Prawdziwa artyzda żadny pracy nie pęka i kręcilim sie jak
moglim, żeby dozarobić. Artyzde mielim własne, do ASP chodził na Krakowskiem, a
że z domu było blisko i żeby sobie nerków nie przeziębił, starzy wepchli go do
tej Akademii - blisko ma i choćby rano, do domu wróci.
I, jak raz, jeden ministrant, tyż gazomierz, był nam zapodał, że
jego proboszcz artyzde by wynajął, bo Swięte Rodzine należy w kościele domalować.
Leciem do Maufrycego (tfu, nie imie...)
-Penzle szykuj, i pruj natychmiastowo do kościoła św. Lepolda,
malowanie sie kroi !
Troche targowania przyszło sie wykonać, bo proboszcz sknera,
puste tace nam pokazywał i dziurawe sutanne, ale przybilim, dogadalim, a
Maufrycy mie za podręcznego naznaczył.
Proboszcz nasz pouczył, co i jak, trzeźwe mamy być, klękać jak
tam wchodziem i robić wieczorem, bo dewotki przez cały dzień śpiewajom.
Od pierwszego malowania sęki pojawili sie z Józkiem, bo już od
obiadu w kościele sterczał. Zakapował takie jedne dewote przy kości, co jom małżonek
wcześnie odumarł, za wdowe była i potrzebująca - nie ma sprawy. Wzielim Józka
za zakrystie, łomot jak Pan Bóg przykazał otrzymał, łeb - w kubeł z zielono
farbą na jasność myślenia i - żeby tu więcej twoja noga nie powstała, antychryście
skubany, wont do domu !
Maufrycy, w szapoklaku, jak na poważne artyzde przystało, ze swiętem
Józefem sie już obrobił i osła do stajenki przymierzał - żeby na Święta było.
Obchodził kościół, kargulował, farbe wąchał i, co i raz do zakrystii latał, żeby
pewność mieć niezbite, któren święty i w jakiem wymiarze, do Święty Rodziny
podchodzi. Ide i mowie mu:
-Sztuka fantazji wymaga, masz tu karafkie z Egri Bikawer, co ją kościelny za świętem obrazem trzyma, żebyś se szpanu dodał.
-Sztuka fantazji wymaga, masz tu karafkie z Egri Bikawer, co ją kościelny za świętem obrazem trzyma, żebyś se szpanu dodał.
Aż tu - telefon w zakrystii - małżonka ślubna organisty, z Głównego
dzwoni i o Łysego sie zapytuje. Wróciła z dzieciami od ciotki i nie ma jej kto
do chaty podrzucić. Polecielim na Towarowe, zagruzilim rodzinkie na Żuka i gazu
- na Powiśle ! Po drodze, organistowa nawiją:
-A może mój Jasiu w Komitecie jest, bo tam se do świetlicy nowego
fortepiana nabyli i go, z tęsknoty za rodziną, na kościelne muzykie pociągło ?
-Nie bój bidy, pani organistowa, już skręcam !
Podjechalim grzecznie, dzieciakom paltociki zapiełem, walim do
ty świetlicy, jednakowoż, już na korytarzu, fortepian słysze ale - jakby to nie
Jasiu, jakiś bażant na cały gaz bugi - wugi odstawia.
Jezusie przedwojenny, co ja żem sie z to organistowo naszarpał !
Baba sie drze do świetlicy, ja jej drogie zastawiam, bachory morde dro jak potępieńce,
najmłodszy mie po kostkach gryzie; pięć popaprańców i wkurwione babsko na mie
jednego - nie wyrobiłem. Wleciała tam razem z framugo. Ja - na podłodze, paltot
żem se na łeb naciagnał i zdrowaśki do Święty Panienki odmawiam. A tam - Jasia
słysze jak litości prosi.
-To ty tu takie nieszpory odprawiasz ?! A tech kurwow to żeś se z kościoła wygrzebał ?! Ach żesz ty Sodomo i Gomoro, ty gnido kościelna na mszalnem wypasiona, ty Raspucinie w drobny deseń robiony, jak ci własne rodzine przypomne, to o Świętej zapomnisz !
Dopadła tech dewotków, co razem z Jasiem balowali, każde za kudły i - poszli wont, wycieruchi !
-Pod latarnie na Główny wybzdryngalać a nie mnie tu małżonka prawowitego na holiwudy naciągać !
-To ty tu takie nieszpory odprawiasz ?! A tech kurwow to żeś se z kościoła wygrzebał ?! Ach żesz ty Sodomo i Gomoro, ty gnido kościelna na mszalnem wypasiona, ty Raspucinie w drobny deseń robiony, jak ci własne rodzine przypomne, to o Świętej zapomnisz !
Dopadła tech dewotków, co razem z Jasiem balowali, każde za kudły i - poszli wont, wycieruchi !
-Pod latarnie na Główny wybzdryngalać a nie mnie tu małżonka prawowitego na holiwudy naciągać !
Przyszlim nazajutrz, na malowanie, mocno wyczerpane. Łysy o sete
sie prosił, żeby kinola z kalafiora leczyć i ostatnie dwie dychy ode mie wyciągnął
na perfume i kwiaty dla małżonki. Ja tylko kostki miałem podgryzione przez tech
jego padalców i źle spałem, bo do rana słyszałem jak łysy podgrywał:
http://www.youtube.com/watch?v=pFtPipPQL-o
ReplyDelete"Sztuka fantazji wymaga." !
ReplyDelete"Gnida koscielna na mszalnem wypasiona", "bazant" "w drobny desen robiony" daje upust swojej fantazji i frustracji, grajac "bugi-wugi". Ta scena zyje!
Krzysztof,
ReplyDeleteHo, ho, ho
'...so be good for goodness sake."
Have you been good this year?
Krzysztof
ReplyDeletehttp://www.youtube.com/watch?v=CYVvcf1QqXc
Rachunek sumienia jeszcze sie nie skonczyl.
Orca
ReplyDeleteJakiej frustracji, Ty wielorybie morsko wodo zalany ?! Clopaki wracali do domu, zuli gume i na szyje wieszali Maryline pod palmom. "Scena zyje" piszesz ? Zyje, zyje, ale co to za zycie....Rzadko i na boku....Ale, wdzieczny za wpis, pletwe Ci sciskam, z uszanowaniem !
http://www.youtube.com/watch?v=si_R7dicIEs
Bing Crosby, "Washington own" urodzony w miescie Tacoma, WA. Wiele ogrodow i innych miejsc pamieci nosi jego imie w stanie Washington.
ReplyDeleteJestescie w nastroju swiatecznym. Czas pisac list do Santy (!), chociaz "rachunek sumienia jeszcze sie nie skonczyl". Tylko prosze pisac prawde! Santa wszystko wie i widzi.
Bing Crosby i David Bowie spiewaja "Little Drummer Boy"
http://www.youtube.com/watch?v=8z88c0lnvBU
Kleofas,
ReplyDeleteTo tylko prywatnie, ze orka jest "on top of the food chain". Oprocz lososia lubie okonia morskiego.
Tylko sfrustrowany organista moze tak bugi-wugowac po klawiaturze. Nareszcie moze sobie pograc.!