Monday, June 20, 2011

USA wszystkiemu winne...

A no, nazbiera sie prominentow, zada im temat i dyskutuja. Same wielkosci: Gras, Siwiec, Nalecz, Poncyliusz, Jurek, Piechocinski robia hucpe. A pani Moniczka tyz udaje. Podziw bierze jak potrafia klamac. Za skromne sniadanko. Wszyscy wiedza co bylo i jak bylo, ale Szanowni Prominenci udaja "niepalacego od urodzenia" i dochodza. Od Szyman, Klewek i Kiejkutow do prezydenckiej osoby. Popisuja sie przy tym na wyscigi stanowiskami, koneksjami w przeszlosci, elokwencja i co tam im jeszcze pasuje.

Bo im wtrynili na pare dni kilku rzezimieszkow na przymusowe lekcje plywania w beczce. I Reuters pisal, i cala prasa w U.S., i Bush przyznal, ze Polska z Rumunia najlepiej nadawaly sie do tych "wakacji". Nawet stara Przepiorkowska spod osemki wie, ale oni nie wiedza. Rece zalamuja jak to Konstytucje zlamano. Pienia zalosne wznosza o prawach czlowieka i o sledztwie prokuratury. Stare wygi jak byly prezydent i premier zaslaniaja sie tajemnica panstwowa, ktora juz jest tajemnica spod trzepaka... Lepiej by podyskutowali, ktory jak plywa, albo nurkuje, Sam Es Bahram czy Sulejman Kal Szel.  

Blaszczak ma wakacje, Hofman siedzi u krawca, widowisko stracilo temperature, to tematem sie ratuja. I do tej niesmacznej hucpy wlaczaja smierc czlowieka, bo pan Kalisz skrobnal prowokacyjny tekst generujac wyborcze zainteresowanie samym soba. Predzej staremu Wegielkowi pieprz tam wyrosnie niz sie dowiedza czegos czego niby nie wiedza, choc wiedza. 

Tylko kmiot, co sie jeszcze dobrze po polsku nie nauczyl, moze zapomniec co znaczyla dla Amerykanow tragedia w WTC i rozprawiac o imponderabiliach jak Klewki czy Kiejkuty. I tylko zadufany wspolczesny sarmata moze nie rozumiec gdzie sa i kogo maja sluchac. Cale szczescie, ze min.Sikorski sprawnie i szybko przekazuje instrukcje od Clintonowej i cale szczescie, ze Prezydent i Premier sa z nim w tej samej tonacji. Inaczej, bylby znowu kociokwik, mordobicie w Sejmie i  "liberum larum". I znow -marzenia o niepodleglosci. 

Mozna "pobrykac" kiedy jako tako wszystko idzie, ale nie mozna wrzeszczec o intymnych szczegolach w rodzinie, kiedy de facto tą "rodziną" cala Rzeczpospolita stoi.            

3 comments:

  1. A ministra Czarusia znowu niefart spotkał. Normalka - kolejowy. Na 3 godziny wysiadło zasilanie energetyczne na Dworcu Centralnym w Warszawie. Że wysiadło - zdarza się:awaria ale dlaczego przez 3 godziny było jak w czeskim filmie pt. "Nikt nic nie wie" ?
    Rzeczywiście nikt nic nie wiedział i nadal nie wie: u energetyków -wszystko w porządku - to nie u nich. W PKP - wszystko w porządku - to nie u nich. W administracji dworca - a jakże: wszystko w porządku - to nie u nich.
    A prądu jak nie było tak nie było i jakiejkolwiek informacji także. Pociągi stały, ludzie uwięzieni w tunelach i w ciemnościach wystraszone dzieci dostawały spazmów, dorośli - szału, pasażerom to kazano z pociągów wychodzić, za chwilę - wsiadać, za kolejną chwilę - ponownie wysiadać i tak w koło Wojtek.
    Powtórzę: awarie się zdarzają ale dlaczego nie zadziałało zasilanie awaryjne i to od razu ? Czy takie sprawne było jak to główne ?
    Oczywiście minister Grabarczyk awarii nie jest winien. Ale kolejowemu burdelowi - i owszem, bo PKP to jego "parafia".
    Ale co ja gadam: za porządki na polskich kolejach ( i nie tylko) odpowiadają... krasnoludki. A może Amerykanie - skoro, jak zapodał Kleo - za wszystko odpowiadają ?
    W żadnym razie minister od infrastruktury.

    ReplyDelete
  2. Lex, przy całej sympatii do Ciebie, byłbym nie
    przesadzał.
    Minister od infrastruktury, obojętnie z jakiej opcji politycznej, nie może
    stać przy bezpiecznikach energii elektrycznej
    każdego dworca!
    Burdel był, jest i będzie na samej PKP - to już taka ich tradycja. Tak było, jest i będzie, bo oni już mają tak zaprogramowane.
    Zwalanie wszystkiego na ministerstwa, nie czyni ani wiosny, ani jaskółek!
    Jakiś zadupaś grzebnął koparką, jakiś inny
    zadupaś podał mu pewnie błędne plany - i masz
    babo placek!
    Tumiwisizm polskich przedsiębiorstw budowlanych/remontowych jest znany nie od dziś.
    To w dalszym ciągu żaden powód, żeby walić z
    powodu awarii elektrycznej w ministra infrastruktury.
    Inna sprawa że na niespełna rok przed Euro 2012, żadne służby ABW, BBN, CBA nie mają
    żadnego, ale to dosłownie ŻADNEGO scenariusza
    na zapobieganie takim wpadkom!
    Czyż Polska nie jest pełna podziwu?
    Podziwu godnego debila.

    Pozdrowionka.

    ReplyDelete
  3. Cynamonie,
    toż wyraźnie napisałem, że za awarię nie winię Grabarczyka, gdyż te zdarzały się, zdarzają i będą zdarzać. Winię go za bałagan na kolei, któremu nie potrafił zaradzić przez 4 lata a skutkiem tego był bałagan wtórny, ten "po-awaryjny". Kadencja się Grabarczykowi kończy - może mu się tak po ludzku - już nie chcieć. Ja to rozumiem. Ale z tezą permanentnej nieuchronności kolejowego bałaganu jakoś trudno mi sie pogodzić. Zdaję sobie sprawę, że za kolejowy bałagan przede wszystkim odpowiadają szefowie kolejowych spółek i spółeczek.Ale oni komuś podlegają, przed kimś odpowiadają. Ostatnim ogniwem (albo pierwszym)tego łańcuszka słuzbowych zależności jest minister infrastruktury.
    W prawie cywilnym istnieje pojęcie "winy w wyborze" - odpowiadasz za szkody wyrządzone przez osobę, którą wybrałeś do wykonania określonej czynności. Na podobnej zasadzie formułuję tezę o odpowiedzialności Grabarczyka.

    ReplyDelete