Wednesday, March 10, 2010

Ludzie niby te same...

"Przyjdzie walec i wyrowna". Albo - przyjdzie  "wal" i wyrowna. Albo - Nie poleci orzel w gowna. Albo dodaje: Dupa dupie jest nie rowna. Albo: mow do mie jeszcze.... Stary Haselhuhn mial sposob na zycie. I zawsze podsumowal: A ja to wszystko - pierdziu ! Chlopaki zarli sie, baby obzywali, Boles smarowal po scianach a stary Haselhuhn patrzyl na Wisle, myslal:  I na cholere jem to wszystko ? Siedzial na lawce i mlynka krecil.
-Lolek, tato sie nudzi, wykompinuj co !

Wybory robili. Z czerwonemy szmatamy latali, za wszystkiem mielim glosowac, a kto nie glosuje to wrog Ludowy Ojczyzny. Kadrowce i sekretarze listy sprawdzaly. Ubeki z klatki sie wyniesli bo jech pognali listy podpisywac. Kazden mial po dziesiec dlugopisow, wozili jech po dzielnicach i gdzie ktoremu z Kace glosow brakowalo - ubowce siedzialy cale noc i podpisy podrabialy. A Pan Szymon patrzyl, sluchal i wrzucal na ten przyklad: A ja to wszystko - pierdziu !

Premiery cholery, sekretarze i derechtory chrzanili w radiu i telewizji, ze bedzie lepiej a stary Haselhuhn jem wrzucal: Nie poleci orzel w gowna...

-Tatowi to dobrze. Siedzi w Ameryce. Tam piniadz na ulicy lezy !
-Wszystkie zielone majo i kupuja co chco !
A tato sumowal:
-Tu dupa i tam dupa. I kamieni kupa !

Wziela sie Cesia na sposob i zaciagla go do siebie do roboty, do Krokodyla.
-Za czem te ludzie stojo, coruniu ?
-Ktore ludzie ?
-No te, przed drzwiamy !
-Czekajo az sie stolik zwolni !
Nie mogl sie nadziwic.
-To ja jem wlasny szmal przynosze a one mie w kolejke, pod drzwiamy, jak psa ?
-Stojo, bo chco wypic, zakasic i mie posluchac !

Cesia poszla sie przebrac a stary Haselhuhn siedzial przy sluzbowem stoliku, rybkie konsumowal, kobity ogladal a za monopol podziekowal.
-Mie i tak sie we lbie kreci, jak na ten bajzel patrze....
Na tech grajkow z orkiestry filowal i krzywil sie niemilosiernie. Wreszcie nie wytrzymal.
-A mie tu wolno zagrac ?
-Zagraj pan, ale po cichu, bo pan ludzi przeploszysz....
I wtedy stary Haselhuhn dal jem czadu ! Jak jem zaczal tech Gerszwinow, Glenow Milerow i Gudmanow podgrywac, wszystkie sie najpierw kolo forteklapy zebraly a potem - jak ruszyli w te fokstroty ! Dwa ubeki, co lokal zaprzezpieczaly, jeden z drugiem bugiwugi zaczely odstawiac i tak jem sie spodobalo, ze ten mlodszy starego Haselhuhna w rekie pocalowal. Z roboty go podobniez za to wygnali i tera  na Zoliborzu cegly podaje.
-Musi mie Tato nauczyc tech piosenkow !
-Naucze, coruniu, naucze. A co, ty myslisz, ze Lolus na swojech skrzypcach tak z niczego ? Po mie talent odziedziczyl !

Do Cajmera chcieli go zapisac, ale Tato po nocy nie lubial robic. Jeden raz w Europejskiem na forteklapie zagral i juz mial robote ! Rano wstawal, jak Lolek do fabryki, golenie przykladne odstawial, obuwie czyscil, krawatkie wiazal, na lawce na Kosciuszkoskiem swoje odsiedzial i - na Krakowskie sie udawal. Cesia mu kawkie z mleczkiem w termos dawala i kanapkie, zeby go tam czem nie struli. Z temy artyzdamy, co w Europejskiej dozywotnio dupe grzeja, sie zblatowal i za stolikiem losy tego swiata wazyli. O, Chrystusie przedwojenny, jakie on kawaly do domu przynosil ! Caly Maryniak se jech potem powtarzal i pol fabryki u ferajny. Ledwo stary Haselhuhn dziob roztworzyl, ludzie sie po podlodze poniewierali od smichu, skonczyc mu nie dawali. Boles po scianach przestal smarowac i u dziadka Szymona za praktykanta sie zostal. Najlepsze byli o Ruskich. I o tem z Kace, nikczemnego wzrostu, ze zza mownicy mu tylko lapki wystawali.  

Towarzysze sie zebraly w Komitecie, kolo Grubej Kaski, naprzeciwko Sadu na Grodzkiej, zeby wazne sprawe omowic. Ten najwazniejszy, jak zawsze na fotelu siedzial i herbate mial do picia.
-Do wyborow szykujem sie odpowiedzialnie, nie powiem - zagail - ale z tem grajkiem z Maryniaka seki sie pojawili....
-Moje oficery operacyjne sie nie wyrabiajo bo cale noc listy podpisujo a od jedenasty rano w Europejskiej tego Amerykanca musza podsluchiwac....
-A jego klatkie schodowe na Maryniaku calkiem zaniedbalim....
-Najgorsze, ze on z temy aktoramy i rezyseramy czesto - gesto po angielsku nawija i jak toarzysze techniczne tasme odsluchuja, pierdoly jakies jem wychodza...
-Na rozmowe go nasz zawezwiem i wyprostujem !
Zarzadzil ten co na fotelu siedzi i herbate ma do picia.

Mister Szymon Haselhuhn dostal tyz fotel i herbate do picia. I spal. 
-Panie Haselhuhn, pan sluchasz co chcielim zakomunikowac czy pan spisz ?
-Mowta, mowta, ja sie zdrzemne....
-Jako amerykanski przedstawiciel, na wybory pan z namy pojdziesz, szturmowkie panu wyszykujem i bedziesz pan poparcie polskiemu robotnikowi wyrazal !
-Wyrazic to sie nie wyraze bo by wam uszy zwiedli.....
-To nie chcesz pan lepsze Polskie dla syna budowac ?
-Przyjdzie walec i wyrowna, nie poleci orzel w gowna.....Poduszkie jekies bysta mie przyniesli...
-Nie bedziem pana straszyc ale za te opowiastkie jak niedzwiedz sekretarza na Placu Czerwonem wydmuchal, mozesz pan dostac dozywocie !
-Do zy....co ? Do zyci idzta niepozbierance farbowane !

Az tu drzwi sie roztwarli i Borowa z Ulka wlatuja, i - do tech egzekutasow:
-Ach zesz wy, niedorobki polityczne, zlodzieje, pasozyty szemrane !
Rozdarla sie Ulka.
-Wy nam bedzieta Pana Szymona ustawiac ?! Wy go, tragarza z Nowolipek, bedzieta robotniczej polityki uczyc ? Medal za odwage w Powstaniu wasze Kace mu dalo a wy co ?! Cykora to ja wam napedze ! I to z marszu, od reki ! Borowa, ciagnij ten spis tekstylny ! 
Borowa zaczal taszczyc z kieszeni jakiescis kwity a ten na fotelu co zawsze herbate ma do picia, zmarnial w oczach.
-Tu !
Darla morde Ulka.
-Tu, czarne na bialem ! Jakzescie material na szturmowki na czerwone bluzeczki dla swojech dziwek oddali ! Tu, jak ciezka mamona ze skladek partyjnych na barlozenie w Retmanie poszla ! Tu !
-Pokaz jem jeszcze spis ciotek, wujow i tesciowych, co bezprawnie w partyjnej stololowce zra, okradajac chlopa i robotnika !
Wlaczyl sie Borowa.
-Tyko bez te Dlugie przelece i juz w Palacu Mostowskich bede ! W morde jem te wasze defraudacje wetkne i sprawiedliwosci zazadam !
Cienko sie zrobilo pod portretamy i marmurem. Siedzieli jak te myszy, oczkamy migali i litosci sie prosili. Smrod z cykorii wyplywal az na kurytarz...

Nic nie mowiecy, jeden po drugiem kapote zgarnial i - nura za drzwi. Pierwszy sie zmyl ten jech sekretarz a reszta za niem. Na przystankach sie ustawili i te - na Pragie, te - na Wole. Dwu skakalo w biegu do pietnastki przy Nowotki a jeden co mu sie drzwi przed samo morda na Zoliborz zatrzasli, czapkie na oczy nasunal i za dziaciecem wozkiem w kucki sie chowal, zeby go przypadkiem tam Ulka z Borowa nie dopadli.

Egzekutywa sie zamkla. Egzekutasy sie zmyli. Borowa z Ulka szli wolno do Bielanskiej i gawedzili.
-Ty myslisz, ze tera to mozem zazadac sluzbowej Warszawy, zeby pana Szymona codzien do Europejskiej odstawiala ?
-A na cholere nam ten jech transport ? Kartek zeby nam wiecej dali do miesnego !
-Sie zalatwi.

A stary Haselhuhn poczlapal wolniutko przez Senatorskie, w Towarzystwie Chinsko-Swinskiem przekasil i przysiadl na laweczce w Ogrodzie Saskiem. Wiosna szla, ptaszki spiewali, jakas para skrecila w krzaki, figus panience fiolki wreczal a on kompinowal:
-Ludzie niby te same... Warszawa wypiekniala. Nie chce sie odjezdzac....

No comments:

Post a Comment