Wszystkie komentarze sa w oryginalnej formie.
Data komentarza to link do strony na blogu En passant w gazecie Polityka.
2007, Lipiec
G. Okon
18 lipca o godz. 18:48
Chyba wszystkie wnioski sa przedwczesne. Tarcza to PR i dla US, i dla Rosji, i dla Polski. Jedyny prawdziwy dialog to Bush – Putin, a o tym wiemy zero. W zasadzie nic sie nie dzieje. Putin pojechal, potem sie poodgrazal – pod wlasna widownie. Zanim on te zardzewiale trzy czolgi pod Krolewiec by przetaszczyl, albo samoloty, do ktorych i tak nie ma czesci zamiennych, albo dodal rakiet stawiajac jedna na drugiej, bo juz miejsca brak, 150 dni bedzie trwalo, nowe rzeczy sie pojawia i rozmyje sie wszystko, jak zwykle. I co te atrapy pomoga ? Jak by chcial, to by mogl i teraz, bez zbrojenia Kaliningradu czy Bialorusi. Bush pojechal, wysypal helski piasek z butow i zapomnial o czym to z tymi Polakami bylo…W Waszyngtonie od wiz zaczal, bo to akurat mu przypomnieli na 5 minutowym briefing przed rozmowa z Polakami. A Tarcza i Patrioty tak, tak, pomozemy…A Kongres pieniedzy jeszcze nie dal i chyba nie da, a L.K. ostrzega, ze jeszcze „wiele miesiecy” („wiele” u dyplomatow znaczy: pozniej, lub wcale). Z jednej strony, ze budowe mozna by zaczac juz w lutym 08, z drugiej dlugie miesiaczkowanie – go, figure. Polacy szarpia sie z tym wszystkim, bo tu Putin rakietami straszy, mieska nie bierze, rure kladzie, Mierzeje zamknal, Przyjazn zamknie, albo ceny podniesie. Mrzonki o ropie turkmenskiej czy kazachskiej dobre dla polskiej publiki, ale mozna je wsadzic….miedzy bajki. W Albanii prezydent nie byl, ale na spotkanie z Bushem 10 minut za wczesnie przyjechal, innym w ekipie tez zegarki pokradli? A calej jazdy bylo na 10 minut. W nagrode – spotkanie zapowiadane na 2 godziny trwalo 1 godzine. Bush byl w dobrym humorze, bo dawno tak sie nie ubawil – przyjechali na 10 minut wczesniej ! Tyle mial litosci, ze szybko wybiegl i nie musieli na trawniku siedziec. Cykl wycieczek sie zakonczyl. Zdzwonili sie Bush z Putinem: no jak, zalatwione ? Zalatwione. Europa dalej sie gmatwa w swojej marmoladzie, Rosja trwa i ma dla publiki nowego papierowego tygrysa, Amerykanie, jaki prezydent nie nastanie, widza ze sa do przodu, a Polacy ? Gwarancji nie maja zadnych, od nikogo. Ich NATO to de facto fikcja. Powoli dojrzewaja do IV rozbioru. A potem, dla dobra samej Polski i wszystkich, rozparceluja ich zeby nie wiecej nie rozrabiali. I znowu beda na trawniku siedziec i czekac, zeby podpisac. Wlasny koniec. Od wiekow byli na tarczy, dlaczego mialoby byc inaczej ?
G.Okon
22 lipca o godz. 20:12
Ciekaw jestem czy podzielacie moje obserwacje, ze najbardziej stalym motywem w dziennikach jak: Zycie Warszawy, Gazeta Wyborcza i Rzeczpospolita, jest „przepraszanie”. Jedna grupa studentow, przez miesiac moglaby dac statystyczne dane. Odnosi sie wrazenie, ze w Polsce wszyscy wszystkich nieustannie obrazaja, sadza i przepraszaja. Albo inaczej: tzw „pyskowki z sadu grodzkiego” nie opuszczaja pierwszych stron wysokonakladowej prasy. Drugie, ze klientela jest z rzadu, sejmu i partii politycznych. Zaczalem obserwowac to od pijaczka, ktory przejechal sie po prezydencie, a rzad zareagowal (!?) przez innego lachuderke, ktory na ulicy obrazil rabina, do pozwow prezydent versus byly prezydent, minister – posla, posel – innego osla i tak trwa. Teraz jest Rydzyk versus prezydent (Olek51 – znakomita dykteryjka). Wierzyc sie nie chce widzac powazne nazwiska pod publikacjami na ten temat. Geneza zjawiska utrwalila mi sie w kilkuletniej pamieci, kiedy Ojciec tlumaczyl mi bezsens i wykladnie „polskiego charakteru” komentujac codzienna poranna wymiane niewybrednych epitetow, zadzierania spodnicy z gola d…. pod nos, miedzy sasiadka, pania Pacewicz, a nasza Jozka (pomoc domowa) u plota miedzy posesjami.
A z drugiej strony – jak Pan Stefan Wiechecki przesiadywal w sadzie i robil pieniadz, razem ze slawa, opisujac te zmagania. U nas tez to jest, ale – w jednej kategorii szmatlawcow i nie o „obrazach”, ale o pomowieniach o mniej czy wiecej zawoalowane lapowy. Tam, do tego smietnika to nalezy. W Polsce natomiast smietnik nie ma granic. Im wyzej – tym lepiej. Przeciez serie awantur personalnych w rzadzie, cala Lustracja, anemia w dyplomacji i spiecia miedzyrzadowe, blazenada prezydenta i szereg innych to wiodacy nurt politycznego zycia kraju, rodem z grodzkiej wokandy. W kazdym wywiadzie czlonkowie rzadu i poslowie wtracaja zjadliwe uwagi o politycznych konkurentach. A dziennikarze z luboscia pchaja ich w to koryto. Malostkowosc komunikacji i dzialan, tanie efekciarstwo ida krok w krok. Pan Prezydent jedzie do Francji, do wypadku, 26 ofiar na szosie. Po co ?! Przeciez koszt jego wycieczki to wartosc wysokich odszkodowan dla rodzin tych 26 osob. Public relations ? Chyba mu przedszkolak wymyslil. Mozna mnozyc, ale wszyscy to znaja. Skad to pieniactwo i malostkowosc ? Skad ta glupota u ludzi z dobrym wyksztalceniem, doswiadczeniem i na wysokich stanowiskach rzadowych ? Zwazcie, ze prezydenci duzych firm, potentaci gospodarczy, sektor prywatny – w ogole sie nie obrazaja, nie pomawiaja, nie sadza. Jakie wnioski ? Awanturuja sie, bo maja za darmo. I w jednym, i w drugim przypadku placisz ty i ja. W byznesie prywatnym – z wlasnej kieszeni, to wolimy – nie. W „pyskowce” rzadowej tez my obaj, w podatkach i nic nie mamy do powiedzenia. Pol wieku, komunizm zdechl, kwitnie wolnosc i demokracja – totalne zmiany w kraju, ale – charakter narodowy pozostal. „Jak by nam tego kiedys zabraklo…Nie ! Nie zabraknie !” – i pan Wieslaw Golas mial racje 30 lat temu. Nie zabraklo. Ani wody, ani awantur. „O, nierzadne krolestwo i zginienia bliskie…” wyprorokowal Kochanowski przeszlo 400 lat temu. Nic sie nie pomylil. Obrazy, przeprosiny i pyskowki na codzien. Zamiast sensownego zycia. Genetyka musialaby sie zmienic. Albo -kolejny rozbior i knut. Knut, nie orla, do herbu wstawic.
G.Okon
22 lipca o godz. 21:53
Alicjo,
Polecam Ci strone:
dziennikarzerp.wroclaw.pl/palacyk.html
Sa tam wspominki z naszych czasow, nawet tekst i zdjecia dawnych przyjaciol. Jezdzilem, bo wozilem im teksty(takiego mialem hoba), na festiwale teatrow studenckich i jedna taka urodziwa co to 400 km (?) pociagiem bylo nic.
Czarus Zyromski przygarnal czasem na noc a Klub Dziennikarza, rog Podwala i Swidnickiej, podkarmil obiadkiem. Czarka zdjecie jest na stronie – nic sie nie zmienil, poznalbym go natychmiast. To samo Janusz Hejnowicz. I pisza, ze Pan Socha jest do tej pory kierownikiem Klubu Dziennikarza ! A na tym balu sylwestrowym 1963 bylem ! Gdzies o szostej rano poszedlem spac na stole w Czarkowym biurze. A potem sniadanko w „wytwornej” restauracji na dworcu (wylacznie k..y i zlodzieje), w pociag i do domu. Dzymka Markiewicz (puzonista) zapraszal do siebie, ale na Psie Pole bylo za daleko. Innym razem przekoczowalem u dwoch kolezanek na Tramwajowej, ale na Biskupin tez bylo daleko. Zadna z Placu Nankiera nie chciala przygarnac na noc(raczej dzien) to najlepszy byl stol w Palacyku, bo Czarek tam gospodarzyl. Moglbym o tym Wroclawiu bez konca. Bardzo sympatyczne miasto. Albo czasy byly sympatyczne. I mlodosc, i niespozyta energia. Zajrzyj na te strone i napisz. Bardzo serdecznie pozdrawiam.
G.Okon
23 lipca o godz. 1:17
ANCA,
Twoja sugestie i argumentacje „od serca pisane” cenie bardzo ale zwaz, ze nie mowilem o „codziennych ludziach”, ktorzy niewatpliwie sa bardzo mili (to tez narodowy charakter), ale o tym co sie z nimi dzieje, kiedy dostana wladze i pieniadze. Nie istnieje ponadto niepisany system, kanon, wspolpracy i zyczliwosci jeden wobec drugiego. „Wyjdz z samolotu, wez autko…” Tak. Ale – jesli autko nawali, „pojdzie” kolo itp to jaki element systemu zadziala, zebym po godzinie byl znow na drodze ? Jesli miedzy Pcimiem a Zadolem rabnie mnie slepa kicha to jaki element systemu odstawi mnie w 15 minut do szpitala i da kompetentna opieke,
natychmiast ? I w jakich warunkach ja tam poleze ? Jesli mnie okradna, napadna, wyrzuca za drzwi (patrz wspomnienia Alicji) to jaki czlon systemu bedzie mnie bronic ? System, tradycja, zasady zyczliwosci i wspolpracy miedzy ludzmi jeszcze sie nie wyksztalcily. To ja wole poczekac. „Tylko nie przyjezdzaj tu w interesach” piszesz; do innych jezdzilem zawsze „w interesach” i to dawalo mi bezpieczny status: dwie osoby towarzyszace i to oni mieliby problem gdybym ja mial problem, a w Polsce co, wyjde z samolotu i bede szukal „osoby do towarzystwa” ? Ladnie by sie to skonczylo…
Ale – przede wszystkim mowilismy o klotliwosci Polakow, czepianiu sie jeden drugiego, z dolu do szczytu hierarchii spolecznej, i tu mi nie odpowiedzialas.
Alicja napisala „to sie zmieni, bo to przeciez jest kraj otwarty”. Bardzo slusznie. Kraj jest otwarty na wszystko; na technologie, na business, na wyjazdy i przyjazdy, na swobody polityczne, ekonomiczne i obyczajowe i czerpie pelna garscia te dobra. Ale dlaczego nie czerpie dobrych obyczajow ? Kultury politycznej, oglady w regulowaniu sporow, tolerancji polemicznej ? Charakter narodowy. Pieniactwo zakorzenione w genach. Obcesowosc w slowie i pismie. Im wiecej bedziecie to pietnowac (poki co, nie widac) tym szybciej moze sie poprawic. Nie przebieram w slowach, bo wydaje mi sie, ze moze zadzialac tylko „two by four between the eyes”, choc przykro.
Dziekuje Tobie i Alicji za odpowiedz. Pozdrawiam.
G.Okon
24 lipca o godz. 5:44
W rodzinie opowiadano o prezydencie jakiegos kraju, ktory na dworcu, po przyjezdzie do Warszawy, zobaczyl ogromne reklamy i powtorzyl witajac Pilsudskiego: Ewedel, Ewedel ! A Marszalek mu na to: Tungsram, Osram, Philips, Argenta !
Ktos to pamieta ?
G.Okon
25 lipca o godz. 1:43
Nie widzi sie 22-latkow prowadzacych autobus. Czy w Polsce nie wymagaja kilkuletniego stazu ? Potrzeba wiecej pieniedzy na wiecej policji – wylacznie w samochodach – znacznie wiecej. Koszty zazwyczaj pokrywaja firmy ubezpieczeniowe, bo sami na tym oszczedzaja. Na trudnych odcinkach musi byc policja, co krok. Polak zawinil, ale Francuzi tez nie zrobili co do nich nalezy.
G.Okon
26 lipca o godz. 17:42
Panie BARNI 70,
Zechcialby Pan uprzejmie podac jakiego to rosyjskiego slowa uzyl pan Dorn tlumaczac je na „wyksztalciuchy” ? I skad Pan wie, ze to byl Pan Dorn ? Zrodlo, zawsze – zrodlo.
Czy zechcialby Pan rowniez przytoczyc krotki cytat z Solzenicyna, z zastosowanem tego slowa ? A moze jeszcze jeden cytat, nie z Solzenicyna ? Poki co, kazdy uzywa tego w inny sposob, dorabiajac definicje do wlasnych potrzeb. Czuje, ze to nie Dorn, to kawiarniane polskie gaduly pieprza bez ladu i skladu, zeby sie dalej rozrabiac. O Was Passent napisal „Wysokie nadecie”. Nikt w zasadzie nie wie co to ma znaczyc, ale jest wyksztalcony tlumek, ktory szczypie innych z tego tlumku, bo „nadecie” sugeruje, ze „ja, ktory to pisze jestem lepszy od tego o kim pisze”. Panie Barni70, prosze o zrodlo i uzasadnienie, bardzo prosze.
No comments:
Post a Comment