Saturday, May 8, 2010

Aby do przodu !

O, Chrystusie przedwojenny, jak sie te baby smieli ! Nieboszczykowi Zygmuntowi Pietruszce w trumnie stanal ! Gwozdzie sie wyrwali, wieko zlecialo a Pietruszka Zygmunt skoczyl na rowne nogi i za Stypulkoskom polecial. A mowilim ty cholerze, zeby sie na pogrzeb po bozemu ubrala. To nie - Ja lepiej wiem co Zygmus lubi ! - Karawan przyszlo sie zawrocic, mosiezne klepsydre wyrzucic, cztery przychlane pingwiny napchac stowami po kieszeniach, zeby poruty nie robili, a proboszcza z klerykiem odprawic o suchem pysku. 

Zygmus dopadl swoje Stypulkoskie dopieru przy Inzynierskiej i Pod Zolwia zataszczyl.
-Od wczoraj nic na ruszt nie wrzucilem, duszno mie w tem pudle bylo, za slabosilne kobite sie zostalem - wyplakiwal sie  Stypulkoskiej i w dekolt jej lzy ronil.
-Bidoku ty moj niepocieszony - zalowala go - ale  wieko od trumny odlecialo z trzaskiem, to taka slabosilna kobita nie jestes - oponowala przymilnem glosem.
-To on ! To nie ja !
Bronil sie Zygmus i bral sie winnego okazac, ale Stypulkoska sciagla na niego serwete, przykryla, huk sie zrobil, talerze sie potlukli i dwie wykidajly spod drzwi ruszyli sie ich wypieprzyc na zbite morde skoro porzadnego lokalu nie umia uszanowac. 

-Zygmus ! W imie ojca i syna....
Przerazil sie pan Przyczeszko, wlasciciel lokalu.
-Wczoraj sie utopiles a juz dzis straszysz ?
-Powiem co i jak, jak mie tu nakarmisz po chrzescijansku, drugi dzien gloduje....
Przyczeszko baby na kuchni pogonil, i od razu wyjechali i zrazy, i miedlone, i schaboszczak sie odezwal z patelni, i  flaczki chlapli na talerze, nawet monopol sie zjawil. Pan Przyczeszko dwoil sie i troil - jak mi sie nie sni, to micha mu sie nalezy - kompinowal - a jak to nocna mara, kosztowac mie i tak nie bedzie.
Zygmus ze Stypulkoskom trzy razy obrocili po trzy setunie, schaboszczaka potraktowali kulturalnie, nozem i widelcem, a flaczkamy zakasili.
-Zabierz pan, panie Przyczeszko, te deski z podworka. Drzwi otwarte a na widok debowej deski obiad mie sie wraca - zarzadzil Zygmus.
Drzwi od ulicy, paradne, z Zolwiem na lancuchu musieli byc, zeby Firme reklamowac. A drugie, od podworka, tez musieli byc, zeby lachudrow bez szmalu na zbite morde wywalac. Albo tech ubzdryngolonech, z pawiem na podejsciu.

-Matko Swieta, Jazusie Nazarenski, znowu pogrzeb nam jedzie !
Wydarla sie Jozka, co gary myla. Faktycznie, srodkiem Wilenskiej posuwali perszerony z ozdobamy na lbie a za niemy bujal sie karawan. Pogrzebalniki, niewzruszonem alkoholowem instyktem wiedzione, ciagli Pod Zolwia zmartwychwstalego Pietruszkie zobaczyc.  
-Lec, Jadzka, karkowki dokupic !
-Kulawy, jeszcze dwie skrzynki czystej z bramy przytargaj !
-Emeryt, rusz sie do bufetu na Wilenskiem, kiszonych dopozyczyc !
Rozkazywal Przyczeszko. A sam, przed obrazkiem Matki Boski Czenstochowski przykleknal, wzniosl zapuchniete oczka w sufit, zdrowaske klepnal i podziekowal Opatrznosci za klientow.
-Prosiemy, prosiemy, Gosc w Dom, Bog w Dom !
Szczerzyl sie do wchodzacych zalobnikow, bialem recznikiem pod nogamy jem zamiatal i do stolikow prowadzil.

Pietruszka Zyzio rozwalony na krzesle, jedno reka kufel z piwkiem podnosil a druga Stypulkoskie za pierwsze krzyzowe przytrzymywal, zeby mu z kolan nie zleciala. Nastroj byl znakomity, wodecznosc i piwko sie lali strumieniamy, zrazy i schaboszczaki znikali z talerzy jak sen jaki zloty, i nawet oba perszerony zielsko i obierki z kuchni zachapaly. Cale towarzystwo prezentowalo sie godnie i dostojnie - smokingi, szapoklaki, czarne suknie, tylko Zyziowi Pietruszce pochowkowe lakierki zaczynali sie rozlatywac. Bo za ciasne byli. Pogrzebowe nastroje rujnowala Stypulkoska, nieco juz przyprawiona, chwiala sie na Zyziowych kolanach, farba na facjacie coskolwieczek sie jej rozmazala, a mleczarnia co i raz wylatywala  na publiczny widok. Pietruszka zagarnial jej te wdzieki z powrotem i zabawa trwala. 

Wszystkiech zamurowalo, kiedy zobaczyli w drzwiach Proboszcza z Klerykiem. 
-Wszelki Duch Pana Boga Chwali ! Ksiadz Proboszcz ?!
-A co, mialem sie sam nad tem grobem na Brodnie zostac ?
-I kropidlo nam przepadlo, kiedy to wieko ojca Proboszcza w ramie wyrzlo....
-Ty, Stasiu, sie nie wtracaj ! Sam wyjasnie !
Kleryk zamknal dziob i z nabozenstwem popatrzyl na Proboszcza. Jednem okiem. Drugiem na Stypulkoskiej mleczarnie filowal.
-Ty, Zyziek, przyznaj sie ksiedzu Proboszczowi, czymzes ty to wieko od trumny wysadzil ! - radzila Stypulkoska.
-Wysadzil jak wysadzil.... Ukolysali mie te resory, te czlapanie perszeronow, te spiewy Ksiedza Proboszcza i jak zem sie obudzil i polapal, ze w te dechi to mie chlopaki nie dla zgrywy zamkli, ale juz nad grobem na Brodnie stoje, podwazylem deseczkie i widze Stypulkoskie....
-Ja zem akurat te lelije na trumne kladla....
-....I prosto przed oczamy mie jej cyce wiszo !
Proboszcz sie przezegnal a kleryk spuscil oczka i uszy mu sie zaczerwienili, jak te szturmowki na pierwszego maja.
-Na taki zew krwi wacek mie nie wytrzymal, w wieko gruchnal, wieko jak slyszalem dopiero co, ksiedza Proboszcza w ramie, a ja Stypulkoskie za frak i - Pod Zolwia ! A te kropidlo, co jak slyszalem przepadlo, juz my od tech pingwinow wygrzebiem, spokojna ksiedza Proboszcza glowa !

-Zyziek, ale jakzes ty sie utopil ?
-Nie utopil, tylko zem sie poslizgnal i do fontanny wlecialem...
-I sztuczne oddychanie ci robili i klate masowali....
-Mogli mie jeszcze nadmuchac.....i pomasowac.  W srode morde zachlalem na melinie i pojecia nie mialem, co ze mna robia. A potem ocklem sie na chwile i zauwazylem, ze ferajna zgrywy robi i w drewniane skrzynkie mie wpycha. Niech mie wepchno ! Za to se pospie ! Dopieru ten grob na Brodnie i te Siemiatkowskiej wdzieki przytomnosc mie wrocili !
-I od reki - Pod Zolwia !
-A jak !
-Zdrowie !
-Zdrowie !
-I jeszcze raz !
A kobity znowu chichrali sie jak przetracone. I w ogole, klawo sie skonczylo. Grunt to nie pekac i - do przodu !

1 comment:

  1. Kleofas pisze:
    2010-05-09 o godz. 20:20

    Zanim The Mighty Mo przeniosla sie na stale do Pearl Harbor przebywala przez kilka lat w Puget Sound Naval Shipyard, Bremerton, WA, gdzie otrzymala najwyzszej klasy uslugi kosmetyczne. Ze smutkiem pozegnalismy ja w deszczowy poranek 23 maja 1998 kiedy to wyplynela na swoj ostatni rejs do Hawaii, aby zamieszkac obok USS Arizona Memorial. Teraz USS Missouri jest muzeum.
    Na zdjeciu widac liczne miejscowe lodzie i zaglowki, ktore, na pozegnanie, eskortowaly The Mighty Mo przez wody Puget Sound do bram Pacyfiku.
    The Mighty Mo

    ReplyDelete