Saturday, December 4, 2010

U nasz, na Barborkie...

Padly mie wszystkie. Tak morde zachlali, ze padli. Chlopaki poszli cicho po wyrach, po podlodze, jak ktoren sie ulozyl, ale te baby ! Skaranie boskie ! Najsamprzod zaczeli nam mebele przeciagac, piernaty i insze poduszki polecieli z szafy za meblami, na koniec leguralne wojne stoczyli z Felkiem Marcinkiewiczem, ktoren z wanny nie chcial wyjsc. Bo one, cholery, kapac sie zamiarowaly ! Zabradziazyli Boczkom te chalupe, ze nie daj Boze. Barborki, kurna olek, sie jem zachcialo.

Zaczelo sie jak zawsze - wy do nasz, nie - to wy do nasz, ale u nasz takie nalewkie trzymamy....ale do nasz nie trzeba taryfy brac ! I tak sie zolzy zapraszali po naszem glodnem i spragnionem trupie. A my z chlopakamy stalim, uszy nam marzli i czekalim, ktore na zawiadowce wybioro i w ktorem kierunku przyjdzie nam sie udac. Cztery Baski byli, cztery chawiry stali otworem dla gosci. I kazda jedna - do siebie zapraszala.

-A zeby jem Swiety Michal fiutem oczy powypychal ! Dlugo jeszcze ?!
-Decydujta sie kobity, bo jak nie, to my u Stypulkoskiej bedziem na wasz czekac !
To jech zmobilizowalo. -Lepiej, gdzie popadnie, anizeli moj chlop u tej Stypulkoskiej nogie postawi !- Wyszlo na Boczkow i zgodnie, w cztery pary, udalim sie zakupow dokonac. Zostalim sie we czterech na srodku tego super-duper a kobity sie po stoiskach rozlecieli. Wytworne trunki nabylim i czekalim na swoje slubne.

Wieskowi, jakas wyperfumowana o nogie sie potkla, to podskoczyl, pomogl niewiescie rownowagie odzyskac i w tem momencie sympatyczne buzie zafilowal.
-O zesz ty....zaczal - takie cudo mie w ramiona wpadlo ! I zaczal oczamy przewracac, jak nie przymierzajac Stypulkoska pod sciano w magazynie. Uratowana od niechybnego upadku osoba tyz Wieskowi komplimenta zaczela prawic i stali, i nie mogli sie rozejsc. Zyziek Pietruszka, glodny, bo kobity nasz od rana o suchem pysku trzymali, nawet przyklakl przy tech kumplimentach i lafiryndzie kawalek kabanosa ze siatki odgryzl.
-O, pan glodny, prosze sie czestowac, prosze bardzo !
-Ja tu i ogoreczka widze, mogie dla kolegi?
-Na zdrowie ! Mam i dla kolegi ! Zuzanna Watroboska jestem, a tak - Zuzia !
Za Wieskiem i Zyziem jeszcze ja z Boczkiem sie podsunelim do tej siatki i wygrzebalim po kawalku szyneczki, buleczkie i landrynki. Zuzia chrupala  landrynki a my buchnelim ja w mankiet i przedstawilim sie jak Pan Bog przykazal. Nie bylo czem popic, to szturglem Wieska do stoiska, dwie pol litry dozakupil i przenieslim sie do bramy. Kobity nie wracali, to mielim czas kunwersacje towarzyskie rozwijac. Brama zaszczana byla niemozebnie i gesto pociagalim z flaszki, zeby ten aromacik zagluszyc. Kobity o nasz widac zapomnieli, to wypytywalim Zuzke o kolezanki. Jedna podobniez byla ruda, druga - brunetka ognista, trzecia - blondyna falowana i wszystkie zamieszkiwali dwie ulice dalej. 
-Wyjrzyj Zyziek na ulice, jak polowice jeszcze nie ida, to skoczem kolezanki pani Zuzanny odwiedzic - zarzadzilem.

Zyziek wlecial z powrotem do bramy, jak tylko leb wysunal. Cztery rozjuszone megiery wlecieli za niem i lomot sie zaczal.... Ze strach wspomniec. 
-To my was po calej Marszalkowskiej szukamy a wy kurwow po bramach obskakujecie ?!
-Juz my wam zrobiem Barborkie, cholery zachlane, moczymordy pospolite, weszydupy zakazane !
-Ostrojebiec sie znalazl ! - gromila swojego pani Pietruszka - takie larwe zes se wygrzebal ?!
Pani Zuzannie faktycznie przyszlo sie oberwac i wiala do Wilczej ogarniajac garderobe i grzebiac po kieszeniach za kluczykamy od pojazdu.  

Malzonki zlustrowali nas fachowem okiem. Kazali krawatki poprawic, guziczki pozapinac, szminkie ty larwy Zuzki powycierac, postawe lojalne przyjac, pod mankiet i - do chalupy. Po drodze kazdego mordo do budy z kwiatkamy wepchli i tem razem pilnowali, kiedy wyjdziem. Nabylim kazden wionchie warzywa, zeby do wazonu sie nadawalo, wzielim gablote i w pielesze domowe Boka przybylim. Po drodze, na drugiem pietrze, kobity Felka Marcinkiewicza z malzonka, tez Barbara, dozaprosili i cala ferajna  sie wwalcowala do Bokow. Poki co, Felek za trupa z Kiercelaka robil, bo malzonki nasz czterech, po kolei na niem, jednem trzezwem, wieszali. Baska Marcinkiewicz lzy jem wycierala i pomagala nasz sobaczyc. 

-Zdrowie mojej zony kochanej !
-Za mojego koteczka pije !
-W twoje raczki perswaduje, sloneczko ty moje !
-Za twoje urode niepowtarzalne, malzonko !
-Niech nam zyjo nasze Basie ! 
Poplyneli toasty i barburkowe zyczenia. Wiesiek sie za Bolesiem kopnal, ktoren migiem przylecial, muzykie nastawil i tance sie zaczeli, ze u Siemiatkoskiej, pietro nizej,  papugie z zerandola zmiotlo a kanarek sie zesral. Sasiady policje wezwaly ale policjanty, nie palcem robione, wiedzo co to jest Barbary na Powislu i interwencje se odpuscili.

Siedzialem na sedesie i patrzylem jak baby Felka Marcinkiewicza z wanny nie mogo wyjac.
-Jasna sprawa, ja tu spie ! - powtarzal Felus i  przytulal leb do kranu.
-Felus, przyjacielu, wyjdz z tej wanny, bo my musiem po tem swiecie kapiele przyjac ! - prosili sie baby.
-Jasna sprawa ja tu spie !
-Felus, miej Boga w sercu, pusc mie do wanny....
-Jasna sprawa ja tu spie !
-Chodzta kobity do mie, u mie sie wykapiemy, dwa pietra nizej nie Ameryka, wszystkie sie obrobiem - zaprosila ich Marcinkiewiczowa. Zebrali sie i poszli. Napuscilem Felusiowi zimnej wody jak w sam raz, zeby sie nie utopil i poszlem kimac na wycieraczkie.

O placzu i wrzaskach  Felka, podlodze, calem przebieranstwie i sprzataniu dowiedzialem sie w niedziele przy sniadaniu. Sniadanie, jak to po Barborce, odbylo sie o drugiej po poludniu. Kobity, sponiewierane, poszli spac u Marcinkiewiczow i poniekad prawidlowo, bo my, po pijaku, rozne rzeczy ze snu mozem mowic i apiac po mordzie by bylo.

Wyszlem na Bednarskie, przelazlem na drugie strone Rynku, zeby sie mie troche tego jesiennego sloneczka dostalo, patrzylem jak auta i tramwaje suno zwolna po Trasie, siedzialem i mysli mie leniwe napadli. Choc  jesien pozna juz byla, tam,wysoko blekit stal nienaruszalny, biale peczki waty sie pod niem snuli a wiatru ani ani. Cicho bylo jak w domu. Nawet auta i tramwaje po domowemu mruczeli. I policjant jakis taki domowy, rodzinny, stal i sie przygladal - budzic go czy nie budzic ? Przymklem oczy i do swiety Anny co ze skarpy mie strzegla, zdrowaski odklepalem. Mundurowy poszedl. Znaczy sie, ze mie wysluchala. Jest sprawiedliwosc na tem swiecie. W szczegolnosci - po Barborce.         

26 comments:

  1. Krzysztof mnie rozszyfrował prawidłowo.
    Z Sosnowca żem ci i to w dodatku ze Starego
    (to taka dzielnica jak - przymierzając - Targówek w Warszawie) .
    Kleofasie, jakbyś w Katowicach, Chorzowie, Świętochłowicach powiedział, że ci z Sosnowca i w ogóle, zza lewego brzegu Brynicy to Ślązacy - mógłbyś nachytać i to porządnie. Gorole my są. Z kolei ci zza prawego brzegu Brynicy to Hanysi i o sympatii między Gorolami i Hanysami lepiej nie mówić bo to niebezpieczne, w najlepszym razie naruszeniem cielesnej nietykalności grozi. Ja takich uprzedzeń nie mam. Całe życie zawodowe spędziłem w Katowicach tam pracując a i 9-o letni kopalniany epizod ( ładny mi epizod - 9 lat)mam za sobą. Nie, nie jako górnik. Pracowałem w kopalnianej administracji i uroczystości barbórkowe na kopalni (współ)organizowałem; - nawet za głównego organizatora byłem. Barbórka dla mnie to były NERWY i STRES - żadne świętowanie. Ładnie toto wygląda z zewnątrz. A od kuchni - szkoda gadać. To była ROBOTA i to ciężka. Nawet nie było kiedy i jak dzioba umoczyć. Łeb trzeba było mieć trzeźwy i na karku, tak mniej więcej od końca listopada, bo to: odznaczenia ( szło tego na parędziesiąt kilo), wręczanie szpad górniczych, karczmy piwne i wreszcie - barbórkowy "obiad" 4 grudnia.
    PS. Orteq znowu nas obsmaruje,że my tu pieprzymy w stylu klatkoschodowym. Niech mu będzie... Pieprzenie nie szkodzi - byle z umiarem, we właściwym miejscu, czasie i z chętnymi osobami. ;)

    ReplyDelete
  2. Lex

    Migiem, jak dostalem Twoj wpis, polecialem do tekstu i zmienilem na "Barborka". Dzieki.
    Na Ortequ srodze sie zawiodlem. Nie nasza ferajna.
    Cholernie sie ciesze z nauk o Gorolach i Hanysach - pojecia nie mialem ! Ostatnio obejrzalem filmy Klucznioka. Piekne. To bylo o ktorych ? Widziales te trzy filmy ? Im mi wiecej napiszesz o Slasku, tym lepiej. Nie mam zielonego pojecia ! Katowice - i tyle. Czekam na wpis ! Kleofas.

    ReplyDelete
  3. Kurna, coś wpisy nie chcą wchodzić - dwa razy mi "wycięło".
    Te śląsko - zagłębiowskie animozje to sprawa znana i stara jak świat. Animozje zadawnione i cholera wie skąd się wzięły.
    Pamietam jak będą łebkiem ( 6-7 lat miałem) poszedłem na mecz AKS Chorzów z RKU Sosnowiec. Mecz był w Sosnowcu. Kibice się tak lali, że boisko przez 6 m-cu trzeba było potem remontować. Dokumentnie rozebrali ławki i płot na balaski. Awantury i bijatyka przeniosły się na ulice.... Prawie rozruchy były.
    Pamietam też jak co roku i kilka razy w roku na łąkach nad Brynicą pomiędzy Sosnowcem a Szopienicami ( teraz dzielnica Katowic ) dochodziło do regularnych "wojen" pomiędzy "naszymi" i Hanysami. Krew się lała i szło na ostro...
    Teraz bijatyk nie ma, no chyba,że między kibicami Zagłebia Sosnowiec a Ruchu Chorzów czy Górnika Zabrze. Ale to "normalka".
    Ja nie mam żadnej awersji do i wobec Ślązaków. Pracując z nimi i wśród nich ok.40 lat wyrobiłem sobie o nich bardzo dobrą opinię.
    Tyle, że ... Rdzennych ślązaków to nie wiadomo gdzie teraz szukać. Za komuny do pracy w kopalnich i hutach zjeżdżali ludzie z całej Polski, - na Śląsk i do Zagłebia też. Wszystko się dokumentnie wymieszało. Ci importowani Zagłebiacy i Ślązacy są chyba nawet bardziej szowinistycznie do siebiue nastawieni niż ci " z dziada pradziada".
    Tyle wspominek na razie.
    Cześć.

    ReplyDelete
  4. Lex

    Odszukalem na mapie te Brynice i dalej nie wiem. Strasznie to pokrecone. Widziales filmy Klucznioka ? Jaka gwara oni mowia, jak Gorole czy jak Hanysy ? I gdzie jest akcja ?
    Pozdrowienia. Kleofas.

    ReplyDelete
  5. Lex,
    Ze Starego to i ja mogę powiedzieć, że jestem, bo przemieszkałem przy Sobieskiego do lata 1970, a potem mnie stamtąd wywiało. Do Brynicy miałem 800 m wzdłuż linii "15". Mordę rozdarłem jednak pierwszy raz w szpitalu Nr 1, w pobliżu innej rzeki - o wiele ładniejszej Przemszy - i to ją przekraczałem w te i wewte w drodze do I klasy z Jasnej na Wawel. Potem dreptałem Wiejską do "19", którą wspominam z rozrzewnieniem.
    Większość moich starych kolegów pochodzi ze Starego. Niestety, tylko z dwoma z nich utrzymuję kontakty. Jeden z nich to potomek starego Łakomika, któremu po wojnie komuna zabrała rzeźnię i sklepy masarskie, a mimo to żył z tego, co odłożył. Oj, stare dzieje...

    ReplyDelete
  6. Niestety filmów Klucznioka nie ogladałem, - nie wiem więc jaką gwarą mówią w tych filmach. Zakładam, że śląską. W Zagłębiu o jakiejś miejscowej gwarze trudno mówić: mówimy "po polskiemu" tyle, że bez "ą" - "ę" i z tendencja do zastepowania "o" - "u".
    Typowe dla gwary śląskiej jest bradzo swoiste akcentowanie, intonacja głosu i masa tzw. germanizmów w rodzaju np. befej (kredens), gardinsztanga (pręt do zawieszania firanek) zengruba albo chasiok (smietnik , geltag (wypłata, libsta (narzeczona), frelka (dziewczyna) itd.itp.
    Tu masz próbkę śląskiego humoru:
    Jużzaś nie przylaz geldatgiem prosto doma ino o szynk zawadziłeś - pado baba do swojego chopa, - ale jo nie była gupio i poleciałach do szynku, tam kaj zawsze pijesz i z twojego szakieta (marynarki) wzięłach wszystkie piniondze.
    I gut (i dobrze)- pado chop - bo ja od pora dni w innym szynku pija.
    Spróbuj, Kleofasie, na polskiej wersji Youtube wklepać: gwara śląska - może znajdziesz tam coś oryginalnego. Ja też spróbuję poszukać, - jak znajdę dam ci linka.
    Zacytowany kawał ( po śląsku - wic ) zupełnie inaczej brzmi "w mowie" niż gdy się go czyta. To zupełnie nie to samo.
    No to pyrsk. ( No to czesć ).

    ReplyDelete
  7. Krzysztofie,
    ja z ul. Starej przy Wiejskiej. I do 19-ki na Składową chodziłem bo miałem bliziutko. Tyle,że ta "moja" 19-ka to była jeszcze stara szkoła - potem w połowie lat 50-tych ją rozbudowali. Potem był Prus - poczatkowo na Dzieiwczej a później na Grabowej..... W istocie, stare dzieje, oj stare......

    ReplyDelete
  8. Kleofasie,
    znalazłem na Youtubie jak kielczanin mieszkajacy w Sosnowcu mówi po"sląsku".
    Mówi jak rodowity Ślązak, nawet z germanizmami - jest ich cała fraza.
    Jak wpiszesz "gwara śląska" to jest tego więcej. http://www.youtube.com/watch?v=NKL4gIPldpg&feature=related

    ReplyDelete
  9. Cleo,
    różnice pomiędzy Ślązakami a Zagłębiakami, o których wspomina Lex, wyrosły na gruncie historycznym. Mieszkańcy Sosnowca i Katowic od zarania powstania i szybkiego rozwoju obu miast w II połowie XIX w. nie mogli się swobodnie mieszać, chociaż miasta sąsiadują ze sobą. Dzieliła ich najpierw granica zaborów rosyjskiego i pruskiego, w okresie międzywojnia Śląsk miał autonomię, a podczas II wojny Sosnowiec należał do GG, a Katowice Hitler przyłączył do Rzeszy. Mieszanie na dobre zaczęło się dopiero w PRL, ze wszystkimi tego skutkami. Senator Kutz, Ślązak z dziada pradziada, piewca kultury śląskiej i rzecznik przywrócenia autonomii Śląska upadkiem kultury Śląska obciąża od zawsze Gierka i "dyrektorów z Sosnowca". Kutz to jeden z ostatnich świadków i wyznawców teorii kolonizacji Śląska przez obcych, głównie przez Czerwonych Zagłębiaków.

    ReplyDelete
  10. Lex,
    ja chodziłem do 19 przebudowanej, razem z K. Materną. On jest nieco starszy ode mnie. Biegaliśmy razem w szkolnej sztafecie 4x60m.
    Przy Starej miałem kolegę, ale z drugiej strony. Mieszkał koło krzyża. Rudnik się nazywał. Chleb się tam kupowało w soboty, a cały tydzień kopało piłę w Jordanowskim. Potem w tym miejscu przy Starej był sklep papierniczy i po świeży ciepły chleb stało się na zmianę w długiej kolejce do małej piekarenki przy Prostej.

    Śląskiego liznąłem w Śl.T.Z.N. i złapałem nawet śląski zaśpiew. Wszystko mi ze łba tera wywiało. Spotykam się cyklicznie z Hanysami z klasy na zjazdach szkolnych.

    ReplyDelete
  11. Kleofasie,
    ten link coś "nie wchodzi".
    Poszukaj na Yoytubie pod; "gwara śląska" filmiku pt. Śląska nawijka Darka Niebudka.

    ReplyDelete
  12. Krzysztofie,
    lubię K. Kutza. On pochodzi z Szopienic - Szabelni. To dzielnica z lewej strony Sobieskiego u jej końca w Szopienicach - między Szopienicami a Mysłowicami. Fakt, Kutz sosnowiczan nie lubi( może uczestniczył w tych naparzankach, o których pisałem i "trochę" oberwał - stad ta niechęć ?) ale ja go mimo to lubię, właśnie (miedzy innymi) za tą śląską bezpośredniosć i dosłowność, która niektórym myli się z ordynarnością.

    ReplyDelete
  13. Coś mi się przypomniało. Mój pierwszy w życiu solowy występ przed audytorium szkolnym z okazji właśnie Barbórki. Musiałem odśpiewać jak ten ciul w filcowych bamboszach z akompaniamentem pianina to:
    http://www.youtube.com/watch?v=EGLTI0VjPgA&feature=related
    I tak śpiewanie zostało mi do dzisiaj, gdy nikt nie słucha.

    ReplyDelete
  14. Lexie,
    z Kutzem to inny problem mam. Ostatnio zbiera u mnie same minusy za publiczne i niewybredne polityczne napieprzanki. Pewien Ślązak, który uczył mnie jak się włącza szlifierkę, a ja to czyniłem uparcie lewą ręką, co dla niego było kompletnie niezrozumiałe, zwykł mawiać wtedy: "mosz u mnie kryska" i stawiał mi kolejny minus do swojego dziennika.

    Wszystko Kutz ma jednak darowane z jednego powodu - wyreżyserowanej przez niego sztuki w teatrze TV "Opowieści Hollywoodu" Christophera Hamptona.

    ReplyDelete
  15. Lex

    1.Bajzel po polsku.
    2.Msza
    3.Byzuch i Byzuch 2
    4.Kantpol
    5.Jak przed wojna
    6.Grzeszny zywot Franciszka Buly
    To filmy Klucznioka i nie tylko. Na YouTube sa tez inne propozycje ze Slaska. Teraz ide ogladac, co mi zalecasz.

    Kleofas.

    ReplyDelete
  16. Lex

    Juz sluchalem Darka Nebudka. Cus pieknego, choc gowno miejscamy zrozumialem. Dziekuje Ci !
    Kleofas

    ReplyDelete
  17. Orca, Ksiezna na Zadupiu

    Co, nie chcesz sie z trzema ciulami (jeden "przyszywany")zadawac ? Nie dostapilim zaszczytu ? Sie odezwij jak czlowiek !

    ReplyDelete
  18. Lex

    Mosz recht ! Kapelan Szostkiewicz kreci sie na FireFox ! Tolko po co ?
    Na przyszlosc - ja jestem matol komputerowy, pamietaj.
    Kleofas

    ReplyDelete
  19. Górniki drogie,

    Ja widzieć Górnik tylko jedyn raz. W Seattle. W mundurze i w czapce z bialymi piorami. Zadupianki ustawily sie w kolejce, aby zrobic sobie z nim zdjecie. Gornik pokazal swoj miecz (nie ten miecz, Kleofas) i opowiadal swoj zyciorys. Duza atrakcja!

    ReplyDelete
  20. Chlopaki !

    Co to jest "a w kadlubku kos" ? Kadlubek mi sie przykro kojarzy. To ta piosenka co szczyl Krzysztof spiewal, jak mu sie "filcowe bambosze" nie poplataly !
    Kleofas

    ReplyDelete
  21. Hurra ! "Wieloryb" sie odezwal ! A tak, po prawdzie, to oni maja szpady nie miecze. Jako odznaczenia im daja.

    ReplyDelete
  22. Pokazal szpade.
    Opowiadal o aresztowaniu i o trudnej pracy w kopalni. Nic dziwnego, ze otrzymal odznaczenie.

    ReplyDelete
  23. Kleofasie,
    kadłubek to klatka, a kos to kos - taki gwiżdżąco-śpiewajacy ptak, większy trochę od kanarka( po łacinie Turdus merula).
    PS. Jam też nie orzeł komputerowy
    PS2. Na rany, skąd sie górnik wziął w Seatle i to taki "lepszy" górnik sądząc po pióropuszu. Białe kity nosi tzw. dozór - po angielsku to bedzie supervisor chyba. W skład dozoru górniczego wchodzili: nadgórnicy, sztygarzy (zmianowi i oddziałowi) oraz nadsztygarzy.

    ReplyDelete
  24. To whom it may concern:

    Tu jest
    szpadel
    A tu
    szpada
    I jedno
    I drugie
    Górnikowi
    mieć wypada

    ReplyDelete
  25. Dawniejsza brać górnicza dzieli się z grubsza obecnie na dolników (fedrują "na dole") i górników (pilnują "na górze", żeby ci "na dole" robili).

    ReplyDelete
  26. Cleo,
    Lex jak zwykle mo recht. Hodowcy zwierzyny fruwająco-śpiewająco-świergoląco-gwiżdżąco-trelujacej utrzymują, że kadłubek to nic innego, jak budka lęgowa.

    Se obacz.

    Orca, jesli zechce, wskaże Ci konto bankowe dla ewentualnej dotacji na ochronę zwierząt.

    ReplyDelete