Thursday, June 9, 2011

Pies do jeza...

Zabrali sie do tego jak pies do jeza. Tyle lat, tyle doswiadczen a "po polsku" jest dalej po polsku. Wymyslili sobie Chinczykow. Wymyslili jeszcze raz kolo, albo rower. Odwagi i pomyslow im nie brak, umiejetnosci brak.

Stary, madry Chinczyk siedzi i oglada rybki w akwarium. Polski rzad, pan Czarus i cala Polska dostaje "bialej goraczki" a Chinczyk oglada rybki. Sekwencje, algorytm kazdej transakcji zna jak swoje rybki. Po eksperymentach w Afryce i zawalonym hotelu w Angoli zna juz Afrykanow a o Polakach wlasnie sie uczy. Polski charakter juz zna - do przodu, do celu, musimy wygrac ! To ja sobie poczekam...Niech sie bardziej rozgrzeja. Maja swoje cele - Euro, terminy, przestiz i inne duperele. On ma jedno - instinct of survival (przezyc). 

Budynek pod nowa produkcje musi miec. Rodzicow musi zabezpieczyc. Dzieci musi nakarmic. Dwoch braci musi wciagnac do interesu. Jednego wyksztalcic, gdzies w Ameryce. Wszystkie absurdy jak uczciwosc, prawo, patriotyzm, prestiz itp ma w  dupie. Albo wogole nie wie co to jest. Ma swoje surowe realia, z ktorymi wyrosl. Go nie obchodzi. Musi miec. Bez strat. 

Codzienne przyjazne okrucienstwo tam jest nie do zniesienia. Kuca na chodniku, kobietom wokol sprzedaje cos na obiad. Wyciaga z plastykowej torby kolejna zabe, obcina jej rowniutko nogi i podaje babie. Wyciera nozyczki i pyta kolejna (babe, nie zabe) -  jedna, dwie, trzy czy cztery nozki ? Jedno tluste udko duzej zaby to obiad dla trzech osob. Zmiataja ryz a udko odsuwaja, na pozniej. Chodnik we krwi, zaba skrzeczy, nieobciete udka zawziecie pracuja a ja patrze z osiemdziesiat pierwszego pietra, z supernowoczesnego hotelu. Obok przejechal skuter z koza. Leb kozy podskakuje na bruku, wisi przywiazana do bagaznika, zalosny bek zaglusza zaby a ja patrze... Lokalny biznesman wylazi z budy pokrytej papa, bierze lazienkowy sedes z krzakow, ciagnie go w dol do kanalu i myje wiechciem. Sprzata domowe WC. Obok w wodzie baraszkuja dzieci, ktos lapie ryby. Biznesmen wklada snieznobiala koszule, wiaze krawat, siada na skuter, jedzie do firmy w centrum i podpisuje mi czeki. To prezydent firmy, ktora umrze za kontrakt z Ameryka. 

Firma jest na piatym pietrze, budynek wlasnie wykonczaja. Gdzie jest ubikacja? pytam. Prosto korytarzem i na prawo. Prezydent idzie ze mna. Wychodzimy na dach. Podchodzimy do krawedzi i obaj sikamy na ulice pod nami. Ulica jest barwna, zatloczona, czysta, wypchana eleganckimi sklepami - a my lejemy. Kogo obchodzi ?

30 mlodych osob stloczonych za biurkami. Ten skonczyl anglistyke. Tamta finanse. Piec osob z dyplomem inzyniera mechanika. Dwoch chemikow, trzech laborantow, dwaj siwi panowie nic nie robia - siedza i odpowiadaja na pytania mlodych - to nasza encyklopedia, mowi z duma Zhang. 

A co bedzie jak ja przestane ci placic ? - pytam. Poszarzal. Popielatymi wargami wyszeptal - nie rob tego, my zrobimy dla ciebie wszystko. Kontrakt szykowalo mi dwoch prawnikow przez tydzien, kupa roboty. Jeszcze w samolocie go przegladalem. Zhang nawet nie czytal. Jak mi nie zaplacisz, to gdzie ja bede szukal adwokatow, czym ja im zaplace ? Ale - firma ma okazaly neon z nazwa, nowoczesny interior, piekny podjazd, parking, personel jak na wystawe. - Moglbys mnie tu zabic, kto by odszukal, kto by wiedzial ? Zamyslil sie... Ale kto by podpisal transfer w banku dla mnie ? Niemozliwe ! Ucieszyl sie.

To jest realny zlepek tego, z czego wychodzi taki COVEC pana Czarusia. Dlugo jezdzilem, mieszkalem, uczylem sie Chin zanim pojalem sedno. Musze z nimi bo u nas za drogo. Badanie, wachanie, pytanie, ogladanie byly sto razy dluzsze i trudniejsze niz pozniejsza produkcja. Produkcji, specyfikacji, jakosci, dokladnosci, dokumentow Chinczyk nauczy sie bardzo szybko. Myslec jak my - nigdy sie nie nauczy. Krawacik i inne akcesoria cywilizacji bedzie nosil, ale gdzies na dnie bedzie mial myslenie od pokolen, ze albo ja jego, albo on mnie. Instinct of survival.

W Polsce jest masa ludzi znajacych Chiny. Dlaczego ekipa do COVECu po nich nie siegnela ? Przed kilkoma dniami obiecali, ze beda rozmowy w czwartek i decyzja. Gluptasy Tusk i Czarus powtorzyli publicznosci. Teraz obiecuja w poniedzialek. I tak beda obiecywac, poki nie bedzie noza na gardle - ani grosza i won z rynku ! Czy polskie negocjatory przygotowaly taki wariant ? Jesli sie uprzednio przygotowaly z takim n.p. Budimexem albo Mostostalem. Musimy poczekac i zobaczyc co Tusk wyciagnie z rekawa. Pan Czarus juz sie nawyciagal krolikow ze srebrnej plerezy; dobry on jest, ale na komiwojazera, albo na bazar. Caly Sejm sluchal dzis jego "zaklinania weza fletem" i nikt, absolutnie nikt nie poparl poslanki Jakubiak: kto podpisal, gdzie, kiedy,nazwiska, kto ich znalazl (gdzie,kiedy,jak). Cale  polgodzinne mendzenie pana Czarusia mozna bylo zwezic do pytan poslanki Jakubiak. Strzelila nimi zaraz, na poczatku i - nie raczyl nawet odpowiedziec ! Zignorowal ! A Tusk, Schetyna, Sikorski sluchali. O czym ja tu pisze ? O domu wariatow ? Bo tylko wariat moze zabrac sie do Chinczyka jak pies do jeza.
       

4 comments:

  1. Kleofasie, aleś strzelił w kolanka!!!
    To że Chińczyk nigdy nie będzie myślał po
    polsku, to całkowita racja.
    To że "nasi" dali się wpuścić na Chiński Mur
    z zawiązanymi na własne życzenie oczami - to
    prawda druga.
    Trzecią i najbardziej bolesną prawdą jest to,
    że "nasi" jeszcze długo będą się uczyć, że to
    co tanie, to z reguły badziewie.
    Poszli na taniznę jak muchy na lep, a teraz
    się dziwią!
    Nawet małe dziecko wie że to co chińskie,
    to cienka jednorazówka, produkt widmo.
    Chińskich ciuchów nie warto prać - rozlecą się
    przy wirowaniu. Czaruś i Co., jak dziecko we
    mgle poszli na tzw. "oszczędności".
    Za chwilę będą rzygać tymi oszczędnościami.
    Poprawność polityczna, w myśl kanonów chorego
    mózgu Państwa, sięga zenitu.
    Może by tak jeszcze podnieść poprzeczkę?

    Pozdrowionka.

    ReplyDelete
  2. Kleofasie, ponownie nadużywam Twojej
    gościnności, ale eunuchy D.Passenta (czyt.
    moderatorzy) wykastrowali moją odpowiedż do @Lewego Polaka, a była ona ważna.

    Pozwól że ją tutaj odtworzę:

    Lewy Polaku, rozumiem Twoją reakcję na mój
    komentarz.Rozumiem i w pełni akceptuję.
    Sam dokładnie wiesz jak często krytykowałem
    Joannę K.-R. i jej koleżankę , niejaką
    Jakubiak.
    Masz sto procent racji, ale ...
    zdaj też sobie sprawę że ewentualne przejście
    J.R.-K. do Platformy, to nabytek jakich mało!
    Piszesz o jej zaangażowaniu w kampanię do
    wyborów prezydenckich po stronie Jarkacza.
    O.K! w porządku1 Zapominasz jednak że Jedyny
    Słuszny Polak, Jasność i Geniusz Narodu,
    Nieomylność Chodząca, Leżąca i Lewitująca,
    zarzucił tejże Joannie zdradę i winę za porażkę w wyborach prezydenckich! To właśnie
    ona obnażyła świra Jarkacza, to właśnie ona
    pozwoliła na rozwój tego świractwa Jarkacza
    aż po dzień dzisiejszy - proces posuwa się w
    sposób zatrważający!
    No i co? Nie podziękować?!
    Druga strona medalu: Joanna, to kobietka co
    najmniej nie głupia (w przeciwieństwie do
    koleżanki Jakubiak - wiernopoddańczej Jarkaczowi aż do bólu!) i wie czego chce.
    Jest też dobrym politykiem, z szansami rozwoju na przyszłość. Jest człowiekiem
    zaangażowanym - a że pobłądziła - lepiej
    póżno niż wcale!
    A trzecia strona medalu i bodaj najważniejsza:
    pani Joanna, to bodaj jedyny "saper" który wie jak rozbroić bombę zegarową pod tytułem
    Jarkacz.
    To się należy temu Narodowi i Premier Donald
    Tusk byłby skończonym idiotą gdyby z usług
    tego "sapera" nie skorzystał!!!
    Drogi Lewy, to jest biznes!
    Każdy biznes zamyka się bilansem, a owy musi
    wyjść zawsze na zero!
    Pero!, perrooooo! bilans musi wyjść na zero!
    (jak śpiewał nieodżałowany J.Kaczmarek).

    Pozdrowionka.

    ReplyDelete
  3. Cynamon,

    Nie dales tam anonsu, ze Twoj wpis jest przeniesiony. Za zaszczyt dziekuje.
    Pozdrawiam.Kleofas

    ReplyDelete
  4. Kleofasie,
    anons dałem i mi go puścili o dziwo:

    cynamon29 pisze:
    2011-06-10 o godz. 20:50

    Tobie jeszcze raz dziękuję za gościnność!

    Pozdrowionka.

    ReplyDelete