Sunday, May 29, 2011

Clockwork orange czyli - polski temat

Polozyl lape na stadiony. Zadzialalo. Potem - na miasto. Ulice byly co prawda pustawe, ale awantur nie bylo.

O chichot radosny przyprawiaja pogaduchy i wypociny prasowe o tym co Obama powinien byl, co rzad powinien byl, co Komorowski powinien byl....I o tym co zapomnial, nie wiedzial, nie zrobil, nie wie, nie rozumie itd itp. Tymczasem Armia, CIA, FBI i inne agencje maja to w malym palcu. Dosc wydaja, zeby nie wiedziec. I doradzic. List o zmianie w Patriot Program przyslali razem z "draftem" odpowiedzi, tak na wszelki wypadek. Domorosle madrale probuja ich uczyc. Thank you but not thank you.

Przed anonsem, ze i kiedy Obama przyjedzie, eksperci w White House, w Pentagon, w National Security Office i CIA ciezko pracowali nad realnym wizerunkiem Polski. 
Trzeba bylo odczekac, kiedy Polacy pokaza, ze sami cos osiagneli. Ze przetrwaja kryzys, ze wytrzymuja nerwowo z Ruskimi, ze klada pomost do Bialorusi, ze przyciagaja Ukraine. Ze wytrzymuja "bulgot" opozycji. Kiedy zarysuja sie im realne perspektywy gospodarcze. Ze chca i potrafia kupic, i wdrozyc nowe technologie militarne.
Bo przedtem Polska zapracowala sobie tylko na kpiny, lekcewazenie, pogarde i litosc.  

Obama przyjechal nie po lupki, nie podpisac, nie rozdawac wizy. Przyjechal podniesc image Ameryki, bo ferment w Polsce rosl. Sytuacje i polskie problemy waszyngtonscy eksperci znaja sto razy lepiej niz miejscowe madrale, ktorzy lubia pouczac. Na szczescie Tusk, Sikorski i Prezydent wiedzieli. Minister SZ nie bez kozery latal ciagle na konsultacje do Mrs Clinton.

Stanelo, ze trzeba podniesc image Ameryki i Polski. Komu bedzie nie w smak to, jak mawiaja sasiedzi Azjaci - "husim"! 

Staranna, dluga preparacja i aranzacja jest spe'cialite' de la maison
Amerykanow. Potem tylko nacisnac guzik i "szafa gra". Cofnieto Patrioty, zmodyfikowano, Medvedeva "doproszono" do Paryza, zapewniono polska kontynuacje w Afganistanie, zapewniono Zydom ludzkie traktowanie w Polsce (antysemityzm wyraznie przysiadl), sprawdzono praktycznie (4 firmy) realnosc tych polskich lupkow i - dopiero wtedy - Obama przyjechal.

A, zeby nie bylo zadnej siurpryzy, Tusk przetestowal dyscypline na stadionach i potem wyludnil ulice w Warszawie. Przemyslana i -daleko do przodu przygotowana - wizyta Obamy dala zadany rezultat. Kryje sie za tym dluga, uciazliwa praca po obu stronach. 

Nic wlasciwie nie przywiozl ! - dra sie kmioty z Uniwersytetow i rogow ulicznych - a co mial przywiezc ? I - komu ? Zdaliscie zaliczenie, dopusci sie was do egzaminu. Utrzymacie kontakt z Rosja i Ukraina, nie dacie sie sprowokowac przez Litwe, przygotujecie rewolte na Bialorusi a ( mozliwe) elementy silowe wezmiecie na wlasny kark, pomozecie w redukcji rosyjskich wplywow w Gruzji i wtedy - moze ! - przywieziemy i pomozemy realnie, zmiast gadania. Na kazdy okruch chleba w Ameryce pracuje sie bardzo ciezko, popracujcie i zarobcie, i wy !

Podobnie starannie przygotowywane sa cele dla Polski. Wizyta pomogla zrozumiec charakter narodu, ktory ma wspierac US. Awanturnicy, skloceni i zadziorni, ale - jak sie przyloza - potrafia sprawe zalatwic. Efektywnosc tej "Lapy Tuska" sprawdzila sie. Na ulicach byl spokoj. Pod Palacem spiewow i modlow nie bylo. Gdzie niegdzie jakis blogowy kretyn zarzuci "Terror kapitalizmu", ale w sumie - spokoj. Mniej wiecej normalny kraj.

A zadania trzeba im stawiac ambitne, trudne, dorazne, zeby mogli pojsc i zwyciezyc. Wtedy beda kochac Ameryke. Wiadomo, ze Polak to dobry zolnierz i cel powinien miec zolnierski. Dlugie, zagmatwane i bez doraznych efektow dzialania na kierunku rosyjskim to nie po polskiej mysli. Od czasu do czasu poleciec do jakiegos Afganistanu, wygrzmocic jakiegos Lukaszenke, wyzwolic jednego Gruzina i - byc happy. To wlasnie Obama powinien byl zrozumiec. "Poczuc Polske" jak zgrabnie wyrazil sie min.Sikorski.

W takiej fazie close Polish - American relations Obama przyjedzie znowu, dzieci i Malzonke przywiezie i - moze - nauczy sie smiac z dykteryjek polskiego Prezydenta.

No comments:

Post a Comment