Friday, July 22, 2011

22-gi Cipca !

Jedyne co sie pamieta to widok z Parku Skaryszewskiego - zamiast E.Wedel. No, i dzien wolny, jak wszystkie inne. I ze Grazynka spiekla sobie tylek. Kolo Jablonny pierdykla kicha. Latki byly, zapalki tez, nie bylo czym wyczyscic gumy. Dlugi marsz do jakiejs speluny i zbieranie kapsli. Potem po gwozdz i mlotek. Potem misterne perforowanie kapsla. Potem tarka z kapsla po gumie, latka, podpalic,zakrecic na gumie i po sprawie. W Zegrzynku kajaczek i na wyspe. Wyspa pachniala gownem i swiecila butelkami po wodce.

Znowu sobie przypalila dupe. Slonce bylo mocne, jak to w lipcu. Na biala pupe dzialalo jak palnik acetylenowy. I powrot do motelu w Zegrzynku. I straszliwe dreszcze, konwulsje jakies, w chlodnym pokoju po tej "smazalni". I figle - migle, i wrzask od poparzonego kupra, i obiadek, i spanko. I rano - obowiazkowa jajkownica z herbatka. Za sroga lapowe wypozyczyli nam czyjas Omege. Dluga rajza i obiadek w Zlotym Linie. Szklane blaty lepily sie do lokci. Co nie przyniesli - scierwo. Skonczylo sie na dwoch schaboszczakach.  A przez caly czas Czerwone Fujary wyly "Piekne oczy masz, komu dzis dasz" i "Anna Maria" z dziecmi. Wrazenie byloby lepsze, gdyby dzieci byly niewidome...W Zegrzynku byla elgancja-francja i "prywatne !" lezaki. Grazyna wzbudzala niebezpieczne spojrzenia, bo paradowala po osrodku z czerwonym dupskiem, jak mandryl. Kuchara w Linie, za sowita lapowe, wyposazyla nas w wedlinki i pieczywko na wieczor. Panienka jeczala, ze musi miec nowy stanik, bo stary znowu za maly. Nie bylo co, sam sobie wybralem taki pornograficzny model. Obiecalem nabyc.

A slonce stalo w zenicie od rana do wieczora i kto sie spalil, jak moja kobitka, wiedzial ze ma swieto. W pracy, w biurze i w sraczu, trwalo ogladanstwo opalenizn. Chuda Danka miala czarny brzuch i wszyscy widziwiali, ze jej do kregoslupa nie przepalilo. Wojtek, etatowa swinia, tak sie dopraszal, zeby mu Jadzia pokazala opalenizne, ze dostal propozycje: Dobrze, Wojtus, dasz stowe, zdejme stanik i na stol ci wywale swoje wdzieki... Swintuch polecial pozyczyc 100zl a my paradowalismy w porozpinanych koszulach, zeby bylo widac ! Ze 22 Lipca wykorzystano.

Kadrowiec zajrzal i z kartki sprawdzil tych, co nie byli na akademii i na pochodzie, ale sam zazyl sloneczka i glupio mu bylo sie czepiac. Krecil sie niezdecydowany po biurze, poki Bogus nie wyciagnal Jarzebiaczku: Chlapniem , panie Ryszardzie ? Pan Ryszu chlapnal i poszedl do innego dzialu sprawdzac. Nie bylo co narzekac. W tym roku wypadlo trzy dni. Zeby jeszcze te mieszkania rozdzielili - byloby gites.W sumie, nieźle nam bylo z tymi swietami, komorkami, byle bzdetem na zebraniu i premia. Dalo sie zyc. Komu za szafa, komu na chacie, komu w peteteku. Tylko te ogonki gniotly. Po co bys nie poszedl - ogonek. Ostatnio nawet za gazeta stalem. - Za czym Pan stoi ? Za tym palantem ! Dostalem w dziob i stracilem serce nawet do kolejek.

A kolejny 22 Cipca sie udal ! Opalenizny zgarnalem na rok, a jej sprawdzanie w otoczeniu zajelo mi do nastepnego Cipca. 22 - go !

7 comments:

  1. Lex

    Zyczyles sobie specjalisty tlumacza 17 czerwca. Nikt sie nie zglosil. To pozwol, ze napisze.

    W moim domu, przez prawie 30 lat przygladalem sie tlumaczeniu z polskiego na angielski i rosyjski. Branze - mechanika, przemysl tekstylny, elektroniczny, informatyka, przemysl stoczniowy, lotniczy. Tylko przeklady techniczne. Trudne - 10 stron dziennie. Proste, latwe - do 40 stron dziennie. Wszystko na dyktafon. Jeden tlumacz, dwoch weryfikatorow, jeden adjustator, jeden korektor, co wydluzalo czas termin gotowego produktu.

    Tlumaczenie literatury to zupelnie "inne zwierze", o tym nie pisze. Wielokrotnie dawano mi do weryfikacji/konsultacji tekst tlumaczenia. Nigdy nie osmielilem sie nawet sprobowac.

    Czasem tlumacz (e) pozarl sie z weryfikatorem i mogli ciagnac w nieskonczonosc. Jesli jest ambicja, wiedza, doswiadczenie, spory trwaja i trudno orzec, gdzie prawda. Wszystko co napisalem wychodzi z tego doswiadczenia. Praktycznie, idealnych przekladow nie ma.

    Z zasady, tlumacz przeklada na swoj ojczysty jezyk. Nie wiemy czy Miller zatrudnil obcokrajowcow. Nie wiemy ilu specjalistow. Luzno biorac, w samolocie i lataniu mamy i mechanike, i elektronike, i informatyke, i aerodynamike, i kilka innych. Zakladam, ze staral sie bardzo, bo prestiz, odpowiedzialnosc, skutki prawne - wszystko w szerokim miedzynarodowym wymiarze.

    Teraz pierdecza, ze opublikuja nawet kiedy nie bedzie finalnego produktu. Ugieli sie przed zgraja jelopow i poganiaczy. Nie skoncza - beda znowu awantury. Product must be finished, wrapped up and delivered. Period. Bedzie po rusko-polsku, jak zawsze. Niech sie bawia.

    Dziekuje, jesli przyjmujesz moj komentarz. Pozdrawiam. Kleofas.

    ReplyDelete
  2. Kleo,
    przyjmuję. Z doświasdczenia bowiem wiem, że "tłumaczenie" nawet z "polskiego na polski" ( piszę to bez złosliwości) zajmowało mi niejednokrotnie kuuuuupe czasu. Chodzi o zrozumienie tekstu, inaczej mówiąc: o co w nim chodzi, a chodziło bądź o pieniądze bądż o ludzi. I mam na mysli po polsku pisane teksty prawnicze. Tym bardziej mam świadomość złożoności i trudności w tłumaczeniu tego tekstu i to na dwa języki.
    Tusk niepotrzebnie chlapie o terminach. Powinien "wziąść na wstrzymanie" i siedzieć cicho bez względu na to co mówią i piszą. A powiedzieć / ogłosić wtedy kiedy rzecz będzie gotowa. Sam się podkłada i wystawia na posądzenia o manipulację.

    ReplyDelete
  3. Lex

    Przypomniales mi moje niecne praktyki, kiedy piszac do Polski zaproponowalem im jezyk polski, zeby bylo prosciej. Malo sie nie posrali z radosci - tak jest ! Prosimy ! To im wypierdzielalem takie zawijasy, ze potem zawsze mialem wykret: to znaczylo co innego ! Jak mogliscie nie zrozumiec ?! Po polsku bylo ! Angielski nie dawal takich mozliwosci. Kiedy wreszcie wzieli fachmana, co im tlumaczyl, przypierdzielem sie do ich jezyka, ze nie rozumiem o co chodzi. Krzyz panski ze mna mieli i jeszcze dzis bym ich przepraszal za te brewerie.
    Pelna zgoda - Tusk sie podstawil, jak panna na wydaniu. Zgraja pismakow go stlamsila plus - madrale z Sejmu. Znowu - dlaczego nikt nie wyjasnil ex cathedra w czym rzecz ? A gdzie jego swiatle doradce ? Tyz do szkol nie chodzili ? Jawna glupota. Teraz beda na nim - i Millerze - jezdzic jak na lysej kobyle. A ten palant Kalisz zrobil to z rozmyslem. Dobrze, ze Miller wykluczyl nazwiska z raportu, Kalisz przegral. Ale - znajdzie, ten Cwaniaczenko, inna sensacje na wybory. Kreci nimi i szarpie, jak pies czapka. Pamietam, ze zawsze pozbywalem sie takich spryciarzy. I co mi nie doradzili - podpisz. Jak podpisal, to sie bal krecic. A musialem dwukrotnie uzyc ich w procesach cywilnych. Z wlasnym adwokatem mialem klopoty, jak ze strona...Bardzo byli chetni do pogaduszek przez telefon. A potem slali rachunki. Za kazda minute. Obok analizy procesowej musialem robic analize porad wlasnego "mycenasa". Duzo mnie kosztowali. Teraz dwoch z nich dalej dzwoni, zeby pogadac. I obiecuja, ze zniszcza mi kazdego wroga. Absolutnie gratis. I - gdzie by nie byl. Na szczescie "wesole jest zycie staruszka" i mam wszystko gdzies. Ale - do Ciebie lubie pisac. Sciskam lape !

    ReplyDelete
  4. Do wszystkich zlych wiadomosci dochodzi jeszcze jedna. John Shalikaszvili zmarl dzisiaj w Madigan Army Medical Center w miescie Tacoma. Zalaczam artykul z gazety Tacoma News Tribune.

    Chyba wszyscy znamy jego biografie. Moze nie kazdy wie, ze byl to wspanialy czlowiek bardzo szanowany zarowno kiedy sluzyl czynnie w U.S. Army i potem, kiedy przeszedl na emeryture i zamieszkal w pieknym miasteczku niedaleko Tacomy o nazwie Steilacoom. Mieszkancy tych stron zawsze salutowali generalowi, kiedy mijali go samochodem. John zawsze sie usmiechnal na ten widok. To byl dobry czlowiek.

    ReplyDelete
  5. Orca

    Gen. Shalikashvili dostal nominacje na Joint Chiefs of Staff kiedy sytuacja w Polsce byla bardzo napieta i grozila rosyjska interwencja. Z ojca Gruzina i matki Polki, mieszkal w Polsce do 14 roku zycia. Potem, za staraniem matki i silnej promocji Kosciola wyjechali do US. Poszedl do West Point i zrobil kariere wojskowa. Do konca zycia mowil dobrze po polsku. Polske odwiedzil bodaj raz. Byl bardzo wazny dla fundamentow wolnej Polski w sojuszu z Ameryka. W ostatnich latach pamietam go z opatrunkiem na szyi i bardzo slabym glosem.
    To mialas zaszczyt mieszkac z nim po sasiedzku. Spotkalas go kiedys ?
    Pozdrowienia.

    ReplyDelete
  6. Orca

    Przepraszam. Pisalem z pamieci, a to zawodzi. Szalkashvili urodzil sie w Warszawie a wyjechal w 1944. Po polsku rozumial, ale nie mowil dobrze.
    Kleofas

    ReplyDelete
  7. Kleofas,

    Prawie po sasiedzku, a "prawie" sie nie liczy.

    Widzialam go dwa razy. Pierwszy raz kiedy byl CO (Commanding Officer)9th Infantry Division na bazie U.S. Army w Fort Lewis w stanie WA. Wtedy Chief of Staff w Fort Lewis byl General Colin Powell.

    General Powell wkrotce zostal Chairman of the Joint Chiefs of Staff i przeniosl sie do Washington, DC. Po kilku latach General Powell przeszedl do polityki i zostal Secretary of State. General Shalikashvili zostal Chairman of the Joint Chiefs.

    Drugi raz widzialam Generala S. wiele lat pozniej, po tym jak juz powiesil swoj mundur w szafie w Steilacoom i zajal sie aktywnie dzialalnoscia spoleczna w stanie WA. Tak jak wielu innych, zasalutowalam na jego widok, ze slowami "good morning, sir". Do oficera mowi sie "sir" lub "madam". General odpowiedzial "good morning. Call me John".

    Syn Generala S., Brant Shalikashvili, zajmuje sie polityka w stanie WA.

    ReplyDelete