkow i plastyku, w domku z ogrodkiem i parkiem. Pielegniary z Filipin czekaly w internacie Homeopatic Hospital !

Bog, Honor i Ojczyzna -  pelne dane z adresem dal i - chodu ! Gdyby to biedak mogl przewidziec temperament panny Jane, ktora przestawila meble na Heathrow Airport  i wydzierala morde na obsluge lotniska szukajac trzy dni pozniej polskiego pasazera... Panienka, wytrwala w swych staraniach, natychmiast przyslala fotosy, ktore rozdrapaly bol straty po seks-maszynie, z ogrodka, z parkiem i tatusiem od cukierkow w Windsor. Przyslala jeszcze raz i dwa, i wreszcie zapowiedziala, ze przylatuje. Tylko paniczny strach przed katastrofa, w jaka z glupkowanym usmieszkiem wdal sie dzis Prince William, mogl wypchnac nieszczesnika na miesiac do Moskwy i niekonczacych sie telefonow do Warszawy: czy ona juz wyjechala ?!

Lepsze sa czasem gorzkie zale i bol niepomierny po stracie takiego zadu (!), ze reszte daruje, niz niepomierna glupota Mosci Ksiecia, co wlazl sam, bez niczyjej pomocy w sidla i caly Londyn, lacznie z Kanada i Australia, nigdy mu tego nie zapomni. I - nie daj Panie Boze - nie daruje. Jesli nieszczesnik poszedlby w slady braciszka, co to zgrywus jest niepomierny i takich Jane, i Kate przebierze na sterty zanim sie podda. Ale - poki co Mloda Para obkropiona i obspiewana w Westminster Cathedral zmierza ku przyszlosci, gdzie single man zyje jak krol a umiera jak pies,
natomiast  zonaty - odwrotnie.

Westminster Cathedral - Winchester Cathedral,  jaka roznica ? Zwlaszcza w takiej sytuacji:

3 comments:

  1. Zamiast komentarza, -

    http://www.youtube.com/watch?v=G3jkGs3yvpA

    choć to też komentarz, .... - Jakiś.

    ReplyDelete
  2. Lex



    Dziekuje.Pamietalem,ze byla taka piosenka,ale dla Ciebie wydawala mi sie zbyt banalna.Wydawalo mi sie,ze spiewala Rodowicz.Mialem za to pretekst,zeby wyciagnac swoje wspominki z dobrych czasow.Mam wrazenie,ze jestes profesjonalista.Tak duzo i dobrze wiesz o muzyce.Ja jestem muzykalny, ale ani zaspiewac,ani porzadnie zagrac na czyms nie umiem.Za to, bardzo lubie.To tak jak z moim pisaniem - czysta grafomania. Ale-sprawia mi frajde to pisze.Wiem,ze dociera na caly swiat,ale ludzie nie chca pisac.

    Ogladam Polske na YouTubie i mam wrazenie,ze pojawilo sie duzo ludzi mlodych i po prostu ladnych.Gdzie oni byli wtedy ? Tak,to juz nie jest tamta Polska.

    Przyczepiam sie sie do jezyka i tu rzeczywiscie jest gorzej niz bylo.Ogladalem obrady sejmowe "od deski o deski".Naprawde nikogo nie widzialem, kto by nie mylil przypadkow, albo zle nie wymawial.Nawet marszalek Schetyna mowi "chcĘ", idĘ',itd mocno akcentujac to "ę". Pamietam maniere z dawnych czasow.Pretensjonalnosc niedouczonych.

    Ksiaze i panna Middleton wygladali dobrze,ale nie wroze im wielu szczesliwyh lat.Ona jest od niego odrobine starsza i nie bedzie wnoszacego harmonie atutu,ze on jest leader,bo starszy i wie lepiej.Bedzie z nim konkurowac,bo chlopak nie wytrzyma ciaglego "podnoszenia poprzeczki" i sie "skoci"

    Jak na Okazje przystalo, koncze tymi plotami i mysle, ze odpiszesz.

    Sciskam Lape.Kleofas.

    ReplyDelete
  3. Princess of Cambridge wydaje mi się być kobietą z głową na karku. Ona wie czego chce i wie jak to osiągąć. Ostatecznie, podobno 8 lat czekała aż się doczekała.W tym stadle to ona będzie szyją, która głową ( Williamem ) kręci. W przeciwieństwie do Diany, która - jak sądzę chciała ale nie wiedziała jak. Kate wie. Chyba,że Windsor's Enterprise nie "przypasuje". Wtedy będzie miała "przechlapane" - jak Fergie ( była żona ks. Andrzeja) czy księżna Zofia ( żona ks. Edwarda), która - jak się plotkuje - coś "chlapnęła" o stosunkach w rodzinie i została zesłana w pałacowo-wiejskie pielesze.
    W każdym bądź razie księciu i księżnej Cambridge dobrze życzę.
    Niech im się darzy

    ReplyDelete