Monday, June 6, 2011

Czaruś czaruje, ona sie śmieje....

Smakowita pani Moniczka zabrala sie do pana Czarusia. Suknia w kwiaty, lato kwitnie, a pan Czarus - nad morze i w gory przewiezie. Dalej jednakowoz - o przygodach pana Czarusia z Chinczykami.

O Chinczykach naumialem sie od Chinczykow, u Chinczykow i oni mnie nauczyli zamieniac smieci w potrawy. Pan Czarus sie nie nauczyl.

Businessman to on nie jest. Wierzy w Chinczykow, pewno wierzy tez w gruszki na wierzbie. Z tym wspanialym narodem trzeba jak z tresowanym piesem,przyniesiesz - dostaniesz. Ale pan Czarus postanowil najpierw dac a potem brac. Hotelowy pryncyp. Nie zaskoczenie, ze dal. Wlasnej dupy.

Kawalek autostrady Lodz-Warszawa a wyglup na obwod rownika.
Pietnascie fabryk w Szanghaju,Suzhou,Wenzhou,Ningboo - jak na mnie, duzo. Kilkanascie milionow dolarow rocznie - jak na mnie, bardzo duzo. Lotnisko Pudong - ogromne i olsniewajace.Wiezowce w tymze Pudond tez, budowane na Olimpiade. Po Olimpiadzie 1/4 rozebrano, bo sie walily. Musze uwazac. To "rozbieranie" pchnelo mnie znow do pani Monisi, jej kreacji i rozmowy z panem Czarusiem.

Milionow stalowych wytloczek i odlewow sie nie rozbierze.Skrzynie mozna.Pierwsza dostawa po "rozbierance" czekala na chinska delegacje.Delegacji nie bylo bo paszportow nie bylo. Znaczna suma byla, ale - kiedy bedzie dobra dostawa. Pokornie, z czarujacymi usmiechami, Chinczycy zgodzili sie na pieniadze po jakosciowej akceptacji dostawy. Pan Czarus tak nie mogl ?

Pan Czarus i jego "barany" podpisali kontrakty. Do dzis ten chlopczyk na nie sie powoluje. Kontrakt dla Chinczyka znaczy tyle  ile glizda na obiad. Wzial, wydalil i nie pamieta. Wszystko podpisywali, nawet nie rozumiejac tekstu. Zeby pojac "kontrakt" po chinsku, trzeba pojsc na bazar w Shanghaju. Burdel na cztery fajery,tysiace ludzi, clou jest proste - w lewej lapie juany (RMB), w prawej statuetka z jade. Gdyby pan Czarus mial oba konce w obu lapkach, nie dalby dupy za darmo, jak analfabetka w Dong Hai.

Slucham tych pien zalosnych i obietnic, i nie moge pojac - jak mozna bylo wierzyc Chinczykom ? Czy nikt nie wiedzial, ze handel z Chinczykami jest mozliwy tylko przy stalym trzymaniu wlasnych zobowiazan ? Na kredyt - tylko analfabetka w hotelu, albo polski rzad panu Czarusiowi. Jeszcze dziatki i staruszki lecza polamane nozki po zeszlorocznym szturmie na wagony, na Hel, jeszcze fetor po kwiatkach w Sejmie wreczanych panu Czarusiowi przez wielbicielki jego wylizanej fryzurki nie ulecial, jeszcze infra - minister masuje swoj nos Pinokia, a juz znow jest w studio i pieprzy o infrastrukturze w Polsce. Ja nie zwariowalem - pan Premier i pan Czarus maja cos na rozumie. Jak sie dziwic, ze Rosjanie pana Premiera "robia w zabe" skoro wlasny minister owija go wokol manicurowanego (fakt !) palca, jak sierzant rozek gazety....

A Rosjanie - przede wszystkim siebie robia. Putin i Medvedev od rana do wieczora rzadza w Kremlu rozkazami. Juz mnie mdli, kiedy slucham ich pouczen jak gasic lasy, jak wybierac niewypaly, jak robic lewatywe staruszkom, jak karac, "sryvat' pagony" itp itd itd....Dlugo sie te dwa nie utrzymaja. Narod ich wypluje. Wlasnie przy Ruskich, jeszcze w dwudziestym wieku, nauczylem sie, ze najpierw robia, potem dostaja. Cztery duze fabryki w Rosji zdechlyby z glodu, gdyby nie moje pieniadze. I zawsze - ja im bylem winien. Nigdy - oni mnie. Ale - on the other hand - zawsze mieli powod, zeby pojechac do Ameryki. "Za nashimi dengami edem !" I kto powie nie ?! Tak jezdzili przeszlo trzydziesci lat. I wyuczyli sie. I jakosci, i uzywania papieru toaletowego. Pana Czarusia zapraszam na korepetycje.

A grala na Czarusiu pani Moniczka. Niech bede jak ten wyrzucony, ale i fryzurke, i butki, i dekolcik miala znakomite ! A ta sukienka w kwiaty ! Tusk do dzis stalby w zachwycie, jak na wlasnym weselu....Nie mnie wszelako pana Premiera pouczac jak dobierac sobie ministrow i co maja robic. I nie mnie oceniac polski bezsens. Wszystkich tym urazonych od serca przepraszam. To przez ten jezor. Jak sie po polsku nauczyl byl gibac, tak mu do dzis nie przeszlo. Wszystkiego Wam zycze ! Ale - pieniedzy nie pozycze.... Za duzo panow Czarusiow.....

2 comments:

  1. Oj, nie mają szczęścia pana-tuskowi ministrowie do tzw. kontraktów prestiżowych; minister Grad "naciął" się na katarskich Arabach przy okazji szukania inwestora dla Stoczni Gdańskiej; ministerialne cudo - min. Grabraczyk dał ciała Chińczykom ze spółki - wydmuszki pt. COVEC, o której - poza panem ministrem i jego słuzbami nikt nic nie wiedział.... Pardon, wiedzieli podobno, gdzieś w Afryce ale tak do końca to nie wiadomo.
    I ja mam w październiku na te "cuda" głosować ? A przecież lista dłuższa: pani Piterowa, pani Radziszewska, pan Klich i at last but not least... pan Sikorski.... Same polityczne tytany...
    A w życiu..... Albo se na Borowskiego zagłosuję... A co mi tam.....

    ReplyDelete
  2. Lex,

    Chyba w kazdym polskim rzadzie sa takie "niewypaly". Gdzie indziej tez, ale polskie sa bardziej drastyczne.Kraj i system polityczny dopiero sie buduja. Moge oceniac tylko to co znam. Min.C.G. sknocil nie pierwszy raz. Przedtem podobny cyrk byl ze sprzedawaniem stoczni do Kataru. W jednym i drugim przypadku zabraklo fachowca, ktory by wykonal rzetelny research i procedure. Nie ma wielu rzeczy: sprawna struktura zarzadzania, dyscyplina dzialan, fachowa weryfikacja decyzji, wodolejstwo prasy, ktora we wszystko lezie i "udraznia" komunikacje miedzyresortowa itp itd. Pomysly sa "z sufitu". Stocznia dla Kataru ? Polskie drogi Chinczykom ? Swiat posrednikow i przedstawicieli jest bardzo rozlegly i skomplikowany.Nie ma ludzi, (nie bylo kiedy im sie nauczyc), ktorzy by to znali "od podszewki". Premier steruje tym co ma. A jesli sam nie ma rzetelnej wiedzy i praktyki to jak moze dobrac sprawna kadre ? Najlepsi poszli na wlasny, mniejszy i oplacalny, business a "faceci z pomyslami" i gladcy w gadaniu sa do wziecia. Taka surowke dostaje premier. Ponadto - rozgardiasz organizacyjny i dominanta wysokiej pensji. Gdzie byl minister gospodarki, minister finansow, minister budownictwa (ich eksperci) kiedy C.G. zapetal sie z tymi Chinczykami ?

    Uwaga nie na miejscu, ale mowienie,aparycja,myslenie C.G. budzi u doswiadczonego w businessie czlowieka powazne watpliwosci. Powiem Ci wprost - po godzinnej rozmowie z C.G. nie dalbym mu nigdy tak odpowiedzialnych zadan. Zadnych zadan, zadnej pracy. to na moj "niuch" tzw wypizdek, gowniarz uperfumowany (J.Tuwim), gdzie mu do powaznych spraw i poieniedzy ? Dam Ci to tuwimowskie, bo sliczne:

    "I ty fortuny skurwysynu

    Gowniarzu uperfumowany

    Co splendor oraz szyk Londynu

    Nosisz na gebie zakazanej...."

    Fizjonomia C.G. i glos, i mysli ,odstraszyla by mnie od dzielenia stolu konferencynjego z nim juz po 30 minutach. Jak sie widzialo setki takich okazow to ma sie niezla ocene. Zwlaszcza, ze mialby sterowac moim pieniadzem.

    W koncu zbudowanie kilkudziesieciu kilometrow szosy to najprostsza robota. Ale - dla fachowcow. Mialem przyjaciela, ktory ciagle budowal mosty,tamy,elektrownie.Widzialem i ciagle sluchalem jego rozmow z kolegami z Energoprojektu na Kruczej. To byla piramida wiedzy i doswiadczenia ! Pracowali za liche pensyjki, ale wiedza i poczucie odpowiedzialnosci wykluczaly takie przygody jakich doznal min.C.G. albo inny przy stoczni. Mialem okazje dlugo ogladac z bliska management koncernu MERA. Przy wszystkich anagdotycznych przygodach, objezdzeni byli po swiecie i firmach, od Japonii do Ameryki.Dyrektor,bywalo byl palant,ale kadra inzynierska - najwyzsza klasa. Niestety zaleznosc od Rosji i RWPG, zaleznosc od indolecji biurokratycznej, pozbawialy ich szans. Ale we wspolczesnych warunkach w Polsce - kto im zabrania, dlaczego ich nie ma ? Glupota Polakow doprowadza mnie do szewskiej pasji. Juz za duzo. Dziekuje, ze przeczytales. Sciskam lape, Kleofas.

    ReplyDelete