Monday, August 23, 2010

Zejdz mie z oczow, popaprancu !

-Zobacz Zdzisiu, ten stary Jarzabek juz godzine na schodach stoi.....
-Mowisz....Daj popatrzec....
-Panie Jarzabek, dobry wieczor ! Cos pan potrzebuje ?
-Nie, w rzeczy samej....ale jak sie pan pytasz, to z klopa bym skorzystal....
-Pewno kluczy zapomnial, a tu go przypililo....

-Dziekuje, dziekuje, drzwi tylko za soba zamkne i juz sobie ide....
-Co sie pan spieszysz, jak do pozaru ? Siadaj pan, herbatki sie napijem. Jozia, zrob nam herbatki, kochanie ! Wzmocnionej.
-No i co tam pod Palacem slychac ? Byles pan ?
-A tam.... Juz nie warto.
-Zobacz, Tereska, ktos tam dzwoni !

-Dobry wieczor pani Tereniu, zajrzalam na chwile zapytac czy aspiryny Pani przypadeczkiem nie posiadasz. O, pan Lolek ! Ale zes pan nasz wczoraj wieczorem wyszykowal, zebys sie pan za to w piekle smazyl ! Przepraszam....
-Cos sie tak sasiadka rozkichala, jak kot na dachu....nocne spacery ?
-To ten wasz kolezka, pan Lolek, tak nasz wystawil do wiatru ! Spacer to tylko mielim jeden - z Krakoskiego do suki ! Nie rob pan taki miny, panie Lolek !
-Ja ? Prezencik tem krzyzowem ministrantom tylko zafundowalem....
-A kto jem, tem glinom, numer kazdej chawiry zakablowal ? Jeszcze mie sie od pana dwie dychi naleza ! Ze o aspirynie nie wspomne....Godzine sie na zimnem wietrze z golom dupom przesiedzialam...Kolezanki tyz sie narazali, jeszcze kazda temu cholernikowi dwie dychi dala ! A po mordzie pan oberwiesz od tech wlascicieli lokali swojo sosza ! Dychie kazdemu dawal, zeby na godzine, na spacer z bachoramy wyszli ! A sam normalne burdelowe kamienice tam odstawil !
I co pan takie mine robisz ? Niepalacy od urodzenia, kurna jego olek ! Nie wytrzymam i jak w ten lysy leb zaladuje....Misjonarz pierdzielony !

-Hamuj sie sasiadka ! Nie u mie w domu ! Hermenegilda, nie u mie ! Wynocha ! Jedno i drugie, paszli wont, Sodomy i Gomory !
-I widzisz, Hermenegilda, na morde z chawiry wylecielim, drzwi sie za namy zatrzasli i co tera ?
-Ciicho....Sz....Cos slysze....
-Nic nie slyszysz Hermenegilda, wiatr po klatce hula. Idziem !
-Cicho ! Slysze. Jak by Slepa Jozka i Francowata plakali....Tu ! Za twojemy drzwiamy !

Byli na polpietrze i widzieli jak pani Terenia i pan Zdzichu lby juz ze swojej chawiry wystawili i filowali po klatce. Minuty szli. Az wreszcie te steki i jeki sie skonczyli, zamek chrobotnal i Kaziek z Dziadkowego lokalu wyskoczyl.
-A ty dokad, nygusie ?
-Jak dokad ? Do kina lece !
-A te dwie wywloki mie w prezencie zostawiasz ?

-Jozka ! Francowata ! Juz ja wasz wygrzebie ! - odgrazala sie Hermenegilda i darla sie przez Kazia do lokalu - wylazic mie ! Obie ! - wyla.
-Dziadziu, Dziadzio jem przetlumaczy, ze tam nikogo nie ma ! - blagal Kazio.
-Lzesz w zywe oczy, weredo ! Nie ma ? Na wlasne uszy jech slyszalem jak morde darli, ochi i achi, ochi i achi, juz mie nogi boleli od stania na tej klatce ! Az dopieru mie szanowne panstwo Ogorkowie do siebie zaprosili ! 
-I my slyszelim ! - przyznaly oba Ogorki.
-No, to idzcie wszystkie do mieszkania Dziadka i se sprawdzajcie !
Kaziu otworzyl jem drzwi, usiadl na parapecie, na klatce i czekal.

Polecieli jak te glupie ! Pierwsza - Ogorkowa z kopyscia w garsci. za nia Hermenegilda, sprawiedliwosc nielojalnej konkurencji wymierzyc a za niemy - pan Zdzichu z Dziadziem,  wymieniajac fachowe uwagi o tem, jak sie schabowe u obu pan telepia. Wrocili sie wszystkie z glupio mina, bo nikogo nie znalezli. Dziadzio nawet na gzymsy wylazil sprawdzic czy cwany wnuczek tam ich nie schowal, ale - nic ! Klops. Cisza.

-Rozumiesz pan, panie Zdzichu, sam slyszalem !
-Ja tyz ! - nawijala Hermenegilda, darli sie, ze nie wierzylam., zeby jech tak Pan Lolus przecwiczyl.....Ale jak zobaczylam tego mlodziaka Kazia, ze z chawiry wylazi, skapowalam w czym rzecz,  tylko szlag mie trafil, ze obie cholery  sytuacje podstepnie wykorzystali a mie zostawili z gilem do pasa i tyle....

-Cos ty z niemy zrobil, przyznaj sie natychmiastowo ! - zarzadzil Dziadzio.
-Dziadziu, przysiegam, ze tam nikogo nie bylo !
-A to co zes tam robil ?
-Gdzie ? U siebie w domu ?
-Nie ! Na Giewoncie, cholero ! Bedziesz mowil czy mam cie przechrzcic ?
-Telewizje ogladalem. Masters turniej z Cincinnati.
-I ktoren wygral ? - nie wytrzymal pan Zdzichu.
-Nie ktoren tylko ktora ! Baby grali. Szarapowa z Dementiewa. Szarapowa wygrala. Ale darli sie te baby, jak glupie, juz myslalem, ze ich sedzia obsztorcuje...
Pan Stolek i Dziadzio spojrzeli sie po sobie i..... jak zaczeli sie smiac ! Pani Teresa Stolek na ziemie sie wykopyrtla z tego smichu i nie mogla sie pozbierac.....Baby grali ! Popatrzyli sie zdziwione na Dziadzia, bo on nagle spowaznial i oglosil:
-Tos ty mie, zasrancu, rodzinnego honoru pozbawil ! Sluchalem na klatce z duma i myslalem, ze tradycja w rodzinie nie ginie, a tu: baby grali.... Zejdz mie z oczow popaprancu !

No comments:

Post a Comment