Friday, April 6, 2012

C i o t a - P a l i k o t a

Ciota Palikota ? Janusz Palikot znow bawi masy. Tym razem Katolicka Ciota. A tym razem przypial sie do min.Gowina. Na jak dlugo starczy mu pomyslow ? 

Biedne Ciocie. Na wszystkie strony je szargaja. "Ciotka" jest uniwersalna. Od substytutu "menstruacji" przez sutenera u gejow do zwyklej plotkary. 

Palikot upodobal sobie "ciote katolicka". Pouzywal na min.Gowinie, na klasztornych murach, pedofilach, na arcybiskupie Michaliku -zeby tylko miec posluch. Nie omieszkal wlaczyc w rozwazania biednego posla Biedronia. Czekam, kiedy siegnie do prezydentow i papiezy. Z czegos ten czlowiek musi przeciez zyc. Okazalo sie ze palety i
bimber nie daja takiej slawy jak kurwy i zlodzieje. Tamze zmierza  Pan Januszek. 

Najlepsza wszakze niwa dla sukcesow medialnych sa skandale w prasie i w TV. No, i nasz skandalista wykreca numer za numerem, go czytaja i maja "ubaw po pachi". Niewiarygodne brednie wyniosly go z Bilgoraja do pretendowania na urzad prezydenta Rzeczypospolitej. Laknace awantury, rozroby, "pyskowek" i hucpy spoleczenstwo holubi blazna i karmi. 

Przyjdzie jednak kres. Rozdete ego pcha naszego filozofa w kregi rzadowe.  Alisci, co widac na ostatnich przykladach, ministrami coraz czesciej zostaja ludzie o stosownym wyksztalceniu i doswiadczeniu zawodowym. Ani technologia paletowa, ani bimbrowanie nie daly mu tej wiedzy. Studia filozoficzne mogly wyrobic jedynie wyobraznie i zonglowanie pojeciami. Antyszambrowanie po redakcjach - spryt i kontakty. Za malo do zawiadywania resortem. Takich pretendentow bez wiedzy sa tysiace,  I nie maja oni bagazu skandali i blazenady. Nozki sie skroca, panie Janeczku i skoro w pupcie napowrot wrosna.

Przyjdzie role cioty - plotkary pelnic az sie wszystkim przeje. Taka ciota lubi tez porozrabiac, namacic, pointrygowac, obgadac, zamieszac - lista jest dluga. Znany prowokator i awanturnik, s.p.red.Kaluzynski tez tak robil, ale - doskonale znal film i ladnie pisal. Inny skandalista - Urban tez jedzie na wulgarnosci, ale wiedzy i poczucia humoru ma niepomiernie wiecej niz pan magister Palikot. Lis sprobowal,  ale mu kite przycieli i przysiadl. Sezon na amatorow sie konczy - fachowcy ida.


Gowina nazwac "katolicka ciotka" ? Gowin kieruje resortem, zas pan Palikot kieruje sie co pare dni do innego miasteczka lub wsi po oklaski odpustowej publiki. Jezdzi i zbiera popluczyny. Tych zawsze duzo. Przeto partia mu urosla. Wywalczyl nawet spotkanie z premierem. Bo premier akurat musial sie podetrzec a ten byl pod reka. Pozniej, papierek wyrzuci. 


Awanturnik zawolany, nie baczy na kraj. Wlasnie urzadzil sobie wielka hucpe w Kiejkutach. Wzial sie za kolportaz bredni o jencach i torturach wiezniow z Guantanamo. Sciaga uwage na Polske islamskich ekstremistow i tylko czekac, kiedy wywala tone dynamitu w Warszawie, w rewanzu. Rewanzu za fikcyjne zbrodnie rozpowiadane przez polska ciote-plotkare, pana posla Palikota. Wtedy dopiero urzedniki pojda po rozum do glowy i go zamkna. Zobacza, ze  wsiowy bilgorajski wypizdek wyrosl na politycznego prowokatora. Kiedy poprosi o lepsza cele, Palikot pojmie, ze Gowin to minister sprawiedliwosci a nie "katolicka ciota". 

Czego sie nie bruka ? Dluga lista. Ale - Palikot bruka wszystko. Nie ma swietosci. Kiedy w Polsce to pojma ?

  

10 comments:

  1. Przesylam serdeczne zyczenia z okazji Swiat Wielkanocnych.

    W sobote w kosciele Swietej Malgorzaty (St. Margaret of Scotland Church) odbedzie sie swiecene koszykow wielkanocnych. Jest to jedyny kosciol w Seattle, gdzie ma miejsce ta polska tradycja.

    Wielkanoc jest obchodzona tylko w niedziele. Poniedzialek jest normalnym dniem pracy.

    Na wielkanocnym stole bedzie gotowana szynka z roznymi przystawkami. Z polskiej tradycji bedzie biala kielbasa importowana z Chicago i chrzan z buraczkami. Biala kielbasa i inne polskie przysmaki sa dostepne dzieki sklepowi George's Delicatessen.
    Miejscowe gazety pisza, ze w George's Delicatessen sa do nabycia najlepsze kanapki w miescie.

    Co roku duze zainteresowanie budzi polska tradycja polewania sie woda w poniedzialek. Dyngus robimy w niedziele. Kiedys przywiozlam z Polski dwa tuziny plastikowych jajek. Jajka rozdalam rodzinie i znajomym i tym sposobem utrzymujemy te polska tradycje.

    Wesolych Swiat.

    ReplyDelete
  2. Orca
    Tutaj polskiego sklepu nie ma, ani parafii. Wlasciwie Wielkanoc przechodzi nie zauwazona. W kosciele swietego Patryka owszem, odprawiaja i wyprawiaja, ale to srodowisko irlandzkie i kosciol jest w downtown, daleko jechac.
    Zycze Ci wesolych Swiat

    ReplyDelete
  3. Happy Easter to Everyone !

    http://www.youtube.com/watch?v=pPbWNiaD_8g

    Jajka malowac, swieconke w koszyk, poswiecic i w niedziele - na Rezurekcje !

    ReplyDelete
  4. W George's Deli kupilam dzisiaj smakolyki. W sklepie i przed sklepem zrobilam kilka zdjec.

    https://picasaweb.google.com/OrcaStory/GeorgesDeli#5728397239627313810

    Do tego sklepu mozna trafic po zapachu.

    ReplyDelete
  5. Orca
    Taki sam sklep mamy w Downtown - Katzinger Delikatessen. Jest chyba juz od polowy osiemdziesiatych. Doskonaly na lunch - chyba 100 rodzajow sandwiches and salads. Daja kiszone i malosolne ogoreczki free, jak kupujesz kanapki, z dwoch wielkich beczek posrodku sklepu. Dobre niemieckie piwo, ale pic mozna tylko w sklepie, na patio tylko zarcie. Atrakcja - zdjecia Clintona z personelem i goscmi, jak tu wpadl na lunch. Drugi dobry sklep przy 161 ulicy, zarcie z Rosji i Polski. Tan kupuje sobie czekoladki z likierem i wisnia, sledzie, (s)makowce, pierogi itp. Kazde zakupy trwaja ponad godzine, bo prowadzi interes Borieczka, rosyjski Zyd, z zona, i cwicze z nimi rosyjski. Atmosfera jest wyjatkowa, "jak u mamy". Bardziej jade na pogaduchy niz na zakupy.Siadamy sobie z Borieczka w kaciku,a jego zona pluje za kazdym razem kiedy kolo nas przechodzi. Bo my sie przescigamy w kwiecistych wiazankach po rusku i swinskich kawalach. Ciekawe to, ze jego syn wygral All American chess competition. Lubie tam jezdzic.
    Ale polskiego tu nie ma.
    Baw sie dobrze na Swieta !

    ReplyDelete
  6. Manius,
    Gdzies Ty, kurcze, polecial z tymi zyczeniami ?
    Do Garkotlukow ?! Palikocia mamy juz na agendzie !
    Ja Ci tez zycze - przede wszystkim, zeby Szanowna Rodzinka nie wpieprzala Ci na glowe calych zakupow i gotowania na Swieta.
    Zondonek mi sie przewraca, jak czytam brednie TO u Passenta. Jezyka nie zna, pojechal jako TW na Kierownika Wycieczki do Bulgarii i snuje takie pierdoly, ze pala mala. Przede wszystkim, w tamtych czasach kierownikiem wycieczki mogl byc tylko zawerbowany TW. Wiem, bo mi kolesie opowiadali, jak to ich namawiano. Bez jezyka i znajomosci Bulgarii, tylko rekomendacje SB mogly go przepchnac. Zjezdzilem te zasmarkana Blugarie tam i spowrotem, kiedy robilem CC i przedtem. Jezyk znam. Moge ocenic. Te pierdoly, ktore on wciska ludziom na blogu sa tak samo gowno warte, jak jego nauki o ekonomice U.S. W zyciu interesu tu nie prowadzil i on mnie bedzie uczyl ?! Tupeciarz, wypizdek, fastrygant i imigrant z Rosji. Peta sie miedzy Torontem i Polska i zyje prawdodobnie z pisania bzdetow w prasie polonijnej. Ale dno...
    Dzisiaj Wielki Piatek. Trzymacie post ? Ja juz zapomnialem, co to jest. Wielkie zarcie swiateczne to tez fikcja, bo to samo mam na codzien.
    Sympatycznie odezwal mi sie Jurganovy u Kowalczyka, ale jakos zacichl.
    Zycze Wam, Tobie i Paniom, lepszej pogody na Swieta. Nie badz swinia i zrob im Dyngus ciepla woda chociazby...
    Kleofas.

    ReplyDelete
  7. Kleofasso,
    życzenia wpisałem w garkotłukni, bo w garach nos trzymałem przez 2 urlopowe dzionki. W czwartek zaplanowałem główne zaopatrzenie, potem poznosiłem wszystko jak się patrzy i na dobre zacząłem pichcenie. Wczoraj domknąłem zakupową listę wiktuałów, a dzisiaj dokupiłem tylko pieczywo, sery, oliwki greckie i pesto, bo na samym mięsiwie, jajach i ciastach skończyć by się mogło na pogotowiu. Jeszcze tylko żur czeka na swoją kolejkę dzisiaj jako ostatni. Wieczory poświęcam stronie duchowej, bo te Święta mają dla mnie przede wszystkim wymiar spirytualny.

    Post oparty był na rybach, serach, surówkach. Oczywiście, po pieczeniu mięs odkroiłem tego i owego po plastrze, żeby spróbować jak wyszło. W naszej domowej tradycji utrwaliła się gęsta zupa z przecieranych na sicie ugotowanych śliwek wędzonych z niewielką ilością zacierki. Babcia nazywała ją 'garus'. Potem dowiedziałem się, ze małopolski prawdziwy garus wyglądać powinien tak. Kiedyś do tego garusa jadałem w Wielki Piątek ziemniaki po szewsku. Plastry ziemniaków, przekładane plastrami cebuli i pokrojonym śledziem duszone w oleju w żeliwnym naczyniu. Do tego pieprz. Pycha! Dzisiaj musiałbym je sam zjeść, albo wprowadzić kulinarny domowy terror.

    Zobaczę te zdjęcia Orki...

    ReplyDelete
  8. Lex,
    Cos sie tak zamurowal ? Pozdrawiam Cie serdecznie i dziekuje za Billy Holiday. Zobacz co Manius wypisal, przeciez nie mozna tak zrec ! Ale on tak co roku, na kazde swieta.
    Kleofas/

    ReplyDelete
  9. Zdjęcia Orki (akurat może nie najbardziej te przedstawiające półki sklepowe pełne wiktuałów świątecznych)) przyciągają fascynującym pięknem przyrody. Orka będzie miała kłopoty z pójściem do nieba, bo nie czekając na przepustkę tam, potrafi sobie znaleźć je na ziemi. Ktoś może uznać, że dość napatrzyła się raju w doczesnym wymiarze.

    ReplyDelete
  10. Choć to, co na stole, wyraxnie kłoci się z pojęciem "zdrowych" to i tak Wam życzę jak wyżej, a i pełnych jeszcze błogich i beztroskich przyjemności Świąt Wielkiej Nocy. Pogoda tutaj malo sprzyjająca, nikt nie chce wyjsc na zewnątrz. Obijamy sie i fajne to nawet. Raz na pol roku:)

    ReplyDelete