Wednesday, August 1, 2012

Komentarze na blogu En passant

Wszystkie komentarze sa w oryginalnej formie.
Data komentarza to link do strony na blogu En passant w gazecie Polityka.


2012, Sierpien


Kleofas
1 sierpnia o godz. 3:20
Jasny Gwint
Jest czas na „odbrazowianie”, jest czas na glorie. Tylko ignorant myli te obszary. Tylko nikczemnik swiadomie zabiera innym radosc i dume.

Kleofas
2 sierpnia o godz. 14:07
Antonius
http://kleofas.blogspot.com/2012/07/powstanie-warszawskie.html

Kleofas
3 sierpnia o godz. 13:03
Daniel Passent mogl napisac o Powstaniu. Widocznie nie chcial. Dlaczego ?
Partycypanci Blogu tez milcza. Czego sie boja ? Ze zapisza sobie zla karte u Moderatorow ?
Inne Blogi Polityki tez ani slowa na temat Powstania. A przeciez ogladam godzine „W”, relacje z Powazek, Mokotowa, Powisla, z Kopca Powstania Warszawskiego, czytam informacje o obchodach rocznicyPowstania w calej prasie, w polskim radiu i telewizji. Tylko tygodnik Polityka milczy. Wrogosc ?
Cala Redakcja ignoruje te rocznice. To mogloby pomoc zrozumiec wiele wpisow na inne tematy. Ciekawy Tygodnik….

Kleofas
3 sierpnia o godz. 22:08
Duende
U red.Kowalczyka masz moje odczucia o Warszawie. Tu nie daloby sie wydrukowac.
Serdecznie pozdrawiam,Klaofas.

Kleofas
5 sierpnia o godz. 12:20
TVN24 dal dzis tytul: „Jutro kawalek Polski na Marsie”. A reszta ? Co, zapomnieli ?

Kleofas
6 sierpnia o godz. 13:37
ET 8-6 11.14
Pisze Pan: „….Najgorsza „wiocha” jest w miescie a kliki i wojny to najlepiej maja sie w Warsiawce.”
Reke podam, zeby wyciagnac z niewiedzy, ale dalej to juz dziecko samo, samo….
Mowi sie „Warszawka”. Kawiarniane towarzystwo lat dwudziestych. Panska wersja to schamienie spod Grojca, czy innej wiochy, nie maja ce nic wspolnego z jezykiem stolicy. I czesto naduzywane.
Prosze posluchac Grzesiuka, nagran okupacyjnych, zajrzec do Wiecha – zawsze Warszawa lub Warszawka. Pelne, czyste SZ.
„Warsiawa” to mazurzenie, okolice warszawy, Warmii itp. Tuwim, Slonimski i inni, kiedy siegali to pisali „Warszawka”. „Warsiawka” nie jest dowcipna, raczej analfabetyczna.

Kleofas
7 sierpnia o godz. 11:48
TH Rojek
Pan to wie, ale tzw. blogowicze ?

Kleofas
8 sierpnia o godz. 4:24
Telegraphic observer
Trafilem na Niezalezna.pl i tam p.Janusz Szewczak snuje czarna prognoze dla Polski. Czy bylbys laskaw dac ocene wiarygodnosci ?

Kleofas
8 sierpnia o godz. 17:38
Telegraphic Observer



O to prosilem.Kleofas.

Kleofas
8 sierpnia o godz. 17:53
Stanislaw
A moze chcialbys utrudnic sobie zycie i sprobowac:
A
B
A
B
Powodzenia !

Kleofas
10 sierpnia o godz. 13:54
Telegraphic Observer 7-8-12 17.38
Prosilem Cie o opinie, o Polsce, jak w wykladzie Janusza Szewczaka, zalaczam:



Pozdrowienia

Kleofas
10 sierpnia o godz. 21:29
Telegraphic Observer 7-10 17.37
Jaki „niecierpliwy” ?! Ja jestem kulturalny mlody czlowiek…
Nie bez kozery „sluzba” nazywala mnie „gestapo man”. Ale – Tobie dziekuje. Tego sie spodziewalem, przeciez rozmawiala „Niezalezna” – bic Tuska !
Widze Twoja dyskusje z Matilda o Chinach. Nie pamietasz juz, ale pracowali dla mnie ponad 15 lat, latalem min.raz w miesiacu. Jedno co mi sie podobalo to zarcie. Reszte o d….potluc. Facet naszego pokroju nie ma tam szansy przezyc samodzielnie wiecej niz jeden dzien.I to, mowie o Ningbo,Shanghai.Suzhou,Wenzhou – poludniowy pasek, a gdzie interior ? Mialem fagasa co mu trzymalem rodzine i pieniadze w US, tylko dlatego moglem mu wierzyc. Tylko Darwin. Zadnych wartosci. Matyldy wywod z przed kilku dni jest absolutnie prawdziwy. Wzgledny komfort kosztuje tam kilkakrotnie wiecej niz tu.
Rozwodzisz sie o systemie,autokracji itd, jaki system ? W nic nie mozesz wierzyc. Autokracja na pewno, trzymaja ich za morde i tylko dlatego dziala. Nie pokusilbym sie o definiowanie systemu.
Dziekuje za pomoc z Szewczakiem. Pozdrawiam.Kleofas.

Kleofas
12 sierpnia o godz. 9:45
Matylda
W odroznieniu od reszty, pisze pani ladnie i skladnie. Ale – o ile pierwszych kilka kawalkow czytalem z zainteresowaniem, o tyle teraz widze, ze to kupa bzdur. Prawdy salomonowe, frazesy, moraly z dziesieciu przykazan, zadnej inwencji czy talentu nie widze. To jest poprawne do obrzydzenia. Brak oryginalnych, unikalnych propozycji, chwytliwego traktowania tematu.
Rad nie daje bo nie mnie pania rozumu uczyc. Lapidarnie okreslilbym to: ksiadz-samica.

Kleofas
13 sierpnia o godz. 15:05
Ted 6.48
Tedziu, sloneczko ty moje ! Zagrales mi od rana przepieknie. I nareszcie Kobite jakas zobaczylem – cud malina ! W rewanzu zrobilem ci kawalek u siebie. Z zachwytu nad krajem ojczystem lzy mnie z oczu pociekli….

Kleofas
13 sierpnia o godz. 22:25
Antonius 17.21
Taki sympatyczny czlowiek jestes i wdajesz sie w kretynskie rozwazania red.Passenta o chlopakach co sikaja po krzakach i o dziadziu, ktory smazy nalesniki.
Co sie tam w tej Polsce dzieje ? U nas kupujesz rower i jezdzisz, zwyczajnie. A u was – prawo jazdy, szybkosciomierze, regulaminy – jakas kabaretowa historia. I Ty sie tez tu wypisujesz, przykro mi. To chociaz piszcie o perypetiach z nalesnikami na rowerze tak, zeby czlowiek mogl sie usmiechnac ! Nie wolno smiac sie z calego kraju, bo ktos leje w krzaki, albo robi prawo jazdy na rower, ale sami sie prosicie. Przestancie sie Panowie osmieszac, troche godnosci, na Boga !

Kleofas
14 sierpnia o godz. 12:16
Lewy 8.05
Piszesz: „Pare lat temu bylem na Kazimierzu.”
To wyznanie czy przechwalki ?

Kleofas
14 sierpnia o godz. 21:58
Jurganowy 18.50
„Drodzy wydymani…” – brawo ! Znakomite. Smialem sie jak glupi. Dala Ci Bozia – pisz jeszcze !
Kleofas

Kleofas
17 sierpnia o godz. 20:36
„Jakes wlecial miedzy wrony, musisz krakac tak jak one.”
Ja bym sie nie wyglupial i przeniosl. N.p. do Chinczykow.

Kleofas
19 sierpnia o godz. 3:57
Polonia-Sawa
Telegraphic Observer
Wizyta Kiryla I i Przeslanie sa faktem politycznym, nie wylacznie religijnym. Inicjatywa byla polska tak, jak w 1965. Blizsze rozwiniecie znajdziecie na http://kleofas.blogspot.com/2012/08/ewolucja.html.
Warto czasem wyjsc z polskiego grajdolka i patrzyc szerzej.

Kleofas
31 sierpnia o godz. 11:43
Andrzej Falicz 9.06
Wszystko co napisales to szczera prawda. Piekny przyklad, jak mozna widziec to samo. ale miec odmienna percepcje.
Tylko – dlaczego tak jest, ze trzysta milionow ludzi to lubi ? Co za kim stoi ?
Za Twoim patrzeniem – pokrecona, skonfliktowana Europa, ogladajaca sie non stop na Ameryke. Za nami – realne osiagniecia – Marsy cholery, potega militarna, trzymanie swiata za morde, niewyobrazalne dla Was technologie, kult rodziny, domu i wiara w Boga. I ciagly marsz do przodu – po lepsze, po bardziej wygodne – ciagle szukanie wlasnego szczescia. Optymizm.
Co reprezentuje Twoja, polska percepcje ? Ciagle uwilklanie w niekonczace sie konflikty, zale, narzekania, rozdlubywanie przeszlosci – filzofia marazmu. Bardzo smutna.
Tym sie roznimy. Jak w starym dowcipie – probowalem jedno i drugie. Szalona roznica !
To ja juz wole te amerykanska, przeslodzona „zume do Gucia”. A na cholere mi Wasze bole ?!
Ciesze sie, ze to napisales. Naprawde. Chcialbym, zebys tu przyjechal pomieszkac i tez porownac. Z prawdziwa sympatia – Kleofas.

Kleofas
31 sierpnia o godz. 13:48
Red.Passent, bywaly w swiecie, oblatany dziennikarz, dyplomata, erudyta, mowiacy jezykami, przynosi nam czytanke dla analfabetow.
Chyba juz dosc w Polsce ludzi, ktorzy wiedza, ze miliony samolotow lataja bezpiecznie i ci ludzie nie siedza w odrzutowcu „jak stara baba na tobolach”. Zadziwia Go, ze przestrzegano wszystkich procedur. Ze OLT jet sie nie rozpieprzyl !
Pozniej, dziwi Pana Passenta, ze Polska buduje system. Juz dwadziescia lat ! Amerykanie buduja ponad dwiescie i ciagle sa niedorobki. „Wladza radziecka” nie zdolala wyplenic religii przez prawie sto lat, a Passent dziwi sie, ze system w Polsce sie ciagle udoskonala. Taki madry czlowiek a nie rozumie, ze drzewo musi miec czas, zeby wyrosnac ? To jest biologia. System musi miec czas.
Wyliczanki polskich mankamentow sprowadzaja red.Passenta do ulubionego hobby – porownywanie z Ameryka. A potem – odkrywanie tejze. Powtarza stara historyjke, jak to w barze zazadano od Corci metryki. Bywalec ! I studia w Harvard, i podroze, bankiety po calym swiecie, i dyplomacja, i pobyt w U.S. – nic to ! „Oszolom” nie przyniosl metryki.
Dygresja – ja, swoja pocieche, gdybym chcial „urodzinowac”, to zabralbym na wystawny obiadek, do eleganckiego lokalu. Pan Redaktor Passent zaciagnal Corcie do baru. Bylejakosc ? Ta polska krew wylazi bezwiednie. To co sie tu „wyzwierzac” na polski burdel, kiedy wlasna rodzinke ciaga sie po barach ? W dodatku – bez metryki.
P.S. Felietonik nie bardzo sie udal, ale moja sympatia i szacunek dla Pana Redaktora trwaja niezmiennie, jeszcze od czasow STS.

Kleofas
31 sierpnia o godz. 20:46
Andrzej Falicz 14.23
Nie przechwalaj sie Pan tem cztery razy dluzszem poki Pan nie slyszales co bylo kiedy….
O, Chrystusie przedwojenny, jak sie te baby smieli ! Nieboszczykowi Zygmuntowi Pietruszce w trumnie stanal ! Gwozdzie sie wyrwali, wieko zlecialo a Pietruszka Zygmunt skoczyl na rowne nogi i za Stypulkoskom polecial. A mowilim ty cholerze, zeby sie na pogrzeb po bozemu ubrala. To nie – Ja lepiej wiem co Zygmus lubi ! – Karawan przyszlo sie zawrocic, mosiezne klepsydre wyrzucic, cztery przychlane pingwiny napchac stowami po kieszeniach, zeby poruty nie robili, a proboszcza z klerykiem odprawic o suchem pysku.
Zygmus dopadl swoje Stypulkoskie dopieru przy Inzynierskiej i Pod Zolwia zataszczyl.
-Od wczoraj nic na ruszt nie wrzucilem, duszno mie w tem pudle bylo, za slabosilne kobite sie zostalem – wyplakiwal sie Stypulkoskiej i w dekolt jej lzy ronil.
-Bidoku ty moj niepocieszony – zalowala go – ale wieko od trumny odlecialo z trzaskiem, to taka slabosilna kobita nie jestes – oponowala przymilnem glosem.
-To on ! To nie ja !
Bronil sie Zygmus i bral sie winnego okazac, ale Stypulkoska sciagla na niego serwete, przykryla, huk sie zrobil, talerze sie potlukli i dwie wykidajly spod drzwi ruszyli sie ich wypieprzyc na zbite morde skoro porzadnego lokalu nie umia uszanowac.
-Zygmus ! W imie ojca i syna….
Przerazil sie pan Przyczeszko, wlasciciel lokalu.
-Wczoraj sie utopiles a juz dzis straszysz ?
-Powiem co i jak, jak mie tu nakarmisz po chrzescijansku, drugi dzien gloduje….
Przyczeszko baby na kuchni pogonil, i od razu wyjechali i zrazy, i miedlone, i schaboszczak sie odezwal z patelni, i flaczki chlapli na talerze, nawet monopol sie zjawil. Pan Przyczeszko dwoil sie i troil – jak mi sie nie sni, to micha mu sie nalezy – kompinowal – a jak to nocna mara, kosztowac mie i tak nie bedzie.
Zygmus ze Stypulkoskom trzy razy obrocili po trzy setunie, schaboszczaka potraktowali kulturalnie, nozem i widelcem, a flaczkamy zakasili.
-Zabierz pan, panie Przyczeszko, te deski z podworka. Drzwi otwarte a na widok debowej deski obiad mie sie wraca – zarzadzil Zygmus.
Drzwi od ulicy, paradne, z Zolwiem na lancuchu musieli byc, zeby Firme reklamowac. A drugie, od podworka, tez musieli byc, zeby lachudrow bez szmalu na zbite morde wywalac. Albo tech ubzdryngolonech, z pawiem na podejsciu.
-Matko Swieta, Jazusie Nazarenski, znowu pogrzeb nam jedzie !
Wydarla sie Jozka, co gary myla. Faktycznie, srodkiem Wilenskiej posuwali perszerony z ozdobamy na lbie a za niemy bujal sie karawan. Pogrzebalniki, niewzruszonem alkoholowem instyktem wiedzione, ciagli Pod Zolwia zmartwychwstalego Pietruszkie zobaczyc.
-Lec, Jadzka, karkowki dokupic !
-Kulawy, jeszcze dwie skrzynki czystej z bramy przytargaj !
-Emeryt, rusz sie do bufetu na Wilenskiem, kiszonych dopozyczyc !
Rozkazywal Przyczeszko. A sam, przed obrazkiem Matki Boski Czenstochowski przykleknal, wzniosl zapuchniete oczka w sufit, zdrowaske klepnal i podziekowal Opatrznosci za klientow.
-Prosiemy, prosiemy, Gosc w Dom, Bog w Dom !
Szczerzyl sie do wchodzacych zalobnikow, bialem recznikiem pod nogamy jem zamiatal i do stolikow prowadzil.
Pietruszka Zyzio rozwalony na krzesle, jedno reka kufel z piwkiem podnosil a druga Stypulkoskie za pierwsze krzyzowe przytrzymywal, zeby mu z kolan nie zleciala. Nastroj byl znakomity, wodecznosc i piwko sie lali strumieniamy, zrazy i schaboszczaki znikali z talerzy jak sen jaki zloty, i nawet oba perszerony zielsko i obierki z kuchni zachapaly. Cale towarzystwo prezentowalo sie godnie i dostojnie – smokingi, szapoklaki, czarne suknie, tylko Zyziowi Pietruszce pochowkowe lakierki zaczynali sie rozlatywac. Bo za ciasne byli. Pogrzebowe nastroje rujnowala Stypulkoska, nieco juz przyprawiona, chwiala sie na Zyziowych kolanach, farba na facjacie coskolwieczek sie jej rozmazala, a mleczarnia co i raz wylatywala na publiczny widok. Pietruszka zagarnial jej te wdzieki z powrotem i zabawa trwala.
Wszystkiech zamurowalo, kiedy zobaczyli w drzwiach Proboszcza z Klerykiem.
-Wszelki Duch Pana Boga Chwali ! Ksiadz Proboszcz ?!
-A co, mialem sie sam nad tem grobem na Brodnie zostac ?
-I kropidlo nam przepadlo, kiedy to wieko ojca Proboszcza w ramie wyrzlo….
-Ty, Stasiu, sie nie wtracaj ! Sam wyjasnie !
Kleryk zamknal dziob i z nabozenstwem popatrzyl na Proboszcza. Jednem okiem. Drugiem na Stypulkoskiej mleczarnie filowal.
-Ty, Zyziek, przyznaj sie ksiedzu Proboszczowi, czymzes ty to wieko od trumny wysadzil ! – radzila Stypulkoska.
-Wysadzil jak wysadzil…. Ukolysali mie te resory, te czlapanie perszeronow, te spiewy Ksiedza Proboszcza i jak zem sie obudzil i polapal, ze w te dechi to mie chlopaki nie dla zgrywy zamkli, ale juz nad grobem na Brodnie stoje, podwazylem deseczkie i widze Stypulkoskie….
-Ja zem akurat te lelije na trumne kladla….
-….I prosto przed oczamy mie jej cyce wiszo !
Proboszcz sie przezegnal a kleryk spuscil oczka i uszy mu sie zaczerwienili, jak te szturmowki na pierwszego maja.
-Na taki zew krwi wacek mie nie wytrzymal, w wieko gruchnal, wieko jak slyszalem dopiero co, ksiedza Proboszcza w ramie, a ja Stypulkoskie za frak i – Pod Zolwia ! A te kropidlo, co jak slyszalem przepadlo, juz my od tech pingwinow wygrzebiem, spokojna ksiedza Proboszcza glowa !
-Zyziek, ale jakzes ty sie utopil ?
-Nie utopil, tylko zem sie poslizgnal i do fontanny wlecialem…
-I sztuczne oddychanie ci robili i klate masowali….
-Mogli mie jeszcze nadmuchac…..i pomasowac. W srode morde zachlalem na melinie i pojecia nie mialem, co ze mna robia. A potem ocklem sie na chwile i zauwazylem, ze ferajna zgrywy robi i w drewniane skrzynkie mie wpycha. Niech mie wepchno ! Za to se pospie ! Dopieru ten grob na Brodnie i te Siemiatkowskiej wdzieki przytomnosc mie wrocili !
-I od reki – Pod Zolwia !
-A jak !
-Zdrowie !
-Zdrowie !
-I jeszcze raz !
A kobity znowu chichrali sie jak przetracone. I w ogole, klawo sie skonczylo. Grunt to nie pekac i – do przodu !
I tu nasz moral, Panie Falicz: Grunt to nie pekac !

No comments:

Post a Comment