Wednesday, December 30, 2009

Autobus pełen miłości

Chóry anielskie nam śpiewali i cała ferajna na kolanach liczyła drobne na tacę.
Proboszcz litości nie miał - tacę nadstawiał i wyrażał się oczamy:
- Wszystkoś przechlał? Nawet na tacę nie masz?
Tak mie cykorii naganiał, że Hania jedne pięć złotych mie w kieszeni zostawiała przed sumą, bo jak w banku - pękłbym pod temi jego oczkami i dał.
A chóry anielskie lali się na nasz z wyciem kościelnych dewotków. Jasiu, jak mógł tak ich poprzyuczał, ale byli takie, co ani na jego organy nie patrzyli, ani na głos, tylko darli dziób, jak koty w marcu. Na chór właziłem po schodkach od małego i przyuważyłem, jak się to odbywa. Jasiu, organista, dawał jem nasamprzód głos na probe, a potem oni zaczynali.
I wszystko było w porządelu póki te dwie zakonnice szemrane Baran i Zatrzaska nie nastali; znaczy się Siostra Alicja i Siostra Melania. Od kościelnego stare kropidło wyłudzili, dewotkom rozdali jekieściś nuty i pilnowali porządku, bo jak co, to kropidłem przez łeb i po sprawie. I na kółko różancowe dewotki nie mieli prawa się spózniać.

Ale - każden jeden się spózniał, bo te francuskie autobusy, furt się psuli i na fabrykie, czy do kościoła, lepiej było na dzyndzlu, perpedes, albo - na rowerze przyperpedalić, jak taki Maufrycy. Jeszcze kolegie na ramie dostarczał. Musiał domalować, bo od tego śpiewu dewotek malowidła poodpadali.
- Autobus Chausson ludzi, nie kubły z farbo, ma wozić - pouczał go melicjant jak protokół za oblanie zestawiał.
- Jeden malarz już był, w ząbek czesany, i jak żeśmy na tem wyszli? Moje pasażerskie prawo - do sądu go podam! Za lakierki i walizkie, na zielono przemalowane! - odgrażał się gość w jasnem saku. Drugiemu, spodzień się skleił od farby i na mordę się wygruził jak z autobusu wysiadał. Tyż - Maufryca za frak i pod sąd.
Nazbierali się te pozwy i nasza artyzda, jak by go kolega nie pocieszał, niepocieszona się pozostawała przed rozprawą na Lesznie.

Na Leszno - dwa kroki od tech ruchanech schodów przy Trasie, któremy Borowińszczak rano wjeżdżał, żeby do Komitetu, koło Grubej Kaśki, się udać.
- Za malarza pokojowego robiłem przed wojną, fach znam, w twoje sytuacje się wczuwam, nie pękaj - powiedział Maufrycemu, kiedy na schodach jeden na drugiego się natkli.
- Tylko mie donieś ile Proboszcz za te malunki wybulił. A ten sędzia i te prokuratory z Grodzkiej nie raz mie z ręki jedli - załatwiem.

Borowińszczak faktycznie duszą artystyczną był i jak z ty Syberii po wojnie wrócił, natychmiastowo za malowania w chawirach się wziął, dopóki go towarzysze na sekretarza nie polecili. Jednakowoż, pod kościelnem murem wystawał, nie - żeby na Proboszcza filować, ale mu śpiewy dewotek czasy nad Amurem przypominali.
A Organista z Kościelnem pod mur poszli, żeby się namówić po ile z tacy podzielą i jaka dola Proboszcza będzie, i - prosto na Borowińszczaka wleźli.
- Pan Sekretarz do kościółka ? Na paciorek?
- Zamknij mordę, ty gromnicą robiony, muzykie lubię posłuchać....
-I głos u pana Sekretarza ponad przeciętną krajową, na akademii słyszałem - ciągnął padalec Kościelny - może by tak do nasz, do chóru?
- Coś ty się z baranem na rozumy pozamieniał? Żeby mie na chórze zobaczyli ?
- Można by "incognito" - wtrącił się organista - żeby nikt nie wiedział.
- Inkto - co ?
- Zamaskowany, Zwariowane Lotnisko, rozumi pan Sekretarz?
- Może bym i rozumiał, ale to się może w Kumendzie na Puławskiej skończyć.....

Na następnem kółku różańcowem dwie Wrony ogłosili, że na chórze będzie tera chór zawodowy - one dwie, Jasiu i brat Dominikanin w białej sukience z kapturem. A dewotki mają odpuszczone.

Także samo odpuszczenia wszystkiech cienżkiech grzechów Maufrycy się dostąpił, kiedy na święty spowiedzi wyznał, że dla Sekretarza kapuje. W stułe Proboszcza cmoknął, kolegie pod rączkie i - polecieli malować. Także samo w sądach się wykręcił, bo od Borowińszczaka dwa świadki z Zakładów Naprawczych na Grójeckiej zeznały , że w każdem Chaussonie dziesięć razy w każden dzień wała regulują, bo szarpie niemożebnie. Proboszcz był wniebowzięty, jak mu chór po francusku śpiewał, a Borowińszczak aż się w gacie zeszczał, jak pierwszy raz zaśpiewał o swojem Amurze:

 
http://www.youtube.com/watch?v=1_bb4zPDNMQ

No comments:

Post a Comment