Thursday, June 30, 2011

Porzundek mo być !

Radosci jest wiele. O Rydzyku, o Katastrofe, o Rosji, jest czym oko ucieszyc. Fikaja koziolki-matolki, bo sie dorwaly do hecy.
Matolki, bo taki Brudzinski na przyklad, mowi: "...zeby wyjsc z tarcza i na tarczy." Panie posle, w szkole bylo: z tarcza w reku wracal wojownik po zwyciestwie, na tarczy przynosili go, zabitego. Krasomowstwo posla jest tandetne.
I w takiej aurze Polacy znowu wzieli sie za łby !

Kosciol jest nienaruszalny. Z wielka madroscia potraktowal note Sikorskiego - nic. Ale - Rydzyk przeprosil. Tak wielcy graja polskimi pionkami.

O katastrofie pisalem tuz po wypadku: Szanuj Procedure, jak ojca i matke swoja. Nie szanowali. Ani Zaloga, ani Kontrolerzy. Rosyjskie media milcza, kiedy sam Medvedev Procedure ma w nosie. Gdyby go Cerkiew uczyla, by szanowal. Wesolutki Dima zatrzymuje samochod przed tlumem Tatarow i - wysiada ! Ani jedynki nie wlaczyl, ani kol nie skrecil, ani hamulca nie zaciagnal. Obstawa wyciagnela "karalucha" zanim ten sie stoczyl na publicznosc. "Raspizdiaj" maja we krwi. Jemu, nie Blasikowi, zbadalbym krew na alkohol.

Bracia Slowianie solidarnie z Polakami pieprza Procedury. W Poznanskiem i na Slasku niemiecki bauer mowil: Ordnung muss sein ! Porzundek ! Teraz robia raport za raportem i wytykaja paluchami: to oni ! Raport za raportem, za raportem raport, a za tym raportem jeszcze jeden raport. Za to - dobrze sie bawia.

Macierewicz w blasku kamer, ktorych mu zabraklo w Ameryce. Co poradzic, pani Fotyga nie blyszczy...Kaczynski nareszcie ma racje ! Plawi sie w fantasmagorii opozycji. Nareszcie cos znaczy. To juz nie dziady pod kosciolem, to Raport ! Nazwany "Biala Ksiega". Czarna, czyli wlasciwy raport, jeszcze powstanie... Dozuja sobie karme na zaś. Mgla byla, ale czy dzieci byly pijane ? Czy ta pijana, balaganiarska genetyka wreszcie minie ?

Moze minie, bo Tusk wywalil na smietnik procedury przetargowe i wybral na zdrowy rozsadek. Wreszcie ktos zbuduje 50 km drogi ! Epokowe wydarzenie, ale - nie budowa F-2, decyzja Premiera.

Amerykanska prasa jest nudna. News tez. Zapiete, przygotowane, same uprzejmosci (nawet kiedy przesluchuja), zawsze dobrze o drugim. Nawet wyobrazic sobie nie mozna takiej pani Marzec czy Kepy w Kongresie. Nawiedzeni w stylu Brudzinskiego zdarzaja sie (n.p. byly pastor Obamy), ale porzadki zmywaja ich jak popluczyny.

Polska wre, Polska kipi, zabawa trwa na calego. Wazne, ze konstruktywny porzadek trwa. Ten i ow za malpe robi, ta czy inna ma slome w butach, ale premier i prezydent wydaja sie tworzyc dobry team, i - buduja. Po raporcie Millera, przed kampania wyborcza cyrk bedzie mial druga odslone. Kogo i kiedy wypieprza ! To bedzie clou sezonu. Zacznie sie jazgot wywalonych i komentarze kibicow. 

Jesli Bog mnie wyslucha, zabiora wreszcie podkasana emerytke z TV Rzeczpospolita, wygasza spienionego Macierewicza, ogola i umyja niechlujne Trio w Cafe Rzeczpospolita. odsuna wscieklego Rysia od wycieczek po partiach, zapomna o pornologu Wegrzynie. Nasz pieszczoch Czarus nie bedzie mial dostepu do zamorskiej egzotyki a plaski Blaszczak i odprasowany Adas (niech idzie plakac do mamusi...) nie beda psuc opozycji Prezesowi. 

Prezio jest wazny. Prezio musi byc. Co to za kraj bez opozycji ? Boje sie o akty zemsty na pokonanych oponentach. Czyzby nadchodzily czasy, ze Sikorski bedzie mogl "wyrznac watahy" ? Poki co, "ogorki" trwaja, kraj bawi sie boksem w parlamencie a Tusk i Komorowski okopuja fotele szancami. 

Podswiadomie wszyscy czekaja na "Porzundek". Zeby skonczyl sie bardak na kolei, i w wojsku, zeby dygnitarze mogli rozmawiac bezposrednio a nie przez media, zeby "waly" poszly nad rzeki, a rzeki nie splywaly gorzala do lepetyn kierowcow. Wtedy, Polski Teatr bedzie moze bardziej Dramatyczny niz Komediowy.  

Thursday, June 23, 2011

Dajcie się powąchać !

Polska konsumuje. Spoleczenstwo konsumpcyjne. Konsumpcyjny model kraju. Chcieliscie to macie.
Pan Poreba nie moze wygrac z biustem pani Moniki. Czytelnik woli konsumowac, niz spiewac zdrowaski.

PO wygra wybory i - "po ptokach". PiS pokazuje jak przegrywac. Nudne. Prezio ciagnie w swoim stylu : Fotyga, Bielan - bez wyrazu. Kempa - gminny cwok. Blaszczak - kwasny jak malosolny z octem. Hofman - zdarta plyta. To czym sie tu pozywic ? Pogmatwany w urazach Prezio uparcie wypycha na pokaz nieudacznikow. Tak nie wygra.

Wybory wszedzie wygrywaja public relations. Obama oczarowal Ameryke i wygral. Ze sadzil bzdety, dopieru sie okaze...Ale wygral. Prezio Malosolny skwasil Polakow i zlopie kwas. Ludzie chca widziec positive approach a on im - kwas. "Bog, Honor, Ojczyzna" - kogo obchodzi ?!

"Mow mi do reki !" albo do chuci - chce pozyc ! Dynamit w slowach, hucpa w cenie ! Biedna Poreba nie wytrzymuje bezczelnego biustu pani Moniczki i pobekuje jak zmokla koza pod plotem. I takiego wysylac do TV ? A argumenty ? Obstrzelana Olejnik ma ich wbrod, na wszystko, a rzecznik PiS siedzi jak uczniak i tlomaczy sie ze zyje.
I to jest przeciwpancerny Prezia ?! Prezio nie strzelil a rzucil kapciem.

Na wariata PO sprobowala chwytu z wariatem. Zamiast to zbyc i uderzyc w dwa, trzy wybrane punkty, wdaja sie w dociekania czy Prezio "ma kota", sadza sedziego(?!), i - mamo, bija mnie ! Zamiast miec dwa, trzy punkty (n.p. wyczyny Grabarczyka z Chinczykami, burdel na kolei, czy "pluski" Tuska) i tu drazyc, daja sie uwiklac. We wlasna destrukcje. Im bardziej sie bronia, tym wiecej zlego na ich temat, tym wiecej zartow z Prezia, tym lepiej dla Platformy. A mlode, ekspansywne pokolenie czyta tylko tytuly, nie analizuje. W tytulach chce widziec dobra wizje, nadzieje, inowacje - dokladnie co Obama robi tu z nami. Propagande sukcesu uprawial i Hitler, i Gierek, ale madrale z PiS nie chca tego uznac. Chca "wlasnemy recamy", po polsku, przasnie. Z Matka Boska Zalosna i miesiecznica.

Zgina marnie i jedyny pozytek to komedia wyborcza, ktora kazdy za darmo ma na codzien. Skorzystaja politycy na lakomych posadkach, dziennikarze na honorariach, "ulubiency publicznosci" czyli artyzdy robiace szmal na przesmiewkach i tyle. A reszta zostanie po staremu. Jesli Rzad bedzie ciagnal swoj woz jak teraz, Sikorski robil co mu Clintonowa kaze, a Prezydent nabierze manier, wszystko bedzie trwalo. To Europie jest potrzebne. Spokoj. Niech sie Polacy wypalaja na wewnetrznych gmatwaniach, aby nie trzeba ich bylo ratowac, jak teraz Grekow.

I na te ich wybory trzeba patrzec z sympatia, jak na walke pan w blocie; tu cycek chlapnie, tam dupa blysnie, troche wrzasku, troche cyrku, dzwonek na final i do domu, do roboty. Polnische Wirtschaft juz wytepili kielnia i klinowaniem florow po zagranicach, na waszyngtonskiej smyczy nauczyli sie wspolzycia, niech trwaja jak sa.

A kto komu siana we lbie namiele w Radiozet, czego tam jeszcze Prezio nie wybzdzi w Newsweeku, jakie malpiszony beda w radio i telewizji - mieta z bubrem ! Nima znaczenia dla bytu narodu. Narodek jest nawet twarzowy, da sie lubic i - zeby jeszcze klopow pod dostatkiem nastawiali - da sie powachac. Eau de Pologne !

Monday, June 20, 2011

USA wszystkiemu winne...

A no, nazbiera sie prominentow, zada im temat i dyskutuja. Same wielkosci: Gras, Siwiec, Nalecz, Poncyliusz, Jurek, Piechocinski robia hucpe. A pani Moniczka tyz udaje. Podziw bierze jak potrafia klamac. Za skromne sniadanko. Wszyscy wiedza co bylo i jak bylo, ale Szanowni Prominenci udaja "niepalacego od urodzenia" i dochodza. Od Szyman, Klewek i Kiejkutow do prezydenckiej osoby. Popisuja sie przy tym na wyscigi stanowiskami, koneksjami w przeszlosci, elokwencja i co tam im jeszcze pasuje.

Bo im wtrynili na pare dni kilku rzezimieszkow na przymusowe lekcje plywania w beczce. I Reuters pisal, i cala prasa w U.S., i Bush przyznal, ze Polska z Rumunia najlepiej nadawaly sie do tych "wakacji". Nawet stara Przepiorkowska spod osemki wie, ale oni nie wiedza. Rece zalamuja jak to Konstytucje zlamano. Pienia zalosne wznosza o prawach czlowieka i o sledztwie prokuratury. Stare wygi jak byly prezydent i premier zaslaniaja sie tajemnica panstwowa, ktora juz jest tajemnica spod trzepaka... Lepiej by podyskutowali, ktory jak plywa, albo nurkuje, Sam Es Bahram czy Sulejman Kal Szel.  

Blaszczak ma wakacje, Hofman siedzi u krawca, widowisko stracilo temperature, to tematem sie ratuja. I do tej niesmacznej hucpy wlaczaja smierc czlowieka, bo pan Kalisz skrobnal prowokacyjny tekst generujac wyborcze zainteresowanie samym soba. Predzej staremu Wegielkowi pieprz tam wyrosnie niz sie dowiedza czegos czego niby nie wiedza, choc wiedza. 

Tylko kmiot, co sie jeszcze dobrze po polsku nie nauczyl, moze zapomniec co znaczyla dla Amerykanow tragedia w WTC i rozprawiac o imponderabiliach jak Klewki czy Kiejkuty. I tylko zadufany wspolczesny sarmata moze nie rozumiec gdzie sa i kogo maja sluchac. Cale szczescie, ze min.Sikorski sprawnie i szybko przekazuje instrukcje od Clintonowej i cale szczescie, ze Prezydent i Premier sa z nim w tej samej tonacji. Inaczej, bylby znowu kociokwik, mordobicie w Sejmie i  "liberum larum". I znow -marzenia o niepodleglosci. 

Mozna "pobrykac" kiedy jako tako wszystko idzie, ale nie mozna wrzeszczec o intymnych szczegolach w rodzinie, kiedy de facto tą "rodziną" cala Rzeczpospolita stoi.            

Thursday, June 16, 2011

Być Poslanką !

Lato niesie rozrobe za rozroba; posly sie zra, prezydenty sie obrazaja -ogorki ! Panowie mocza majtki na wakacjach a Panie bryluja. Miss sezonu - Pani Kluzik. Odstawila od mediow przeslawna pania Marzec, zniwelowala pania Kempe, zgwalcila pania Jakubiak (tudziez co poniektorych poslow) i przejechala sie po mediach tam i spowrotem. Woltyzerka pani Kluzik zaczela sie od PiS, zabablowala w PJN i spoczela na laurach u boku Tuska. Ani slawetny "zad w kropy" na obiedzie z Obama, ani image z grzywka, do gory nogama (kto tam zaklada okulary ?!), ani elokwencja u pani Olejnik nie przysporzyly jej tyle slawy co siad ramie w ramie z Premierem na Konwencji. W adoracji Arlukowicza i Sikorskiego. "To juz nie guzik ta Pani Kluzik!" skanduja pikiety wielbicieli pod Sejmem. Ilez to swiatla, elokwencji i blyskotliwego jezyka plynie z Jej usteczek, ktore, choc jak kurzy kuper, niosa sentencje warte wielkich filozofow:
Bohaterka tego lata wpisuje sie w najlepsze tradycje polskich dam, poczawszy od warzywniaka:

"-Och zesz ty szantrapo niedomyta, ty gnido w DDT moczona, ty zarazo rozancowa, ty mie bedziesz o mojem wlasnem chlopie pouczac ?!


Pani Rozalia Ogorek wystapila sie w obronie malzonka, ktoren w kacie cicho siedzial i w chusteczkie siapal, a wazne sprawy tego swiata zostawil kierownictwu. Jego kierowniczka do spraw pieleszy domowych przelozyla siate z pomaranczamy z jedny renki do drugiej i to wolno reko wyraznie zamiarowala odwaznik z lady zgarnac i lomot nieludzki blondynie spuscic, co wlasnie uregulowala i zamierzala sklep opuszczac, ale na "do widzenia" nie omieszkala o panu Ogorku sie wyrazic.
- Pani Rozalia lepiej by swojego schabowemy karmila anizeli mu te pomaranczki i inne kapuste wtykac, bo chlop jak sie nie nazre, to ani na fabryce, ani na swojej slubnej sie nie wyrobi....
Zdazyla zauwazyc opuszczajac WSS przy Krolikowej 11, tyz po zakupach, jak pani Ogorkowa. Nie pisane jednakowoz jej bylo prog przestapic, wieczna ondulacja ja apiac zawrocila , a wczepila sie w te koafiure pani Rozalia Ogorek. Raban sie zrobil na cztery fajery - pol kolejki obstawalo za malzenstwem Ogorkow a pol - za blondyna.

Przyjechala melicja i posterunkowy metodycznie wzial sie do inwentaryzacji zajscia.
-Pomaranczow ile szanowna obywatelka nabyla ?
Rozpoczal przesluchanie. Przesluchiwal ich jeszcze na okolicznosc wagi odwaznika, gdzie i za ile blondyna sprawila se te uszkodzona ondulacje i zanim skonczyl, kolejka sie rozeszla a sklep trza bylo zamykac. Obie damy wyszli na ulice, ogarneli sie po wzmiankowanych rekoczynach, podmalowali i staneli zgodnie pod latarnia, zeby swoje malzenskie pozycie podsumowac.

-Ja go bronie, ja, ja ?
Zarzekala sie pani Ogorek.
-Toz to popapraniec bez czci i sumienia, co kazdego wieczora udaje ze spi, poki mu cos z delikatesow pod dziob nie podstawie....
-Mie pani idziesz mowic ?
Wychrypiala blondyna.
-Pani se nawet nie przedstawiasz, co mie ten moj w Wielkie Sobote wykrecil ! Znik w czwartek rano, zadzwonil wieczorem, ze na delegacje go wysylaja a juz w piatek od szostej rano stal na biurze przepustek i prosil sie u chlopakow dwie dychy pozyczyc, bo ma cykorie do domu wracac. Jedno co mie, malzonce, z delegacji przywiozl, to smierdzacy kurczak, jeszcze w czwartek nabyty, ktoren w rece mu wisial za lape, koszula do prania i wezwanie na 1265 zlotych za koszt polamanych mebli w restauracji Poziomka na Zabkowskiej.

Przescigali sie obie w zalach nad swojemy chlopamy, wyciagli szminki, pudry i lusterka, zeby sie doprowadzic, az tu - niebieska Nyska staje, dwa mundurowe wyskakuja i:
-Jazda, obie do wozu, tylko bez gadania !
Na obyczajowkie jech odwiezli, protokol spisali, ze w nocy pindrzyli sie pod latarnia na Karolkowej a wczesniej pobili sie w WSS - proceder niewatpliwy. Ale - niekaralny. Za zasmiecanie ulicy skorkamy pomarancza mandaty wypisali i zamkli obie damy do rana.

Pan Ogorek, po nieprzespanej nocy, zwolnienie wzial i malzonki poszukiwal. W komisariacie na Wilczej spotkal sie z mezem blondyny, niejakiem Teofilem Pajaczkowskiem, ktoren tyz po odbior prawowitej malzonki sie zglosil. Pozniej, obaj panowie, statecznem krokiem udali sie do domow a za niemi, we lzach nieposkromnionych, podciagajac porwane nylony i ratujac wlasne reputacje mowom - trawom, wlekli sie polowice.

Nastepnego dnia, obie pary grzechi se odpuscili, a ze byla sobota, zamiast do kina zdecydowali sie isc na nieszpory, zeby z rachunkiem sumienia wyjsc na glanc. Lysy Jasiu podgrywal "U drzwi Twoich...", dewotki spiewali a na chorze, za Jasiem, stala organistowa z walkiem w torbie zakupowej, zeby mu sie znowu droga, z kosciola do domu, komitet i bugi wugi nie pomieszali. W trzeciej lawce, pod filarkiem, siedzial Lolek ze swojom krolewnom; proboszcz udawal ze modlitewnik czyta. ale w rzeczy samej kompinowal jak z Lolka szmal wyciagnac za te nie odbyte procedure. A szmal byl juz juz, bo Lolek ze stolowki zakladowej, od tech klopsow, ja wytaszczyl i do Krokodyla, na Starowkie, za artystkie wokalystkie zatrudnil.
-Wzgledem artystki i wokalystki nie wiem, ale mam co zem chcial: blondyna przy kosci, z niebieskiemi oczami i zadartem nosem - wszystko moje ! A ze glos ma nie mniejszy niz oddychanie - tylko plus !

Zeby sobote po nieszporach z fasonem zakonczyc, udalim sie wszystkie do Krokodyla, krolewne - teraz juz Pania Cecylie Jarzabek - obstawiac i bezpiecznie do domu odstawic. Pare razy pol lytra peklo, owszem nie powiem, ale bawilim sie kulturalnie i nad ranem - do domu.
Derozki nie bralim, zeby noca na Warszawe popatrzec. Poniatoszczak stal jak nalezy, i Slasko - Dabroski sie swiecil, i po gruzach juz nie bylo sladu. A pod Sereno, pani Cecylia - na bis - odspiewala swoj szlagier z Krokodyla:


Te chlubne tradycje polskich Dam zachowuje pani Kluzik na koncertowym wrecz poziomie. Razem z poslankami Kepa i Kwiecien tworza tercet sejsmiczny, od ktorego ziemia sie trzesie.

Alisci, jak mogla przewidziec, ze Prezes odparuje jej wolte z wdziekiem i w stylu Don Juana ? Posadzil kolo siebie, w Warszawie, sama mlodosc, panne Lucje Lugowska:


Co prawda inteligencja, aparycja i emploi Panny Lucji nie dorownuja jeszcze atrybutom pani poslanki Marzec czy lagodnej perswazji posel Beaty Kempy. Ale - dziecko sie uczy i nie wiadomo jaki sejmowy tygrys z niej wyrosnie....

Kwitna nam Panie Poslanki tego lata i roztaczaja aromata. Piekne i wszechstronne, cieple i zwodnicze, jak w starym szlagierze Mlynarskiego:

Monday, June 13, 2011

Co ma condom do Czarusia ?

Chinskiej komedii w Polsce ciag dalszy. Od poczatku pytalismy: dlaczego nie Budimex ? Dyr. Marek Michalowski mowi:
http://www.tvn24.pl/-1,1706682,0,1,nowi-na-a2-daloby-sie--ale-z-wolnej-reki,wiadomosc.html

Obiecac wszystko, potem sie martwic. To klasyka chinskiego kontraktowania. Przeciwnik ma termin, oni maja dziadka przed akwarium i moga czekac "ad mortem usrandam". Czas plynie, petla na szyi przeciwnika sie zaciaga, a oni graja na zwloke. Im ciasniej, tym przeciwnik bardziej zdenerwowany. Potem zaproponuja cene, obledna. Znowu przepychanki. A czas plynie. Potem wprowadza poboczny element: "tu jest taki maly kontrakt, jesli w nim pomozecie, zalatwimy te autostrade". Wciagnac, uwiklac, pozbawic jasnosci myslenia. W koncu - zmusic do wspolpracy. I to sie moze stac, i moze nie byc innego wyjscia, i Polska pojdzie na niewykonczona autostrade za wyzsza cene. Bo EURO ma termin.

Palant Czarus mogl tego uniknac. Premier Tusk tez. Ale lodzki adwokat i gdanski historyk to nie handlowy team. A dla Chinczykow to sa po prostu frajerzy. Pierwsza meska decyzja: brak wiedzy o Europie, brak historii sukcesow, awanturnictwo cenowe - poszli won ! Zabraklo.

Egzotyka nie poplaca. Przekonali sie Rumuni, kiedy kupili w Chinach miliony condoms i - wszystko zwracali, i nie mogli zwrocic. Cwany posrednik z Amsterdamu namowil ich na zakup, bo liczyl na promocje przez egzotyczny napis na opakowaniu. Napis byl O.K. ale rozmiar chinski, nie rumunski...Subsydiowany przez rzad Peoples Republic of China, producent wypuscil miliony. Tak mu dobrze szlo, ze siegnal po europejskie demoludy. Zaczal od Rumunii. Transakcja przebiegala podobnie jak ta z polska autostrada. Roznica ? Czarus okazuje sie byc w srodku...

Chinski dziadzio przed akwarium siedzi i mysli. Jaki nowy komponent podrzucic ? Jest ! Na pierwszej stronie, pod historia o A2, najnowszy chinski pociag, 350 km/godz.! Wzmocnia jeszcze PR jesli uznaja, ze gra jest warta swieczki. Bo to nieprawda, ze Chinski dziadzio przy swieczce siedzial i myslal. Swieczke zjadl i w ciemnosciach dalej myslal....Swieczke zjedza jego polscy kontrahenci. I - dalej beda myslec w ciemnosciach...

Dzis Wysoka Strona Chinska ma cos oglosic. Menager z COVEC przykleil sobie chinski usmiech i wyszedl do dziennikarzy. W rozmowach z nami Chinczyk zawsze sie usmiecha. Kiedy bylem mlody i glupi, zrobilem eksperyment. Chinskie dyrektory weszly z trzonowymi na pokaz. Zasiedli. A pod kazdym, na fotelu, byl plaski kartonik ze szpila. Usmiechy trwaly dopoki nie wstali. Potem sobie wydlubali, ale zaden nawet slowem nie wspomnial. Wytrzymaja wszystko. Szkoda, ze Czarus z Premierem nie wiedza.

Te zasmarkane 35 mil drogi nie sa takie wazne, i tak przejada, ale doswiadczenie z COVEC winno zostac. Dla potomnosci.

Sunday, June 12, 2011

Mr Fiut i swieta Ela...

Amerykanski kongresmen Anthony Weiner wyszedl na "weeny" i z tobolkiem pod pacha pomaszerowal na terapie. Szesciu paniom wyslal lubiezne listy. Za to - procesik.

Polska poslanka okazala sie byc "swieta od urodzenia", nic nie wiedziala. "Matka bylam troje dzieci mialam, ale co to, to - nie !"
Polski premier tez nie wiedzial. Ze pod lozkiem dwudziestu Chinczykow siedzi. Weeny ! Autostrady nie ma, ale chinskiego "weeny" z niego robia. W poniedzialek sie okaze.
Pania Ele rolowala kolezka partyjna, a pana Premiera - pan Czarus.

Pani Ela, swieta - niewinna, dwa paluszki podnosi, zeby cos powiedziec. Rabie to sniadanko u Olejnik az furczy, nie wadzi jej "suczy swad" po Joasi, ktora dala w PiS, potem w PJN nie dala i poleciala dawac do Platformy. Ostal im sie jeno....Pawelek !
"Siedziala pod wychodkiem
Klepala gowno mlotkiem
A gowno jak to gowno
Klepalo sie nierowno..."
Zostawili Pawelka klepac. A pania Ele pilnowac czy mu idzie rowno.
Z gownem i z frazesami.

Kurewstwo i poruta, ktos by rzekl. Jak to w polityce. Te dwie, po obu stronach Prezia,  takie ladne, ze chyba importowane... Na sobotnia hucpe nie zebral 12 tysiecy, jak Premier, ale te dwie - zebral ! Przycmily jego kwasna mine. Jak by to z nimi - i na kurewstwo, i na porute kazdy sie pisze. I tak, zysk - do Lodzi z Warszawy juz nie trzeba bedzie piechta, z tobolkiem pod pacha, jak Mr Wienner na terapie, ale mozna bedzie rowerem. Albo na hulajnodze. A zima - na lyzwach. Obydwa polskie "weeny" zadeklarowaly, ze Autostrada bedzie przejezdna ! Tylko - przejezdna. Czyli tzw "sosza". Po tej szosie beda hulac merce i busy w czasie Euro. 
-A kto wam tu gas stations obiecywal, przejezdna miala byc !
-Za potrzeba ? - W krzaki ! - przejezdna miala byc.
-Przekasic ? Nima. Szosa miala przejezdna byc i tyle.
-Pozbieraj pan te kawalki trupa z pobocza bo dwie karetki sie nie zmieszcza ! Przejezdna ! Tylko. W jedne strone !

No i jest poruta ! Pilkarskie prezesy, z gatkami w jednej rece i papierem w drugiej, beda latac i szukac klopa, bo sama "przejezdnosc" tu nie pomoze. Wrecz odwrotnie. W poniedzialek Chinczycy zadaja ok. 50% wiecej. I - klops. Tego Premier nie przewidzial. Czarus z plerezki tez nie wytrzasnie.  Pod lozkiem trza bylo sprawdzic zanim sie na to kurewstwo poszlo, bo teraz na dodatek jest i poruta.       

Thursday, June 9, 2011

Pies do jeza...

Zabrali sie do tego jak pies do jeza. Tyle lat, tyle doswiadczen a "po polsku" jest dalej po polsku. Wymyslili sobie Chinczykow. Wymyslili jeszcze raz kolo, albo rower. Odwagi i pomyslow im nie brak, umiejetnosci brak.

Stary, madry Chinczyk siedzi i oglada rybki w akwarium. Polski rzad, pan Czarus i cala Polska dostaje "bialej goraczki" a Chinczyk oglada rybki. Sekwencje, algorytm kazdej transakcji zna jak swoje rybki. Po eksperymentach w Afryce i zawalonym hotelu w Angoli zna juz Afrykanow a o Polakach wlasnie sie uczy. Polski charakter juz zna - do przodu, do celu, musimy wygrac ! To ja sobie poczekam...Niech sie bardziej rozgrzeja. Maja swoje cele - Euro, terminy, przestiz i inne duperele. On ma jedno - instinct of survival (przezyc). 

Budynek pod nowa produkcje musi miec. Rodzicow musi zabezpieczyc. Dzieci musi nakarmic. Dwoch braci musi wciagnac do interesu. Jednego wyksztalcic, gdzies w Ameryce. Wszystkie absurdy jak uczciwosc, prawo, patriotyzm, prestiz itp ma w  dupie. Albo wogole nie wie co to jest. Ma swoje surowe realia, z ktorymi wyrosl. Go nie obchodzi. Musi miec. Bez strat. 

Codzienne przyjazne okrucienstwo tam jest nie do zniesienia. Kuca na chodniku, kobietom wokol sprzedaje cos na obiad. Wyciaga z plastykowej torby kolejna zabe, obcina jej rowniutko nogi i podaje babie. Wyciera nozyczki i pyta kolejna (babe, nie zabe) -  jedna, dwie, trzy czy cztery nozki ? Jedno tluste udko duzej zaby to obiad dla trzech osob. Zmiataja ryz a udko odsuwaja, na pozniej. Chodnik we krwi, zaba skrzeczy, nieobciete udka zawziecie pracuja a ja patrze z osiemdziesiat pierwszego pietra, z supernowoczesnego hotelu. Obok przejechal skuter z koza. Leb kozy podskakuje na bruku, wisi przywiazana do bagaznika, zalosny bek zaglusza zaby a ja patrze... Lokalny biznesman wylazi z budy pokrytej papa, bierze lazienkowy sedes z krzakow, ciagnie go w dol do kanalu i myje wiechciem. Sprzata domowe WC. Obok w wodzie baraszkuja dzieci, ktos lapie ryby. Biznesmen wklada snieznobiala koszule, wiaze krawat, siada na skuter, jedzie do firmy w centrum i podpisuje mi czeki. To prezydent firmy, ktora umrze za kontrakt z Ameryka. 

Firma jest na piatym pietrze, budynek wlasnie wykonczaja. Gdzie jest ubikacja? pytam. Prosto korytarzem i na prawo. Prezydent idzie ze mna. Wychodzimy na dach. Podchodzimy do krawedzi i obaj sikamy na ulice pod nami. Ulica jest barwna, zatloczona, czysta, wypchana eleganckimi sklepami - a my lejemy. Kogo obchodzi ?

30 mlodych osob stloczonych za biurkami. Ten skonczyl anglistyke. Tamta finanse. Piec osob z dyplomem inzyniera mechanika. Dwoch chemikow, trzech laborantow, dwaj siwi panowie nic nie robia - siedza i odpowiadaja na pytania mlodych - to nasza encyklopedia, mowi z duma Zhang. 

A co bedzie jak ja przestane ci placic ? - pytam. Poszarzal. Popielatymi wargami wyszeptal - nie rob tego, my zrobimy dla ciebie wszystko. Kontrakt szykowalo mi dwoch prawnikow przez tydzien, kupa roboty. Jeszcze w samolocie go przegladalem. Zhang nawet nie czytal. Jak mi nie zaplacisz, to gdzie ja bede szukal adwokatow, czym ja im zaplace ? Ale - firma ma okazaly neon z nazwa, nowoczesny interior, piekny podjazd, parking, personel jak na wystawe. - Moglbys mnie tu zabic, kto by odszukal, kto by wiedzial ? Zamyslil sie... Ale kto by podpisal transfer w banku dla mnie ? Niemozliwe ! Ucieszyl sie.

To jest realny zlepek tego, z czego wychodzi taki COVEC pana Czarusia. Dlugo jezdzilem, mieszkalem, uczylem sie Chin zanim pojalem sedno. Musze z nimi bo u nas za drogo. Badanie, wachanie, pytanie, ogladanie byly sto razy dluzsze i trudniejsze niz pozniejsza produkcja. Produkcji, specyfikacji, jakosci, dokladnosci, dokumentow Chinczyk nauczy sie bardzo szybko. Myslec jak my - nigdy sie nie nauczy. Krawacik i inne akcesoria cywilizacji bedzie nosil, ale gdzies na dnie bedzie mial myslenie od pokolen, ze albo ja jego, albo on mnie. Instinct of survival.

W Polsce jest masa ludzi znajacych Chiny. Dlaczego ekipa do COVECu po nich nie siegnela ? Przed kilkoma dniami obiecali, ze beda rozmowy w czwartek i decyzja. Gluptasy Tusk i Czarus powtorzyli publicznosci. Teraz obiecuja w poniedzialek. I tak beda obiecywac, poki nie bedzie noza na gardle - ani grosza i won z rynku ! Czy polskie negocjatory przygotowaly taki wariant ? Jesli sie uprzednio przygotowaly z takim n.p. Budimexem albo Mostostalem. Musimy poczekac i zobaczyc co Tusk wyciagnie z rekawa. Pan Czarus juz sie nawyciagal krolikow ze srebrnej plerezy; dobry on jest, ale na komiwojazera, albo na bazar. Caly Sejm sluchal dzis jego "zaklinania weza fletem" i nikt, absolutnie nikt nie poparl poslanki Jakubiak: kto podpisal, gdzie, kiedy,nazwiska, kto ich znalazl (gdzie,kiedy,jak). Cale  polgodzinne mendzenie pana Czarusia mozna bylo zwezic do pytan poslanki Jakubiak. Strzelila nimi zaraz, na poczatku i - nie raczyl nawet odpowiedziec ! Zignorowal ! A Tusk, Schetyna, Sikorski sluchali. O czym ja tu pisze ? O domu wariatow ? Bo tylko wariat moze zabrac sie do Chinczyka jak pies do jeza.
       

Monday, June 6, 2011

Czaruś czaruje, ona sie śmieje....

Smakowita pani Moniczka zabrala sie do pana Czarusia. Suknia w kwiaty, lato kwitnie, a pan Czarus - nad morze i w gory przewiezie. Dalej jednakowoz - o przygodach pana Czarusia z Chinczykami.

O Chinczykach naumialem sie od Chinczykow, u Chinczykow i oni mnie nauczyli zamieniac smieci w potrawy. Pan Czarus sie nie nauczyl.

Businessman to on nie jest. Wierzy w Chinczykow, pewno wierzy tez w gruszki na wierzbie. Z tym wspanialym narodem trzeba jak z tresowanym piesem,przyniesiesz - dostaniesz. Ale pan Czarus postanowil najpierw dac a potem brac. Hotelowy pryncyp. Nie zaskoczenie, ze dal. Wlasnej dupy.

Kawalek autostrady Lodz-Warszawa a wyglup na obwod rownika.
Pietnascie fabryk w Szanghaju,Suzhou,Wenzhou,Ningboo - jak na mnie, duzo. Kilkanascie milionow dolarow rocznie - jak na mnie, bardzo duzo. Lotnisko Pudong - ogromne i olsniewajace.Wiezowce w tymze Pudond tez, budowane na Olimpiade. Po Olimpiadzie 1/4 rozebrano, bo sie walily. Musze uwazac. To "rozbieranie" pchnelo mnie znow do pani Monisi, jej kreacji i rozmowy z panem Czarusiem.

Milionow stalowych wytloczek i odlewow sie nie rozbierze.Skrzynie mozna.Pierwsza dostawa po "rozbierance" czekala na chinska delegacje.Delegacji nie bylo bo paszportow nie bylo. Znaczna suma byla, ale - kiedy bedzie dobra dostawa. Pokornie, z czarujacymi usmiechami, Chinczycy zgodzili sie na pieniadze po jakosciowej akceptacji dostawy. Pan Czarus tak nie mogl ?

Pan Czarus i jego "barany" podpisali kontrakty. Do dzis ten chlopczyk na nie sie powoluje. Kontrakt dla Chinczyka znaczy tyle  ile glizda na obiad. Wzial, wydalil i nie pamieta. Wszystko podpisywali, nawet nie rozumiejac tekstu. Zeby pojac "kontrakt" po chinsku, trzeba pojsc na bazar w Shanghaju. Burdel na cztery fajery,tysiace ludzi, clou jest proste - w lewej lapie juany (RMB), w prawej statuetka z jade. Gdyby pan Czarus mial oba konce w obu lapkach, nie dalby dupy za darmo, jak analfabetka w Dong Hai.

Slucham tych pien zalosnych i obietnic, i nie moge pojac - jak mozna bylo wierzyc Chinczykom ? Czy nikt nie wiedzial, ze handel z Chinczykami jest mozliwy tylko przy stalym trzymaniu wlasnych zobowiazan ? Na kredyt - tylko analfabetka w hotelu, albo polski rzad panu Czarusiowi. Jeszcze dziatki i staruszki lecza polamane nozki po zeszlorocznym szturmie na wagony, na Hel, jeszcze fetor po kwiatkach w Sejmie wreczanych panu Czarusiowi przez wielbicielki jego wylizanej fryzurki nie ulecial, jeszcze infra - minister masuje swoj nos Pinokia, a juz znow jest w studio i pieprzy o infrastrukturze w Polsce. Ja nie zwariowalem - pan Premier i pan Czarus maja cos na rozumie. Jak sie dziwic, ze Rosjanie pana Premiera "robia w zabe" skoro wlasny minister owija go wokol manicurowanego (fakt !) palca, jak sierzant rozek gazety....

A Rosjanie - przede wszystkim siebie robia. Putin i Medvedev od rana do wieczora rzadza w Kremlu rozkazami. Juz mnie mdli, kiedy slucham ich pouczen jak gasic lasy, jak wybierac niewypaly, jak robic lewatywe staruszkom, jak karac, "sryvat' pagony" itp itd itd....Dlugo sie te dwa nie utrzymaja. Narod ich wypluje. Wlasnie przy Ruskich, jeszcze w dwudziestym wieku, nauczylem sie, ze najpierw robia, potem dostaja. Cztery duze fabryki w Rosji zdechlyby z glodu, gdyby nie moje pieniadze. I zawsze - ja im bylem winien. Nigdy - oni mnie. Ale - on the other hand - zawsze mieli powod, zeby pojechac do Ameryki. "Za nashimi dengami edem !" I kto powie nie ?! Tak jezdzili przeszlo trzydziesci lat. I wyuczyli sie. I jakosci, i uzywania papieru toaletowego. Pana Czarusia zapraszam na korepetycje.

A grala na Czarusiu pani Moniczka. Niech bede jak ten wyrzucony, ale i fryzurke, i butki, i dekolcik miala znakomite ! A ta sukienka w kwiaty ! Tusk do dzis stalby w zachwycie, jak na wlasnym weselu....Nie mnie wszelako pana Premiera pouczac jak dobierac sobie ministrow i co maja robic. I nie mnie oceniac polski bezsens. Wszystkich tym urazonych od serca przepraszam. To przez ten jezor. Jak sie po polsku nauczyl byl gibac, tak mu do dzis nie przeszlo. Wszystkiego Wam zycze ! Ale - pieniedzy nie pozycze.... Za duzo panow Czarusiow.....

Saturday, June 4, 2011

Komentarze na blogu En passant

Wszystkie komentarze sa w oryginalnej formie.
Data komentarza to link do strony na blogu En passant w gazecie Polityka.

2011, Czerwiec


Kleofas
4 czerwca o godz. 12:13
„Zołnierze uniewinnieni, ale cywile nie żyją”. I co z tego ? Banal, mocno tu naduzywany. Idealizm, ktory ma walczyc z idealizmem honoru polskiego zolnierza.
„Minister Obrony powiedział, że „obroniony został honor polskiej armii”.” Jesli funkcjonuje panstwo, musi miec honor swojej armii. Z czym tu polemizowac ? Bylo gdzies, kiedys inaczej ? Minister mowi za co mu placa.
Idealizowanie wlasnej armii to nic nowego. To kwestia identyfikacji z panstwem, z jego systemem, jego strukturami. Bez tego idealizmu armia nie bedzie funkcjonowac. Inaczej mysli kapitan nuklearnej lodzi podwodnej, inaczej filozof-dziennikarz. Jeszcze inaczej zolnierz spod Nangar Khel. Ich zachowanie jest tez rozne. Wszyscy zolnierze idealizuja, bo bez odrobiny romantyzmu nie zniesliby brudu i cierpien wojny.
Myslenie dziennikarza, i co robi, jest wolne od zobowiazan i odpowiedzialnosci. Zolnierz w Aghanistanie pilnuje zycia swego i kolegow. Kapitan – podwodniak to samo. Bez idealizmu, irracjonalnego uwielbienia dla swego zawodu zaden nie funkcjonuje. A zachowuja sie inaczej, bo z innych modeli spolecznych pochodza.
Ale – honor jest dla kazdego z nich bezcenny.
Czy mozna „honor” zastapic pojeciem „good job” czyli „dobra robota”? Nie bardzo. Nawet wysokowyspecjalizowany system amerykanski tego nie ma. Madra doktryna wie, jak „honor” jest wazny dla kraju, dla jego armii. Banal socjologiczny – identyfikacja z idealami grupy tworzy czlonka grupy. Czy wobec tego mozna identyfikowac sie z grupa nie uznajac tej identyfikacji ? Uznajac tylko pojecie „dobra robota” ? Z warsztatem stolarskim, z gmina – tak, ale z krajem nie za bardzo.
Narod przywiera do jezyka, tradycji, idealow i albo sie ich trzyma, albo sam zanika. Werdykt Sadu nie znalazl potwierdzenia dla dla odchylen i utrzymal rzecz przy wartosciach uniwersalnych. Przy honorze polskiej armii. Powszechny aplauz dla tej decyzji swiadczy o wartosci narodu.
Polski Sad musial orzekac. Bez zadnych dowodow. Jedyny dowod to racja dowodcow i amerykanskiego, i polskiego – zolnierze sa niewinni. Kazde propagowanie winy tych zolnierzy, podwazanie ich autorytetu, to destrukcja. Sa tacy co zyja z destrukcji, wolno im, ale podtrzymywac takich dzialan nie wolno. Zwlaszcza w konfrontacji z filozoficznymi wygibasami po drugiej stronie. A wokol orzeczenia powstaje gorszaca hucpa. Albo – podgryzanie.

Kleofas
4 czerwca o godz. 17:21
John F. Kennedy ma juz drugi lotniskowiec:

 

Na „gorszacych defiladach” imie Prezydenta i okrety nie rosna.
http://www.tvn24.pl/0,11216,,,zolnierze-z-nangar-khel-uniewinnieni,raport.html
I okrety, i zolnierze z Nangar Khel rosna. Bez wzgledu na hucpe.

Kleofas
7 czerwca o godz. 12:22
Jasny Gwint 9.45
Znam Polske z publikacji w internecie, ale intuicyjnie czuje,ze masz duzo racji.Ze pisze,zadzialalo sprzedawanie stoczni i cyrk z ta A-2.Nie do pojecia co sie u Was dzieje.Wszedzie knoca,ale Polska wyglada mi nader jaskrawo.Masz tu pelne moje poparcie.Pozdrawiam.Kleofas.

Kleofas
8 czerwca o godz. 16:45
On jest zawsze taki elegancki ! Basia, zawsze bardzo elegancko ubrana !
Wywody dla pokolenia gniotow, kmiotow, prymitywow – a skad sie one wziely ? Z chamskich rodzin, z wiochy, z lumpenproletariatu, z rodzin analfabetow. Z tzw. awansu spolecznego.
Tylko podstawy dadza szereg cech, ktore owocuja w umownym terminie „elegancja”. A podstawy to wiedza. O rozmawianiu, zachowaniu, o etykiecie, o kolorach chromatycznych i polaczeniach, o wszystkim. Dziecko wychowane na solidnych podstawach samo znajdzie owa „elegancje”. Czyli wyksztalcenie, formalne i obyczajowe.
Forum Blogu to zyzny ugor dla takiego wykladu. Red.Passent daje wzor dobrego smaku, powsciagliwosci, etykiety, bo on jedyny w tym gronie wyrosl z dobrej rodziny. Kanony owej „elegancji” mial wpojone od poczatku. Na stale. Do konca zycia. Ani brewerie w studenckim teatrze, ani barlozenie „kolesiow”, ani chamstwo w leningradzkiej uczelni, ani „wicie rozumicie” komuny, ani obecny analfabetyzm dorobkiewiczow, nie zmienia tych podstaw. Od Boga ma instynkt omijania tandety i laczenia sie z podobnymi sobie. Poglady i wypowiedzi nie maja z tematem nic wspolnego. Bo sa o „co ?” nie o „jak ?”.
Uzywam doraznego przykladu, bo po co odwolywac sie do dalekich wzorcow, ktorych tu nikt nie pojmie. Radzilbym widziec, ze te jego jego elegancje widac doskonale. Zanim traci keyboard, wie czego chce i jak chce. Jest oszczedny, daje mysl i – do widzenia ! Elegancja dobrego felietonisty. Ascetyka dobrego smaku i umiaru.
Wszystko to mozna przeniesc na letnie cycki reporterek, swinski zarost w Rzeczpospolitej, mendzenie posla Gowina, awanturnictwo blogowicza czy koslawe mowy w Sejmie. Troche wyobrazni, dyscypliny i sami napiszecie sobie podrecznik o Elegancji.
Kanony i powsciagliwosc – klucz do Tematu.

Kleofas
22 czerwca o godz. 13:53
Kalisz rozstrzelal Monike Olejnik. Juz drugi ostatnio raz mila Pani Redaktor udaje, ze nie wie, dla podkrecenia widza, albo w rzeczy samej nie wie.
Jesli adwokat sklada oswiadczenie, gwarantuje jego prawdziwosc. Inaczej – samobojca. Mimo kilkunastu zapwnien R.K., ze decyzja od przesunieciu na pierwsze miejsce byla bez jego wiedzy, pani Olejnik dalej pytala o to samo. Znow i znow. Krecila czas wywiadu gwoli uciechy publiki. Dobre, ostre zestawienie profesjonalizmu z gledzeniem dzienikarza.
Zaskakuje bazarowa iscie ekwilibrystyka z ust red.Passenta:
„Wszystko przeszło mi przez głowę. Że Kalisz kręci, udając, że nie ma z tym nic wspólnego…”
Mecenas Kalisz nie krecil. Mecenas Kalisz mowil prawde (jak wyzej) i oczekiwalbym nieco szacunku dla Adwokata od P.T. Dziennikarza.
Rozbrajajaco naiwne jest tez rozwazanie Stadionu Narodowego:
„…ale kto go utrzyma, co się będzie na nim działo przez okrągły rok po mistrzostwach Europy?” Doprawdy ? Wszyscy o tym mowia, wiedza, ze bylo Targowisko – bedzie Targowisko, ale Pan Redaktor potrzebowal „oryginalnego pomyslu pewnego przyjaciela” zeby o tym pomyslec. Przyznaje, podziw budzi dbalosc Autora o zwykle sracze. Az trzy definicje wymyslil (Jego przyjaciel) na ten przybytek: toalety, ubikacje, WC. Jest przy tym pan Passent zaskoczony odkrywczym pomyslem Przyjaciela, ze nowy stadion bedzie mial: ” eleganckie, kulturalne (!), higieniczne warunki” ! To jest prawdziwe odkrycie. Nowy stadion i takie rewelacje…
Te wszystkie delicje fajdania i kultury dotycza jedynie VIP (czyli -Very Imprtant Persons) „…we przestronnych pomieszczeniach”. A szaraki, jak ja ? Pod plotem na Kepie ? Czekam na specjalny Komitet ukladajacy liste VIP tudziez liczne Komisje Sejmowe do weryfikacji miejsc na listach i skladu uprzywilejowanych.
I – rzecz niespotykana i nieznana na polskim zadupiu – „…handel pod okiem kamer i monitorów, co zwiększy bezpieczeństwo sprzedawców i kupujących oraz ułatwi nadzór policyjny, bo wiadomo, że na targowiskach różnie bywa”. Same nowosci i rewelacje ! Zwlaszcza, ze „na targowiskach roznie bywa”…
Nie wspomne o tym, ze ” Żadna inna stolica w Europie nie będzie miała takiego jarmarku”, jak stoi napisane. Nie mam bowiem ani czasu, ani ochoty zwiedzac stadionow i sraczy europejskich dla odniesienia do nich Narodowych Kibli i Narodowego Targowiska w Warszawie. Wierze Panu Redaktorowi.
A co z tym uswieconym przybytkiem zrobi przez rok warszawski tlumek…. to juz temat dla nowych felietonow.