Friday, November 27, 2009

Bazar

Nie ma jak Różyc !
Szanowny Pan Kowalczyk ma prawo szarpnąć mie za klape i powiedzieć jedno: Bazar ! O ile mnie pamięć służy, on jeden w tem gronie widział, wąchał i smakował nastoiaszczy Bazar. Także samo Pan Szewczyk z przyzwoitej rodziny pochodzi i od małego szczeniaka w Warszawie sie chował, a jak w Warszawie - to na Bazarze !


Mowisz Bazar, samo przez sie rozumiesz Bazar Rożyckiego. Kudy jem innem było do Rożyckiego ?! Ledwo wolnością stolyca odetchła, a już za Wisłą był Różycki. A jak już Poniatoszczaka odpicowali na wysoki glanc, tylko w 30-ke i przez Zielenieckie - na Bazar ! Tam to było żyć nie umierać ! Każden jeden wiedział, że na Bazarze jest wszystko.


Weź taki rower, na przykład. Na jednem straganie nabyłeś siodełko, dobre, z poniemieckiego rowera, na drugiem kierownice, a po małej towarzyskiej konwersacji nabuzowany właściciel jeszcze ci widelec dołożył. Targować się trza było obowiązkowo, rzecz święta, wszystko po bożemu. Wepchłeś sie z tem siodełkiem i widelcem w 30-ke i hajda, bez most, spowrotem do chaty. Stary Miecio Ziółkoszczak spod piątki, co pare dni cie posyłał a to po łańcuch, a to po przekładnie. Składał rower i zaklinał sie, że mucha nie siada - rowerek bedzie jak trza.


Po rame, rzecz poważna, sam sie ze mną wybrał. Starego namówił tyż, bo "gdzież gnój ma poważnem pieniądzem dysponować - zagaił - menty przyjdą i go zgarną, bo niby skąd te sałate ma ?
Zanim sie wytłumaczysz, będzie ciemno, a z Cyryla i Metodego do domu daleka droga, do szkoły rano sie spóźnisz."

 
Wyposażeni w środki płatnicze pojechalim zgodnie bez most na Targowe. Stary nie mógł Ziółkoszczakowi odmówić i obiadu go pozbawić. Rozważali co lepsze: Oaza czy Pod Żółwiem. Na Oaze wypadło, bo rama, klamot szemrany, za ciężka, żeby ją daleko taszczyć. Obaj panowie zasiedli grzecznie i wydali dyspozycje kelnerce: dwie setki. a dla konusa - oranżade. Potem jeszcze byli flaczki i paprykarz. Potem ja sie załapałem na ciacho z malinamy a panowie przeszli z czystej na gatunkowe.

Pokrzepieni ruszylim z Oazy w strone Wileńskiego, bo najlepsze miejsce na ramy miał Ślepy Ździcho, tuż koło butów rozstawionych na trotuarze. U Ździcha, w gołębniku, całe przebieraństwo sie odbywało. Jakieś dziwne rowery sie pojawiali i chłopaki rozbierali na części, bo "za części pięć razy tyle weźmiesz pan ile za cały rower", objaśniał Ziółkoszczak staremu. Ojciec sie namarszczył, że to nieświeży interes, ale Ziółkoszczak go migiem wyprostował: "To chcesz pan, żeby chłopak za drugiego Królaka sie został, czy nie chcesz ? Ja nie mam czasu na pańskie Jezus Maryja Józefie Święty, bierzem te rame czy nie ?"

Rame sie wybrało odpowiedzialną, różowa była i do żółtego pedału podchodziła jak raz. "Jeszcze drugiego pedała musiem nabyć" zadysponował pan Miecio. Ale Ślepemu Ździchowi ostatni pedał wyszedł, jak sklepowa na obiad; bij zabij - pedała nima. Oparł sie Ziółkoszczak o brame na Ząbkowskie i zamyślił, a my stalim cicho, zeby mu pomysłów nie zakłócać. "Czekaj pan ! - skoczył Ziółkoszczak - w zeszłem tygodniu stara Kubasińska, łachudre, co jej pyzy z gara podwędzał, aż na Kijowską goniła z pedałem od rowera w ręce !". Leciem my do tej Kubasińskiej, przyszlim, patrzem - pedał leży. Nie żółty a zielony faktycznie, ale - "Nie ma sprawy - zagaja pan Miecio - przemalujem".  Nabywszy tego zielonego pedała udalim sie równem krokiem na przystanek.

W tramwaju troche rabanu było, musielim jechać na placformie, dalej rama sie nie mieściła, ale upchalim jakoś i rame, i pedały, i zadowoleni, z tem poważnem zakupem trzymanem nad głowami publiki, sunelim na Powiśle. Cholera tego Ziółkoszczaka podkusiła, że zaczął sie kręcić i zrucił ramą jakiemuś porucznikowi czapkie z głowy. "Panie wojskowy ! - wrzasnął - czapka sie panu po bruku poniewiera !" Porucznik oddał mu publicznem słowem, skoczył za czapką, podniósł i próbował dogonić tramwaj wygrażając panu Mieciowi pięściamy. Został w tyle, kiedy tramwaj stanął przy Wiadukcie.

Wyskoczylim z panem Mieciem i - chodu po schodach do Dobrej, w lewo po gruzach, do Tamki i - przez Zajęcze - do domu. Przed podwórkiem, przedziałek mi Ziółkoszczak poprawił, sam w lusterku sprawdził czy mu sie kaczy kuper na plerezie zbytnio nie rozwiał i zameldowalim sie akurat na zupe, co ją stara akurat na stół stawiała. Przybladły tatuś pojawił sie pare minut później i w życiu nie pojme, dlaczego z Ziółkoszczakiem nie chciał rozmawiać.

I jakie to by życie było  gdyby nie Bazar ?  Poemat mojego dzieciństwa.  Taki jaki był - zapchany, zatłoczony, śmierdzący, rozwrzeszczany i - niech mi tu Szanowny z jakiemś szemranem Banachem nie wyjeżdża, uprzejmie prosze.

Sunday, November 1, 2009

Komentarze na blogu En passant

Wszystkie komentarze sa w oryginalnej formie.
Data komentarza to link do strony na blogu En passant w gazecie Polityka.

2009, Listopad


Kleofas
1 listopada o godz. 2:59
Taki juz ten amerykanski narod popieprzony, ze zamiast wyrywac sobie po slowiansku (ze smutku) piorka ze lba, robi jaja z makabry i drze dziob, jak u Lipinskiej:


Halleluiah i do przodu ! Mamuski taszcza za soba niewinne niebozatka po sklepach i kupuja im straszne kostiumy na Haloween. W ciagu dnia obchodza wszystkie Haunted House w okolicy a wieczorem szczuja nieletnich na sasiadow: tu idzcie ! Nie, tam ! Tam czekoladowe maja ! Dzieciaki zbieraja sie w bandy obwiesiow, czarownic, kosciotrupow, buszuja po okolicy, dzwonia do bramy i strasza: Trick or Treat ! Bo – jak nie bedzie treat (cukierki,drobne prezenty) to ci zrobimy taki trick, ze popamietasz ! Stary gestapowiec – Otto, moj sasiad, raz ich zignorowal, a w nocy – obszczal sie piec razy. Ja im raz nie otworzylem to uslyszalem zalosne skomlenie przy bramie – kosciotrup psa na dwoch lapach oparty o furtke. Ile mozna psie skomlenie wytrzymac ? Podciagnalem gatki, ide do bramy a tam Mak, psisko po sasiedzku, szczelnie ubrany w czarny dres a bialymi kosciami, stoi ma dwoch lapach i zebrze. I skomli, jak opetany. Te obwiesie zawiesily mu plat szynki, wysoko, na mojej bramie. Otworzylem, rzucilem mu szynke, a wtedy z krzakow wyleciala zgraja potworow wrzeszczac: Treat or Trick ! Treat or Trick ! Zignorowalem, zawrocilem do domu. I wtedy – z obu trawnikow chlusnely na mnie sprinklery ! Kapiel w listopadzie ? O dziesiatej w nocy ? Odtad, trzymam w domu pudlo z cukierkami. Zramolaly Otto, na wszelki wypadek, trzyma cukierki w szczelnych pakiecikach, ktorymi rzuca w terrorystow. Malzonka, Hausfrau w papilotach, wystaje z okna i kieruje ogniem: Otto, tam po lewej, taki gruby, jeszcze go nie trafiles ! Kiedys, Otto tak sie zapalil do tej strzelaniny, ze polecial za gangsterami na trawnik. Nazajutrz, o siodmej rano, oboje z Hausfrau szukali czegos na tym trawniku: grzybki zbieracie ? Nie, Otto zeby zgubil….I tak zle, i tak niedobrze. Cukierki $20 a zabki 1200. Trzymaj cukierki i nie poluj na niewiniatka. To nie cyganskie praktyki w Polsce. Wpuscisz do domu, nic ci nie podwedza, grzecznie wejda, nozki wytra, garscie nadstawia, pieknie podziekuja, a ze matka w nocy bedzie keretke wzywac do wydetych brzuchow to juz nie twoj klopot.
A Obama mowi, ze mu rosnie. A Tuskowi sie kurczy. Zawsze amerykanskie lepsze.

Kleofas
1 listopada o godz. 20:21
AJW 16.49
This girl then – from the neighbourhood (now 63) would give you first class explanation about temperetures in November, how the sprinklers work and…. bed time.
http://www.welkmusicalfamily.com/cissyking.html
Plywala, tanczyla, ale licentia poetica nie uchronila jej, duzo pozniej, od wywalenia z roboty za „showing too much knee…”
Postaraj sie usmiechnac w ten smutny polski dzien.
Wdzieczny za doglebna analize mojego wpisu – Kleofas.

Kleofas
1 listopada o godz. 20:54
AJW 16.49
Przyjmij laskawie dokumentacje inwentarza na Haloween.
http://www.tripadvisor.com/VideoGallery-g60933-Albuquerque_New_Mexico.html
Przeciez nie jestes smutas !

Kleofas
1 listopada o godz. 23:17
Pan Andrzej Falicz 20.45
Szanowny Panie Andrzeju Faliczu,
Mniemam niesmialo, ze pierwsze zdanie panskiego wpisu zamierzone bylo jako tytul. Bylaby to niepodwazalna prawda. Prawda by rowniez bylo nie odnosic Pana Redaktora do myslenia i kategorii „Malorolnego chlopa”, jak Pan Pisze, przez tytulownie Go „Gospodarzu”. Tytulowano gospodarzem i Gierka i Gomulka, i Bieruta, zwlaszcza na Dozynkach. Tradycja zwrotu ma sie wprost do Pana i Chlopa w polskiej wsi, z ktora Pan Redaktor stosunkow raczej nie mial i nie miewa. Podpowiadam, majac na uwadze Panska bieglosc i precyzje jezykowa, zwlaszcza po niemiecku, co mnie niszczy, bo nie rozumiem ani slowa i tu – prosze o wybaczenie.
Raczyl byl Pan opowiadac, jak to jezdzi czesto do Rosji, przeto „Sofistyka pierwego sorta” moglaby byc swiadectwem nabytego tam bogactwa jezykowego, ale – oni by powiedzieli: „Sophistika pervovo sorta” i chyba warto byloby zapisac to sobie w slowniczku wyrazow obcych.
Ad rem: skoro uwaza Pan, ze swoje stanowisko Pan Truszczynski osiagnal dzieki „komuszej dyplomacji”, wal Pan prosto z mostu, po imieniu, zamiast chowac sie za „niedlugo wyjdzie”, bo nie wiemy co komu wyjdzie, skad i jak. Konfuzji Pan dodajesz. I sofistyke przynosisz. Bo to czy Passentowi wyjdzie, czy Panu – nie wiadomo, czyj grzech ?
„Gdyby nie PRL, takich ludzi byloby wielokrotnie wiecej”. Jakich ? Takich, jak opisuje Passent Truszczynskiego ? Takich, co ich w PRL przesladowali ? Ale – bez PRL nie byloby wg Pana tych przesladowan i vice versa. Czyli, co tu mamy, Sofistyke czy Demagogie ? Jedno i drugie nie jest godne Panskich przemyslen.
„A gorycz pozostaje jedynie po tym, ze PRL ludzi do babrania w gownie.” – zechce Pan laskawie wyjasnic kto, jak i dlaczego i wogole robil to, co Pana tak intryguje ? Bede wdzieczny. Bo inaczej – Sofistyka pierwszej klasy !
„Jeszcze raz: pomimo a nie dzieki Panie Danielu.” – znowu mamy gmatwanine wyrazow bez uzasadnienia w tekscie i logice. Sofistyka czyzby?
„….za Sanacji studiowalo wiecej chlopow niz za komuny…”. A jak to Pan policzyl Mistrzu ? A moze ja nie rozumiem: Wiecej chlopow niz bab moze ? Znowu Sofistyka i Demagogia sie klaniaja.
Pokornie przepraszam za zajecie cennego czasu, ale uzasadnienie „Sofistyki pervovo sorta”, jako tytulu panskiego wpisu, w kazdym zdaniu, poddaje laskawej uwadze.
Kresle sie z niesofistycznym powazaniem i pozdrawiam. Kleofas.

Kleofas
2 listopada o godz. 0:31
Jasny Gwint otworzyl rozwazania o zwyklym burdelu. Albo o Panstwu Burdel. Tu wypadaloby dac inicjaly, n.p. Honorata i Swiatopelk Burdel. Panstwo Burdel, pisze. Moze tam myslnik jest w domysle ? Panstwo – Burdel. To juz lepiej pasuje do tekstu. Innymi slowy twierdzi, ze jego kraj, panstwo Rzeczpospolita Polska to burdel. Nie, ze w tym panstwie zdarzyla sie sytuacja, ktora Go mierzi, ale ze: Polska to burdel. Bardzo amatorska konkluzja. Mierzi Go balagan, naduzycie wladzy, brak kompetencji i temu podobne brudy.
Zwrocilem sie o porade do zasluzonego burdelmana, ktory prowadzi szesc takich przybytkow i zdecydowanie przekonal mnie, ze odniesienia do Polski oczami autora wpisu, zadnego tu nie ma. W jego burdelach jest porzadek, poszanowanie , jednak – limitowanie wladzy, a wszystkie panienki sa nad wyraz kompetentne. Czysto, porzadnie, dobra organizcja a ceny przystepne. Na kazde swieto narodowe niosa wielki transparent „We are proud of our Bordello !” Przykro, ze Jasny Gwint tak obraza szacowny przybytek, jego kadry i technologie produkcji.
Goloslownie Jasny Gwint tego nie pisze.Z pewnoscia zinspektowal liczne burdele w kraju i za granica, alisci mial nieszczescie trafiac do marnych spelunek, ktore nigdy by nie osiagnely zaszczytnego miana: Burdel. Oszukano biedaka sromotnie mowiac, ze wioza Go do Burdelu.
Balagan i intrygi, ktore Jasny Gwint opisuje zdarzaja sie i w Ameryce, i w Argentynie, i w Nowej zelandii, i na calym swiecie. To dlaczego ochrzcil tym mianem Polske ? Moze masochistyczne ciagotki ? Nowa Polska jest bardzo mlodziutka to moze pedofilska dewiacja ?
Bo, jesli Jasny Gwint rozumial i pisal o Polsce panstwo – burdel, w pejoratywnym znaczeniu, to wystarczyloby kiwniecia palcem prokuratury dla oskarzenia naszego Blogowicza o obraze Panstwa. A czyn to wielce haniebny i surowo, jakze slusznie, karalny. Ja, oczywiscie, przywodzac dobre przymioty pojecia „burdel”, jak wyzej, swojego palucha do palucha prokuratora bym nie przylozyl i bronilbym pisarza Jasny Gwint do utraty tchu. Dla jego inteligencji, rzetelnosci i talentu, oczywiscie.
O ile, oczywiscie, nie znajdzie sie jakas wsza, jakis absolwent, jakiegos uniwersytetu, co z jakims Jurkiem podobno pracowal w jakiejs redakcji i nie wszcznie. Dopiero bylby Halloween z wiedzmami wokol komina !

Kleofas
7 listopada o godz. 21:30
Podokazuj Dziadziu, podokazuj !
Dnia 8 grudnia roku panskiego 2009. Skrzypiace i kusztykajace Dziadki maja Kabarecik w Sadzie, sala 238 ! Wysiadaja z taksowek przed Sadem (jeden pewno na rowerku i w krotkich majtkach) i pokaslujac, trzymajac w garsci pampersy, wgramola sie na sadowe schody. Nie daj Bog, zeby Sedzia byl mlodziutki, spieprzy caly Kabaret ! A taksowka, bo po spektaklu Dziadki udadza sie na obiadek, a przy obiadku uracza sie koniaczkiem. Po kropelce w kazde oczko. Rownie „na zawiasach” skrzypiaca i stekajaca widownia, ze szturmowkami, tyz sie wgramoli i poupycha w lawkach. Przejeci programem, beda nerwowo przecierac okularki i szeptem slinic jeden drugiemu uszko: jak ten sie posunal, dlugo nie pociagnie….- Popatrz, stary (!), to on jeszcze z ta siuska ! Kto by przypuszczal….- Wozny oglosi, ze klop jest w korytarzu i on radzi zajmowac kolejke od razu, zeby nie obsiusiac pozniej sadowych posadzek. Mimo zbiorowiska, policji nie ma. Zamiast: Magistrat postawil dwie karetki z gerontologami. Przyniesli kilka kaftanow bezpieczenstwa, bo „Wiesz, stary, jak sie te dziady zbiesza to cholera wie, co moga nawyprawiac…” Z lewa na prawo – szesciu oskarzonych. Rozpromienieni, jak sucha pidzamka rano ! Kazdy lustruje przez okularki swoich kibicow. Nawet sprawdzaja w notesikach, ktory nie przyszedl. Szeroko usmiechniety red. Passent ma swoja widownie ! – Blog Polityki siedzi zwarta kupa. Porozpychali po katach inne kluby i manifestuja solidarnosc wobec swego Gospodarza ! Zrec sie beda pozniej, na Blogu. Teraz – razem. Aromat czosneczku miesza sie z wytworna perfuma „Krasnaia Moskwa”. Lapki rowno na blat, zeby swiecily sygnety i Rollexy. Lekkie pokaslywanie przypomina, ze juz listopad i cieple kalesonki warto bylo przywdziac. Trzech chichocze radosnie i przepychaja sobie kaloszami jeden do drugiego elegancka szczeke, za ktora nurkuje pod blatami jeden, co byl wyplul przez pomylke. Zona probuje mu podac inna, na zamiane, ale nie siega, a obawia sie, ze podawac przez innych niebezpiecznie – nasi bo nasi, ale szczeke zwedzic moga. Wszyscy – krymimalisci. Powodztwo kryminalne. Kto wie, jakie zbrodnie tu wyciagna !Powod, w otoczeniu najlepszej palestry stolicy, rozwalony w krzesle, ma pelna satysfakcje: „Juz ja ten cholerny kibuc zasadze ! Z torbami starozakonnych puszcze !” Satysfakcje ma, bo oskarzenie dopuszczono na wokande. Mlodziak by go popedzil na cztery wiatry i orzekl, ze Sad nie bedzie rozpatrywal dupereli Dziadkow sprzed stu lat, ale – sklad sedziowski jest raczej w wieku trolejbusowym, prawicowy, jak nalezy, i z satysfakcja uruchomil Kabarecik dla pierdamona z Urugwaju. Jego adwokaci, uzbrojeni w tony papierzysk, szykuja sie rozedrzec te zydowska mafie na strzepy. Dopieru sie sie okaze ! Sad ciagle sie nie pojawia i oskarzone Dziadki zaczynaja grzebac po kieszeniach i pudleczkach – pora na tabletke. „Ja ci dam jeden Furosemide za dwa Lisinoprile, pozycz ! To – pozycz czy daj ? Za dwa Furosemide ? A na jaki procent ?” Urugwajska „smietanka” patrzy na nich z pogarda i zuje kielbase. Jeden ma nawet polski bigosik w kieszeni. Lyzke ma w drugiej. Na przerwie – jak znalazl. Wysocy i elastyczni. Dobral ich, zeby nad pisuarem mogli przez ramie zajrzec: obciety czy nie – najwyzszej jakosci kontrola swiadkow obrony. Kreca sie i stekaja zagladajac, a ci co maja lac, stoja i stoja, czekaja a potem licza: dwiescie dwadziescia trzy kropelki, dwiescie dwadziescia cztery, wolno mi dzis kapie…. Zdenerwowany mlodziak, z lawy oskarzonych, podsuwa poszlake pod nos adwokatowi oskarzenia: „Nie tylko zobaczyc, skoczyc mnie szanowny pan tyz moze !” Kiedy wreszcie Sad zakonczyl sniadanko, przyczesal piorka, odzial togi i poslal woznego, zeby oglosil, ze Wysoki Sad idzie, biedny wozny kopnal sie po klopach, wyciagac widownie spowrotem na sale. Jeszcze tylko tylko pare chrzakow, pare kaszlniec. mlaskanie nowych zabkow i Sad zasiadl.
Dalej, w miare postepujacego spektaklu, pociagniemy relacje z tego Kabareciku.

Kleofas
8 listopada o godz. 19:00
ANCA
Czy tak, czy owak – kogo to interesuje ? Posluchaj sobie:


Pozdrowienia z: http://kleofas.blogspot.com/

Kleofas
8 listopada o godz. 19:43
Andrzej Falicz
Chernaya Sotnya. Chernosotentsy. Czarnosotency.

Kleofas
9 listopada o godz. 18:33
Dziadziu, nie piernicz !
A Obamka wygrywa ! Kongres dal mu 220″za” przeciw 215 „nie”. Wczoraj mowil:
http://edition.cnn.com/2009/POLITICS/11/09/health.care/index.html
Spokojniutki, usmiechniety komunikowal sukces. Pierwszy od 40 lat, kiedy zatwierdzono Medicare. I Reagan i obaj Bushe, i Clinton wszyscy probowali – bez sukcesu. Jemu pierwszemu udalo sie przelamac opory w Kongresie. 96 procent Amerykanow bedzie ubezpieczonych, teraz mamy 30% bez ubezpieczen. Koncerny ubezpieczeniowe nie beda mialy prawa odmowic polisy przez pre – existing conditions, co znaczy, ze jesli chorowales na to samo przedtem, teraz musza cie przyjac. Koszt ubezpieczen zmaleje. Swobodny wybor lekarza. Dofinansowanie dla ubogich. Zapowiadal, ze do konca roku zalatwi i – zalatwia. Jeszcze, co bedzie raczej formalnoscia, Senat przedstawi wlasny plan, a potem – po uzgodnieniach – wspolny. Bedziemy mieli pierwsza znaczaca reforme ubezpieczen zdrowotnych.
Ciezko, z oporami, ale do przodu, idzie w rozmowach z Iranem. Rosja wspolpracuje, MAEA robi co nalezy, przeciwnikow, poza twardoglowym Ahmadinejad, nie widac – jest postep.
A w Polsce – do tylu. Przed sensacyjnym spektaklem Kabaretu Ramoli 8 grudnia, prasa przynosi relacje z ostatniej rundy we wrzesniu. Publicznosc, poki co, karmiona jest „do tylu” relacjami z wrzesnia. Wszystko, jak w naszej relacji sprzed dwoch dni: bigosik, kielbaski i lyzka w kieszeni – a jakze, awantury w przepelnionej sali i wyrzucanie publiki porcjami, mlody i energiczny sedzia, absencja powszechna a pelnomocnik – zlamas. Ciagna Dziadki argumenty z lat piecdziesiatych, przesiadaja sie, zeby publika lepiej slyszala, jakies „naciagane swiadki”, i dyskusja, zeby nie powiedziec klotnia, non stop, z Sadem. Czytam to z rozrzewnieniem, jak o „ostatnim zajezdzie na Litwie”. Ale wtedy, „…na Litwie, to much bylo…ze czterdziesci tysiency !” a teraz grudzien, muchy nie uswiadczysz. Dzentelmeni juz prasuja porcieta, damy odkurzaja moherowe bereciki, drukuja sie ulotki, a co przezorniejsi nagrywaja sobie wyjazd sluzbowy, albo zwolnienie na grype.
Komu radosc w tym panopticum wystepowac ? Wylacznie tzw zazartym. To znaczy – kilku osobom na Blogu, ciezko zaangazowanym w meandry „antypolonizmu” i „antysemityzmu”, meandry raczej mozgowe niz realne. Probuja uswiadamiac wnuki w domu, ale slysza: Dziadziu, nie piernicz ! Piernik zabiera swoja reczna robotke do sypialni i zapada w marzenia o Slawie. O publicznem zachwycie. O westchnieniach Moherowych Dam. O przegonieniu na kropelki tego obok.
Tak czy inaczej, 8 grudnia Sala Sadowa bedzie wygladala jak stadion Legii. I grzmiala – argumentami, ktorych juz nikt sluchac nie chce. Kolejne Dziadkowe Swieto.

Kleofas
10 listopada o godz. 17:08
Winien dokopal Faliczowi a Falicz Winnemu. W kolejce stoja Kadett i Slawomirski. Ktory ktoremu i jak ? Kloca sie o „sprawy zydowskie”. W cudzyslowiu, bo wszyscy dzentelmeni tak sie maja do swojego tematu, jak ja do powagi kiedy na nich patrze. Pewnie nie wysluchaja, ale dedykuje im przemowienie Benjamina Netanjahu do Jewish Federation of North America:
http://c-span.com/Watch/Media/2009/11/09/HP/A/25658/Israeli+PM+Netanyahu+Address+to+the+UJC+Jewish+Federations+Meeting.aspx
Cierpliwosci, dla krotkiego wstepu, poprzedzajacego przemowienie, przez Przewodniczacego Konferencji.
Netanjachu daje Wam sensowna wykladnie problemow Israela. Mowi pieknie i na temat. Jesli Was stac na skromnosc, przestancie sie wyglupiac ze swoimi pomyslami i przyjmijcie wzamian rdzen jego wystapienia. Wysluchajcie dwa razy – bedziecie mieli powazna analize tego co wazne, zamiast wlasnych chorych pomyslow, z wlasnego mini – podworka.
Polecalbym Wam rowniez wpis Romana 56PL z 11-9 godz. 17.17. ze stwierdzeniem:
„Ogolnie w przeciwienstwie do niemcow Polacy nie bardzo maja sie czym chwalic w swym 20-to letnim dorobku.”(pisownia oryginalna).
Podobnie, jak w sprawach polsko – zydowskich „po polsku” i tu mamy mieszanie pojec i skali. Sam wieszam psy na polskich bledach, ale nigdy nie pozwolilbym sobie na taka generalna opinie. W dodatku – dyletancka
ocena Romana 56PL nawet smieszy, kiedy czytamy:
„Przestancie duc w fanfary o wielkim udziale Polski w obaleniu muru w Berlinie, bo akurat udzial ten byl znikomy i Niemcy zawdzieczaja tio wszystko samym sobie, wykorzytsaniu wlasciwej chwili i ogrmnej inteligencji w dzialaniu enerdowskiej opozycji wzgledem Stasi.”
Jesli tak, to skad Enerdowcy przelazacy przez plot ambasady w Warszawie ?
Kto „podpalil” Demoludy ? Kto dal poczatek anty-komunistycznej rewolucji w Europie Wschodniej ? Nigdzie, poza Polska, nie bylo 10-cio milionowej anty – kolonialnej armii. Nie bylo „Solidarnosci”.
Mur polecial, kiedy ZSRR znekany wrzatkiem w Polsce, bez lacznosci ze swoja armia w NRD, gnieciony przez Reagana, musial sie cofnac. Wtedy dopiero pojawily sie przemowienia w Berlinie. Ze Niemcy moga tego nie dostrzegac – ich prawo, ale – Roman 56PL ? Czy on juz wtedy byl na swiecie ? Widzial ?
Polska ma sie czym chwalic. Ma prawo byc dumna. Polak – nie Niemiec, Czech czy Estonczyk – pierwszy powiedzial „nie !” Sovietom.
Co wcale nie oznacza, ze porzadkowanie 40-milionowego kraju nie bedzie trwac, w ogniu bledow i utarczek. Ale – co innego, kiedy wytyka sie bledy, a zupelnie co innego. kiedy pisze sie, ze „Polacy nie bardzo maja czym sie chwalic”. Maja czym. I to bardzo. Ale – na pewno – nie dyletanctwem interpretacji wydarzen.

Kleofas
10 listopada o godz. 20:31
Andrzej Falicz
O Libermanie nie pisze, o Netanyahu – tak. O rzadzie Israela nie pisze, o Netanyahu – pisze. Trzymaj sie pan tematu, albo kontrlokutora przynajmniej. Podobnie, smiesza mnie Panskie fantazje o Australii i o czestych wyjazdach do Rosji. Aborigena Pan nie widzial , rosyjski zna Pan z napisow na scianie. A o Zydach wie Pan tyle, co slyszal na bazarze. W angielski watpie, bo wysluchalby Pan linku, przynajmniej. W Panski podworkowy antysemityzm owszem; tego nie musial sie Pan uczyc, samo przyszlo; do tego wycinki z gazet na Panski ulubiony temat. Zamiast fantazji i uprzedzen, zaproponowalem realny material w sluzbie koegzystencji i w otoczeniu realnego swiata. Nie wie Pan do dzis, co Netanyahu mowil, ale „daj hamu ruku, tselovatsa lezet” – juz jest Pan z nim po imieniu i nazywa go „Bibi”, jak Israelczyk. Nie za wysokie progi Panie Falicz ?
Odpowiadam na Panskim poziomie, bo taktowne sugestie nie mieszcza sie w czestotliwosci odbioru. A mialem nadzieje na dialog o wystapieniu israelskiego premiera. Szkoda.

Kleofas
11 listopada o godz. 18:42
w.j.b. 8.35
Pozdrowienia odwzajemniam, wszelako – nie podzielam opinii o Andrzeju Faliczu. Temat mnie znuzyl i jesli przyniesie Pan cos nowego, z przyjemnoscia poczytam.

Kleofas
12 listopada o godz. 7:53
Jakze mozna zapomniec – dwa swieta 11 listopada ! Chyba, ze fochy pana Seweryna wynosi sie wyzej….Zapamietalem go przez piekna nerwowa blondynke, z pasja do dramatu i doskonaloscia krakowskiej Szkoly Dramatycznej. I tak mi sie utrwalilo – obie z jednej szkoly: Demarczyk i Janda.
Po wojnie jezdzilo sie na Bazar po wszystko. Obok Czterech Spiacych, ktorych w smarkatej pamieci kojarzylem z opowiadaniem Taty, jak to nasze pedzily Ruskich spod Radzymina do Warszawy. Nic dziwnego, myslalem spod Radzymina do Warszawy, na piechote, cala noc, moga byc zmeczeni. Ale, ze ten 11 listopada, jako nazwa ulicy, przetrwal komunizm ?
Trzeba bylo, po przeszlo trzydziestu latach, poogladac i poczytac o Polsce, zeby we lbie sie skladnie ulozylo. Czekalem na te rocznice i Swieto Niepodleglosci a Blog strzelil we mnie tytulem „Zemsta”, zamiast Swieto Niepodleglosci ? Czyja zemsta i za co ? Ruskich za Radzymin, teraz ? Kto sie msci, na kim i za co ? Chyba poprosze Falicza o korepetycje z historii.
Korepetycje o Veterans Day wklada mi do lepetyny, 11 listopada, wlasny kraj co roku. Obama, owszem, odprasowany i elokwentny, wyglosil swoje i w Fort Hood, i na Arlington National Cemetary, i pozostawil nas, w naleznej powadze, na pastwe tego „showmana” Joe Biden. Biden zaprosil zolnierzy na lunch do swojej rezydencji w Naval Observatory w Washington DC. Mial obok zone, Jill Biden i stal bokiem, do niej i do zgromadzonych. Cichym, przejetym glosem mowil, ze to on, V-ce Prezydent, winien salutowac kazdemu zolnierzowi i kazdemu weteranowi. Zolnierzy na misjach, na treningu, weteranow, rannych,kontuzjonowanych, ich rodziny, poleglych i ich rodziny, postawil na pierwszym miejscu w kraju – przed reforma ubezpieczen, przed wychodzeniem z kryzysu, przed jakimkolwiek innym priorytetem. Bardzo wzruszajace i motywujace bylo to przemowienie i – jak mi powiedzieli ludzie z Armii – bardzo dobrze odebrane. Do tego – wprowadzanie i wyprowadzanie sztandarow, pododdzialy Marines, Army, Airforce, Coast Guard i Navy w idealnym szyku, hymn, oczywiscie God Bless America i trabka:
http://www.c-span.org/Watch/Media/2009/11/11/HP/R/25775/Officials+Attend+Veterans+Day+Ceremonies.aspx
Czolowe gazety daly pelne relacje z uroczystosci a dzieci i bankowcy mieli labe.
Dobrze, mysle, ze te dwa swieta zbiegaja sie w czasie. Moze to symboliczny zbieg okolicznosci ? Geneza jest ta sama: koniec I-ej Wojny Swiatowej.
Przypominam, bo chyba warto.
W Warszawie, Rzeczpospolita zamiescila wzmianke o Swiecie Niepodleglosci na stronie Kraj, na osmym miejscu – po aferze hazardowej, po kontroli sledztw, po opoznieniach cyfrowej telewizji, po klotni o Steinbach itd itd, pod tytulem „Poszukiwanie patriotyzmu XXI wieku”. Szukajcie az znajdziecie, oby nie za pozno.

Kleofas
13 listopada o godz. 6:13
Z niezrozumialych powodow moj komentarz do felietonu nie przeszedl:
http://kleofas.blogspot.com/2009/11/za-kogo-pana-trzymac.html
Komentarz jest na ww linku.

Kleofas
13 listopada o godz. 15:16
Pan red. Passent, ktorego bardzo szanuje i chetnie czytam, popadl w demagogie, jak rzadko kiedy. Postawil rowno w jednym rzadku: PKiN, Stocznie Gdanska, Nowa Hute i Ziemie Zachodnie. I proponuje: wszystko burzyc, albo – wszystko zachowac. Jak z gwalceniem w starym kawale: jak wszystkie, to wszystkie ! Cerkiew na pl. Saskim poszla „k chertovoi materi” w 1926 i nikt po niej nie plakal. A „Pekin” powinien pojsc jej sladem.
Moglby Pan mnie trzymac za wariata, gdybym pisal: burzyc Nowa Hute ! Oddac Ziemie Zachodnie ! Zabrac Lwow ! Stocznie i tak polecialy „k chertu na kulichki” po co je Pan wyciaga ? Ale ja mowie, za Sikorskim: rozwalic ten „Pekin” !
Pisal Pan tu o swym dziecinstwie i mlodosci, o studiach w MGU i szczesliwych dniach w NRD, moze w podswiadomosci ma Pan sentyment do gmachow duzych, zwalistych, gmachow berlinskich czy moskiewskich, do topornej architektury, jak system, ktory je wznosil ?
Nie jest to z pewnoscia sentyment warszawiaka, ktory wagarowal, zeby zobaczyc kladzenie fundamentow pod to „cudo”, ale czerwonego krawacika nie nosil. I pozniej, przez lata, w kapieli antysowieckich kawalow, w obawie o wjazd czolgow z Bialorusi, w biedzie i niedoli kolonializmu, patrzyl na znienawidzony „Pekin” i myslal, jeszcze w 1989: „Ale tego k….stwa nikt nie ruszy.” Ile by tam tysiecy ton cementu nie wyleli i kradzionej cegly nie polozyli, wiedzieli ze to kotwica Rosji w Polsce. Tez mysleli: tego nikt nigdy nie ruszy.
A Sikorski by ruszyl ! Infantylny ? Zapewne, w rosyjskiej dojrzalosci wuja Jozefa i publicysty Polityki. Moze Pan go potrzymac za reke w kuluarach Sejmu, ale niech Pan – na Boga – nie trzyma go za wariata. Pomnik Lessepsa w Egipcie tez polecial i jakos wielblady nie dostaly zgagi. To tylko rok pracy buldozerow i z twarzy Warszawy zniknie pietno ciemiezcy. Pietno komunizmu. Publicysta PBS nazwal go „Stalin’s p….s”, inni mianuja „eye sore” Warszawy.
Jesli kocha Pan Warszawe – trzymam Pana za warszawiaka, a jesli kocha pan „Pekin”, to naprawde nie wiem za kogo Pana trzymac…..Moze za Chinczyka….

Kleofas
13 listopada o godz. 18:47
Do poprzedniego wpisu dodam slowa pres.Gronkiewicz – Waltz, min.Stasiaka i Lecha Walesy.
Gronkiewicz – Waltz: „…dominuje nad centrum Warszawy”. …”przymusowy podarunek”. Proponuje „zagospodarowac teren wokol PKiN”. Zagospodarowac, a jesli za kilka lat przyjdzie burzyc, to „zagospodarowany teren” tez ?
Min. Stasiak: „…bardzo dobrze by bylo, gdyby zniknal Palac Kulury”, „…wolabym zburzyc”. Przywodzi i podtrzymuje pomysl Walesy, zeby zrobic referendum w Warszawie i w Polsce.
Oboje sklaniaja sie ku „zagospodarowaniu terenu”.
Gdyby zagospodarowano teren wokol „Soboru”w 1926, zamiast zburzyc, do dzisiaj, na placu Pilsudskiego sterczalby symbol zaborcy. Polacy nie mieliby satysfakcji – a teraz jest to mozliwe – z usuniecia haniebnej przeszlosci. W sumie – zgoda, „Pekin” powienien zniknac. Inaczej, wg min. Stasiaka, „kazdy kto wychodzi z Dworca Centralnego ma przed soba ponura przestrzen…” I te ponura przeszlosc zostawic przyszlym pokoleniom ? A Sowietom satysfakcje, ze postawili pieczec na Polakach i ona trwa ?
Nie ludzmy sie pozorna naprawa stosunkow z Sowietami. Wszyscy potepiaja imperialistyczne ciagotki Rosji, proby zdominowania Europy przez dostawy energii, Rosji okrutnej i bezwzglednej wobec sasiadow. Wystarczy spojrzec, jak trzymaja Kaukaz, Polnocny Krym i Bialorus, jak postepuja z Litwa, Ukraina i Polska.
Kilkaset lat zaborczych tradycji „niedzwiedzia” nie zniknie. Juz Potiemkin, na zlecenie Ekaterynki, szedl na Poludnie i bral sobie kazda trzecia wies. Utrwalila sie wtedy doktryna o dominacji Rosji. Wczesniej stworzyl te doktryne Iwan Grozny, w XVI wieku, zawojowujac oddzielne ksiestwa i wlaczajac je do Rosji.
W szkolach rosyjskich historii ucza slowami: „Kak gorditsa Velikoi Rossiei”. Cerkiew naucza, ze „Boh trojtsu liubit”, a to: „Boh, Car i Rossiia”. Kazdy przechodzien na ulicach Moskwy zna te doktryne i to mu daje poczucie sily.
Osmiuset lat tradycji w rosyjskim mysleniu nie wykorzeni sie muppet pomyslami, typu United Europe czy NATO. Rosja agresywnie dba o swoje interesy i dbac bedzie. Chyba, ze ja zmusza do demokracji i tolerancji. Postep jest, ale twardy kurs trzeba trzymac, dopoki nie zrezygnuja z koncepcji imperium. U.S. nic innego nie robia – z jednej strony rozbrojenie i przyjazn, z drugiej – otaczaja ich petla wolnych systemow i baz NATO, ktora zaciska sie powoli, ale z dobrym rezultatem. Nie byloby ostatnich przemowien Medvedeva, gdyby nie krach gospodarczy, nie byloby rozbrojenia, gdyby ich SU29 mialy paliwo, gdyby reaktory na „podwodnych lodkach” nie okazaly sie byc zlomem.
Postep, w stosunkach z Rosja, Polska moze osiagnac tylko przez budowanie wlasnej silnej gospodarki i armii.
A zburzenie „Pekinu” w Warszawie, to tylko malenki przyczynek do calego procesu. Jak by ich lewica nie bronila, a Pan red. Passent nie kochal.

Kleofas
14 listopada o godz. 19:41
Smutas na smutasie jedzie, smutasem pogania. Jakas ankiete zrobili na urode Panow i pisza, ze najpaskudniejsi sa Polacy. Panie – nie. Bo to czym sie usmiechaja, na ich zdjeciach nie jest najwazniejsze. Wywiady prasowe i telewizyjne tchna ponuractwem. Od Prezydenta do sprzataczki. Czy to rock singer, czy nowy polski film – ponuractwo zalega, jak w rodzinnem grobie.
Jesli dwoch dzentelmenow ma pogadac o n.p. muzyce to jest duet pogrzebalnikow. Taki narodowy obyczaj, taki narodowy trend. Polak jest szczery, prawdomowny, zawsze przerazajaco powazny i to widac na buzi. I zawsze – w oczekiwaniu nieszczescia. Obludny hipokryta Sikorski znienawidzony jest w tem siermieznem kraju. „Ten falszywy usmieszek, te wredne oczka, nieszczere – mowia – wiem, ze wbilby mi noz w plecy, ale udaje, hipokryta !” Kwasow dodaja jego zaprasowane ubranka, gustowne krawaciki i wredne maniery – nigdy nikomu nie przerywa, a usmiecha sie zanim zacznie mowic.
„Tut vse zrut narkotiki, priamo s utra !” Zauwazyl brat – Rusek, nastepnego dnia po przylocie. „Da, chego oni vse ulybaiutsa ?! Nie znaet menia sukinsyn, no lezet so svoiei ehidnoi ulybochkoi !” kontynuowal wielce zgorszony. Mial racje. Oni tez sie nie usmiechaja na zapas. A Amerykanie to narod blaznow. Prezydent wychodzi do mikrofonu, caly Kongres go slucha, a on im zaczyna od dowcipasow ! Na ulicy, w sklepie, rano na dzien dobry, nawet w klopie publicznem – usmiechaja sie jeden do drugiego. Przeciez to nie jest i nie moze byc szczere !
Polak jest szczery i prawdomowny. Co na sercu, to na jezyku. A na sercu – klopoty. Same klopoty. Budzi sie i juz mysli o klopotach. To mu bruzdzi buzie, marszczy czolo, leb lysieje, kastruje potencje i jak mozna od takiego biedaka wymagac, zeby sie do kazdego wyszczerzal ?! Jak sie smieje, to szczerze, od ucha do ucha, a raczka dyskretnie przykrywa buzie. Nieszczerze nie umie. Zbyt prostolinijny jest. Zbyt uczciwy. Zbyt powazny. Zloto nie ludzie ! Sama szczerosc.
Hipokryzja Amerykanow pogardzaja. Szczotkami do zebow tez. Po co szczotka, kiedy pani gospodyni laduje sobie sciere z alkoholem do dziury w zebie „od bolu”(Autentyczne ! Mozna przeczytac obok.) Ta dyskretna raczka skacze do buzi, kiedy opowiada kawaly czy ziewa – widoczek nieprzystojny i aromacik zabojczy, ale do dentysty nie chodzi. Faktycznie, na filmach, reportazach, wywiadach z Polski widze – kiedy delikwent sie zapomni – wyszczerbione, pokrzywione „parkany”, a bywa ze zebodoly.
W tym zawiera sie polska skromnosc. I takt. I powaga. I szczerosc. Takiego, co tego nie ma i nieuwidocznia – wywalic z ministra ! Wreszcie i madrosc narodu przemowi. I zasiada powazne smutasy w oparach ponuractwa i alkoholu. Nie, nie od picia ! Od szmaty w zebie ! Przecie wiemy, ze Polak nie pije. Bo jest zasadniczy. I bezkresnie smutny – dla powagi.

Kleofas
15 listopada o godz. 20:29
Teresa Stachurska 10.44
Drobiazdzek a serce raduje. Byla Pani laskawa zacytowac moj wpis i odniesc sie do Tematu. Opieka stomatologiczna, jej sprywatyzowanie, lub nie, to chyba nie na tyle rzecz panstwa, ile rzecz rodzicow, szkol i w sumie – calego spoleczenstwa. Musialby sie wyksztalcic nawyk higieny juz u malych dzieci. I, mam nadzieje, Pani wpisy popra te kwestie. Jest problem, w duzej skali i trzeba o tym mowic. A gdyby nie „gruba kreska” i nie jaskrawo drastyczne postawienie sprawy w felietonie, blog by o tym zamilczal.
Podobnie przykro wyglada obrazek „smutnych panow”. Zazdrosc zzera, kiedy patrzysz na pogodne i usmiechniete twarze w telewizji amerykanskiej i smiertelnie powazne facjaty w polskich media. I znowu – zwrocic uwage na zjawisko mozna tylko przez pobudzenie reakcji spolecznej, przez pobudzenie zlosliwym zartem, kpina, czyms co odbiega od szarego, monotonnego potoku slow. Jak jezyk, tak identyfikacja narodowa sprawia satysfakcje, kiedy mozna jej uzyc z dobrym skutkiem. tu akurat – kiedy widzisz usmiechniete pogodne twarze polskich politykow i dziennikarzy. Czlowiek nie pies, zeby „cheese” straszylo. Japonskie hostessy stoja przy ruchomych schodach i zarabiaja darowujac kazdemu promienny usmiech. Chinczyk ma ten usmiech, jak przyklejony, nawet kiedy boli go brzuch. Amerykanskie mamy ucza maluchow: cheese ! Show me your molars ! Dlaczego, psiakrew, nie w Polsce ? I znowu – trzeba wsadzic szpile, zeby pokazac. Pokazac zamiast – zazdroscic.
Pani „Drogi Kleofas” kresli sie z zyczeniami sukcesow na niwie stomatologii i w rozpogodzaniu czytelnikow. Bardzo dziekuje za wpis.

Kleofas
16 listopada o godz. 21:00
A za Bugiem licho…
Bukowski, Rosjanin, wywisdzie dla Rzeczpospolitej, mowi:
„Ostatnio Kreml przeprowadził symulację nuklearnego ataku na wasz kraj! To niebywałe! A mimo to wasz premier cały czas mówi o poprawie stosunków z Moskwą — zdumiewa się rosyjski obrońca praw człowieka w rozmowie z Piotrem Zychowiczem
Dmitrij Miedwiediew potępił sowieckie czystki z 1937 roku. Wiele osób w Polsce było bardzo zaskoczonych i chwaliło rosyjskiego prezydenta.
Władimir Bukowski: Nie ma za co, bo to tylko gra. Miedwiediew nie jest niezależnym człowiekiem, nie jest prawdziwym prezydentem. On został mianowany na prezydenta. W reżymie panującym obecnie w Rosji ma specyficzną funkcję. Ma reprezentować rzekomą liberalną twarz reżymu. Zwodzić ludzi. To, co mówi, nie ma więc żadnego znaczenia. To tylko słowa. Miedwiediew lubi opowiadać, że w kraju powinno być więcej demokracji, że sądy powinny być niezależne i tym podobne. Miedwiediew i Putin – to stara gra w złego i dobrego policjanta. Nie nabierajcie się na to.
Dla kogo prowadzona jest ta gra?
Oczywiście, aby zmylić Zachód oraz rosyjskich intelektualistów, którzy są sfrustrowani brakiem demokracji i wolności w ich państwie. Słyszą takie rzeczy, ekscytują się nimi, i dzięki temu siedzą cicho i spokojnie. Nie występują przeciw reżymowi, bo uważają, że jest w nim liberalny nurt, który może kiedyś dojść do głosu. Mogą sobie powiedzieć: skoro nasz prezydent mówi takie rzeczy, to nie jest wcale tak źle. Sytuacja się poprawi. Choć to oczywiście mrzonki.
Słowa Miedwiediewa mogą niektórym przypominać rok 1956 i referat Chruszczowa.
To prawda. Jeżeli uważnie przeanalizować to, co powiedział, to rzeczywiście widać, że on mówi Chruszczowem. Że jego wypowiedź była w duchu słynnego referatu z XX Zjazdu. Czyli że w roku 1937 doszło do godnych ubolewania „błędów i wypaczeń”, ale nie powinny one przysłaniać wielkich zdobyczy i sukcesów Związku Sowieckiego. Tak czy inaczej reżym Putina nawiązuje do tradycji sowieckiej. Czasami do stalinowskiej, czasami do chruszczowowskiej.
Czym jest więc państwo znajdujące się dziś pomiędzy Ukrainą a Alaską. Rosją czy też jakimś tworem postsowieckim?
To twór postsowiecki. Sowiecka nomenklatura – po kilku latach zamieszania na początku lat 90. – przegrupowała się bowiem, przystąpiła do kontrofensywy i przejęła najważniejsze stanowiska w państwie. Zarówno w świecie polityki, jak i biznesu. Działając za kulisami, a motorem były tu sowieckie służby specjalne, komuniści wrócili do władzy. Można powiedzieć, że jesteśmy obecnie w fazie restauracji reżymu sowieckiego. Coś w stylu powrotu Burbonów po krótkim okresie rządów Napoleona.
Ale przecież godłem tego kraju jest dwugłowy orzeł, jego flagą jest trójkolorowy sztandar…
…a hymnem stary sowiecki hymn napisany przez Siergieja Michałkowa dla Stalina. W armii nadal używa się czerwonego sztandaru, a na ogonach samolotów bojowych maluje czerwoną gwiazdę. O tym, z jaką historyczną schizofrenią mamy do czynienia w Rosji, najlepiej świadczy sprawa Petersburga. Miasta, któremu przywrócono jego prawowitą nazwę, ale które nadal jest stolicą… Okręgu Leningradzkiego. Gdy Putin odsłaniał pomnik niesławnego szefa KGB Jurija Andropowa, powiedział, że sowieckie organy bezpieczeństwa „zawsze broniły interesów ludu”. Czyli także w 1937, gdy wymordowali kilka milionów jego przedstawicieli…
Rosja nie zaatakuje Polski, bo nie ma czym. Rosyjska armia się degeneruje i rozpada. To właściwie nie jest wojsko tylko horda maruderów
Jak można łączyć dwie sprzeczne ze sobą tradycje, rosyjską i sowiecką?
Taki eksperyment skutecznie przeprowadził już Józef Stalin. Gdy w 1941 roku zaczęła się wojna z Niemcami, sowieccy żołnierze masowo przechodzili na stronę nieprzyjaciela, poddawali się Niemcom całymi dywizjami. W sumie kilka milionów ludzi! To była świadoma polityczna decyzja. Ci ludzie nie identyfikowali się z reżymem komunistycznym i ze Związkiem Sowieckim. Wprost przeciwnie – nienawidzili go z całego serca i chcieli jego zniszczenia. Nie zamierzali bronić kołchozów i gułagu. Państwa, które sprowadziło na nich tak straszliwe nieszczęścia…
Sądzi pan, że gdyby Hitler lepiej traktował Rosjan, to wygrałby wojnę na Wschodzie?
On był zaślepiony przez swoją ideologię, uważał Słowian za podludzi i nie wykorzystał antysowieckiego nastawienia Rosjan i innych narodów uciemiężonych przez Sowiety. I to go zgubiło. Hitler niewiele różnił się od komunistów, był dogmatykiem i fanatykiem. Wracając jednak do Stalina: on szybko zorientował się, że jeżeli będzie walczył tylko pod sztandarem komunizmu, to przegra wojnę. Aby się ratować postanowił więc odwołać się do znienawidzonych rosyjskich uczuć patriotycznych. W słynnym orędziu zwrócił się do narodu słowami „bracia i siostry”, a nie towarzysze. Rosjan, których przez tyle lat terroryzował i ciemiężył, poprosił o pomoc. Otworzył Cerkiew, wprowadził ministerstwa zamiast komisariatów oraz przywrócił stopnie oficerskie i epolety. A przecież wcześniej samo słowo oficer było wyklęte! A skoro stary gruziński bolszewik mógł w latach 40. odgrywać rolę rosyjskiego patrioty, to dlaczego nie mieliby tego robić teraz byli agenci KGB?
Czyli powtórka z historii?
To ta sama gra. Przy okazji opowiem panu o pewnej ciekawej historii związanej z sowieckimi służbami i rosyjskim nacjonalizmem. Na początku lat 90. KGB założyło, a następnie kierowało i sterowało, najbardziej skrajnymi i szowinistycznymi organizacjami rosyjskich nacjonalistów. Chodziło o przedstawienie „obrzydliwej twarzy rosyjskiego ludu”, złych instynktów, które miały w nim drzemać. Po co? W ten sposób chcieli zastraszyć liberalnych intelektualistów. „Jeżeli pójdziecie za daleko w walce z sowiecką spuścizną, jeżeli nie pójdziecie z nami na jakiś kompromis, to w Rosji do głosu dojdzie faszyzm”.
Jak rosyjskie społeczeństwo reaguje na dziwaczną politykę historyczną reżymu?
Ludzie są zdezorientowani. Wystarczy zajrzeć do jakiejś nowszej encyklopedii. Za bohaterów narodu rosyjskiego uznawane są tam postacie, których w żaden sposób nie można ze sobą pogodzić. Z jednej strony biali generałowie Denikin, Wrangel czy Kołczak z drugiej Lenin, Stalin, Beria czy Chruszczow. A więc śmiertelni wrogowie, którzy reprezentowali dwa przeciwne sobie obozy. Z jednej strony Rosjanie, z drugiej nienawidzący Rosjan bolszewicy. To sytuacja jak z Kafki. Ostatnio reżym znalazł gdzieś szczątki jakiegoś białego generała, sprowadził je do Rosji i pochował z honorami. I podczas uroczystości odegrano sowiecki hymn! Dziwię się, że ten człowiek nie wyskoczył z grobu, gdy to usłyszał!
Wyobraźmy sobie, że wsadzamy Putina i jego współpracowników do maszyny czasu i przenosimy do roku 1919. Po której stronie by walczyli. Białych czy czerwonych?
Oczywiście, że po stronie czerwonych! Ci ludzie wywodzą się z sowieckich służb specjalnych. Nie ma żadnych wątpliwości, komu sprzyjaliby podczas Wojny Domowej. Przecież to dzięki zwycięstwu czerwonych mogli zbudować swoją pozycję i osiągnąć dzisiejsze wpływy. Zresztą dziadek Putina był w Czeka, a ojciec w NKWD. To klan czekistów, który od kilkudziesięciu lat zwalczał rosyjski patriotyzm.
Dlaczego Kreml prowadzi taką dziwną grę w sprawie Zbrodni Katyńskiej?
Bo na początku lat 90. rosyjscy politycy byli na tyle głupi, że ogłosili dzisiejszą Rosję spadkobierczynią prawną Związku Sowieckiego. Zrobili tak, bo dało im to pewne zyski. Przejęli po Sowietach miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, nie musieli ponownie ratyfikować wszystkich międzynarodowych traktatów i tym podobne. Ale w ten sposób odziedziczyli po Sowietach również długi. Czyli reparacje, które powinni wypłacić Polsce, Afganistanowi, państwom bałtyckim i wszystkim innym krajom, które zostały skrzywdzone przez Sowiety. Taki scenariusz byłby dla Kremla koszmarem i właśnie dlatego wraca on do stalinowskiego kłamstwa, że w Katyniu mordowali Niemcy. Reżym boi się pozwów ze strony rodzin zamordowanych oficerów. Obawia się precedensu, który otworzyłby puszkę Pandory.
Ale sprawa Katynia wpisuje się w szerszy kontekst – wrogiej polityki Rosji wobec Polski.
Oni chcą was zastraszyć i – niestety – w pełni im się to udaje. Bardzo krytycznie oceniam politykę waszego obecnego rządu Donalda Tuska. Pomimo wszystkich nieprzychylnych, prowokacyjnych gestów ze strony Kremla, Tusk cały czas mówi o „poprawie relacji”, „dążeniu do kompromisu”, „obniżeniu temperatury sporu” i tym podobne. Nie jestem specjalistą od języka dyplomacji, ale widzę, że ktoś tu prowadzi nierówną grę. Rosja coraz bardziej upodabnia się do Związku Sowieckiego, chce przywrócić jego strefę wpływów i jest otwarcie wroga wobec Polski, która jej w niczym nie zawiniła. Przecież ostatnio Kreml przeprowadził symulację nuklearnego ataku na wasz kraj! To niebywałe! A mimo to wasz premier cały czas się uśmiecha i postuluje „naprawę relacji z rosyjskim partnerem”. To wielki błąd!
Jak powinna reagować Polska?
Odpowiadać językiem zrozumiałym dla tego „partnera”. Czyli językiem siły. Z obecnym rosyjskim reżymem trzeba rozmawiać twardo i zdecydowanie. Tusk popełnia ten sam błąd, jaki popełnia Zachód, który nie rozumie, z kim ma do czynienia. To ludzie z KGB! Ich psychika i sposób myślenia są diametralnie inne niż u normalnych ludzi. Jeżeli chcesz z nimi dojść do kompromisu, oni odbierają to jako twoją słabość. Uważają, że ulegasz ich presji, a więc ich taktyka działa. Co więc należy zrobić – wzmocnić presję jeszcze bardziej. Przecież normalnym modus operandi KGB jest szantaż.
Wspomniał pan o kolejnych rosyjskich ćwiczeniach wojskowych wymierzonych w Polskę. Czy powinniśmy się bać Rosji?
Nie. Choć teraz zapewne znajdziecie się pod silniejszą presją z jej strony. Gdy zostaliście bowiem zdradzeni przez Stany Zjednoczone, które wycofały się z planu rozmieszczenia tarczy antyrakietowej na waszym terytorium – Kreml uznał, że jesteście „ranni”. Poczuł krew i zapewne będzie teraz dokręcać śrubę. Wszystko to jest jednak tylko grą. Rosja w dającej się przewidzieć przyszłości nie zaatakuje Polski, bo nie ma czym. Dyscyplina w rosyjskim wojsku właściwie nie istnieje, sprzęt jest w opłakanym stanie. Ta armia się degeneruje i rozpada. To właściwie nie jest wojsko, tylko horda maruderów. Na pewno widział pan zdjęcia obdartych rosyjskich żołnierzy w tenisówkach, którzy zdobywali w 2008 roku Gruzję. To, co starczyło na niewielkie państewko, nie starczy na Polskę.
Nasza armia również nie zachwyca
Ostatnio tłumaczyłem to samo Ukraińcom. Wystąpiłem w ich telewizji, gdzie zapytano mnie, czy Ukraina „będzie następna”. Powiedziałem im, żeby się nie bali. Gdyby rosyjska armia wkroczyła na Ukrainę, natychmiast rozpierzchłaby się po wioskach i miasteczkach i zaczęła na masową skalę pić wódkę. Ukraina znana jest bowiem z wyrobu znakomitej domowej wódki. Dzięki niej już po kilku chwilach od przekroczenia granicy rosyjska armia by zniknęła. Generałowie nie mogliby znaleźć ani jednego żołnierza, któremu mogliby wydawać rozkazy. Pan się śmieje, ale ja mówię poważnie. Nie macie się czego bać.
A co z Rosją? Czy przewiduje pan, że obecny reżym może się kiedyś załamać?
Sytuacja jest bardzo niestabilna. To, co trzyma to państwo w kupie, to wysokie ceny ropy i gazu. Gdy jednak ceny te pójdą raptownie w dół – co musi się kiedyś wydarzyć – cały system może się zawalić i ulec dezintegracji. Powtórzy się scenariusz z roku 1991. Czyli nastąpi kolejne stadium rozpadu terytorialnego kolosa, jakim był Związek Sowiecki. Tym razem podzieli się jednak nie wzdłuż linii etnicznych jak w 1991 roku. Nie będą już odpadać byłe sowieckie republiki. Tym razem podzieli się Rosja właściwa.
W jaki sposób?
Wielu obcokrajowców nie ma pojęcia, jak wielką rolę odgrywają w Rosji regiony i animozje pomiędzy nimi. Moskwa nigdy nie była popularna. To miasto uznawane jest za miasto dyktatorów, które jak polip wysysa z Rosji życiodajne soki. Proszę wyjechać 200 kilometrów poza Moskwę – zobaczy pan, jak wielu ludzi jej nienawidzi. Myślę, że na pierwszy ogień pójdzie Syberia, która coraz silniej ciąży ku Dalekiemu Wschodowi i gdzie nastroje separatystyczne są bardzo silne. Potem przyjdzie kolej na północ Rosji: Karelię, Archangielsk i naturalnie Petersburg, który ma wielkie ambicje i nienawidzi Moskwy. Kiedyś jedność Rosji utrzymywał car, potem sowiecki terror, a dziś gaz. Gdy ten gaz się ulotni, Rosja może się rozpaść.
Władimir Bukowski
Jeden z najważniejszych sowieckich dysydentów. Bezwzględnie prześladowany przez reżym, spędził w więzieniach, łagrach i zakładach psychiatrycznych na terenie ZSRR 12 lat. W 1976 roku Sowieci uwolnili go i wymienili za sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chile Luisa Corvalana. Także na emigracji Bukowski pozostał zdecydowanym przeciwnikiem komunizmu. Państwa Zachodu potępiał za zbyt miękką politykę wobec Sowietów. Krytykuje obecne władze Rosji, domaga się rozliczenia sowieckich zbrodni i dekomunizacji. Jest autorem wielu książek, na czele ze słynną „I powraca wiatr”. Mieszka w Wielkiej Brytanii.”

Kleofas
17 listopada o godz. 16:48
Otago 0.20
A ponosi go, ponosi. Zwlaszcza, kiedy prognozuje. Wszelako – cytowalem go, zeby przypomniec obrazek „niedzwiedzia”, tym zakochanym we wspomnieniach wlasnych romansow w Polonii z „Pekinem” w tle. Niezle opisuje sytuacje u Sovietow. Naiwne ciagotki pro – rosyjskie powoduja innymi, ktorzy ganili mnie za „sile gospodarcza Polski i dobre uzbrojenie”, jako gwarancje spokoju. Vladimir Bukowski byl potrzebny dla wskazania, ze „dziur” w silnej Rosjii, propagowanej przez Medviedieva i Putina, jest duzo a zasobny kraj, ktory ma wybor, bo ma pieniadze i armie, nie musi czuc sie manipulowany przez Rosjan. Ponadto, gdyby im „odbilo”, musieliby sie liczyc z polaczonym przez NATO potencjalem wielu krajow i tu mieliby za „krotkie raczki”, zeby strzelac i najezdzac. Jesli Pan Passeent koniunkturalnie im ulega, moglby zrozumiec, ze „antysowieckie fobie” to nie fobie, a swiadomosc zagrozenia i naturalna reakcja narodu. Jednym slowem: po Puszcze Bialowieszczanska nie siegna…..

Kleofas
17 listopada o godz. 18:23
Torlin 23.03
Torlinie, przyjacielu, pierwszy raz mi sie „klej” wydarzyl, a Ty mnie od razu – reprymenda po lbie…Cie przeprosze i juz sie wynosze. Tylko jeszcze o grypci:
Malpi rozum kraj zarazil, nie grypa. Przede wszystkim Pania minister Kopacz, Pana wyrzecznika Kochanowskiego i zurnalistow. Zeby taka hucpe wzniecac z powodu glupiej grypy ?
Kiedys bylo zwykle „przeziebienie”. Czasem awansowane do grypy. Gorace mleko z czosnkiem i miodem, witamina C (odwaznym banki), duzo plynow i tydzien w bambetlach zalatwialy sprawe. Teraz jest szczepionka ! Trzeba ja awansowac do rangi kleski narodowej. Kupic, nie kupic, a jaka grypa ? Jaka chrypa ? I dlaczego nie Przed sezonem ?
Tu pieszczot nie ma. Lekarz po pietrach nie lata, delikwent sam przyjezdza. Zapisuja ci: na goraczke, na gile, na chrype, na bol glowy, witaminki, na kaszel i na co jeszcze chcesz, i – wypylaj do apteki. A po dwoch, trzech dniach do pracy, bo wyleja. Jakos ludzie funkcjonuja bez tygodniowych zwolnien. I bez grypy. Szczepionke oferuja bezplatnie w kazdym sklepie. Jeden bierze, inny nie – wolna wola i huraganu narodowego nie ma. Swinie to powazna sprawa, bo glupia swinia nie wie jak brac lekarstwa i dlatego Prezydent mowe wyglosil. Szyneczke trzeba jesc, a bez swini jak ? Rozpasani jankesi szkodza, jak wiemy, calemu swiatu, ale u siebie wola sensownie. A – zeby ich grypa sparla !
Mialo byc krotko,to jest krotko. Masz pozdrowienia. Dla grypci – tyz.

Kleofas
18 listopada o godz. 19:17
Haha 11-17-09 20.11
Jeden zdrowy, a pisze ze chory. Przynajmniej – jedna „normalna menszczyzna”. Nie udaje, ze „grypolog”, nie wyklada o grypie i o chrypie, a daje typowe symptomy (podobnie jak Maria) zlego samopoczucia: „…nastąpiły najpierw nudności, a zaraz potem gwałtowne wymioty. Samo w sobie nie stanowiło to nic nadzwyczajnego, w końcu nie pierwszy to raz doświadczałem takich sensacji przy czytaniu niniejszego blogu….” Fajny facet. Roman 56PL tez bylby fajny, gdyby zlazl z katedry i tylko podsumowal: czosnek, cebula i szklaneczka whiskey !
Nie zlorzecz, Drogi Haha, wszelako i nie przeklinaj: „….oby ją pchły oblazły!.” Pluskwy tez sa wredne. Przyczepila sie taka i ciagnie za mna, gdzie i o czym bym nie pisal…Koslawo, tepo, nachalna pluskwa, a i teraz pewno nie omieszka wtracic swoje bezmozgowie do blogu.
Pan Passent zerwal sie do akcji mocno spozniony. Z nim – i minister Kopacz, i rzecznik Kochanowski, i wiceminister Jakub Szulc, i posel Wikinski, i inni „wszyscy swieci”. Teraz, w listopadzie rozwazaja zakup szczepionki ? Nie „po herbacie” ta bieganina ? Szczepionka ma zapobiegac, a nie po prostu „byc na stanie”. Wszyscy wiemy, ze zapobiegac nalezy Przed nie Po. Najlepiej – Zamiast, co sugeruje swoja szklaneczka whiskey Roman 56PL. I czemu ta szczepionka ma zapobiec ? Zwyklemu przeziebieniu ?
A moze i Panu Passentowi zaordynowac szczepioneczke, na unikanie nieswiezego juz coskolwieczek temaciku, ktorym zyje WINIEN, a przy nim Andrzej Falicz i Slawomirski ? Ale – Pan Passent wciaz do niego wraca, bo to polski samograj. Jeszcze dzien, dwa i znow przyniesie. Zapewniam Cie, Drogi Haha, wsteczny odruch przewodu pokarmowego gwarantowany, jak u Ciebie, przy czytaniu.
Jasny Gwint, jak grom z jasnego nieba, zaskoczyl mnie ciekawym zestawieniem amerykanskich sil w roznych rejonach swiata. Nie jest tak zle ! Siedzimy wszedzie i mamy sie, mimo kryzysu, calkiem dobrze. A „jegomosc” ( wg Roman 56PL) tyz ma sie dobrze. Pierwszy prezydent, ktory odwiedza 10 krajow azjatyckich jednym ciegiem i aktywizuje wspolprace. Skad ten czlowiek ma sily na takie rajdy ? Nie mam pojecia. Nie ma widac „grypy” swinskiej, chinskiej czy HV 18.5 28/4 plus 3, bo jego urzedniki zrobily i daly ludziom ten specyfik na wiele miesiecy naprzod, zeby zapobiec. Nie – gasic w czasie pozaru. Moze Pan Passent ruszy Teraz sprawe szczepionki na rok 2010 ? Zanim sie zorganizuja, wykloca, wysadza, opluja i zadecyduja – bedzie na czas. Na listopad 2010. A i Pan Kochanowski nie bedzie musial powtarzac za swoim imiennikiem:
„O, nierzadne krolewstwo i zginienia bliskie, w ktorym ani prawa rzadza, ani sprawiedliwosc…”
Bo szczepionka bedzie na czas. Albo – szklaneczka whiskey…

Kleofas
20 listopada o godz. 4:41
Telegraphic Observer
Coraz bardziej wpajasz mi wyzszosc klimatu kanadyjskiego nad amerykanskim. Albo – przejrzystosc powietrza, w porownaniu z US. Siedzisz w Toroncie to skad masz ciagle „podszewkowe” wiadomosci z Polski ? Wszystko stamtad widzisz.
Jako ignorant w temacie, moge tylko o kamaszkach. Albo tym, co widze w internecie. Kamaszki Premiera pieknie blyszcza, garniturki odprasowane, krawacik gustowny. Wiesz przecie, ze amerykanskie barany ida na blichtr, na tani efekt.
Wszystkie prezydenty, jak siegam pamiecia, prezentowaly sie nie najgorzej, od Reagana do Obamy. Pieknie mowili i porywali bublicznosc. A, jak wiesz, masy tutaj glosuja na tego, kto sie zwyczajnie podoba. Serie rozpoczal Reagan, Bush senior pociagnal, Clinton – nie tylko najlepszy mowca, ale i lgarz, a potem – maly dolek z teksanczykiem, ktory nie wiedzial jak skonczyc zdanie, ale przekonal wszystkich, ze on wykonczy Bin Ladina. Obamka to na mownicy niedoscigly wirtuoz a jesli jeszcze ubezpieczy nas wszystkich do konca roku – powszechny zachwyt i uwielbienie przekrocza granice przyzwoitosci…
Dlaczego nie dajesz stopni za jezyk, za styl, za oratorstwo, za mimike, jednym slowem, za prezencje i image ? Ja dalbym tu Tuskowi „rzemskie piatkie”. Kto jeszcze tak skladnie mowil ? Moze Kwasniewski, Mazowieckiego nie pamietam, choc 11 listopada wypadl calkiem, calkiem…Obejrzalem i posluchalem panow Cimoszewicza i Olszewskiego. I jeden, i drugi ladnie odpowiadaja przy tablicy, prezentuja sie przyzwoicie, ale brak im tego, co tu nazywamy „back bone”, czyli „dairy products”, albo po prostu „guts”.
A jak Tusk Twoim zdaniem ? Pan Passent sugeruje, ze raczej „mietki w krzyzu”, lawirancik, czyli – urodzony polityk ! A uroda ? Mohery poszlyby tabunem, jak tutaj za JFK. Gdyby byla. I gdybys ocenial.
Rozszerz, prosze, swoja skale na te chwytliwe cechy u kazdego polityka, a zwlaszcza u kandydata na prezydenture. Przeciez to jest wazne !

Kleofas
20 listopada o godz. 15:01
Uwaga, „zdjeci”, „wyrzuceni”, „porzuceni”, „obcieci”, „wyrznieci” i inne sieroty boze !
WPISZCIE sie na: http://kleofas.blogspot.com/
Tu Was nikt nie bedzie dyskryminowal, a ciekawie bedzie poczytac Wasze w komentarze. I zobaczyc przyczyne, dla ktorej zrobiono Wam „kuku”. Co napiszecie, bedzie upublicznione natychmiast !

Kleofas
22 listopada o godz. 17:10
Nisko sie klaniam i przepraszam Panow smutasow. Wypisalem sie o nich stronniczo i okrutnie. Niedzielny poranek i Pani Agnieszka Stefanska zrownowazyly. „Rzepa” zrobila co mogla. Wypchnela z za kulis Pania Stefanska: http://www.rp.pl/artykul/394386.html
Co tam sie musialo dziac ! Za temi kulisamy, przed wyjsciem do kamery ! Biedna i urocza Pani Agnieszka zapierala sie nogama i rekama, zeby nie wychodzic, ale litosci nie bylo – wypchneli. Dali na kolana „sciage” i mow !
Wszystko moglo byc przyczyna: bolacy zab, awantura rodzinna, brak czasu, zeby wykuc tekst – domyslcie sie, ja nie wiem. Delikwentka zeznawala z jednym pragnieniem tylko: wykrztusic swoje i zwiac ! Spieszyla sie, biedactwo, jezyk nie nadazal, oddech sie skrocil, ale brnela dalej, zmaltretowana, w nadziei, ze zalatwi, co jej kazali. Smutny obrazek rozjasnialy chwilami sliczne oczy Pani Agnieszki – a to w gore na prawo, ile czasu jeszcze, a to w dol, na kolanka, na „sciage”. Pospiech, gdybym byl wredny, moglbym odniesc do Pampersow i koniecznosci chwili, ale – nie !
Ronilem lzy zalosci patrzac jak sie biedactwo meczy.
I – czyja to glupota kazala zasmutasic urocza Pania Redaktor ? W sumie, wesoly felieton o rzadzie robiacym przetargi na 200 (!) kilometrow drog ekspresowych, (od ilu to lat sluchamy tej farsy ?), zamieniono w quasi zapis z egzaminu studentki niezbyt przygotowanej do egzaminu. Gdyby byl tam rezyser filmow komediowych, a Pani Agnieszce dano czas na proby, wyobrazam sobie z jakim radosnym chichotem komunikowalaby spoleczenstwu sensacyjne osiagniecia: 12 przetargow na „niecale” 200 km tras ! Jeszcze w tym roku 16 (!) przetargow na 200 kilometrow, a w przyszlem roku 31 (!) przetargow na 500 kilometrow. Nie tyle tu kilometry tras sie licza, ile multum przetargow.
Polubil Rzad przetargi ! Bo to i aferek bedzie wiecej, i tumult wiekszy, a ile tasm z podsluchu ! W glowie sie kreci od rzadowych sukcesow. Od rana rozsmieszaja jeden drugiego: poprzetargujmy sie na lepszy humorek ! I oglaszaja, i urzedola, i skladaja dumne sprawozdania – robota zyc nie umierac.
Pocieszam sie tylko, ze za rok „Rzepie” tak latwo nie pojdzie. Pani Agnieszka, pomna dzisiejszego ranka, zabki wyleczy, z rodzina sie pogodzi, wykuje „na blache” i krztuszac sie od smiechu bedzie nam anonsowac, ze z 31 przetargow tylko 1.23 dalo sie przeprowadzic, ze zamiast 200 kilometrow wybudowano tylko 11 i 6/8 km, i – ze „Miszczostwa” utkna z nosem w Pampersach, bo jezdzic nie ma po czym.
Juz widze Jej radosna buzie kiedy zakonczy swoj wesolutki felietonik. Nawet bedzie miala czas powiedziec „dziekuje” i „do zobaczenia”. Dzisiaj czasu nie stalo. Zdazyla zerknac na zegar i znikla z planu.
Z Panami wyrownalem, Panie wezma mnie za leb. A kto przestanie sie wyglupiac i smutasic w Polsce, przed kamera ?

Kleofas
25 listopada o godz. 0:57
Galopem przez Polske i potem – Niech zyja klasycy ! Brawurowo po dziadkach i ramolach. Dziadki zyja sobie jak najlepiej. I panu Passentowi tyz zycza: „czy nie widzieli panstwo wykidajly pana Passenta?”(pan Slawomirski).
„Jaruzelskiemu nalezy zabrac ciasteczka, herbate, kocyk i sztuczna szczeke.”(pan Slawomirski). Kontynuuje pan Falicz: „I za to co sie rzeczywiscie stalo Jaruzelski powinien poniesc konsekwencje moralne, prawne i polityczne.”
1-grudnia 1981 lecialem sobie wygodnie do Moskwy, razem z Leonidem Sergeevitchem, ktory opylal mi aluminum, razem z titanium, po pieskich cenach. Lonka, wypiwszy, rozplaszczyl swoj nanajski nos na szybie i raczyl sie widokiem. Pogoda byla piekna. Obaj widzielismy drogi na Wschod od Jeziora Mamry, Puszczy Bialowieskiej i linii Bugu zapchane czolgami. To byly przygraniczne, zachodnie rubieze Bialorusi. Lonka, pulkownik Armii Czerwonej w cywilu, oszacowal te czolgi na kilkaset, moze tysiac.. Towarzysz pulkownik momentalnie wytrzezwial i zacichl. „Voina budet” wymamrotal. W Moskwie sie uspokoil i pogodnie zakomunikowal, ze jego na razie nie biora, a te czolgi to tylko na Polske, „zashchishchat’ narodnuiu vlast’ ”
Gdzie Wy, blogowe Dziadki, bylibyscie teraz, gdyby te czolgi weszly ? A Jaruzelskiemu i kocyk, i herbate, i ciasteczka…. moze by choc szczeke zostawic ? Okrutny ten Dziadzio Slawomirski…..
A pan, Panie Falicz, wie gdzie moglby Pan sobie te „konsekwencje moralne, prawne i polityczne” teraz, gdyby tamte czolgi weszly, wetknac ?

Kleofas
25 listopada o godz. 17:19
Dziekuje za wesolutkie pytanko rankiem: „A tak z innej beczki, czy FOX News jeszcze nadaje?”
Smocza Jama tez jeszcze jest. Wawel tez stoi. Dopoki ich nie sprywatyzuja.
Przywodze kilka programow FOX NEWS do laskawego wgladu Szanownego Pana:
http://www.google.com/search?sourceid=navclient&ie=UTF-8&rlz=1T4GGLL_enUS309US310&q=FOXFOX
Trzyma sie dobrze. Prosze sobie wybrac z radio, TV, gazet to co Pana interesuje. Inne koncerny, jak ABC, CNN, NBC tez nadaja. Moze antenka ze Smoczej Jamy jest za krotka ? Pozdrawiam.

Kleofas
25 listopada o godz. 19:28
Jasny Gwint 9.29
Wie, gdzie jest nafta ! I pisze:
„Obama oświadczył wczoraj, że “cały świat powinien czuć się odpowiedzialny ze tę wojnę”, chodzi o Afganistan. A niby dlaczego? Jest to prywatna wojna militarnego imperium o naftę.
A to przychodzilo sie obejrzec ?


Zycze owocnych studiow i pozdrawiam.

Kleofas
26 listopada o godz. 0:48
Z prowincji 14.47
Wczuwam sie w Panska frustracje, alisci wdzieczny jestem losowi, ze sa „ci dwaj osobnicy”, jak Pan pisze ! Czymze by byl ten blog bez nich i na ich podobizne stworzonych ?
Maja oto zabawke: ni to panstwo, ni to kraj (nadwislanski), „ni pies ni wydra, cos na ksztalt swidra”, funkcjonowalo to przez kilkadziesiat lat i dostarczylo emocji, spekulacji i dociekan na nastepne kilkadziesiat. Jaka ze to wspaniala kanwa do snucia teorii i koncepcji tam ze zrodzonych i tam teraz odnoszonych, ku chwale wlasnej i cierpliwosci wspolzabawowiczow.
W zdaniach dlugich, zamotanych, podrzednio – nadrzednych, ktore nie tylko autorom daja odurzenie wlasna wydajnoscia, ale i nam, gawiedzi pospolitej, tyle radosci dostarczaja ! Zrupieciale teorie z zakurzonych zeszytow szkolnych nareszcie ozyly !
Ze sa „dobrze oplacani z tego tytulu” – wniosek przejrzysty i celny, i serdecznie gratuluje. Proponuje dociec kto, jak i na ile „dobrze ich oplaca”, jak Pan pisze.
Przyplywow i odplywow „fali wzbierajacej” nie rejestruje, poza tym, ze zalegla martwa fala, na ktorej unosza sie nicki z Olimpu passentowego bloga, wyniesione na piedestal przez Gospodarza (11/23 0 18.15)ku ich chwale, tudziez przestrodze i zachecie innych, co marza, zeby ich szlakiem podazac. Uporzadkowani, uczesani z przedzialkiem. stoja w rzadku „w obronie naszego bloga”.
A martwa fala zalegla na tym blogu, w Polsce i za granica. Przeto, nie zniechecajmy sie do igrzysk, jakie nam red. Passent oferuje, utrzymajmy sie w konwencji, a „niewierni” wroca, bo gdzie im bedzie lepiej ? Lada dzien wyskoczy nowy temat, a i Panscy „osobnicy”, zmitygowani Panskimi uwagami, zostawia miejsce dla nowych, jakze porzadanych, elaboratow.

Kleofas
26 listopada o godz. 0:51
Pozadanych, bardziej niz „porzadanych”. Przepraszam.

Kleofas
26 listopada o godz. 1:23
Jutro, wielkie swieto dla tych, co w Ameryce ! Thanksgiving ! Nasze najwieksze swieto narodowe. Pozostawia w tyle Christmas i Easter. Dziekujemy Bogu, ze jestesmy. To wszystko. I wszystkim za wszystko. Symbolem jest sluszny ptok, jak widac:
Niezle odpasiony (45 funtow) delikwent zostal wszelako ulaskawiony przez Prezydenta, ktory jak dobry proboszcz, poblogoslawil go na dalsze szczesliwe zycie w Disneyland.
Zycze wszystkim w Polsce swiatecznego nastroju w nadchodzacy weekend.

Kleofas
26 listopada o godz. 20:09
Jasny Gwint 11-25 21.58
Zadalem sobie trudu i poczytalem. Kilka linijek jest bez znaczenia:
„The invasion of Afghanistan in October 2001 has served to support American strategic objectives in Central Asia including the control of pipeline corridors. Afghanistan border onto Chinese Western frontier. It is also a strategic landbridge linking the extensive oil wealth of the Caspian Sea basin to the Arabian Sea. ”
Demagogiczne naciaganie, ktore w zasadzie mozna odniesc do kazdego regionu w ktorym sa sily U.S. Zreszta, caly ten Global Research to raczej „blogowe popisy” podparte kikoma cyframi niz konkretne dane. Jesli to przemawia do Pana bardziej niz plonace wiezowce Manhattanu – zycze powodzenia. A powaznie – sugerowalbym lepsze zrodla.

Kleofas
26 listopada o godz. 11:19
Dzis, 26 listopada wielkie swieto dla tych, co w Ameryce ! Thanksgiving ! Nasze najwieksze swieto narodowe. Pozostawia w tyle Christmas i Easter. Dziekujemy Bogu, ze jestesmy. To wszystko. I wszystkim za wszystko. Symbolem jest sluszny ptok, jak widac:
Niezle odpasiony (45 funtow) delikwent zostal wszelako ulaskawiony przez Prezydenta, ktory jak dobry proboszcz, poblogoslawil go na dalsze szczesliwe zycie w Disneyland.
Zycze wszystkim w Polsce swiatecznego nastroju w nadchodzacy weekend.

Kleofas
26 listopada o godz. 19:00
TJ 11-25 22.03
Boeingi 777 lataly na pulapie ok. 30,000 – 35,000 i w korytarzach bodajze 4500 w poziomie i 1500 w pionie. Bardzo dokladnie widac ciezarowki, sam. osobowe itp., mozna je policzyc bez uzywania optyki. Latalem tam wtedy czesto i zawsze patrzylem na Polske. Widzielismy drogi, grupy i kolumny czolgow. Choc mapa byla on line, nie bralem dokladnych koordynatow. Rzeczywiscie, kat widzenia, nawet przy maksymalnej widocznosci, jest niewielki, przez zamglenie powietrza. Z pamieci wiem, ze korytarze sa w rejonie Mamrow, Puszczy i Buga to tak napisalem. Widocznie Ustinov klamal, jak reszta ich skladu, przy tej i przy innych okazjach. Lonka znal prawde juz po kilku telefonach w Moskwie. Dokladnie pamietam rozmowe z nim, bo to bylo przygnebiajace. Dal mi rowniez szereg innych danych, ktore potwierdzaly interwencje, ale mimo ze on juz nie zyje i 25 lat minelo, nie chcialbym sie tu rozwodzic.
Przyjemnie bylo dostac ten komentarz. Pozdrawiam.

Kleofas
26 listopada o godz. 20:28
ajw 11-25-09 20.04
Na ile pamietam, pisze Pan z US. Przede wszystkim – smacznego indora ! And quiet aunties by the table….

Kleofas
26 listopada o godz. 23:03
Pan Bobola
To wolalby Pan teraz orzolka z borowkamy ?
Happy Holidays !

Kleofas
27 listopada o godz. 5:15
Washington D.C., Prezydent, Bialy Dom i dwojka cwaniakow. I burdel w obstawie. Michaele i Tareq Salahis bez zadnych zaproszen przeszli przez osiem barier kontroli. Bankiet panstwowy byl na czesc hindunskiego premiera Manmohan Singh. Pierwszy dyplomatyczny bankiet Obamy i taka plama ! Mniej niz dwie godziny po tym „przemycie” i ich piekne fotografie z Bidenem i Emanuelem poszly w swiat.
I co ja sie tu czepiam biednych polskich dziennikarzy, kiedy potega bezpieczenstwa Prezydenta okazuje sie byc do bani ! Obstawa pilnowala Obamy juz od 18 miesiecy, w najlepszym systemie bezpieczenstwa jaki mozna sobie wyobrazic, a tu – wydrowata chuda blondynka ok.30, z jawnie przypasionym malzonkiem, wylawirowali wszystkich specow ochrony w Bialym Domu. To jest hochsztaplerka ! Dranstwo i chamstwa Sekowskiego, i Morozowskiego to „pylek kwiatowy” przy tej aferze.
Trzymamy pieciotysieczne lotniskowce na wszystkich oceanach, w kosmosie siedzimy jak w domu, we wtorek oznajmimy, ze kolejne 35,000 chlopakow poleci nastawiac leb za kraj i za Prezydenta, a nie potrafimy upilnowac tegoz Prezydenta na wlasnych smieciach. Wstyd i poruta, jak mawial ciec z ulicy Topiel nr 8. Sledztwo ogromne ruszylo, ale choc Michaele Salahis zdazyla objac Bidena w talii i pogmerac mu na gorsie, przedtem poprawic kolnierzyk oficera Marines, do Prezydenta nie dotarla. I nic nie wskazuje na to, ze dotrze. Wiecej prokuratorow nia sie zajmuje niz bylo gosci na obiadku, a to – 400 sztuk. Urocze malzenstwo zapowiedzialo sie na rozmowe z Larry King w poniedzialek, wszelako King do nich, do aresztu, nie pojedzie. Mu nie po drodze.
Pare paragrafow naruszyli. Kiedy pierwsza linia obstawy zwrocila ich samochod, poszli pieszo. Kiedy poproszono o zaproszenia nalgali, ze zostawili w samochodzie. Nie na darmo Michele spedzila u fryzjera i kosmetyczki w Georgetown ponad 8 godzin. Pozniej czarowala wszystkich po kolei tak, ze nawet Biden i Emanuel dali sie zalapac. V-ce President i Szef Gabinetu, na zdjeciach, szczerza sie do niej najlepsza porcelana w USA.
Moi kochani zurnalisci z Rzeczpospolitej nawet szansy nie maja tak blyszczec, a ja sie ich czepiam – wstyd ! Ciekawe kiedy nasi dziennikarze odkryja, ze stala za tym Al Qaeda i Taliban ? Nazwisko maja „podchodzace”, CIA poszpera i cos sie pewno znajdzie.
I w srodku calej draki stoi malutki, niesmialy, chudzina Manmohan Singh i mysli: a na jaka cholere byl mi ten caly obiad ?! Obama obiecal mu, ze go odwiedzi w przyszlym roku, bo mu sznurka na petle wokol Afganistanu nie staje i kto by nie byl – moze sie przydac. I jeszcze mysli – a na ile mi sie obejdzie ta cala obstawa ? Drogie panstwo to USA, ile to bedzie w rupiach ?
Narazie, wszyscy w Bialym Domu trawia indyka (nie – Mr Courage ktorego ulaskawili) a w obocznych rezydencjach – trawia zgage, bo na sucho taka afera nie przejdzie.
Moze to i dobrze, ze Polska nie kupi tego lotniskowca co sie byl poduzyl co nieco, ze nie ma na glowie takich recepcji, protokolow, obstawy i apetycznego prezydenta ? I nie ma takich hochsztaplerow. Choc… kto wie ?

Kleofas
27 listopada o godz. 18:56
Tu: „Daremna praca prozny trud…” nie ma idiotyzmow. Tam: czego sie nie ruszy – glupota, nieudolnosc, obcesowosc. Przemilczec ? W imie czego ? W imie jeszcze wiekszej degrengolady mediow ?
Rzniecie indora i paplanina przy stole zapedzily mnie do przegladu gazet i wiadomosci. Szukam czegos smacznego, bo znow ginger bread, sweet potatoes i pumpkin pie, i cranberry zatkaja na rok. To dopiero sniadanko, a jeszcze przyjdzie rytualne rzniecie indora, modlitwa i cpanie do wieczora. Cos ostrego, pikantnego, dalo by apetyt.
„A co tam panie w polityce ?” – pcha do internetu. Spokoj, cisza, wygladzone, bezbarwne. Posla te 40,000, albo zrobia reforme – trzeba czekac. Nawet nadzieja – Ahmadinejad – nie narozrabial tylko wybyl do Wenezueli („Matilda, Matilda – she take me money and go to Venesuela…”) Ale jest niezawodny Daniel Passent i podsuwa przysmak – Morozowski, Sekielski i General.
Obok, Gazeta wabi falszowanym tytulem: „Dziennikarz nie chce orderu od Lecha Kaczynskiego” i dalej: „…mimo wdzięczności wobec pana prezydenta za honor, jestem zmuszony odmówić przyjęcia nagrody – podkreśla w liście Podrabinek”. Gazeta ocipiala. Nie czytaja, co pisza.
Urodzeni: 1923 i odpowiednio 1963 i 1974. General winien, ze zadal sie z „szemranem towarzystwem”, ale – kto zlecil, sprawdzil i akceptowal wywiad robiony przez tych dwoch ? A moze byla to prowokacja ? Zeby pokazac, kogo musimy sluchac i czytac ? I domyslac sie, kto ich trzyma i oplaca ? I toleruje ? Skoro tak, to co nas jeszcze czeka ?!
Uprzednio, przejechalem sie po Paniach i Panach z „Rzeczypospolitej” i – tyz nic. Nic tej skorupy nie ruszy?