Padly mie wszystkie. Tak morde zachlali, ze padli. Chlopaki poszli cicho po wyrach, po podlodze, jak ktoren sie ulozyl, ale te baby ! Skaranie boskie ! Najsamprzod zaczeli nam mebele przeciagac, piernaty i insze poduszki polecieli z szafy za meblami, na koniec leguralne wojne stoczyli z Felkiem Marcinkiewiczem, ktoren z wanny nie chcial wyjsc. Bo one, cholery, kapac sie zamiarowaly ! Zabradziazyli Boczkom te chalupe, ze nie daj Boze. Barborki, kurna olek, sie jem zachcialo.
Zaczelo sie jak zawsze - wy do nasz, nie - to wy do nasz, ale u nasz takie nalewkie trzymamy....ale do nasz nie trzeba taryfy brac ! I tak sie zolzy zapraszali po naszem glodnem i spragnionem trupie. A my z chlopakamy stalim, uszy nam marzli i czekalim, ktore na zawiadowce wybioro i w ktorem kierunku przyjdzie nam sie udac. Cztery Baski byli, cztery chawiry stali otworem dla gosci. I kazda jedna - do siebie zapraszala.
-A zeby jem Swiety Michal fiutem oczy powypychal ! Dlugo jeszcze ?!
-Decydujta sie kobity, bo jak nie, to my u Stypulkoskiej bedziem na wasz czekac !
To jech zmobilizowalo. -Lepiej, gdzie popadnie, anizeli moj chlop u tej Stypulkoskiej nogie postawi !- Wyszlo na Boczkow i zgodnie, w cztery pary, udalim sie zakupow dokonac. Zostalim sie we czterech na srodku tego super-duper a kobity sie po stoiskach rozlecieli. Wytworne trunki nabylim i czekalim na swoje slubne.
Wieskowi, jakas wyperfumowana o nogie sie potkla, to podskoczyl, pomogl niewiescie rownowagie odzyskac i w tem momencie sympatyczne buzie zafilowal.
-O zesz ty....zaczal - takie cudo mie w ramiona wpadlo ! I zaczal oczamy przewracac, jak nie przymierzajac Stypulkoska pod sciano w magazynie. Uratowana od niechybnego upadku osoba tyz Wieskowi komplimenta zaczela prawic i stali, i nie mogli sie rozejsc. Zyziek Pietruszka, glodny, bo kobity nasz od rana o suchem pysku trzymali, nawet przyklakl przy tech kumplimentach i lafiryndzie kawalek kabanosa ze siatki odgryzl.
-O, pan glodny, prosze sie czestowac, prosze bardzo !
-Ja tu i ogoreczka widze, mogie dla kolegi?
-Na zdrowie ! Mam i dla kolegi ! Zuzanna Watroboska jestem, a tak - Zuzia !
Za Wieskiem i Zyziem jeszcze ja z Boczkiem sie podsunelim do tej siatki i wygrzebalim po kawalku szyneczki, buleczkie i landrynki. Zuzia chrupala landrynki a my buchnelim ja w mankiet i przedstawilim sie jak Pan Bog przykazal. Nie bylo czem popic, to szturglem Wieska do stoiska, dwie pol litry dozakupil i przenieslim sie do bramy. Kobity nie wracali, to mielim czas kunwersacje towarzyskie rozwijac. Brama zaszczana byla niemozebnie i gesto pociagalim z flaszki, zeby ten aromacik zagluszyc. Kobity o nasz widac zapomnieli, to wypytywalim Zuzke o kolezanki. Jedna podobniez byla ruda, druga - brunetka ognista, trzecia - blondyna falowana i wszystkie zamieszkiwali dwie ulice dalej.
-Wyjrzyj Zyziek na ulice, jak polowice jeszcze nie ida, to skoczem kolezanki pani Zuzanny odwiedzic - zarzadzilem.
Zyziek wlecial z powrotem do bramy, jak tylko leb wysunal. Cztery rozjuszone megiery wlecieli za niem i lomot sie zaczal.... Ze strach wspomniec.
-To my was po calej Marszalkowskiej szukamy a wy kurwow po bramach obskakujecie ?!
-Juz my wam zrobiem Barborkie, cholery zachlane, moczymordy pospolite, weszydupy zakazane !
-Ostrojebiec sie znalazl ! - gromila swojego pani Pietruszka - takie larwe zes se wygrzebal ?!
Pani Zuzannie faktycznie przyszlo sie oberwac i wiala do Wilczej ogarniajac garderobe i grzebiac po kieszeniach za kluczykamy od pojazdu.
Malzonki zlustrowali nas fachowem okiem. Kazali krawatki poprawic, guziczki pozapinac, szminkie ty larwy Zuzki powycierac, postawe lojalne przyjac, pod mankiet i - do chalupy. Po drodze kazdego mordo do budy z kwiatkamy wepchli i tem razem pilnowali, kiedy wyjdziem. Nabylim kazden wionchie warzywa, zeby do wazonu sie nadawalo, wzielim gablote i w pielesze domowe Boka przybylim. Po drodze, na drugiem pietrze, kobity Felka Marcinkiewicza z malzonka, tez Barbara, dozaprosili i cala ferajna sie wwalcowala do Bokow. Poki co, Felek za trupa z Kiercelaka robil, bo malzonki nasz czterech, po kolei na niem, jednem trzezwem, wieszali. Baska Marcinkiewicz lzy jem wycierala i pomagala nasz sobaczyc.
-Zdrowie mojej zony kochanej !
-Za mojego koteczka pije !
-W twoje raczki perswaduje, sloneczko ty moje !
-Za twoje urode niepowtarzalne, malzonko !
-Niech nam zyjo nasze Basie !
Poplyneli toasty i barburkowe zyczenia. Wiesiek sie za Bolesiem kopnal, ktoren migiem przylecial, muzykie nastawil i tance sie zaczeli, ze u Siemiatkoskiej, pietro nizej, papugie z zerandola zmiotlo a kanarek sie zesral. Sasiady policje wezwaly ale policjanty, nie palcem robione, wiedzo co to jest Barbary na Powislu i interwencje se odpuscili.
Siedzialem na sedesie i patrzylem jak baby Felka Marcinkiewicza z wanny nie mogo wyjac.
-Jasna sprawa, ja tu spie ! - powtarzal Felus i przytulal leb do kranu.
-Felus, przyjacielu, wyjdz z tej wanny, bo my musiem po tem swiecie kapiele przyjac ! - prosili sie baby.
-Jasna sprawa ja tu spie !
-Felus, miej Boga w sercu, pusc mie do wanny....
-Jasna sprawa ja tu spie !
-Chodzta kobity do mie, u mie sie wykapiemy, dwa pietra nizej nie Ameryka, wszystkie sie obrobiem - zaprosila ich Marcinkiewiczowa. Zebrali sie i poszli. Napuscilem Felusiowi zimnej wody jak w sam raz, zeby sie nie utopil i poszlem kimac na wycieraczkie.
O placzu i wrzaskach Felka, podlodze, calem przebieranstwie i sprzataniu dowiedzialem sie w niedziele przy sniadaniu. Sniadanie, jak to po Barborce, odbylo sie o drugiej po poludniu. Kobity, sponiewierane, poszli spac u Marcinkiewiczow i poniekad prawidlowo, bo my, po pijaku, rozne rzeczy ze snu mozem mowic i apiac po mordzie by bylo.
Wyszlem na Bednarskie, przelazlem na drugie strone Rynku, zeby sie mie troche tego jesiennego sloneczka dostalo, patrzylem jak auta i tramwaje suno zwolna po Trasie, siedzialem i mysli mie leniwe napadli. Choc jesien pozna juz byla, tam,wysoko blekit stal nienaruszalny, biale peczki waty sie pod niem snuli a wiatru ani ani. Cicho bylo jak w domu. Nawet auta i tramwaje po domowemu mruczeli. I policjant jakis taki domowy, rodzinny, stal i sie przygladal - budzic go czy nie budzic ? Przymklem oczy i do swiety Anny co ze skarpy mie strzegla, zdrowaski odklepalem. Mundurowy poszedl. Znaczy sie, ze mie wysluchala. Jest sprawiedliwosc na tem swiecie. W szczegolnosci - po Barborce.
Krzysztof mnie rozszyfrował prawidłowo.
ReplyDeleteZ Sosnowca żem ci i to w dodatku ze Starego
(to taka dzielnica jak - przymierzając - Targówek w Warszawie) .
Kleofasie, jakbyś w Katowicach, Chorzowie, Świętochłowicach powiedział, że ci z Sosnowca i w ogóle, zza lewego brzegu Brynicy to Ślązacy - mógłbyś nachytać i to porządnie. Gorole my są. Z kolei ci zza prawego brzegu Brynicy to Hanysi i o sympatii między Gorolami i Hanysami lepiej nie mówić bo to niebezpieczne, w najlepszym razie naruszeniem cielesnej nietykalności grozi. Ja takich uprzedzeń nie mam. Całe życie zawodowe spędziłem w Katowicach tam pracując a i 9-o letni kopalniany epizod ( ładny mi epizod - 9 lat)mam za sobą. Nie, nie jako górnik. Pracowałem w kopalnianej administracji i uroczystości barbórkowe na kopalni (współ)organizowałem; - nawet za głównego organizatora byłem. Barbórka dla mnie to były NERWY i STRES - żadne świętowanie. Ładnie toto wygląda z zewnątrz. A od kuchni - szkoda gadać. To była ROBOTA i to ciężka. Nawet nie było kiedy i jak dzioba umoczyć. Łeb trzeba było mieć trzeźwy i na karku, tak mniej więcej od końca listopada, bo to: odznaczenia ( szło tego na parędziesiąt kilo), wręczanie szpad górniczych, karczmy piwne i wreszcie - barbórkowy "obiad" 4 grudnia.
PS. Orteq znowu nas obsmaruje,że my tu pieprzymy w stylu klatkoschodowym. Niech mu będzie... Pieprzenie nie szkodzi - byle z umiarem, we właściwym miejscu, czasie i z chętnymi osobami. ;)
Lex
ReplyDeleteMigiem, jak dostalem Twoj wpis, polecialem do tekstu i zmienilem na "Barborka". Dzieki.
Na Ortequ srodze sie zawiodlem. Nie nasza ferajna.
Cholernie sie ciesze z nauk o Gorolach i Hanysach - pojecia nie mialem ! Ostatnio obejrzalem filmy Klucznioka. Piekne. To bylo o ktorych ? Widziales te trzy filmy ? Im mi wiecej napiszesz o Slasku, tym lepiej. Nie mam zielonego pojecia ! Katowice - i tyle. Czekam na wpis ! Kleofas.
Kurna, coś wpisy nie chcą wchodzić - dwa razy mi "wycięło".
ReplyDeleteTe śląsko - zagłębiowskie animozje to sprawa znana i stara jak świat. Animozje zadawnione i cholera wie skąd się wzięły.
Pamietam jak będą łebkiem ( 6-7 lat miałem) poszedłem na mecz AKS Chorzów z RKU Sosnowiec. Mecz był w Sosnowcu. Kibice się tak lali, że boisko przez 6 m-cu trzeba było potem remontować. Dokumentnie rozebrali ławki i płot na balaski. Awantury i bijatyka przeniosły się na ulice.... Prawie rozruchy były.
Pamietam też jak co roku i kilka razy w roku na łąkach nad Brynicą pomiędzy Sosnowcem a Szopienicami ( teraz dzielnica Katowic ) dochodziło do regularnych "wojen" pomiędzy "naszymi" i Hanysami. Krew się lała i szło na ostro...
Teraz bijatyk nie ma, no chyba,że między kibicami Zagłebia Sosnowiec a Ruchu Chorzów czy Górnika Zabrze. Ale to "normalka".
Ja nie mam żadnej awersji do i wobec Ślązaków. Pracując z nimi i wśród nich ok.40 lat wyrobiłem sobie o nich bardzo dobrą opinię.
Tyle, że ... Rdzennych ślązaków to nie wiadomo gdzie teraz szukać. Za komuny do pracy w kopalnich i hutach zjeżdżali ludzie z całej Polski, - na Śląsk i do Zagłebia też. Wszystko się dokumentnie wymieszało. Ci importowani Zagłebiacy i Ślązacy są chyba nawet bardziej szowinistycznie do siebiue nastawieni niż ci " z dziada pradziada".
Tyle wspominek na razie.
Cześć.
Lex
ReplyDeleteOdszukalem na mapie te Brynice i dalej nie wiem. Strasznie to pokrecone. Widziales filmy Klucznioka ? Jaka gwara oni mowia, jak Gorole czy jak Hanysy ? I gdzie jest akcja ?
Pozdrowienia. Kleofas.
Lex,
ReplyDeleteZe Starego to i ja mogę powiedzieć, że jestem, bo przemieszkałem przy Sobieskiego do lata 1970, a potem mnie stamtąd wywiało. Do Brynicy miałem 800 m wzdłuż linii "15". Mordę rozdarłem jednak pierwszy raz w szpitalu Nr 1, w pobliżu innej rzeki - o wiele ładniejszej Przemszy - i to ją przekraczałem w te i wewte w drodze do I klasy z Jasnej na Wawel. Potem dreptałem Wiejską do "19", którą wspominam z rozrzewnieniem.
Większość moich starych kolegów pochodzi ze Starego. Niestety, tylko z dwoma z nich utrzymuję kontakty. Jeden z nich to potomek starego Łakomika, któremu po wojnie komuna zabrała rzeźnię i sklepy masarskie, a mimo to żył z tego, co odłożył. Oj, stare dzieje...
Niestety filmów Klucznioka nie ogladałem, - nie wiem więc jaką gwarą mówią w tych filmach. Zakładam, że śląską. W Zagłębiu o jakiejś miejscowej gwarze trudno mówić: mówimy "po polskiemu" tyle, że bez "ą" - "ę" i z tendencja do zastepowania "o" - "u".
ReplyDeleteTypowe dla gwary śląskiej jest bradzo swoiste akcentowanie, intonacja głosu i masa tzw. germanizmów w rodzaju np. befej (kredens), gardinsztanga (pręt do zawieszania firanek) zengruba albo chasiok (smietnik , geltag (wypłata, libsta (narzeczona), frelka (dziewczyna) itd.itp.
Tu masz próbkę śląskiego humoru:
Jużzaś nie przylaz geldatgiem prosto doma ino o szynk zawadziłeś - pado baba do swojego chopa, - ale jo nie była gupio i poleciałach do szynku, tam kaj zawsze pijesz i z twojego szakieta (marynarki) wzięłach wszystkie piniondze.
I gut (i dobrze)- pado chop - bo ja od pora dni w innym szynku pija.
Spróbuj, Kleofasie, na polskiej wersji Youtube wklepać: gwara śląska - może znajdziesz tam coś oryginalnego. Ja też spróbuję poszukać, - jak znajdę dam ci linka.
Zacytowany kawał ( po śląsku - wic ) zupełnie inaczej brzmi "w mowie" niż gdy się go czyta. To zupełnie nie to samo.
No to pyrsk. ( No to czesć ).
Krzysztofie,
ReplyDeleteja z ul. Starej przy Wiejskiej. I do 19-ki na Składową chodziłem bo miałem bliziutko. Tyle,że ta "moja" 19-ka to była jeszcze stara szkoła - potem w połowie lat 50-tych ją rozbudowali. Potem był Prus - poczatkowo na Dzieiwczej a później na Grabowej..... W istocie, stare dzieje, oj stare......
Kleofasie,
ReplyDeleteznalazłem na Youtubie jak kielczanin mieszkajacy w Sosnowcu mówi po"sląsku".
Mówi jak rodowity Ślązak, nawet z germanizmami - jest ich cała fraza.
Jak wpiszesz "gwara śląska" to jest tego więcej. http://www.youtube.com/watch?v=NKL4gIPldpg&feature=related
Cleo,
ReplyDeleteróżnice pomiędzy Ślązakami a Zagłębiakami, o których wspomina Lex, wyrosły na gruncie historycznym. Mieszkańcy Sosnowca i Katowic od zarania powstania i szybkiego rozwoju obu miast w II połowie XIX w. nie mogli się swobodnie mieszać, chociaż miasta sąsiadują ze sobą. Dzieliła ich najpierw granica zaborów rosyjskiego i pruskiego, w okresie międzywojnia Śląsk miał autonomię, a podczas II wojny Sosnowiec należał do GG, a Katowice Hitler przyłączył do Rzeszy. Mieszanie na dobre zaczęło się dopiero w PRL, ze wszystkimi tego skutkami. Senator Kutz, Ślązak z dziada pradziada, piewca kultury śląskiej i rzecznik przywrócenia autonomii Śląska upadkiem kultury Śląska obciąża od zawsze Gierka i "dyrektorów z Sosnowca". Kutz to jeden z ostatnich świadków i wyznawców teorii kolonizacji Śląska przez obcych, głównie przez Czerwonych Zagłębiaków.
Lex,
ReplyDeleteja chodziłem do 19 przebudowanej, razem z K. Materną. On jest nieco starszy ode mnie. Biegaliśmy razem w szkolnej sztafecie 4x60m.
Przy Starej miałem kolegę, ale z drugiej strony. Mieszkał koło krzyża. Rudnik się nazywał. Chleb się tam kupowało w soboty, a cały tydzień kopało piłę w Jordanowskim. Potem w tym miejscu przy Starej był sklep papierniczy i po świeży ciepły chleb stało się na zmianę w długiej kolejce do małej piekarenki przy Prostej.
Śląskiego liznąłem w Śl.T.Z.N. i złapałem nawet śląski zaśpiew. Wszystko mi ze łba tera wywiało. Spotykam się cyklicznie z Hanysami z klasy na zjazdach szkolnych.
Kleofasie,
ReplyDeleteten link coś "nie wchodzi".
Poszukaj na Yoytubie pod; "gwara śląska" filmiku pt. Śląska nawijka Darka Niebudka.
Krzysztofie,
ReplyDeletelubię K. Kutza. On pochodzi z Szopienic - Szabelni. To dzielnica z lewej strony Sobieskiego u jej końca w Szopienicach - między Szopienicami a Mysłowicami. Fakt, Kutz sosnowiczan nie lubi( może uczestniczył w tych naparzankach, o których pisałem i "trochę" oberwał - stad ta niechęć ?) ale ja go mimo to lubię, właśnie (miedzy innymi) za tą śląską bezpośredniosć i dosłowność, która niektórym myli się z ordynarnością.
Coś mi się przypomniało. Mój pierwszy w życiu solowy występ przed audytorium szkolnym z okazji właśnie Barbórki. Musiałem odśpiewać jak ten ciul w filcowych bamboszach z akompaniamentem pianina to:
ReplyDeletehttp://www.youtube.com/watch?v=EGLTI0VjPgA&feature=related
I tak śpiewanie zostało mi do dzisiaj, gdy nikt nie słucha.
Lexie,
ReplyDeletez Kutzem to inny problem mam. Ostatnio zbiera u mnie same minusy za publiczne i niewybredne polityczne napieprzanki. Pewien Ślązak, który uczył mnie jak się włącza szlifierkę, a ja to czyniłem uparcie lewą ręką, co dla niego było kompletnie niezrozumiałe, zwykł mawiać wtedy: "mosz u mnie kryska" i stawiał mi kolejny minus do swojego dziennika.
Wszystko Kutz ma jednak darowane z jednego powodu - wyreżyserowanej przez niego sztuki w teatrze TV "Opowieści Hollywoodu" Christophera Hamptona.
Lex
ReplyDelete1.Bajzel po polsku.
2.Msza
3.Byzuch i Byzuch 2
4.Kantpol
5.Jak przed wojna
6.Grzeszny zywot Franciszka Buly
To filmy Klucznioka i nie tylko. Na YouTube sa tez inne propozycje ze Slaska. Teraz ide ogladac, co mi zalecasz.
Kleofas.
Lex
ReplyDeleteJuz sluchalem Darka Nebudka. Cus pieknego, choc gowno miejscamy zrozumialem. Dziekuje Ci !
Kleofas
Orca, Ksiezna na Zadupiu
ReplyDeleteCo, nie chcesz sie z trzema ciulami (jeden "przyszywany")zadawac ? Nie dostapilim zaszczytu ? Sie odezwij jak czlowiek !
Lex
ReplyDeleteMosz recht ! Kapelan Szostkiewicz kreci sie na FireFox ! Tolko po co ?
Na przyszlosc - ja jestem matol komputerowy, pamietaj.
Kleofas
Górniki drogie,
ReplyDeleteJa widzieć Górnik tylko jedyn raz. W Seattle. W mundurze i w czapce z bialymi piorami. Zadupianki ustawily sie w kolejce, aby zrobic sobie z nim zdjecie. Gornik pokazal swoj miecz (nie ten miecz, Kleofas) i opowiadal swoj zyciorys. Duza atrakcja!
Chlopaki !
ReplyDeleteCo to jest "a w kadlubku kos" ? Kadlubek mi sie przykro kojarzy. To ta piosenka co szczyl Krzysztof spiewal, jak mu sie "filcowe bambosze" nie poplataly !
Kleofas
Hurra ! "Wieloryb" sie odezwal ! A tak, po prawdzie, to oni maja szpady nie miecze. Jako odznaczenia im daja.
ReplyDeletePokazal szpade.
ReplyDeleteOpowiadal o aresztowaniu i o trudnej pracy w kopalni. Nic dziwnego, ze otrzymal odznaczenie.
Kleofasie,
ReplyDeletekadłubek to klatka, a kos to kos - taki gwiżdżąco-śpiewajacy ptak, większy trochę od kanarka( po łacinie Turdus merula).
PS. Jam też nie orzeł komputerowy
PS2. Na rany, skąd sie górnik wziął w Seatle i to taki "lepszy" górnik sądząc po pióropuszu. Białe kity nosi tzw. dozór - po angielsku to bedzie supervisor chyba. W skład dozoru górniczego wchodzili: nadgórnicy, sztygarzy (zmianowi i oddziałowi) oraz nadsztygarzy.
To whom it may concern:
ReplyDeleteTu jest
szpadel
A tu
szpada
I jedno
I drugie
Górnikowi
mieć wypada
Dawniejsza brać górnicza dzieli się z grubsza obecnie na dolników (fedrują "na dole") i górników (pilnują "na górze", żeby ci "na dole" robili).
ReplyDeleteCleo,
ReplyDeleteLex jak zwykle mo recht. Hodowcy zwierzyny fruwająco-śpiewająco-świergoląco-gwiżdżąco-trelujacej utrzymują, że kadłubek to nic innego, jak budka lęgowa.
Se obacz.
Orca, jesli zechce, wskaże Ci konto bankowe dla ewentualnej dotacji na ochronę zwierząt.