Saturday, December 16, 2006

Komentarze na blogu En passant

Wszystkie komentarze sa w oryginalnej formie.
Data komentarza to link do strony na blogu En passant.

2006, Grudzien


G. Okon
16 grudnia o godz. 6:06
Wyznaje zasade, ze winno sie mowic wtedy, kiedy ma sie cos do powiedzenia. Dzisiaj, oferuje spojrzenie na ten temat i tamte czasy, z pozycji „z zewnatrz”, z po za kraju. Podstawa bylyby: rozlegly i gleboki kryzys gospodarczy ukladu RWPG i UW, plynacy z blednej od podstaw konstrukcji gospodarczej bloku wschodniego i trwajacy non stop demontaz dokonywany przez Zachod. Nikt z nas nie rozpatrywal Polski inaczej, niz zaledwie przyczynka do agonii komunizmu. Moze lepiej – do rozwazan: kiedy ? Kiedy wreszcie i z jakimi skutkami dla nas ten proces sie zakonczy. Byl to okres koniunktury dla „sepow zracych padline”. Widzielismy doskonale, ze tak ZSRR, jak i caly Blok Wschodni moga dac okreslone korzysci, poniewaz sa na dnie i instynkt przetrwania zmusza ich do ustepstw, jakie przedtem byly nie do pomyslenia. Rosjanie wiedzieli, ze oddadza terytorium polityczne dla podtrzymania wlasnej egzystencji. Za jaka najnizsza cene to zrobic ? To musieli rozwiazac. Oni podejmowali decyzje, nasz rzad podejmowal decyzje, a dzisiejsze spekulacje – co Polska winna byla zrobic i jak -byly tylko funkcja dzialan U.S. i ZSRR. Byloby znacznie lepiej rozwazac tamten okres na poziomie i w kategoriach owczesnych decydentow, a nie – z punktu widzenia interesow Polski i wyimaginowanych mozliwosci decyzji w Polsce i o Polsce, tam i wtedy. Interesy te byly zaledwie pochodna ukladu makro. I Polacy nie mieli tu zadnego wplywu. Na nic. Zamiast bawic sie w „wyglupy polityczne”, Solidarnosc, Stan Wojenny, strajki – jakis taki odnowiony „taniec chocholow”, winni byli zadbac o wykorzystanie czasu. Na formowanie, chocby prymitywnych, zalazkow sensownej gospodarki i zachowanie tego co mozna bylo zachowac, zamiast rozwalac wszystko strajkami, manifecjacjami, konspiracja funta klakow warta, lamaniem zyciorysow, i blazenskim „kopaniem sie z koniem”. Analogia – powstanie warszawskie. Co i jak szybko mogloby te dwiescie tysiecy, zabitych bez sensu, zbudowac pozniej, gdyby przezyli ? Polski nie widzialem bezposrednio ale widzialem, ze podczas tego „koszmaru”, teraz opisywanego jako stan wojenny, kraj funkcjonowal. Ludzie jezdzili w obie strony, szly dostawy handlowe regularnie i na normalnych zasadach, w Polsce byla bieda, powszechny balagan, procesje z choragwiami i potop bezsensownej gadaniny. Oczywiscie, Rosjanie byli bardziej atrakcyjni niz Polacy, poniewaz mieli wiecej, a przede wszystkim – surowce. I placili. I Zachod byl dla nich wieksza atrakcja niz dla Polakow, co pozwalalo na nie do uwierzenia szybkie niwelowanie roznic w kazdej sferze. O ile Polacy przyjmowali (odbierali) mnie z tym typowym glupkowatym zadzieraniem nosa i bardzo po amatorsku, o tyle Rosjanie byli skromni, swietnie przygotowani, gotowi „pojsc na skroty” zaufaniem placac za zaufanie i, to podkreslam – nigdy sie na nich nie zawiodlem. Jesli zrobilem an extra mile, zeby pomoc, Rosjanin dziekowal bardzo serdecznie i byl szczesliwy, kiedy mogl sie zrewanzowac. Polak natomiast, odbieral to jako swoje osobiste osiagniecie, bo „wyrolowal kowboja”. Dlatego tez, interesy z Peerelem skonczylem rownie szybko, jak zaczalem. W ten sposob moi tzw rodacy stracili miliony na rzecz „tych glupich, nieokrzesanych ruskich”; nie w bazarowym chlamie, ale w powaznych przemyslowych asortymentach od potentatow przemyslu maszynowego. I traca dalej, do Rosjii natychmiast dolaczyl Far East, tez „prymitywny i nieokrzesany”, ale zaiste – sensowny. Skutki trwaja. O ile z Rosja byl ich export ( nie surowce – maszynowka ), o tyle z Polska byl polski import za pieniadze z naszych bankow, w ramach tzw linii kredytowych, znacznie pozniej rozpoznanych, jako slynne „pulapki kredytowe” wczesnego Reagana. Cala ta „dzungla” relacji i interrelations dala mozliwosc widzenia spraw polskich nie z bliska, ale chyba bardziej obiektywnie. Czasy, obszary, podmioty sie zmienily, ale polski „rozsadek” pozostal. Dzisiejsze porownywanie stanu wojennego i Jaruzelskiego z Chile i Pinochet, przywodzi na pamiec te niedorzeczne i nieodpowiedzialne teorie z lat siedemdziesiatych i osiemdziesiatych. Czy do tych porownan trzeba bylo wybrac kraj totalnie rozny, na antypodach, na zdrowy rozum – piaty wymiar w polskich kategoriach ? Co ma Chile do Polski ? Na razie – tylko kilka lat pracy red. Passenta i nic wiecej. Jesli – nie, prosze mnie oswiecic. Co sie teraz dzieje w Polsce – nie wiem. Co widze – te same bledy, co zawsze. To jest footbol team, w ktorym kazdy gra na wlasny rachunek. Chcialoby sie miec nadzieje, ze to naturalny proces, ktory wyksztalci trwale i sensowne struktury, ale – kiedy zadalem to samo pytanie na blogu – dostalem typowa polska chamska odpowiedz: „a wiesz czyja matka jest nadzieja ?”. Po polsku: chamstwo pod oslonka niby – dowcipu. I podrabiana inteligencja. Oby chamstwo i glupota nie zostaly w tym narodzie na zawsze.