Friday, July 15, 2011

Tlumacz czy Jelop ?

Jazgot kretynski irytuje. Ten narod nigdy nic nie mial, ale zawsze wszystko wiedzial... Zapatrzony na zagranice, u siebie mial chlew. Slynny z bohaterszczyzny i pustego gadania. Zeby te cholote uspokoic Amerykanie, Rosjanie i Europa dali im dwadziescia lat wolnosci. Polacy nabrali pewnosci siebie i chamią.

Zra sie miedzy soba. Zaden nie nadaje sie na szefa. Kto madrzejszy sie tam nie pojawi, reszta go zawrzeszczy, stlamsi, upokorzy, zadepcze. Nie uznaja zadnego autorytetu, chyba ze zagraniczny. Mowia juz jezykiem, w ktorym wiecej slow obcych niz polskich. Zaczeli podrozowac, zdjeli im kaganiec, to szczekaja troche po swojemu, troche po obcemu. Hucpa ! Draka ! Rozroba ! To ich zywiol.

Aby tylko bylo o czym. Bozia dala im te Katastrofe, zeby sie wyzyli. Zamiast isc na Kowno, na Lwow, na Zaolzie, zamiast podskakiwac Rosjanom i Amerykanom, ktorzy - de facto - moga ich zgniesc jak wredna pluskwe pod deska sedesowa.

Po Katastrofie, korowody i placze sie wyczerpaly, jaselka na Krakowskiem jakby podupadly, zostalo opisac to zdarzenie. Poszlo mordobicie na raporty. "Tiotka s Derżynki" orzekla wine pilotow, Sztabskapitan  M. orzekl wine Rosjan, PiS wysmazyl trzeci raporcik - wszystko moskiewski spisek, na pohybel Kacapom ! Zgraja czeka na raport polskiego ministra Millera. Tusk go juz ma, czekaja na tlumaczenia. Bo co po polsku to niewazne, zagranica co powie ?! Tlumacza.

Tlumacze przekladaja, Tusk czeka a zgraja wyje. Najglosniej wyja i zlorzecza dziennikarze - "taki raport to w trzy dni !" Teraz - wszyscy znaja sie na przekladach. Jak wyzej bylo - zgraja jezykoznawcow, po wycieczkach i czytaniu szyldow.
To jest ok.300 stron, na rosyjski i na angielski, wielce odpowiedzialna robota techniczna i prawna. Zaden matol w rzadzie nie wezmie tych tlumaczy do radia i telewizji, zeby opowiedzieli, co robia. Motloch nie wie i wyje.

Motloch nie wie, ze te 300 stron podzielono powiedzmy na 10 tlumaczy. Kazdego trzeba zweryfikowac i adjustowac. Tlumacze uzgadniaja miedzy soba slownictwo i frazeologie. W wielu przypadkach konferuje trzech albo wiecej specjalistow. Spieraja sie argumentuja, wskazuja zrodla, kloca, w tyglu wrze. Co uzgodnia trzeba zczytac, zweryfikowac, adjustowac. A tlumacza i tekst, i zywe slowo. Tysiace kontekstow, znaczen, interpretacji. Ilosc wariantow przemnozona przez ilosc tlumaczy i ich wersji to duza cyfra. Dodatkowy problem to opoznienie w rozwoju, dystans technologiczny, a zatem frazeologiczny, miedzy angielskim a polskim.

Z rosyjskim jest mniejszy klopot, bo: samolot rosyjski, specyfikacje rosyjskie, procedury rosyjskie lub wzorowane na rosyjskich. Z angielskim jest znacznie trudniej. Polscy piloci na Boeingi lub F-16 ucza sie angielskiego. Od podstaw. Nie ma tlumaczen, poznaja jezyk. Opoznienie, dystans technologiczny wyklucza tlumaczenie. Trzeba by bylo tworzyc nowe polskie slowa i frazy.

A na angielski ? Liczne terminy i parametry, stosowane w Polsce i w Rosji, w angielskim juz nie istnieja, wyszly z uzycia. Archaizmy. Podobnie procedury pilotazu, technologiczne i logistyczne. Przetlumaczyc wprost to osmieszyc sie w Ameryce. Znowu byloby, ze "goly konduktor lecial ulica za tramwajem". ( A naked conductor was running down the street following the cable car). Do tego dochodza realia, konteksty, myslenie odbiorcy, takze myslenie i intencja przekazu. Musza byc jednakowe, na pierwszej stronie raportu i na ostatniej. Nad tym pracuja.

Tylko idiota moze zadac tlumaczenia natychmiast.
Tylko idiota moze odmowic ludziom objasnienia tego problemu.

Trudna i wielce odpowiedzialna jest praca tlumacza. Prosta i balaganiarska jest robota pismaka.
Niech sobie przetlomacza. Jeden drugiemu.

3 comments:

  1. ( A naked conductor was running down the street following the cable car).
    Jako ćwiczenie: czy chodzi o nieosłonięty ("nagi" - naked) przewód elektryczny przeprowadzony wzdłuż ulicy, z którego tramwaj pobiera energie elektryczną ?

    ReplyDelete
  2. Lex,

    Niezaizolowany (odsloniety)przewod zasilania - tak.Nie pamietam szczegolow, ale widzialem kiedys tlumaczenie, jak podaje. Tam bylo jeszcze kilka takich, wyprodukowanych w centrali handlu zagranicznego, ale tylko ten utkwil mi w pamieci. Inna "translation story" byla ze swietna tlomaczka niemieckiego, ktora obslugiwala Gierka. Zamilkla na chwile a E.G. warknal "No, co, dlaczego nie tlomaczycie ?" Czekam az mi sie okres skonczy... Szepnela. Wiesz, w niemieckim sa bardzo dlugie okresy zdaniowe z orzeczeniem na koncu. Bez orzeczenia nie mozna okresu ruszyc.
    Po pracy, E.G. wskazal na nia i rzekl: "A te - wyrzucic !" To autentyk.
    A te palanty czepiaja sie, ze tlomaczenie raportu Millera dlugo trwa. Nie rozumiem, dlaczego Gras nie wyjasni w czym rzecz. Taki odpowiedzialny przeklad wywoluje emocje i konsternacje u tlumaczy. Sprawa sie ciagnie. Jestem przekonany, ze to jest przyczyna, a nie matactwa Tuska.
    Pozdrowienia.

    ReplyDelete
  3. A propos narzekań na przedłużajacy się czas tłumaczenia raportu Millera.
    Ciekawe ile w cyklu wydawniczynm trwa tłumaczenie na odpowiednim - dobrym poziomie powieści np. z języka angielskiego na polski. Mam na mysli nie tylko tłumaczenie "jak leci" (jak np,. w przykładzie Kleo) ale też z adjustacją, wyjaśnianiem idiomów i korektą tekstu pod względem logicznym, gramatycznym, ortograficznym i wyjaśniania wszystkich możliwych niuansów zaczeniowych.
    A w tym przypadku nie chodzi przecież o pierwsze lepsze powieścidło tylko dokument urzędowy, którego treść - także tłumaczona na obce języki - może mieć istotne znaczenie.
    Dobrze aby wypowiedział się tu jakiś tłumacz albo wydawca.

    ReplyDelete